Wróciłam...po sierpniowym weselu poddałam się w kwestiach diety. Powód?
- brak wsparcia- jako mama, musiałam pogodzić trening z obecnością dziecka, więc czekałam na powrót partnera z pracy i zaczynałam trening, ale słuchałam w tedy: dłużo jeszcze ci zostało, ile razy w tygodniu ten trening, ooo boże znowu trening?Więc finalnie poległam, ale akurat za to winię samą siebie
- brak dobrej organizacji- nie mogłam się przy dziecku zorganizować z posiłkami, ani zakupami, więc jakoś wszystko oklapło.
Mimo wszystko nie zdechło całkowicie, a obecnie jestem już bardziej świadoma i lepiej zorganizowana, a przy okazji mam małego łakomczucha i łącze te dwa aspekty, bo dziecko je to co ja, bez obaw, że je niezdrowo, a także rozwija poprawne nawyki żywieniowe. :)
Każdej młodej mamie polecam takie rozwiązanie. :)