Nooo... chyba się udało wyhamować w tym jedzeniowym wariactwie. Miesiąc temu przestałam karmić piersią, ale nadmiarowy apetyt wcale nie zniknął. Tyle że nie miałam już pretekstu, żeby tyle jeść i musiałam w końcu się opanować. W ciągu 10 miesięcy od porodu przytyłam 9 kg.. tyle samo co w ciąży (ale to co w ciąży oczywiście zniknęło po urodzeniu malucha). Od tygodnia włączyłam tryb wstrzemiężliwości jedzeniowej i nawet sprawia mi przyjemność szykowanie zdrowych potraw i odchodzenie od stołu nie napchaną. Jem b. niewielkie ilości słodyczy (wcześniej nie było dnia bez) i specjalnie mnie nie ciągną.
Nie śmiejcie się, ale zaczęłam od kupienia koktajlu dietetycznego, coś jak ten:
Nigdy czegoś takiego nie używałam i nie miałam przekonania (po co pić jakiś koktajl ZAMIAST posiłku, jak można np. z posiłku zrezygnować albo zjeść malutko - tak myślałam, tylko jakoś mi się nie udawało..), ale teraz zadziałało to na mnie motywująco. Staram się pić zamiast kolacji. A rano jem owsiankę. Piję też rano wodę z cytryną i przed obiadem łykam zioła szwedzkie Bittner:
Czuję się o wiele lepiej, lżej, mam więcej energii i optymizmu, dołki poszły precz, oby na długo, może na zawsze
dytkosia
22 lipca 2013, 11:46Super, mnie się na razie hamulec popsuły. Pozdrawiam
Anulka2503
21 lipca 2013, 09:38Powodzenia w walce:)