Słuchajcie musiałam sie zabrac do tego odchudzania tak na powaznie-nie ma na co czekac, sniegi zelzeja i bedzie za pozno a chciałabym jakies malutkie jeansy sobie na wiosne zakupic ze o weselu kolezanki 1 maja nie wspomne. Mobilizacja przyszła z wielu stron:
1. po Egipcie czułam sie troche słoniowato
2. Spodnie były ciasniejsze i powodowały dyskomfort
3. znajoma powiedziała ze mi dupa urosła
4. Mój pan tez zauwazył kochane ciałko
5. Na urodzinach kolezanki byłam najwieksza z 9 kolezanek-zdjecia masakryczne...prawie sie załamałam -a potem powiedziaąłm sobie: KUR KA a co to ja gorsza????
I tak w czwartek i piatek poleciałam na białku, w sobote tez z małym odstepstwem na rzecz kawałka pizzy na imprezie i dzis juz waga z paska ale jeszcze duzo przedemną. Wczoraj zrobiłam 500 brzuchów i 1godzine biezni-mam straszne zakwasy, dzis tez palnuje trening,moze je rozruszam
No i to by bylo na tyle...lece zobaczyc co u was bo mam zaległosci-buziaki walentynkowe