Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ja w kilku słowach? Towarzyska i leniwa realistka, z milionem pomysłów na sekundę. Pod ochronną powłoką niestety nie tak pewna siebie, jakby to wyglądało- zrzucenie zbędnych kilogramów na pewno pozwoli mi znów być sobą, po prostu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 51100
Komentarzy: 331
Założony: 3 marca 2008
Ostatni wpis: 26 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ola93

kobieta, 26 lat, Kraków

168 cm, 92.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę znów BYĆ SOBĄ i po prostu dobrze się czuć.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Powrót syna marnotrawnego, albo coś w tym stylu. Ogarnęłam się, przynajmniej na chwilę obecną. Chcę wyglądać lepiej, czuć się pewniej. Nie jestem pewna co wyniknie z tego mojego "chcę", ale może większa motywacja przyjdzie, gdy zacznę obserwować spadek wagi. Zresztą, muszę chyba trochę uciec od bardzo intensywnego życia towarzyskiego(codzienne wyjścia na rynek/domówkę nie wpływają dobrze na mój portfel i stan wątroby)- bo zrobiłam coś cholernie głupiego- a dieta jest ucieczką w stylu "przyjemne i pożyteczne"; no dobra, jedynie pożyteczne, ale to i tak korzystny bilans.
Wczoraj ograniczyłam jedzenie do +/- 1200, dziś zaczęłam też ćwiczyć. Początek nie jest zły- 500 spalonych kalorii na orbiterku, trzeba zacząć w końcu korzystać z karnetu open. Trzymajcie kciuki. Ach, oczywiście dziękuję za komentarze pod poprzednim wpisem- naprawdę pomogły mi zebrać tyłek.

EDIT: tak w ramach motywacji zaczęłam czytać sobie te moje wypociny z ostatnich miesięcy i śmiać mi się chce na samą myśl, że dwie notki niżej, pod koniec maja, napisałam, że chyba się zakochałam. W ramach wprowadzenia czegoś z życia osobistego do notki: ów blondynek, mogę śmiało powiedzieć, stał się moim przyjacielem(przy nikim innym nie czuję się tak swobodnie, mimo że znamy się ledwie kilka miesięcy) i w ogóle mnie nie pociąga 
I     8:00- jajko na miękko(80), razowa kromka(120), pomidor(40), filiżanka kakao(150); 390kcal
      10:15-11:00  orbiterek, -500kcal
II   12:00- sałatka z 2 pomidorów i duszonego kurczaka(150), kawałek arbuza(10); 160kcal
III  16:00  placek po węgiersku; 500kcal

dziękuję, dobranoc, nażarłam się na noc.

15 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

jestem BEZNADZIEJNA. B-E-Z-N-A-D-Z-I-E-J-N-A. żal mi samej siebie, normalnie.. w ogóle nie jestem w stanie trwać w swoich postanowieniach; gdzie się podziała moja silna wola? może gdzieś w kolejnej tabliczce czekolady, paczce żelek czy innym gównie. pozdrawiam, żałosna ja.

24 maja 2012 , Komentarze (3)

A może jak znów zacznę pisać to jakoś tak pomaturalno-wakacyjnie motywacja wróci? Chyba tym razem coś z tego wyjdzie. Pierwszy raz odkąd rozstałam się z P.(1.5 roku!) mogę chyba powiedzieć, że się zakochałam. W koledze, który wydawać by się mogło zupełnie nie jest w moim typie(niski blondyn? wysokiego bruneta poproszę! ale mówiąc całkiem serio, mamy wiele wspólnego, świetnie nam się rozmawia, szkoda że to jeszcze nie ten etap, żeby swobodnie zaproponować wypad do kina czy na spacer). A tu proszę, wiosna... 
Rano na wadze równe 85. Pora się ogarnąć i dotrwać w końcu do tych 58.
Dziś oczyszczenie organizmu, lecę już z 3 półtoralitrową butelką wody niegazowanej; jak mnie bardzo przyśsie to się skuszę na jabłko albo ananaska. A od jutra wracam na 1000 kcal.

28 stycznia 2012 , Komentarze (8)

...-i oby było to "od nowa" po raz ostatni. Spasłam się niemiłosiernie, waga dobiła do 88kg, co mnie przeraziło (bo nigdy nie ważyłam więcej niż 80, to ten ostatni rok jest jakiś taki okrutny!), szkoda gadać. A jeśli szkoda gadać to trzeba ruszyć tyłek i zacząć coś robić. Czy coś konkretnie? Ano "fitnessuję się" dwa razy w tygodniu, odstawiam całkowicie słodycze, ale żadnej konkretnej dietki nie wprowadzam- bo chodzi o zmianę rytmu życia, nabrania energii.. a nie szybkie zrzucenie zbędnych kilogramów. Do studniówki tak czy siak nic już osiągnąć nie zdążę, sukienka na mój wielki tyłek się szyje, ale do wakacji będzie na pewno dużo lepiej- a wyglądać trzeba, bo z grupką znajomych uciekamy do słonecznej Tunezji :-) No nic, tyle ode mnie, jak będę marudzić- kopnijcie mnie w tyłek i zmuście do roboty!
Buziaki, kochane!
I     9:00- jajecznica z 2szt, z szynką drobiową; 250kcal
      9.30-10.30 fitness
II   15:30 pomidor(30), barszcz czerwony(70); 100kcal
III  18:00 bułka(150), 2x plaster szynki drobiowej(40), szklanka barszczu(60); 250kcal
IV  20:00 jabłko(80), 2x pomarańcz(120), kisiel(100); 300kcal

25 października 2011 , Komentarze (6)

Waga nie schodzi tak, jak powinna- nie chce drgnąć od prawie dwóch tygodni, ba! wręcz skacze w górę, przy dietce w granicach 1000kcal bez żadnych odstępstw, więc niespecjalnie wiem co się dzieje i co już robić.. tracę wiarę, że mogę coś zmienić, choć bardzo tego chcę. No bo czym to może być spowodowane?! Zawsze przez pierwszy tydzień leciały ze mnie co najmniej 2-3kg, a teraz waga "milczy jak zaklęta" już od dłuższego czasu.

15 września 2011 , Komentarze (5)

..."szału nie ma", jakby to powiedziała ze śmiesznym akcentem moja kumpela. Waga w miejscu, a pewnie nawet poszła w górę, bo dieta poszła się... uhh.. I klasyczne "zaczynam znów od poniedziałku". Nienawidzę faktu, że oszukuję sama siebie; nienawidzę... (no, może jeszcze tego, że jestem obrzydliwie, niemiłosiernie gruba.)

SOMETIMES ALL YOU
HAVE TO SAY IS
FUCK IT
AND JUST LIVE.
Tak, Garfield zdecydowanie jest postacią, która mnie inspiruje.

6 września 2011 , Komentarze (4)

Hej! Weekend poza Krakowem nie był specjalnie dietetyczny, bo przytrafiły się dwa piwka przy grillu, a w niedzielę po obiadku- lody. Niestety nie wszystko zależało ode mnie, zwłaszcza kaloryczność potraw, ale starałam się jeść przynajmniej małe ilości. Waga na szczęście utrzymała się w okolicach 84kg. Po weekendzie powrót do szkolnej rzeczywistości, "niedługo matura", co słyszałam już z milion razy. A szczerze powiedziawszy nie jestem po wakacjach przystosowana do nauki! 
Prócz tego, kochane, fart! Wysłałam jakieś głupie zgłoszenie konkursowe, od niechcenia, na 15 minut przed weekendowym wyjazdem... i wygrałam podwójne zaproszenie na kabaret na vip'owskie miejsca, który odbył się wczoraj- było świetnie!!!
Buziaczki dla Was, zaczynam skrzętnie czytać Wasze pamiętniki!
I      6:00 jajecznica z 2szt(220), kromka razowego chleba(80); 300kcal
II     9:00 jabłko(80); 80kcal
III   12:00 kromka razowa z masłem x2(200), plasterek szynki(40), papryka, sałata(30); 270kcal 
IV   16:00 udko z kurczaka pieczone(150), kapusta pekińska ze śmietaną(150); 300kcal
EDIT: słodyczowy napad; wstyd mi. postanowienie poprawy. dziś już zjem tylko nektarynkę albo jabłko.

2 września 2011 , Komentarze (7)

Cholera, demotywujące to jest. Spalam dziennie dużo kalorii, nie jem nawet 1000 (bo mi się nie chce), a na wadze od 4 dni wciąż 84.4kg. Coś jest nie tak, przecież to niemożliwe, żeby pierwsze dni nie dawały żadnych efektów, zwłaszcza przy dość "intensywnej" diecie, bez żadnych odstępstw?
No nic. Zobaczymy co będzie po weekendzie. Dziś w szkole szok- "nie ma fakultetów z chemii", usłyszałam. "No ale jak to, że nie ma?!". Pieniędzy nie starczyło, jak zwykle. Ale Ola mądra głowa wie o 19-stej godzinie, którą wpakowali nauczycielom, i wywalczyła ów godzinkę tygodniowo u jednej chemicy. Brawo ja.
Prócz tego chciałam uprzedzić, kochane dziewczynki, że przez weekend się nie odezwę- może dopiero w niedzielę późnym wieczorkiem- bo jadę do znajomych na weekend. Grill czy tam ognicho i te sprawy. W niedzielę po południu wracam, ale kumpel ma koncert- a że grają całkiem nieźle, więc chętnie wpadnę.
Dziękuję za wszystkie komentarze i obiecuję, że odpiszę Wam sumiennie po powrocie! Teraz tylko wspomnę, że uwielbiam wysokie obcasy i chodzę w nich, gdy tylko mogę, bo wcale się nie męczę!-przyzwyczajenie. Wczoraj chodziłam w nich ponad 10h i w ogóle mnie nie obtarły. Więc kwestia doboru butów!
I     6:00 jajecznica z 2szt. na oleju(210), pół małej razowej kromeczki(40); 250kcal
II    11:00 140g jabłka(70), 2 nektarynki(60), grejpfrut 190g(40), 2 kiwi(60), sok z cytrynki(10); 240kcal
III   15:00 pół jajka na twardo(40), kromka pełnoziarnistego chleba(70) z masłem(20), pomidor malinowy 250g(50); 180kcal

1 września 2011 , Komentarze (4)

...czyli dzień w biegu! Nie wiem jak zdążę! Rano na wadze wciąż 84.3kg. Od 8 byłam poza domem, w 13cm szpilach, ledwo wróciłam, zasapana! O tej 8 na rozpoczęcie, które było około 9- wszyscy się oczywiście wyściskaliśmy, bo z większością nie widziałam się przez całe wakacje. Później prosto do galerii z koleżanką po torebkę, do sephory po parę drobiazgów, FLO, gdzie kupiłam cudne filiżanki do espresso (znajomi śmieją się, że wystawią mi niedługo certyfikat baristy, bo ja ogólnie jestem Panią kuchni i wszystkiego co z nią związane- od przystawek i gotowania, przez kawę, aż po wymyślne drinki). Postanowiłyśmy chwilkę później odetchnąć w Coffee heaven, gdzie ja skusiłam się na sałatkę ze świeżych owoców. Potem z moim bardzo dobrym kolegą na tak zwane "świeże, krakowskie ploteczki", a po 17 z mamą miałam kilka spraw do załatwienia w mieście. Na chwilę wpadłam do domu o 19 coś szamnąć, a potem z mamą po kremik na rozstępy do apteki (ELANCYL redukujący istniejące rozstępy za ok 100zł- ponoć dość skuteczny; na zdjęciu niżej) oraz adidaski do szkoły, bo rzadko chodzę ogólnie w takich butach, więc nic na jutrzejszy wf nie mam. Uh, tyle, nawet to piszę w biegu, bo mam jeszcze multum rzeczy do zrobienia! Chyba nie zdążę dziś z rowerkiem...:<
I     8:00 jajko na miękko(80), kromeczka pełnoziarnistego(70) z masełkiem(30); 180kcal
II    12:00 sałatka owocowa 200g w Coffee heaven(140?); ok 140kcal
III   14:30 jabłko średnie(80); 80kcal
IV   19:00 szklanka pomidorowej(80), 75g duszonej wieprzowiny(160), surówka z kapusty kiszonej(60); 300kcal
      21:30-22:00 30min rowerek/18km/-400kcal;

31 sierpnia 2011 , Komentarze (6)

31. sierpnia, czyli ostatni dzień wakacji. Może to i dobrze?- przestanę się obijać(te wakacje były wyjątkowo beznadziejne) i ruszę wreszcie tyłek do roboty(!). Aczkolwiek bardzo intensywnie się muszę zabrać, bo 2 klasę przebimbałam, a tu klasa maturalna. A że chciałabym dostać się na AGH to pasowałoby mieć co nieco w głowie. Najgorszy pierwszy krok- jak już wpadnę w "naukową rutynę", to pójdzie z górki.
Dziś już waga bez zmian praktycznie, 84.3(o 0,1 mniej niż wczoraj), co mnie troszkę dziwi, bo zwykle pierwsze 3-4 dni leci mi po 0,5-1kg. No ale nic, jak nie dziś to jutro lub za kilka dni. Za moment pójdę wypracować moją 1h=700kcal na rowerku i systematycznie będę dążyć do celu. Tylko z tym rowerkiem zobaczymy jak będzie czas w roku szkolnym- czy godzinkę czy tylko pół wieczorkiem. Chociaż z doświadczenia wiem, że codziennie ćwiczyć nie można, bo po jakimś czasie nie jest to efektywne, mięśnie muszą się zregenerować.
PS. Dzięki za podpowiedzi! Pokrzywę szczerze powiedziawszy i tak piję często, bo uwielbiam wszelkie rodzaje herbat i ziół, ale najwyraźniej i tak za rzadko lub to po prostu nie dla mnie.
I      9:30 kromka razowa(80), 2 plasterki szynki drobiowej(40), 3 małe pomidorki 280g z cebulką(60); 180kcal 
       10:30-11:30 rowerek 1h/31km/-700kcal;
II    13:00 talerz owoców: kiwi 85g(35), nektarynka(40), banan 70g(60), maliny 60g(15), jabłko(80); 230kcal
III   15:30 niepełna szklanka zupy pomidorowej(80); 80kcal
IV   17:30 2 kotleciki sojowe 70g(230), sporo surówki z kapusty kiszonej i marchewki(80); 310kcal
       18:35-19:15 spacerek z psem 40 min -150kcal(?);

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.