Witam
Oczywiście,że tu rano przed pracą zajrzałam,ale nie miałam weny pisania.Waga minimalnie spadła ale z tą moją Panią nigdy nic nie wiadomo,która waga jest właściwa bo w zależności jak się stanie to tyle pokazuje.U mnie dziś słoneczko.W pracy za dużo myślenia i się dołowania,dobrze ,że pojechaliśmy jeszcze po dziewczyny z gerberów to było wesoło w busie.Obiad taki jak wczoraj. Moje ptasie mleczko juz w lodówce.Na deser będzie.A tak szczerze to nie wiem czy ta dieta czy co ale wcale nie mam ochoty na jedzenie.Gdy patrzę w lustro to figurka całkiem całkiem.Od góry do pasa chudzinka a szczególnie kości obojczykowe wystają mi od pasa do dołu juz gorzej,szkoda,że nie mam na odwrót.Wczoraj ubrałam jensy i nawet już boczki nie zwisaja cieszy mnie to.A do moich ulubionych to jeszcze trochę mi brakuje.Paweł powinien w sobotę wrócić z urlopu i cały czas się zastanawiam,czy on się odezwie?
W pracy znowu smutki mnie naszły,że nie mam tu nikogo bliskiego.Tylko znajomi a czasem mam ochotę się komuś wyżalić i wypłakać.Jak dzwonię do domu to mówię,że wszystko jest ok.Nie chcę by się martwili o mnie.A nawet z starszą siostrą nie umiałabym porozmawiac o moich sprawach......Smutno mi