Hejka
Tak kończy się dzień 4 I fazy diety białkowej. Dzisiaj sprzątam sobie w szafkach i jakoś wolno mi idzie. Co do diety to trzymam się, ale widzę, że dzieje się coś nieprzyjemnego, a mianowicie pocę się niemożliwie, zrobił mi się jęczmień na powiece, a migdałki są gigantyczne. Moja mama mówi, że nie mam się martwić, bo to efekty oczyszczania się organizmu. Mam nadzieję, że to prawda xD.
Dzisiaj zjadłam:
I śniadanie- dwa jajka + kawa
II śniadanie- jogurt naturalny z cynamonem, słodzikiem i otrębami owsianymi(nawet jeśli nie powinnam to w innym przypadku nie dałabym rady zjeść jogurtu)
obiad- pieczona pierś kurczaka z sałatką(jogurt, twarożek, musztarda, granulowany czosnek, ogórki konserwowe, pietruszka, jajka)
kolacja- jeszcze nie jadłam, ale pewnie zjem sobie jakieś jajeczko by białka było więcej, nie jestem głodna.
Oczywiście starałam się dużo pić, ale zawsze o tym zapominam ;D
Turututytuty!!! :D:D
Ha! Mam dobry humor mimo, że nie mam pojęcia ile aktualnie mogę ważyć. Właśnie teraz powoli kończy się trzeci dzień mojej diety proteinowej. I zgadnijcie co! Jest mi z nią dobrze( oczywiście jak na dietę) i nie robię występków. Oczywiście to początek tej długej drogi, bo to dopiero I faza. Mam zamiar zakończyć I fazę po 10 dniach i wtedy się zważę. Jak narazie pewnie wątpicie, iż może mi się udać i możliwe, że macie rację. Wszyscy dowiemy się tego za jakiś czas.
Tak i nie :)
Ha, mimo, że ostatnio znowu się nie spisałam kiedy wam zapowiadałam, że to zrobię, ale wreszcie zaczęło się coś ruszać z miejsca. Zaczęłam znowu brać systematycznie moroznik kaukaski (jestem przy dwóch dawkach) no i spadło mi 2 kilo. :D:D:D:D Jak ja się cieszę. A teraz jeśli chodzi o te "nie" to mam na myśli, że nie jestem z nikim, pisałam jedynie o tym, że jestem zakochana i że może ta druga osoba odwzajemnia moje uczucia. Jak się później okazało niestety nie. Jednak się nie łamię próbuję sobie zawracać głowę takimi rzeczami jak np. mój spadek wagi!!! Dziewczyny życzę wam byście również mogły się tak cieszyć z każdego kilograma którego się pozbyjecie.
Przepraszam:(
No teraz pewnie jeśli ktoś usłyszy, że znowu biore się za siebie to nie potraktuje mnie poważnie i ja to rozumiem. Jednak teraz kieruje mną coś jeszcze, chyba się zakochałam i ten ktoś zdaje się odwzajemniać te uczucie. Chcę schudnąc żeby nie musieć się obawiać, że to właśnie moja tusza może coś zniszczyć. Rozbyłam się doś sporo, bo waże już teraz 74 kg przy wzroście 1,62m. Od jutra, czego jestem pewna opanuję się i nie będę się obrzerała. Standardowo- mniejsze porcje, rezygnacja ze słodyczy( może czasem jakiś wyjątek), przerzucam się na warzywa i owocki, no i ostatni posiłek o 19.
Tragedia!!!!!
Bardzo długo mnie nie było na vitalii, ale trzeba się wziąć za siebie. Ważę aktualnie 68kg i tak dalej nie może być!! Jeśli teraz czekoś z tym nie zrobię to nie przestanę tyć i dobiję do 70. Moja mama mnie jeszcze wczoraj dobiła mówiąc, że ona w ciąży ważyła 73 kg.
Tak więc uroczyście oznajmiam wszem i wobec, że od jutra zaczynam ćwiczyć, co jest czym nowym dla mnie. Główną aktywnością będzie a6w. No, jednak istnieje możliwość, że zacznę pojutrze, bo jutro nie mam czasu. Tak więc jeśli to przeczytałyście to zapiszcie parę słów otuchy.
koniec kopenhaskiej!!!!!
Dziś 14 czyli wczoraj miałam swój ostatni dzień kopenhaskiej no i schudłam 3 kilo. Nie jest to dużo, ale jestem pewna, że gdyby nie ta dieta to w tym czasie nawet 1 kg bym nie schudła. Jestem zadowolona i za jakiś czas wrócę do robienia diet. Póki co chyba zrobię sobie przerwę.
KOPENHASKA-12
Mam teraz dosłownie wściekliznę bo już dwa razy się tu rozpisałam i chciała publikować wpis to kazali mi się od początku zalogowywać. No to chyba tylko napiszę, że zjadłam dziś już befsztyk, brokuł i sałatę, a przed osiemnastą zjem rybę z cytryną
Kopenhaska- 9
Dzień 9 jest już troche wkurzający. Ostanio nawet nie dojadam swoich posiłków, bo nie mam najmniejszej ochoty ich wkładać do buzi. Obrzydł mi befsztyk i brokuł. Jednak najgorszy jest dzień 4 i 11 kiedy na lunch mam:
1 jajko na twardo, 1 tartą marchew i male opakowanie twarożku naturalnego
Moim błędem było to, że ostatnim razem połączyłam to wszystko i wyszła z tego mundzia nie do zjedzenia.
Mimo wszystko uważam, że ta dieta jest bardzo prosta do przeprowadzenia, a efekty naprawde są szybko widoczne. Jeszcze nie zaktualizowałam swojej wagi na vitalii, bo jak już wcześniej napisałam chce zrobić sobie niespodziankę.
Dzisiejszy dzień już się powoli kończy więc zostały mi tylko 4 dni. Ten czas strasznie szybko minął( co za szczęście :D).
Kopenhaska- dzień 6
:D:D I nadszedł dzień szósty powiadam wam. A ja chudnę, ostatnio zmierzyłam się w talii i miałam o 4 cm mniej. To świetnie. Najgorsze są te momenty, gdy wszyscy się obżerają, a ja nic nie mogę zjeść.
Kopenhaska-3
Diś dzień rzeci mojej diety. Czuję się znacznie lepiej niż wczoraj. Nawet nie chce mi się specjanie jeść- co jest dziwne w moim przypadku:D. Wydaje mi się, że już są jakieś efekty, ale zważę się dopiero po ukończeniu diety. Żeby tylko ubyło tych kilku kilosów