Torba kasztanow (przyniesiona przeze mnie za co szwagier pedant mnie wyklnie ;) zostala rozsypana i rozniesiona po calym domu. Junior byl w tym nad wyraz dokladny bo nawet z pralki je wyciagalam :D
Z mrokow pamieci natomiast wyciagnelam patent mojej babci na placuszki z serka homogenizowanego z jablkiem. Zjadliwe byc musialo bo maly objadl sie tak ze ruszac sie juz nie mogl. Leglismy pod kocykiem przed telewizorem i odplynelismy przed bajka. Oboje :)
Mala powinna dostac jeszcze jedna butelke, ale spi... hmmm, budzic ja czy poczekac az ona mnie placzem obudzi?? Ot dylematy ciotki na dyzurze. Jak jakies mamy nie spia to niech podpowiedza prosze.
Rozejrze sie co u was i mykam spac, bo jak znam zycie dlugi sen mi nie bedzie dany.