Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1053370
Komentarzy: 43003
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 19 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 listopada 2017 , Komentarze (61)

 kiedy „ kurwa mać” to za mało. 

Ludzie kochani, jest mi wciąż niedobrze, serce już przestało walić, ale emocji to mi wystarczy aż do niedzieli. Jechałam ci ja na basen i na jednym z największych skrzyżowań, skręciłam sobie w lewo, chcę wrzucić dwójeczkę a tu ....pustka pod nogą.(strach) Boże zgubiłam sprzęgło...co tu robić? Łapy na kierownicy, mózg pracuje na 2000 obrotów, nie zatelefonię do małża bo to wbrew moim zasadom, zresztą jak tu zadzwonić jak muszę się ewakuować z ruchliwej ulicy, na szczęście nic z na przeciwka nie jechało, skręciłam w ulicę do basenu, tu już jadę , e tam tu...cały czas jadę na 1 ale jak do cholery się zatrzymać bez sprzęgła? Tego mnie nikt nie uczył:?. Powoli, powoli podjeżdżam pod basen....jeeeeeest, wolne miejsce, czeka na mnie, skręciłam, dotoczyłam się do krawężnika, zahamowałam, szarpnęło, ja na akcję Ferdka zastosowałam reakcję, wyszarpnęłam kluczyk ze stacyjki iiiii....zrobiło mi się niedobrze...nie wiem, z nerwów, z radości. Zadzwoniłam po małża, który przyjechał za chwilkę. Chwilkę czyli 45 minut. Mało tam nie umarłam z zimna i strachu, ale co chłop to  chłop a do tego mechanik samochodowy. Jakoś odpalił Ferdka i na jedynce dojechaliśmy do domu. Teraz wrócił po swojego Opelka. A ja zapowiedziałam, że nie wsiądę do mojego autka jak go w końcu nie zrobi od A do Z. Teraz zjem śniadanie, dzwonię po Soowę i wykonam plan cotygodniowy. 

Koncert był super, ubawiłyśmy się, a koleżanka mało się nie popłakała bo bilet na ten koncert był jej prezentem imieninowym. Potem się poniewierałam winnie i łososiowo u niej prawie do północy. I tym horrorowatym raportem zdaję wam relację z mojego poranka i życzę wam ZDECYDOWANIE miłego dnia, bez takich niespodziewajek jak moja. (pa)

5 listopada 2017 , Komentarze (21)

w życiu zrobiłam coś takiego, ale...po prostu trafił mnie szlag. Szlag najjaśniejszy jak przeczytałam o tym dziecku. Spotykamy się z tym na co dzień i jakoś to mija...obok nas. Myślimy sobie , to cudze nieszczęście, co mnie to...ja mam swoje problemy. Ale wczoraj po prostu nie zdzierżyłam. Mam świadomość tego ile pieniędzy wali się w toruńskiego mnicha, ile wydaje się na bzdety, poronione pomysły kolejnych ministrów, wsadza się na wysoko płatne stanowiska osoby, które nie mają pojęcia o swojej " robocie". No po prostu nie zdzierżyłam, sama wrzuciłam linki, poprosiłam moją rodzinę i znajomych o pomoc. I wiecie ...popłakałam się dzisiaj rano, kiedy zobaczyłam odpowiedzi od moich córek...przekazały pieniądze dla tej dziewczynki. Nie dopytywałam już czy to sms za kilka złotych, czy wpłaciły więcej. Jestem dumna a jednocześnie wściekła, wściekła, ze ludzie, którzy stają wobec takiej tragedii muszą liczyć na pomoc innych ludzi..zwykłych, szarych ludzi. A jednak okazuje się, że nie jesteśmy jeszcze całkiem zezwierzęceni...co napawa mnie nadzieją i to całkiem wielką. 

Darujcie mi ale dzisiaj zamiast małej Mi, wrzucam link, może ktoś z was będzie chciał się przyłączyć do pomocnych dłoni.

https://www.siepomaga.pl/ratujemyoliwie

4 listopada 2017 , Komentarze (40)

dały mi się we znaki. Otworzyłam ślepia późno bo 7 20 ...yyyyy....stwierdziłam, że miałam iść na siłownię ale może jednak nie pójdę...na pewno nie pójdę...na 1000 % nie pójdę. I tak sobie pogniłam w łóziu do 7 40, potem się okazało, że mała psiczka znowu ma jakieś problemy ...osowiała, zaniedbała poranny rytuał lizania mojego ucha na dzień dobry, no to wywlekłam się z pościeli, poużalać nad nią. A jak się już wywlekłam to tak się opieprzyłam przed lustrem...że raz dwa się odziałam, zjadłam śniadanie i poleciałam ...na siłownię:D. Fajnie, spokojnie, ludeczków niewielu i we mnie siły też nie za wiele...oj ciężko mi dzisiaj było, ciężko, szczególnie na początku. Ale dałam radę, przyczłapałam do domu, teraz piję kawę bo rano tego nie zrobiłam i ...właśnie....w czasie ćwiczeń doszłam do wniosku , że to błąd, rano zawsze wypijam wodę z cytryną, potem kawę, potem śniadanie iiii zaczynam dzień. A dzisiaj była woda z cytryną i śniadanie...kawy niet...i sorry, ale " mocy" też tylko połowa. Nic to, jestem dumna bo dałam radę. Teraz troszkę odsapnę, psinka była już z pańciem u " dochtora" i widzę, że jej lepiej bo właściwy dla siebie atak radosnej wścieklizny na powitanie, miała. Nabiorę powietrza w płuca i upiekę mięska, bo mi się już zapeklowały. 

Dziecki się wczoraj zachwycały jedzonkiem, córce bardzo smakowała zupa porowo serowa, a zięciowi wszystko, nawet surówka z czerwonej kapusty. Ale jagnięcina mu podeszła wyjątkowo, chociaż nad zupką też się rozpływał. Moje dziecko rozbawiło mnie takowym zdaniem " Zobacz Włod, jak przywieziemy dzieci na wakacje do babci , to odbierzemy kuleczki" na co odpowiedziałam iż....niech sobie z czerepu wybije, że dzieci będą u mnie leżały i jadły. Nie ma takiej opcji, dziecki będą u mnie UCZONE, min. sztuki kulinarnej, a poza tym już ja im wynajdę atrakcje:D. A w ogóle to " fajnie" że Paszczur już mi zaplanował " wakacyjną babciną" przyszłość;)

Dobra moi piękni, nie wyganiam was , ale " idźta sobie" na spacer. Pogoda cudowna, słonko, cieplutko, szkoda siedzieć at chałupa. Ja już się na dzisiaj wyszalałam, zapewne za chwilę przyjedzie siostra małża, więc  będę podejmowała gości. A jutro.....porcja rozrywki, śmigam na koncert grupy Mo Carta. 

Miłej soboty wsiem. No i oczywiście ...coś radosnego, ku pokrzepieniu serc, ducha oraz przepony.

3 listopada 2017 , Komentarze (21)

uważajcie ludeczkowie na takiego " znajomego", który ma nick johnw7, ten ktoś szuka tu frajerów. Ostrzegam. 

3 listopada 2017 , Komentarze (40)

czyli 11 listopadowego. Zupa  porowo serowa z chipsem z boczku i groszkiem ptysiowym

udziec jagnięcy z ziemniakami i ćwiartkami cebuli  pieczony w winie z miodem i musztardą

i na deser kora orzechowa ,  bułeczki z makiem miały nieszczęście wyjechać z piekarnika tuż przed przybyciem dziecków i w zasadzie zostały pożarte, a resztki zapakowane i zabrane, dlatego foto brak :D

wszystkie przepisy sukcesywnie będę wrzucała na bloga. Zaczęłam oczywiście od d...y strony czyli od deseru. 

Aaaa wino, które było polecane do jagnięciny faktycznie smakowite, więc w poniedziałek zakupię. 

3 listopada 2017 , Komentarze (33)

i zagroziłam śmiercią lub co najmniej ciężkim kalectwem. To moje dziecko zwariowało kompletnie ( czyóżby już u niej starość nastąpiła?):? Ledwie wleźli w drzwi a ona mi oświadcza " ale ty wiesz, że my tu jesteśmy tylko na chwilkę"  " że co?" spytałam, " no na chwilkę, potem jedziemy na groby tutaj, potem do rodziców Włoda, a potem z Kazimierza to już nam się nie opłaca tu wracać tylko prosto do Warszawy", na co ja kochająca mamusia oświadczyłam " Nie ma takiej opcji, wybij to sobie z głowy, wcześniej całując mnie w d...znaczy się w odwłok, naszykowałam obiad, nie będę tego jadła bo bym jadła dwa tygodnie ...jednoosobowo" . Na szafce akurat stały cieplutkie bułeczki z makiem, świeżutko polukrowane, na które zerkał zięć. I teraz on zabrał głos, " widzisz, rób co chcesz, mówiłem że się głupio umawiasz". Nadarłam się i powiedziałam, że mają wrócić do Radomia, bo wałówka i żarcie czeka. Okazało się, że ta pindzia umówiła sobie na wieczór pazury do zrobienia, bo nie może do Niu Jorka lecieć bez pazurów ( zrobionych a nie zdartych) no i tak obydwoje ją naciskaliśmy, wciskając jej jednocześnie bułeczkę i korę do pyszczydła...że ustąpiła i zadzwoniła do kosmetyczki, żeby pazury przesunąć. Teraz pojechali z tatusiem do Kazimierza, a dokładniej do Zagłoby. A ja ugotowałam zupkę porowo serową ....pyyyyszna i właśnie w chałupie pachnie mi pieczony udziec jagnięcy....zaraz będę go podlewała winem z miodem i musztardą i okładała cebulą oraz ziemniaczkami i dalej będzie się piekł:D. Chlebki upiekłam , małż jak wrócił z psicami z parku był zdziwiony " a co ty już wstałaś' no ludzie przecie ja wstaję ...rano, dzisiaj odpuściłam pływanie ...żeby porobić za piekarniczkę, za karę pójdę jutro na siłownię :D.

I tak oto koło 11 w zasadzie jestem obrobiona, nawet wino do jagnięciny już wywlokłam, bo je reklamówka polecała, szczególnie do tego rodzaju mięsa. Spróbujemy, zobaczymy, jak się sprawdzi, kupię w poniedziałek następne flaszeczki. A teraz luknijcie co kwitnie na moim parapecie, kompletnie nie wiem czemu ten kwiatek nazywają grudniem, u mnie on kwitnie kiedy ma ochotę. 

No i tradycyjnie jakowaś " brylantowa" myśl na dobry dzień. 

2 listopada 2017 , Komentarze (35)

nie ma wyjścia. Powiedziała małpa kudłata, że przyjeżdżają ( z mężem) 4 listopada , coś mnie tknęło( ani chybi elektryczny pastuch) i po treningu zadzwoniłam do gadziny o której będą w sobotę a ta mi słodko szczebiocze..." w jaką sobotę? jutro o 9 " . Ooooooooooooooooooooooo.....:<No i teraz muszę zrobić wielką kumulację :D co miałam zrobić dziś, zrobię dziś a co miałam zrobić jutro ...muszę zrobić dziś 8) Echhhhh....przywlokłam się z siłkowni...dzisiaj Sebastian uwziął się na dół brzucha i nogi ...a juści ...poczekajcie że moje kopyta będą przez 15 min non stop w górze..zrobiłam ile mogłam, wszak godzinę szalałam na " narządach" . Aaaa dzisiaj koło mnie maty rozrzucili młodzi, szczupli i przystojni....panowie. Ale miałam w głębokim poważaniu, że są gibcy i mogą łapki trzymać w górze...w jednej rzeczy byłam lepsza od nich ...jestem bardziej rozciągnięta ....dłońmi sięgnęłam stóp ,a oni tam nie sięgali. W duchu sobie pomyślałam, że sprawiedliwość musi być....jeden z nich zrobił taką popisową rozgrzewkę że mi patrzałki z orbit wyszły. Ale wytrzymałam ten pokaz " z godnościom" za to potem miałam dziką statysfakcję w rozciągnięciu :p. Dobra moje śliczne , zgrabne i mądre, nawodniłam się troszkę idę jagnięciu nogę szpikować ząbkami i rozmarynem. A potem znowu obedrę drzewko z kory a potem to już zaczynię chlebek ale to na noc. A jutro ugotuję rozgrzewającą zupkę serową i upiekę im najlepsze na świecie bułeczki z makiem. Miłego dzionka. 

" Ciągle pada, asfalt ulic jest dziś mokry jak brzuch ryby" lalalalalalala....

31 października 2017 , Komentarze (30)

i zdechło. Dupa z króla i to takiego gigantycznego. Doktor mnie znowu powiesił ...prawie za szyję. Jestem posiniaczona , popękana i obolała. Dzisiaj to mi krowa nawet do badań nie chciała lecieć, w końcu jakoś udoiłyśmy i ...prawie wszystko dobrze, tylko ...płytki krwi za małe...a jak płytka ma za małą objętość to nie można dać, bo za mało żelaza ( i  tlenu) , kurcze, ani chybi dlatego taka byłam zmęczona. Doktor mnie zawiesił do stycznia, kazał wpierniczać preparaty wspomagające produkcję hemoglobiny i żelaza, a na " kruche" żyły jak się okazało ..rutinoscorbin. A w ogóle to mnie opieprzył, że mam złą dietę....eeeeee jaką dietę. Toć ja wam piszę od jakiegoś czasu że mnie dopadł mięsowstręt no i są tego efekty. Mało mięsowstręt to i roślinowstręt. No i dzisiaj wróciłam ze stacji...wlazłam do pewnego dyskontu po zakupy i wylazłam z sokiem z buraków, z sokiem z kiszonej kapusty, szpinakiem. Mięso do sałatki zaraz upiekę . Poprosiłam już małża żeby podjechał i kupił mi dużo soku z buraków, sorry pić mogę ale wyciskać to ja tego cholerstwa nie będę.  O i tak i po raz kolejny dochodzę do wniosku że pewien post, którym się ludzie zachwycają na mnie zadziałał wyniszczająco...paznokcie, żelazo i ciekawe co jeszcze. Dziękuję...muszę wrócić do polowań na mamuty, żeby inni mogli mieć ze mnie pożytek . No to miłego dnia ...idę na szklanę soku buraczanego a potem obrobię mięsko. Ooooo i muszę mięcho do peklowania nastawić. Miłego dnia, jest cudnie, choć zimno. 

31 października 2017 , Komentarze (23)

przywitał mnie przymrozkiem i takim oto widokiem 

zaraz wybiorę się do stacji krwiodawstwa, znowu dostaję rozpaczliwe smsy z prośbą o krew, no i muszę wyjaśnić sprawę pt. " dlaczego mi nie chce ciec" :D. Dzisiaj będzie więc przerwa w siłowaniu, no trudno ale będzie za to sporo spacerowania. Czytam was kobietki, czytam i nawet czasem wyrażę " moje zdanie" ale jak widzicie zamieniłam się w latawiec ...i ciągle gdzieś " jestem" . No i oczywiście jeszcze mała Mi, dzisiaj taka sentencja ...rozgrzewająca:p

30 października 2017 , Komentarze (38)

niech łzy toczą wszyscy którzy nie przyszli i nie zostali nakarmieni i napojeni....czyli prawie wszyscy. Przyjechałyśmy z Długoręką z cmentarza , zakupiłyśmy po drodze mleko prosto od krowy ( mamy w mieście mlekomat :D:D i mleczko prawie 4 % ) niezwykle pożyteczny siostrzeniec zabrał mamusine autko a my zaczęłyśmy degustację ...najpierw chianti...takie sobie , w tym czasie zagniatałam drożdżowe na kapuśniaczki, potem viajero chilijskie...pycha, tu już pokroiłam sery i wyrzuciłam krakersiki , ser z milbony z dodatkiem moreli, daktyli i orzechów...coś wspaniałego, pychota. Potem pożarliśmy kapuśniaczki, barszczyk czerwony ( bo małż o dziwo nie bał się że zostanie odtruty8)) i otworzyłam trzecie wino białe ca'de'monaci bianco terre sisiliane - pycha. Dwa ostatnie chilijskie i sycylijskie tak posmakowały Długorękiej, że dostałam polecenie i kasę, na zakupienie jej owych win , bo jak stwierdziła, pora już zapasy na święta robić. Orzechowa kora też smakowała, oczywiście i sernik i kora i kapuśniaczki, zostały spakowane przez siostrzeńca i wywiezione do domu...żeby pożreć. A propo nowego ciasta. Wpadł i pyta co dzisiaj dobrego do zjedzenia ...no to mu mówię że kora orzechowa...zrobił oczy jak pięć złotych i pyta " jak to kora?" a dowcipna ciocia ...a tak to....dzisiaj będziemy celulozę dostarczać organizmowi (smiech)

Basenik już zaliczony, płynęło mi się świetnie. Na dworze piździ jak na Podhalu i ten okropnie zimny, wręcz lodowaty wiatr. Brrr. Ale nic  to ...śmigam po zakupki hop, hop , hop...dzisiaj trochę mięska kupię to upiekę na sobotę, bo dziecki przyjadą warszawskie. No i  te zapasy winne dla Długorękiej, już trzecią torbę naszykowałam żeby się ze wszystkim zmieścić. Potem do magla , do babci o i tak mi minie dzionek. Udanego poniedziałku. Dzisiaj nieco inna myśl na dzień dobry. 

Korzeń żeńszenia jest dobrym lekiem na impotencję, problem tylko w tym, jak go przymocować.:?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.