Wracam
Witam serdecznie wszystkie moje koleżanki Vitalijki. Wirus zlikwidowany i juz jestem bezpieczna w kontaktach z innymi użytkownikami internetu. Mam nadzieję, że się nikt na mnie nie pogniewał, ale bałam się komuś zaszkodzić i dlatego sama nic nie pisałam, a moją wagę podawała córka.
A teraz życzę wszystkim na Święta wszelakiego dobra, zdrowia, radości w rodzinnym gronie przy świątecznym stole, mokrego Dyngusa i SMACZNEGO JAJKA !!!!
Na Święta jadę do córki do Warszawy, więc odezwę się po powrocie. Dziękuję za wpisy i pamięć o mnie i mam nadzieję nadal zostać "ulubioną" przynajmniej kilku z Was.
Pozdrawiam serdecznie
Hania
Kostium kąpielowy
Za radą czerteziki "poszłam" do Allegro i na stronce jednego ze sprzedających znalazłam pomoc - tabele rozmiarów kostiumów kąpielowych. Mój wzrost każe mi wybrać rozmiar S/M, obwód piersi XL/XXL, obwód pasa XXL, a bioder M. Średnia to L-ka i ta L-ka będzie za długa, za mała w biuście i za duża w biodrach. Taka to pomoc....
Ale nic, przetrzymam do wiosny, na razie będę wchodzić do wody owinięta ręcznikiem :-)))
Na basenie
No więc się zmobilizowałam i poszłam dziś na basen. Pływałam 45 minut, co prawda relaksowo, ale mimo wszystko się zmęczyłam, a wróciłam do domu cała w skowronkach. Zaraz potem gorąca herbatka i ciepłe skarpety na nogi i od razu życie zrobiło się piękniejsze. Jutro muszę popracować w domu, ale w czwartek mam aerobic i pieszy powrót do domu - 5 km. Już samo planowanie stawia mnie na nogi... A w piątek do ortopedy też pójdę piechotką, i to w obie strony.
PS. Żebyście widziały mnie w kostiumie kąpielowym o dwa/trzy numery za dużym - obraz nędzy i rozpaczy, ale już wiem, co trzeba przeszyć i wyciąć, żeby wyglądać w miarę normalnie. Nowych kostiumów u nas nie uświadczysz, bo przecież jest ZIMA (to cytat pani sprzedawczyni ), chociaż Busia pisze, że u niej w ogródku już bez puścił listki....
Niby chudnę
, bo na prywatnym wykresie tendencja idzie w dół. Ale w ciągu dwóch miesięcy tylko 2kg, zamiast oczekiwanych 4 - 5 kg. Zaczynam powoli się zniechęcać, nie ćwiczę, nie chodzę na spacery i wszystko mam w nosie. Zniechęcenie wiosenne, czy już depresja ????
I czy tylko ja tak mam, czy drogie koleżanki Vitalijki też????
I co Wy na to?
Nareszcie pojawiła się waga rozpoczynająca się od innej cyfry, czyli 68,8 kg, czyli warto przed wazeniem troche pospacerować (wczoraj zrobiłam 6 km, czyli ok. 8500 krokow). Zostało mi jeszcze tylko ok. 4 kg. Się zawzięłam !!!!
W przyszłym tygodniu zaczyna się basen, a ja nie mam kostiumu: każdy ze mnie spada i wszystkie wiszą jak na haku w supermarkecie. A w sklepach JESZCZE kostiumów nie ma, bo to przecież zima.
No więc czekam na wiosnę i na te ZAKUPY, które sobie obiecuję juz od listopada.... Ale będzie się działo !!!!
Pozdrawiam promiennie
No i dosyć tego dobrego...
Ale się wyleżałam !!! Ale jak lekarz mówi, że NIE WOLNO chodzić, to czemu z tego nie skorzystać. Ostatni raz tak dobrze miałam, jak nam się pierwsza córka urodziła. piszę "nam", bo cała rodzina dookoła mnie skakała, ja leżałam, a wszystkim zajmowali się moja mama, teściowa i mąż. A ja byłam od wypoczywania i karmienia... Przy drugiej córce było "prawie" podobnie, tylko ta starsza nie mogła tego leżenia zrozumieć. "Prawie" czyni wielką różnicę...
A teraz już mam dosyć, zwłaszcza, że od następnego tygodnia jest basen i aerobik, więc trzeba przynajmniej trochę pospacerować. Zaczynają się też wykłady, z włoskim trzeba przyśpieszyć: jednym słowem - WIOSNA, wszystko budzi się z zimowego snu. I tak jest najlepiej.
PS. W łóżku nie przytyłam, dzisiejsza waga - 70.0 kg. Jak się zawezmę, to naprawdę zejdę do 65 kg.
Pozdrawiam zdrowo - Hania
Jestem, jestem
ale prosto ze szpitala, gdzie miałam zabieg artroskopii kolana. Znowu ledwo chodzę, mogę leżeć, ale nie mogę siadać. Podobno to tylko do piątku, ale na razie boli okropnie, zwłaszcza, gdy prostuję kolano. Ma to i dobre strony: nie chodzę do kuchni, bo za daleko, piję wodę z butelki i... czytam zaległa prasę. Waga się ze mnie wyśmiewa, bo wystarczyło, ze piłam wodę całą noc, a juz 1 kg w górę. Stwierdzam, że to moje 70 kg jest strasznie naciągane, bo się pokazało ze dwa razy, a tak cały czas oscyluję koło 71 kg.
Ale dobrze, że już wiosna przyszła, bo mam zalecenie jeżdzić na rowerze, pływać i aerobik też, oczywiście jak mi wyjmą te wszystkie szwy i druty z nogi, czyli tak gdzieś w koncu lutego. Czytam Wasze pamiętniki i cieszę się , że możemy być razem, nawet jak już ciężkie chwile są za nami... Pozdrawiam cieplutko Hania
Nie piszę,
bo znowu mi wstyd. Były moje urodziny, przyjechała córka, zrobiłyśmy pizzę, kupiłam tort, pojechałyśmy do mojej Mamy, a tam sernik i bita śmietana z galaretką, w domu po powrocie same dobre rzeczy do jedzenia, bo przecież córka przyjechała....
Efekt: w czwartek się okaże, ile mi przybyło. W każdym razie na prywatnym wykresie wagi TENDENCJA się odwróciła. I do tego nie ćwiczę...
Błagam, przywróćcie mnie do pionu !!!
Pierwszy etap
za mną. Dotarłam do pierwsze zakładanej wagi
70,0 kg
Teraz jeszcze pięć kg i pewnie wystarczy.
Ostatnio nie miałam żadnych sukcesów i tak sobie pomyslałam , że kiedy waga spada, to odchudzanie nie jest problemem, ale kiedy waga stoi przez miesiąc w miejscu i ani drgnie - to jest dopiero wyzwanie, jakiej wiary potrzeba w to, co się robi, ileż samozaparcia tzeba mieć, żeby się nie zniechęcić i nie odpuścić.
Gorzej z tymi ćwiczeniami: jestem niesłowna, leniwa, oporna i ciężko mi się do ćwiczeń zmusić. Znajduję 100 innych zajęć, żeby tylko się nie gimnastykować. Nawet pieniędzy, które zapłaciłam, minie żal...
NIECH TA WIOSNA JUŻ WRESZCIE PRZYJDZIE !!!!!
Dawne czasy
Szukałam czegoś w starych zapiskach z Liceum i znalazłam takie dane:
24.05.1967 (czyli mialam wtedy 16 lat): waga: 53 kg, wzrost 163, obw. biustu: 87 cm, obwód talii 70 cm, obwód bioder 89 cm. Udo i łydka - tylko o 1,5 cm mniej niż teraz. Czyli bylam typ "gruszkowaty", a teraz jestem "jabłkowaty", a BMI ( a kto o tym wtedy słyszał ? ) sytuowalo mnie w dolnych strefach stanu "waga prawidłowa". Jaka ja byłam laska.... I nosiłam mini i wysokie kozaczki, koński ogon i po lekcjach w ubikacji malowałam oczy. A za pół roku dostałam pierwszy w życiu lakier do paznokci. A w kim ja się wtedy podkochiwałam ??? I jakie to było ważne, że na przerwie spojrzal, albo, że nie spojrzał. A ile ja mogłam zjeść!!! Się rozmarzyłam, powspominałam i z powrotem na ziemię. Na obiad smażone warzywa, a na kolację gotowany kalafior.