A już tak nie potrafię...
Energii brak. Tak sobie myślę, że to moje zgnuśnienie to z braku problemów chyba. Mam wszystko, naprawdę, wszystko czego trzeba do szczęścia. I co? co by tu wykombinować, żeby szczęśliwym być. Jestem bardzo otwarta potrafię mówić bez ogródek i słuchać o sobie lubię zwłaszcza jak wiem, że ktoś nie ściemnia. Wiem, że mówienie może być wadą ale staram się, żeby nikogo nie urazić. Spotykam się natomiast z tym, że nie zawsze jestem zrozumiana tak jak bym chciała. Kurcze chciałabym być potulna jak baranek i żeby mnie tak wszyscy lubili. Ludzi mi brak. Zamiast gotować mężusiowi obiadek to ja tu brednie wpisuję, których i tak nikt nie czyta. Jeszcze ten mnie rzuci i dopiero będzie. A i tak nie mam koncepcji na obiad dla niego. Warzne, że ja po warzywach z patelni.
A jakoś tam idzie...
Wiosny pragnę jest tuż, tuż. Byłam w Dzień Kobiet w teatrze a potem na pizzy o zgrozo. I ciężko mi wrócić na właściwe tory było (jest). G łupia baba 1kg. do przodu. Bezsensu. Ale dobra mobilizacja pełna. Niby wszystko ok. mężuś dobry, synuś zdrowy, z kasą też nie najgorzej ale.. . no właśnie rysa na szkle czy co? a dobra przynudzam. Nie potradfię tak pięknie pisać jak Małgorzatabi, czy pasztetowa, nigdy nie miałm talentu do pisania, za to gadać to bym mogła godzinami. Uświadomiłam sobie właśnie, że brakuje mi długich rozmów z przyjaciółką, którą kiedyś miałam, kurcze potrafiłyśmy widzieć się codziennie i gadać i gadać. Potem jakoś nagle się urawało. Czy to była przyjażń? widać nie. Mieszkamy w jednym mieście, kontaktu nie mamy, sporadycznie i kurtuazyjnie jakiś sms na urodziny i święta. Nie wiem dlaczego, kiedyś nie mogłyśmy bez siebie żyć. Czasem mi jej bardzo brakuje. Chyba nie dowiem się nigdy dlaczego to się nagle urawało choć bardzo bym chciała. A tak wogóle to zawsze marzyłam, że jak wybuduję dom to będę miała wielu przyjaciół, będę miała wreszcie dla nich czas, wielki ogród na grila i miejsce na nocleg. Dom zbudowałam, ogród wielki i co i dupa ludzi dookoła brak. Może dlatego mam poczucie beznadziei. Wiem pewnie to moja wina, może ja naprawdę jestem do dupy?
Jestem nudna..
i beznadziejna. Mam lenia. Ciągle siedzę przed komputerem i wymyślam byle co. Jestem zła na siebie, że nie robię czegoś konstruktywnego. Dietę trzymam ale humor mam podły. Musiałam się zatrzymać w drodze z pracy i coś sobie kupić. Taki impuls wlazłam do pierwszego lepszego sklepu i kupiłam buty, jakbym potrafiłam wkleić zdjęcie to bym Wam pokazała ale nie umiem a właściwie to nie próbowałam. Pobawię się to może mi się uda. Muszę obmyślić planjak się podnieść i wziąć do roboty i wygonić lenia. Wiosno przybywaj czekam.
Leń
Dziś siedzę jak leń bo mam katar i jestem przeziębiona. Dom lekko zapuszczony ale wolę Vitalię. Jak się wykuruję, to wielkie wiosenne sprzątanko zapodam. Dietę stoeuję a jakże. Dziś mała niespodzianka na wadze ale paska nie zmieniam. Zmierzę się i zważę w sobotę. Czekam koleżanki na Wasze wpisy z niecierpliwością. Siedzę sobie przy kominku i popijam herbatkę. Zyć nie umierać. Cały spokój jednak zakłóca mi myśl o tym, że jutro poniedziałek.
No i jest dobrze!
Znowu pilnuję się jak należy. Na myśl o wiośnie jestem bardzo szczęśliwa. Jak zniknie ten śnieg za oknem, a jest szansa, że niebawem to wszystko będzie jeszcze łatwiejsze. Ogród już czeka, tylko przez przypadek zaszuszyłam moje ukochane wiszące pelargonie, które tak pielęgnowałam całą zimę. No cóż skleroza nie wybiera. Zmobilizowałam się i od rana ustalam jadłospis i nie tykam niczego innego. Mam cały czas nadzieję, że jak zrobi się ciepło to wejdę w moje teraz przyciasne rybaczki i będzie git. Byle do siódemki na początku a potem już z górki....
Zawzięłam się teraz!
Idę ostro z dietą tylko ruchu brak ale to dlatego, że jestem przeziębiona. Motywuję się waszymi pamiętnikami i planowaniem posiłków, a przede wszystkim wizualizacją tego jak będę wyglądać kiedy już osiągnę cel. A było już 77 wracam do tego szybko nie albo powoli ale konsekwentnie. Dzięki za odwiedziny i pozdrawiam.
Wybiła godzina W
Od dzisiaj mam dietę znowu. Wcześniej straciłam 10 kg ale niestety przybyło mi 5 więc klops. Muszę się spamiętać bo to wstyd. Wymiary jak przed dietą. Chodzę co czwartek na basen niestety dzisiaj dopadło mnie jakieś przeziębienie więc odpuściłam. Od jutra koniec. Wydałam pieniądze na dietę to teraz musze wykorzystać, chyba tak to u mnie działa. Mam ostatnio pecha na jakieś zaległości z przed lat. Jak nie ZUS się o mnie upomni to UM. Kurcze chyba sprowadzam jakiegoś pecha na siebie. To prawie rok jak tu jestem a efekty mizerne. Do lata muszę być w formie i żeby tak się rozebrać do stroju i nie wstydzić się. Fajnie by było. Pozdrawiam Was kochane koleżanki i trzymajcie za mnie.
Jakież było moje zdziwienie....
kiedy zajrzałam dziś do dokumentów a tu termin wizyty u specjalisty na dziś na godz. 9.00. a była 11.45. No cóż mam urlop i zapominam o prostych reczach. Tragedia. Na szczęści mam nowy termin za tydzień w czwartek ale będę gonić prosto z pracy biegiem. Zła jestem. Jeśli chodzi o dietę to ok. chyba wracam na dobre tory. Wracam do pracy w poniedziałek i chyba zmarnowałam ten urlop, bo prócz solidnego sprzątania nic nie zrobiłam. Macie też tak, że im więcej czasu tym mniej zrobicie?????? Zgroza.
Normalnie po staremu...
Czyli mało robię w kierunku schudnięcia. Chyba nadszedł czas, żeby przestać oszukiwać samą siebie. Waga 82 zmieniam pasek może to mnie zmobilizuje. Miałam gości, była impreza nie jedna a teraz koniec. Kurcze, który raz ja to mówię. Koniec. Następny wpis będzi optymistyczny i pochwalę się swoim sukcesem. Trzymajcie się.
Szczęśliwi łysi, nic im nie stoi nic im nie
wisi...
Wszystko na co mam ochotę jest niemoralne, nielegalne albo tuczące!!!
I co teraz, a postanowienia????? Waga doszła do bardzo niepokojącego poziomu. Jak patrzę na pasek to mam nadzieję, że będzie jak kiedyś. Jesu przecież postanowiłam. Dziewczyny trzymacie mnie na duchu. Moje kochane. Lubię Was czytać. No i te sukcesy Anushka, Pasztetowa, Bamsiok gratulacje!!! Tylko Olik zablokował mi pamiętnik a tak lubiłam do Ciebie zaglądać.