Pierwsze efekty.
No i widzę pierwsze efekty. Mniejsza waga - bezcenne. :) Bardzo mnie motywuje to jak widzę, że te moje wysiłki związane z dietą i ćwiczeniami nie idą na marne. Aż chce się żyć :) Idę jeździć na orbiteku bo się jeszcze zastanę albo coś :)
Jeszcze jutro.
W końcu kończy się ten tydzień. Jutro ostatni ciężki dzień i dalej już z górki. Dzisiaj znowu nie ćwiczyłam, ale jutro dam radę. Te moje dzisiejsze posiłki też nie należą do najlepszych. Na śniadanie kromeczka z żółtym serem na drugie to samo. Na obiad kawałek ciasta, a na późną niby kolację paluszki i orzeszki. :)Spoko, codziennie jadam inaczej, poprostu dzisiaj miałam straszny dzień. Zwykle jest normalny obiad i kolacja przed 18tą. Idę spać bo jutro ostatni ciężki dzień.
Ciężki tydzień.
Bardzo ciężki mam ten tydzień. Duuużo pracy całymi dniami. Dzisiaj nie ćwiczę, nie mam sił, idę spać.
Jestem rozgoryczona.
Wczoraj miałam bardzo kiepski dzień i jeszcze gorszy wieczór. Okropnie wymiotowałam. Mój Misiaczek ukochany oczywiście wykazał zero zainteresowania co do mojej osoby i leżał na kanapie, a ja wisiałam nad umywalką. Zawiódł mnie. Okropnie mnie to boli i na samą myśl łzy lecą mi do oczu. Nic go nie obchodzę. Stwierdził, że nie słyszał jak poszłam do łazienki. Nie słyszał też jak z niej wyszłam , poszłam do kuchni po wode i wróciłam spowrotem. Długo pisać. Zmienię temat bo zacznę ryczeć. Próbuję trzymać dietkę i ćwiczyłam :) 35 minut. Postanowiłam codziennie zwiększać dystans o 5 minut. Zobaczę co z tego wyjdzie. Buziaki dla wszystkich zranionych kobiet.
Nie dobrze
Dzisiaj nici z mojego odchudzania. Okropnie boli mnie głowa, chyba zaraz padnę trupem od tego bólu. Masakra. Ogólnie źle się czuję, chce mi się wymiotować, chyba się czymś zatrułam.
Grupa wsparcia
Właśnie pooglądałam pamiętniki niektórych osób z grupy wsparcia. Nie macie pojęcia jak mnie to zmotywowało do odchudzania. Dziewczyny, które schudły po 20 kg są niesamowite. Gratuluję im wytrwałości, chciałabym mieć taką. Muszę częściej je odwiedzać :) Dobra, zaczynam pełną parą. Tym razem się nie poddam, muszę sobie udowodnić, że coś potrafię pociągnąć do końca tak jak trzeba. Jutro postaram się zamieścić moją aktualną fotkę. Idę ćwiczyć :)
Jakiś początek.
No to zaczęłam. Wczoraj ćwiczyłam 15 minut na orbitreku i 10 minut robiłam brzuszki. No i ograniczam jedzonko i nie zjadłam dzisiaj sterty słodyczy tylko ociupińkę :) Mam nadzieję, że dzisiaj nie spocznę na laurach tylko znowu coś poćwiczę. Kiepsko u mnie z tą obowiązkowością, co do odchudzania oczywiście najwięcej.
No to powtórka :)
Znowu to samo. Jak podejmę decyzję o odchudzaniu to tydzień poćwiczę a później się zniechęcam. Jakiś koszmar. Trudno trzeba zacząć od nowa. Jestem co raz większa i zaczyna mi być trudno się schylać. Brzuch mi przeszkadza. Trudno trzeba się wziąść w garść. Mam nadzieję, że teraz mi się uda.
I znów.
Znowu brak motywacji lub raczej w niskim stopniu. Chcę być szczuplejsza, ale pod koniec dnia to już padam z nóg. W sumie moje wymiary stoją w miejscu, ale ...
Nie wiem co mam robić żeby się więcej zmotywować, a żeby nie popaść w szaleństwo odchudzania.
Postanowiłam zmienić wagę do której dążę, bo jak patrzę ile mam do zrzucenia to się dołuję.
Ups.
No to dzisiaj poszalałam. Wieczorem zjadłam super smaczną pizzę, bardzo późnym wieczorem. Jutro nie wchodzę nawet na wagę. Lepiej się nie dołować, jutro poćwiczę i w weekend dopiero się zważę.