witajcie po przerwie
Własnie wróciłam z cudownych wakacji, Tunezja była super polecam
każdemu nie nudziłam się tam ani chwili, a czas tak szybko zleciał, że
za nim się obejrzałam to juz trzeba było wracać. Pozostaną wspaniałe
wspomnienia, przez pewien czas piekna opalenizna i niestety 1 kg do
góry:-(( No tak te posiłki o dziwnych porach i w dodatku same tuczące
zrobiły swoje, ale już od dzisiaj wracam do swojej dietki, mam
nadzieję, że przez ten tydzień ten kilogram zrzucę.
Pomimo bardzo aktywnego życia, albo może dzięki temu nie przytyłam
więcej bo naprawdę niczego sobie nie odmawiałam, jadłam na co miałam
ochotę, ale też bardzo duzo pływałam i codziennie ćwiczyłam aerobik.
Animatorzy z hotelu dbali o naszą kondycję, natomiast kucharze nie
koniecznie o nasza dietkę.
Jutro postaram się wgrać kilka fotek z wakacji.
wakcje:-)))
od wczoraj jestem na urlopie, a własciwie można rzec od soboty, bo
wekeend tez chyba mogę zaliczyć juz do rozpoczetego urlopu.. Dawno tu
nie zglądałam i odrazu moja motywacja spadła. Jak tylko nie czytam tych
waszych pamiętników jakoś tak mi się smutno robi, jeszcze te
upały!!!!!!! można oszlaec przy takiej temperaturze.
Dietka jakoś tak kiepsko idzie, w sobote na imprezce sobie pofolgowałam
i tak waga od tego dnia sie utrzymuje i niechce isc w dół. Dzisiaj
ostro dietkuje moze jutro będą tego efekty, a tak bardzo chciałam
schudną do wyjazdu jeszcze z 1 kg, a tu 1 kg w górę, tak bo w sobotę
jeszcze przed imprezką waga pokazywała już 83 kg, a teraz waha się w
granicach 84 kg, czyli od ostatniego ważenia żadnych zmian nie licząc
0,20-0,30kg w dól lub w górę, o zgrozoooooooooo. Czy ja kiedyś dojde
do tego swojego upragnionego celu????
Dzisiaj wielkie pranie, jutro prasowanko, a w czwratek już wylot i
plaża w Tunezji, o marzenie, tylko żeby jeszcze ten kilogramek zrzucić.
Będę za wami tęskniła, i mam nadzieję ze nie nawale z dietą, coprawda
arabskie jedzenie mi absolutnie nie smakuje, ale niestety wykupione mam
posiłki siadanie i obiadokolacje, tyle że ten drugi posilek jest
dopiero o 19.00 i tu moja bolączka, trudno same warzywka i jakoś
przetrwam...
Moge juz nie znaleźć czasu żeby do was tu zajrzeć przed wyjazdem, ale
zaraz jak wróce to się odezwe, a teraz trzymam za was kciuki, a wy za
mnie.
Azya ciekawe czy jak wróce to bedziemy miały podobne cyfry na
paseczku???A już myslałam że pisanie od nowa, coś sie dzieje z tym
wpisywaniem, po tej modernizacji.
moja dietka:-))
w ostatnich dniach cos nie bardzo chce mi sie przygotowywac swoje dietetyczne posiłki z Vitalii. Jest to chyba spowodowane tym, że już sama wiem co mam jeść i w jakich ilościach aby były efekty. Co prawda kończy się na tym, że jem jeszcze mniej niż moja dietka "smacznie dopasowana" ale boję się za duzo zjeść, żeby na drugi dzień nie zobaczyć wskazówki wagi w górę.
Ponieważ w czwratek wylatuję już na wakacje, wczoraj pobuszowałam troszkę po sklepach, żebym miała co ze sobą zabrać na te wakacje, bo przecież ciuchy z ubiegłego lata ze mnie lecą..., synka też troszkę obkupiłam i juz niedługo będę pakować walizeczki. Już tak żyje tym wyjazdem, że do tego momentu chciałabym jak najwięcej schudnąć, żeby na plaży wyglądać w miarę fajnie.
Ostatnio ubrałam się w zakupiony dopiero co kostium kąpielowy i pytam synka "no jak tam nie będziesz się wstydził za mamę" na co on po bacznym przyjrzeniu się swoim młodym męskim oczkiem mówi: "mamo jakie ty masz małe piersi", (no tak z miseczki 95F, zrobiło się 85E) to dla niego bagatelna różnica, a dalej mówi: "a tak wogóle to wyglądasz super". Budujące co!!!!!!!!!!!
Dobrze że chociaż w nim mam poparcie i słyszę miłe słowa, bo sytuacja z mężem bez zmian tragediaaaaaaaaaaaaa:-(((((
Dziś wybieram się na dyskotekę z kolegą i koleżanką z roku. Troche poskaczę to jeszcze parę deko spadnie hi hi hi.
A jutro kolejna imprezka i znów kalorie, cały tydzień musze się pilnować, bo niestety w te weekendy przybywa ich zbyt wiele.
dzieki:-)))
za słowa otuchy, jesteście naprawdę kochane:-))) Jak widziałyście te moje zdjecia to pierwsze było z maja ubiegłego roku, brrrrrrrrr wyglądałam fatalnie, teraz można się domyślec dlaczego ten mój mężulek zazdrosny, wtedy nie było o kogo:-((( no ale chyba powinien się cieszyć że mu żonka młodnieje:-)))
A teraz wiadomość dnia, nieoczekiwanie od poniedziałku ide na urlop no i trzeba było sobie coś zorganizować, więc zorganizowałam wyjazd do Tunezji, hurrrrrrrrrra już się cieszę tym słońcem i wygrzewaniem na plaży i to morze ciepluteńkie, super!!!!!!!!!!
Jadę z synalkiem, mąż jest obrazony, niech sobie to przemyśli:-(((
W pracy kompletnie już mi się nie chce nic robić, serfuje po internecie i przeglądam opinie na temat hotelu do którego mam jechać. Tak to jest jak jest się przed samym urlopem, myśli gdzie indziej...
nie do wiary!!!!!!!! w 2 dni 1,50kg
tak tak moje drogie Vitalijki sukces!!!!!!!!!!! po obżarstwie w sobotę
i niedzielę, od poniedziałku ostro się wziełam za siebie i są
niesamowite efekty.
Pisałam już
wczesniej o tym, że po weekendowych wojażach moja waga w stosunku do
czwartku w niedzielę wskazała o 0,50 kg więcej tj. 85,5 kg, a dzisiaj
rewelacja 84,00 kg, a chwilami wahała się w stronę 83,80kg.
Już wiem, ze nigdy nie spocznę na laurach i będę się dotąd odchudzać aż osiągnę ten swój upragniony cel.
Od
poniedziałku idę na urlop, już zaczynam odliczać dni:-))) Mam plany na
ten czas i to dosyć ciekawe, ale o tym dopiero jutro, żeby nie
zapeszyć...
wzloty i upadki:-))((
u mnie od kilku dni atmosfera domowa nie do zniesienia:-((( chyba nie wypada o tym pisać, ale jak to mówia "papier przyjmie wszystko" no w tym wypadku "komputer". Jest mi z tym źle i na chwilę obecną nie widze rozwiązania:-(((
Ale teraz trochę optymizmu, w czwartek kiedy miałam ważenie waga wskazała 85 kg, w trakcie weekendu podjadłam trochę za duzo i waga wskazywała nawet 85,5 kg, ale dzisiaj eurekaaaaaaaaaaa waga wskazała 84,6 kg. Co oznacza że w stosunku do dnia wczorajszego waga spadła mi o 0,6kg. O jak miło, choć tu cos pozytywnego.
Bardzo chciałabym wkleic swoje zdjęcia i pokazac wam jak wyglądałam kiedys, a jak wyglądam teraz, ale mój komputer nie chce współgrac z moim wspaniałym sprzętem fotograficznym, nie wiem co się zadziało gdyż dotychczas nie miałam z tym problemu, może mój synalek coś poprzełaczał w aparacie i dlatego nie działa. Wcześniej wgrał jakiś kosmiczny program do obróbki zdjeć, kazał mu go usunąć myśląc że tu jest przyczyna, ale niestety program odinstalowany, a problem jest nadal.
Jak któras z was jest specjalistką od aparatu SONY i wie co mogłoby sie stac prosze dajcie znać!!!
zazdrość:-(((
Wydaję mi się to co najmniej dziwne, ale wnioskuję że tak jest:
MÓJ MĄŻ JEST O MNIE STRASZNIE ZAZDROSNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
odkąd zaczęłam się odchudzać mój wygląd uległ totalnemu polepszeniu, oprócz nabierania fajnej sylwetki, doszła zmiana fryzury, i zdecydownaie lepszy wygląd w nowych mniejszych o dwa numery ciuchach.
To wszystko niestety nie cieszy mojego męża, zamiast być dumnym z żonki, tym bardziej że jest ode mnie 6 lat młodszy więc i ja wyglądam młodziej przy nim on popadł chyba w jakąś totalną depresję!!!!!!!!!!!
Niby nie robi mi scen zazdrości (na szczęście!!!!!!), ale wkółko są wyrzuty, mam dość jak tak dalej pójdzie to zwariuję, a może spowrotem przytyć o 10 kg żeby nie miał powodow do zazdrości, o co mu chodzi????????
wstyd się przyznać:-(((
dzisiaj wchodząc na wagę nie spodziewałam się tak drastycznych efektów,
wczorajszego obżarstwa. Może tak dużo nie zjadłam, ale była to późna
godzina i waga dzisiaj wskazała o 0,5 kg więcej niz przy czwartkowym
ważeniu.
Co robić?? ten basen dzisiaj jest konieczny!!!!!!!!!! a tak wogóle to
dzisiejszy dzień głodówka!!!!! tak jak się wczoraj najadło to dziś
trzeba cierpieć, przecież w czwartek kolejne ważenie a mi waga zamiast
w dół to w górę.
Tak sobie siedzę i myślę, że chyba muszę zmienić swoje życie, z mężem
kompletnie nie potrafię się dogadać, on ma swoje racje, a ja swoje
najgorsze że żadne nie chce ustąpić więc po co się tak męczyć rzucić to
wszystko w cholerę i zacząć życie od nowa, tak chyba tego chcę bo ta
sytuacja już mnie za bardzo męczy:-(((
Popadłam chyba w jakąś depresję same złe wiadomości z dietą do d..., z
mężem też dobrze że chociaż znajomi mówią że świetnie wyglądam bo tak
chyba bym już wogóle zwariowała:-(((
goście!!!!!!!
no tak dzisiaj spodziewam się gości co oznacza, ze będzie dużoooooooo
jedzenia, ale dam rade, specjalnie cały dzień się oszczędzam z
jedzeniem, żebym mogła skubnąć jakieś sałatki.
Wczoraj dokonałam odkrycia swojego nowego rozmiaru, tak tak byłam na zakupach, i zakupiłam sobie spódniczkę dżinsową rozmiar 42, bluzeczka
rozmiar 44 co oznacza, że biust spada mi słabo, dzisiaj dokonałam
zakupu nowego biustonosza z miski F zmniejszył się do E to nie zawiele,
a tak chciałabym żeby było D, góra DD.
Jutro po tej imprezce polecę na basen, już moje mięśnie się rozchodziły, ale przez cały wczorajszy dzień je wzoraj czułam...