Jest dokładnie tak jak podejrzewałam, mam chorobę
Hashimoto, czyli autoimmunologiczne zapalenie tarczycy...
Wygląda na to, że mój system odpornościowy zwariował i postanowił zniszczyć mi tarczycę (uff dobrze chociaż, że nie trzustkę). W każdym razie moja tarczyca przestaje działać i już do końca życia będę musiała brać leki hormonalne....
Wiem już od tygodnia, ale chyba dopiero teraz się z tym oswoiłam... A więc
Dubi, ja i moja niedoczynność tarczycy dołączamy dziś oficjalnie do klubu.
Niestety jestem podejrzewana jeszcze o inne schorzenia, ale teraz nie można ich dobrze zdiagnozować, bo tarczyca zaburza mi wszystkie hormony. Ale jeśli chodzi o te inne sprawy, to pozbycie się otyłości może je rozwiązać. W związku z tym, walka z kilogramami jest od dziś
najważniejszą sprawą w moim życiu.
A tak w ogóle, przez to całe zamieszanie z moim zdrowiem, zapomniałam Wam powiedzieć, gdzie będę w końcu pracować. Od 15 stycznia zaczynam w banku... czyli tam gdzie chciałam. Kto by pomyślał 10 min spóźnienia na rozmowę kwalifikacyjną, a oni i tak mnie wzięli...
A i jeszcze jedno moje BMI spadło poniżej 35, więc od tej chwili mam już "tylko" otyłość I stopnia.
(Schudłam już 45 kg)