...czyli dzień w biegu! Nie wiem jak zdążę! Rano na wadze wciąż 84.3kg. Od 8 byłam poza domem, w 13cm szpilach, ledwo wróciłam, zasapana! O tej 8 na rozpoczęcie, które było około 9- wszyscy się oczywiście wyściskaliśmy, bo z większością nie widziałam się przez całe wakacje. Później prosto do galerii z koleżanką po torebkę, do sephory po parę drobiazgów, FLO, gdzie kupiłam cudne filiżanki do espresso (znajomi śmieją się, że wystawią mi niedługo certyfikat baristy, bo ja ogólnie jestem Panią kuchni i wszystkiego co z nią związane- od przystawek i gotowania, przez kawę, aż po wymyślne drinki
). Postanowiłyśmy chwilkę później odetchnąć w Coffee heaven, gdzie ja skusiłam się na sałatkę ze świeżych owoców. Potem z moim bardzo dobrym kolegą na tak zwane "świeże, krakowskie ploteczki", a po 17 z mamą miałam kilka spraw do załatwienia w mieście. Na chwilę wpadłam do domu o 19 coś szamnąć, a potem z mamą po kremik na rozstępy do apteki (ELANCYL redukujący istniejące rozstępy za ok 100zł- ponoć dość skuteczny; na zdjęciu niżej) oraz adidaski do szkoły, bo rzadko chodzę ogólnie w takich butach, więc nic na jutrzejszy wf nie mam. Uh, tyle, nawet to piszę w biegu, bo mam jeszcze multum rzeczy do zrobienia! Chyba nie zdążę dziś z rowerkiem...:<
I 8:00 jajko na miękko(80), kromeczka pełnoziarnistego(70) z masełkiem(30); 180kcal
II 12:00 sałatka owocowa 200g w Coffee heaven(140?); ok 140kcal
III 14:30 jabłko średnie(80); 80kcal
IV 19:00 szklanka pomidorowej(80), 75g duszonej wieprzowiny(160), surówka z kapusty kiszonej(60); 300kcal
21:30-22:00 30min rowerek/18km/-400kcal;