Nie będę się rozwodziła nad niezliczonymi porażkami. Od 23 zaczęłam przygodę z ADF. Dla niewtajemniczonych jest to forma intermittent fasting gdzie jemy co drugi dzień. Zdecydowałam się na to dlatego, że gdy jadłam według IF waga stała w miejscu, a w pewnym czasie pozwalałam sobie na coraz więcej odstępstw, więc nawet poszła w górę. Odnoszę wrażenie, że mój metabolizm nie jest w najlepszej formie, a ograniczenie kalorii mu jeszcze bardziej zaszkodzi. W tej sytuacji ADF jest idealny, w dni w które jem staram się jeść z głową, ale nie liczę kalorii. Nienawidzę liczyć kalorii, to się u mnie nie sprawdza, nie wyobrażam sobie bym mogła to robić non stop, liczenie sprawia, że nie mogę przestać myśleć o jedzeniu. Ponadto nawet nie będąc już na diecie keto doprowadzam się do ketogenezy w dni kiedy nie jem. Kolejnym plusem jest autofagia, czyli "recykling" starych, zniszczonych komórek lub ich części. No i to co dla mnie najważniejsze to fakt, że poziom insuliny spada, więc możliwe jest spalanie tkanki tłuszczowej. Żeby wycisnąć jak najwięcej z dni gdy nie jem, to nawet w dni gdy jem moje okno na posiłki trwa od 12 do 20. Ważyłam się jakieś 1,5 tygodnia temu i miałam 74,5kg, następnie zważyłam się po pierwszym dniu głodówki i miałam 72,5kg. Domyślam się, że to w przybliżeniu jest moja rzeczywista waga, już od kilku miesięcy się utrzymuje w tych okolicach. Póki co czuję się świetnie i czuję, że może mi się udać, o wiele łatwiejsze jest dla mnie niejedzenie niż ograniczanie się. Trzymajcie kciuki i jak będą jakieś rezultaty to dam znać.
Dla spragnionych wiedzy pod spodem zamieszczam link do pierwszego z sześcioczęściowej serii wykładów doktora Jasona Funga. Na jego kanale znajdziecie resztę filmów które w jasny sposób tłumaczą wszystkie tajemnice otyłości, insulinooporności i innych chorób cywilizacyjnych.