No, po tym podsumowaniu w końcu zmiany u mnie. Po pierwsze terapia - od jakiegoś czasu pracujemy nad podejściem do siebie, swojego ciała. kobiecości, relacji z innymi, wpływie przeszłości na negatywne przekonania itd. B.dobry krok, choć niełatwy, trudno czasem stanąć przed prawdami od których się uciekało..
Drugi ważny krok to podjęcie pracy z trenerem! Oj.. b.dużo mnie to kosztuje, b.muszę się przełamywać, żeby nie uciec z siłowni - ciężko i fizycznie i psychicznie. Trener pokazuje mi ćwiczenia, sprawdza wykonanie, ale również podpowiada z dietą - wykluczyłam pieczywo, słodycze i owoce (mają dużo cukru). Najbardziej szkoda mi owoców, bo to był świetny (i wydawało się, taki zdrowy!) zapełniacz i pomysł na przegryzki. Poza tym dużą mobilizacją jest umowa z trenerem o codziennym wysyłaniu smsa z informacją co zjadłam w ciągu dnia - zapisuję wszystko i głupio byłoby mi łamać nasze zasady. Na razie to kilka dni, zakwasy mam straszne, ale dużo wiary w powodzenie takiego wszechstronnego planu. Będę teraz tu dużo częściej, by się mobilizować, szukać u Was wsparcia i dzielić swoimi krokami.
I co Wy na to?? Terapia, trener, ćwiczenia, zmiany odżywiania - czy czegoś jeszcze brakuje..? Trzymam kciuki sama za siebie.