Sobota :))
Wymieniłam zdjęcia, poczytałam big część czterdziestkowego forum i wypiłam kawusie ;))Teraz odwiedzę Wasze pamiętniki i planuje kolejny "dzien lenia" :))
No co??Przed ciężką pracą trzeba wypoczywac :)))
Nic .
Nie mam nic do napisania.
stresor mnie zżera, kark boli tak,że nie mogę się podnieść z łóżka, a w myślach powtarzam - Mariolka uspokój się !Wszystko będzie dobrze!!
Bedzie dobrze, będzie dobrze,będzie dobrze........
Walka trwa!! :))
Nie ma co się oszukiwać - przeżeram swoje szczęście :))Przesunęłam swoj suwaczek w lewą stronę, bo trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać się do jednego z grzechów głównych:))
Tak naprawdę to nie mam w sobie jeszcze odpowiedniej motywacji, ale powolutku trzeba brać się w garść!!!!
W poniedziałek idę do pracy i już dzisiejszej nocy śniło mi się, że piekę tam pizze w piekarniku hehehehe.Oczywiście tak naprawdę nie ma tam takiej możliwości,ale ten sen jest zapewne odzwierciedleniem moich obaw związanych z utrzymaniem diety w pracy :)))
Wracamy do normalności :)
Normalnośc to dobra rzecz :))
Ludzie pytają kiedy podróż poślubna, inni chcą opijać (każdy z osobna), a jeszcze inni żałują, że odbyło się to tak cichutko i bez pompy.
Jakie cichutko?Jaka podróż?Jaki żal??
Było cudownie, świadomie, spokojnie, bez biegu, pośpiechu, martwienia się o oprawę, cudze humory.Nie było pozorów, tylko my , nasza miłośc i przysięga:))
Tak, tak, dojrzała miłość to rzecz piękna :)))
I po bólu :)
Na razie nie mam jeszcze czasu na dłuższe wizyty na Vitalii:))
Na dietkowanie też nie mam czasu,ani ochoty :))
Narobiłyście Koleżanki troszeczkę zamieszania na Vitalii w związku z moją zmianą stanu cywilnego, ale jest mi bardzo miło i po prostu nie wiem jak Wam dziekować :))
Na razie spędzam czas ze świezo upieczonym mężusiem i póki co trudno nam uwierzyć,że naprawdę to zrobiliśmy hehehe.
Nasze rodzinki też z trudem przyjęły do wiadomości ten fakt :)) Reakcje były różne :))
Wyszlam za mąż zaraz wracam :)))
I stało się :))Dzisiaj jestem jeszcze w lekkim szoku więc niewiele napisze:))
Moja przyjaciółka dostała ogromny kosz kwiatów od koleżanek z forum na "noworodek.pl" :))Zazdraszczałam jej, ale pomyślałam , że przecież żadna z moich koleżanek na Vitalii nie zna przecież mojego adresu i tak naprawde nic o mnie nie wie :))
Jesteście Wielkie!! Brak mi słów radości i wzruszenia :)))Kierownik Urzędu Stanu Cywilnego złożył mi życzenia w imieniu "Ryczących Czterdziestek" zaznaczając , że powinnam wiedzieć co to hasło oznacza:))
Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję:)))Łza się w oku kręci ze wzruszenia:))
Zjawię się w powszednim dniu i opowiem wszystko ze szczegołami:))Obiecuję !!:))
Niestety nie mogłam słuchać radia sygnały o określonej godzinie.Przepraszam :((
Wracamy do zwykłej codzienności:))
Wczoraj z okazji święta zrobiliśmy sobie mała kolacyjkę i wzięło nas na drobne refleksje związane z obchodami Dnia Kobiet:))
Ośmieliłam się nawet rzucić stwierdzenie, że dobrze, że jest tylko taki jeden dzień w roku, bo przeciez , gdyby tak cukierkowo było codziennie, to w Dniu Kobiet trzeba by było używać przemocy - tak dla odmiany:))
Obejrzeliśmy też stare Kroniki Filmowe na Kino Polska i uroniliśmy łezkę nad zamierzchłą tradycją wręczania kobietom w pracy tulipana z talonem na rajstopy :))
Wspomnieliśmy też z moim tatem (tatą??Hmmm...)czasy, jak to zawsze przychodził z pracy (był kolejarzem) mocno pod wpływem napojów wyskokowych i wręczał mojej mamie wiecheć przypominający tulipana czy też gożdzika, a ta z kolei ostetntacyjnie wyrzucała go przez balkon:))Odwazyłam się wczoraj nawet zapytać go o motywację jego corocznego działania w tym dniu, ale obrócił to w żart i nie miał w sobie poczucia żalu czy winy :))
Żaden mój męzczyzna nie odważyłby się zrobić mi czegoś takiego :)))
I tak to skończył się ten świąteczny dzień:)) A tego co pogadałam, pośmiałam się i pojadłam nikt mi nie zabierze:)))
Ja nawet lubie taką zwykła, szarą codzienność.
Wiosny!!!
Dzień Kobiet, Dzień Kobiet,niech każdy się dowie , że dzisiaj jest Dzień Kobiet......la,la,la :))
Niekoniecznie muszę ten dzień świętować, ale nie moge też zabronić moim męzczyznom, aby mi wręczyli bukiet tulipanów :))
Za oknem wciąż śniegowo i zimowo to niech w naszym domku chociaż zagości wiosna:))
A w dowód wdzięczności upieke im ciasto:))Dieta znów pójdzie się paść :)))
1 kg do przodu ......
No tak, tylko na chwile spuściłam siebie z oka i już 1 kg mi przybył :))Ale coż, skoro zajadałam się budyniem, ciastem francuskim i kanapkami późną nocą to nie mogłam spodziewać się innych efektów (buuu, dlaczego tak jest???)
Wczoraj byłam okrutna dla swoich chłopaków i powiedziałam im ,że jak im nie daj Boże przyjdzie do głowy przynieść mi z okazji Dnia Kobiet czekoladki, to wylecą razem z nimi przez balkon :)))
I w ten sposób znalazłam sobie kozły ofiarne winne wszystkim moim słabościom :)))
Nie mogę ciągle jeszcze uwierzyć, że do końca życia powinnam zastępować wolę zjedzenia słodkiego batonika, łyżką otębów ze śliwkami (święta prawda Piowiot).....:(((
Co by tu ....:))
no cóż....za oknem zima, snieg, piękne słońce i nie pozostaje nam nic innego jak cieszyć się tym co mamy.
Wczoraj pożarłam pół litra baaaaardzooo słodkiego, śmietankowego budyniu okraszonego dżemem truskawkowym:))
Dzisiaj na wagę nie odważyłam się wejść :))