Witam.
Informacja, która nas dziś powaliła - córka ma RSV 😨
Tak wyszło jej z testu... Do tego badania krwi wykazały początek zakażenia bakteryjnego - być może z powodu ucha, na które już bierze krople. Póki co lekarz dał tylko leki łagodzące objawy i mamy przyjść na kontrolę w poniedziałek.
Mam ochotę coś rozwalić.😠😠😠
Martwię się, oby jej przeszło jak najszybciej. Naczytałam się, że wirus może powodować problemy z oddychaniem, konieczność szpitala itd. Póki co u nas gorączka, okropny katar i kaszel.
Jestem naprawdę zmęczona już tymi chorobami.
Żal mi córki, ale też żal mi wyjazdu, do którego nie dojdzie. Tak liczyłam na oderwanie się od tego wszystkiego, na chwilę oddechu i relaksu w pięknym otoczeniu.
Ciężki jest ten rok, bujamy się tak od września...
W każdym razie trwam w swojej walce o wagę. Wczoraj wyszłam na spacer, chociaż 30 minut, ale dużo mi dało na ogólne samopoczucie.
Dziś odpuszczę sobie trening, nie mam do tego głowy...
Jedzonko:
Śniadanie: 2 kanapki, szczypiorek, sałata, serek biały, pomidor, 2 jajka.
II śniadanie: 2 tosty, serek śmietankowy, sos, sałata, jabłko.
Obiad (w planie): zapiekanka makaronowa z szynką i serem.
Kolacja (w planie): placki bananowe zrobione na jogurcie.
Przetrwać, aż będzie lepiej - moje hasło na teraz.