Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1051185
Komentarzy: 42998
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 27 grudnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 maja 2021 , Komentarze (16)

jakoś na nich żyję...chyba dlatego że robię wynalazki ( prawie) na początek poszła " młoda kapustka" tyle że to kapusta z marchewką i koprem plus trochę wody i suszone pomidory. Było na  trzy posiłki, wczoraj ugotowałam ogórkową  na indyczych sznyclach ( no musiałam je przerobić, skoro zamiast pieczonego mam jeść zupy), kwaśna, dodatkowo dokwaszona jogurtem, nawet małż skonsumował, dzisiaj do ogórkowej ( na obiad) dojdzie gulasz z soczewicy i papryki, jako kolejna będzie kokosowa tom kha z boczniakami i tofu ( dla mnie to całkowita nowość i boczniaki i tofu) i serię zakończy masoor dal ( arabska z soczewicy). Znowu zrobiło się zimno, deszczowo to pies gonił ale zimno jest ( może nie tyle przez temperaturę, co przez wiatr). Zatem zapraszam do wnętrza dzisiaj bazylika Mariacka a dokładniej zaplecki stalli Mollera.

I na koniec mój niesamowity chłopczyk,  dla niego babcia w niedzielę była to hipopotamem ( to akurat niespecjalnie trudne) to żabą ( czytałam bajeczki a matka kręciła filmiki bez uprzedzenia).

I to by było na tyle, miłego poranka, smacznej kawy i tradycyjnie ahoj!!!!

15 maja 2021 , Komentarze (16)

jestem już od ponad godziny. Młoda kapustka się gotuje, chlebek się wyrabia, rabarbar do drożdżowego puszcza sok a ja popijam kawę ( wodę już wypiłam). Za oknem różnie ..raz owalnie raz podłużnie. A ja was zapraszam na poranny spacer najpierw ku stawowi gdzie przeglądają się w  wodzie drzewa  a potem parkowymi alejkami ...wśród kwitnących rajskich jabłoni. 

No to miłego, sobotniego poranka ...ahoooooooooooooooooj!!!!

14 maja 2021 , Komentarze (28)

światowa jakaś się ostatnio zrobiłam, choć za oknem wiosna się rozbuchała. Ale jakaś taka zmęczona się czuję. Wczoraj byłam u dietetyczki, moje paskudne ciele chudnie bardzo powoli - kilogram przez 10 dni, możliwe że to mnie zniechęca. Pani próbuje na mnie nowej strategii ( tzn. wobec mojego organizmu) - tydzień zupy, na obiad i na kolację - dla mnie to będzie ciężka próba, nie lubię zup :(. Znowu mam tę fazę ...nic mi nie podchodzi do jedzenia, nic...najchętniej bym cały dzień jadła marchewkę. Ale wiem że tak się nie da. Dzisiaj zrobiłam sobie na śniadanie omlet z dwóch jajów...do tego wkroiłam dwie małe brzoskwinie na wierzch, przykryłam pokrywką na ostatnie 5 minut smażenia, brzoskwinie się lekko poddusiły. Do tego było 100 g ricotty. Na drugie śniadanie będą marchewki :D , na obiad stek z tuńczyka, pół batata i sałatka z glonów wakame i ogórka ( chodzi za mną od jakiegoś czasu) a kolacji jeszcze nie wymyśliłam . Ale na to jeszcze mam czas...teraz wiosenny Kazik 

Małż rozpacza że mu Kazika umrozimy ( " trzeba mu skarpetki na nogi założyć") a Paszczur mówi, że dziecko nie znosi jak mu za ciepło - ostatnio jej okropnie płakał do momentu jak mu - zdjęła kapelusik i mógł sobie łepetynę wietrzyć, ot babciny charakterek - zimnolub. 

Teraz zapraszam do lasu....do ciszy, do miłego majowego chłodu. 

I to by było na tyle. Miłego piątku ( i początku weekendu, choć u nas zaczyna się chmurzyć). Ahoj!!!!

8 maja 2021 , Komentarze (19)

Ostatnie dni były szalone, sporo zajęć, noce zarwane na opanowywanie nowego smarkfona, dzisiaj obudziłam się po 11 godzinach snu, zaraz wypełzam , rozpocząć dzień. A was zostawiam z maluchami. 

Wiele radości sprawia mu walka z brokułami ( które bardzo lubi)

a teraz maluchy No 2 

No to udanego dzionka, ściągam ciele na kawę, potem myknę w park, a jutro rano chcę do lasu ( Szczeżuja już się wścieka na tę wiadomość, no trudno ...nie kupuje samochodu to niech wozi) . Ahoooooooooooooooooooooooooooooojjjjj!!!!

4 maja 2021 , Komentarze (28)

jezdem , po raz pierwszy....Bardzo miłe zaskoczenie...patrząc na ulice ( np. w Krakowie), słuchając znajomych to pojechałam do punktu szczepień, pół godziny przed wyznaczonym terminem...a tam niespodziewajka ...przede mną dwie osoby (pojechałam z wypełnioną już ankietą), przemiła obsługa, pan mnie odhaczył i po pięciu minutach już byłam w gabinecie ( musiałam z panią przede mną poczekać na przygotowanie kolejnych szczepionek) wszystko przebiegło błyskawicznie i w bardzo miłej atmosferze, druga dawka 8 czerwca. Na razie po 4 godzinach od szczepienia nie odczuwam żadnych niepożądanych objawów. Mam zameldować Paszczurowi jak się czuję, bo ona 11 będzie szczepiona i też Pfizerem. 

Zapraszam na spacerek dzisiaj - ptaszkowo, trochę mam opiekujących się pisklakami i trochę ( podejrzewam) tatusiów kwiczołowych...lansujących się na gałęzi, aaaa i jakiś pitaszek no name ( dla mnie) . 

Tu udało mi się uchwycić dziobasy maluchów :D 

I to by było na tyle w temacie ptaszków ( na dzisiaj). Życzę pięknego, słonecznego popołudnia, ja chyba pod wieczór śmignę do parku ...zajrzę ( oczywiście z daleka i nikusiem) do moich kwiczołowych gniazdek. Ahoj!!!

3 maja 2021 , Komentarze (29)

zwierzaki domowe. Kiedy psia pogoda ..psice robią to  co powinny. Śpią..Whisky wlazła pod kocyk ( nie wiem jak to zrobiła, Szczeżuja twierdzi, że psina " siama" sobie zaciągnęła ciepełko). Tak że macie moje stado w całej okazałości. 

Ja od trzech dni, codziennie ganiam z nikusiem. Dzisiaj 6 50 już byłam w puszczy :D , teraz czekam na odpowiedź czy mam się zbierać na spotkanie. Przyznam, że nie bardzo mam ochotę, bo zimno jak nieszczęście, ale mimo to ...miłego popołudnia. Ahooooj!!!!

1 maja 2021 , Komentarze (18)

 , czytaj " kara boska" dopadła Szczeżuję. Dostał wyrzutów, tyle że nie na sumieniu, a na plecach. Jako dobra, domowa zołza smaruję mu plecyska rano i wieczorem, czyli spełniam małżeńskie obowiązki he he he . Pogoda mnie rozpuściła ( jak już wspominałam) i latam codziennie z nikusiem, głównie do parku, no ale powód jest jeszcze jeden...boli mnie lewa noga ( ta która była sparaliżowana) a w ogóle od tego siedzenia to mi znowu puchną nogi, więc wychodzę i chodzę a przy okazji łowię ...cuuudowności. Wczoraj udało mi się z pticami, ale nie tylko, dzisiaj aż tak zachwycająco nie będzie bo pochmurno, no ale śmignę zanim zacznie padać, mam nadzieję na ptaki, jeszcze nie będzie ludzi, park pusty więc będą szalały i wokalnie i fizycznie( pora śniadania). Najpierw mój ptaszek

a ten widok mnie wzruszył, szłam zobaczyć czy w innym gnieździe pani kwiczołowa siedzi na jajeczkach a tu proszę, okazało się że drzewo wcześniej jest inne gniazdo i tu mama była i wygrzewała. 

A tak mnie wczoraj żegnało słońce

No to miłej soboty, pierwszomajówki, początkoweekendówki i czego tam kto sobie życzy. Lecę w park. Ahoj!!!!

29 kwietnia 2021 , Komentarze (36)

wczoraj do pognałam przedwieczornie ( ciut po 17 bo światło już niezłe)  z nikusiem do parku. Powiem wam, że warto było. Przylazłam tuż przed 20. Ale co ja wam będę gadać, zaczynam od Kazimierza Bardzozębatego, który dzisiaj skończył 7 miesięcy. 

Teraz " dobranocka dla dorosłych" , kto odpowiednio letni, ten wie o co kaman. Jestem pełna podziwu dla gołębich zalotów. Z reguły pan gołąb przegania konkurenta, potem powoli zbliża się do pani gołębicy, wykonuje piekny taniec...unosi się w górę, prostuje, potem pochyla i tak coraz bliżej...łapka za łapką. Teraz następuje " gra występna" splatają się szyjami, całują i dopiero dochodzi do " celu" uwielbiam na nie patrzeć. A wczoraj udało mi się uwiecznić ich całą " power of love" 

Uchwycenie pani sikorki, mało nie kosztowało mnie ukręcenia łba...mojego nie jej...bestia dzika przeskakiwała z gałęzi na gałąź, potem z drzewa na drzewo ale i tak była jakaś łaskawa ( dla tego osobnika z lufą) bo była na tyle " stabilna" że udało mi się ją uchwycić przy ...kolacji. 

I na koniec, coś dla miłośników i miłośniczek zachodzącego słońca. Pięknie wczoraj się żegnało. 

I to  by było na tyle. Życzę wam miłego popołudnia i jeszcze milszego wieczoru. A jeszcze sobie tradycyjnie zakrzyknę AHOJ!! A co, niech mi ktoś spróbuje zabronić. AHOJ!!

28 kwietnia 2021 , Komentarze (25)

i ze słońca, pięknego. Rano byłam na jednym spacerze, po 17 łapię nikusia i mykam w park, będzie drugie łażenie. Zadzwoniłam do szpitala dowiedzieć się o stan zdrowia mamy, bo brzydsza siostra Kapciuszka, zadzwoniła wczoraj wieczorem ze słowami " trzeba zadzwonić do lekarza, bo ja nie będę dzwoniła", no cóż na odciski na mózgu się nie poradzi. Zadzwoniłam, porozmawiałam i wiem a do tej zarazy zadzwonię późnym wieczorem, Długoręką już poinformowałam. Drugie moje cieszenie w związku z informacją o " odkluczeniu" basenów...jeśli tylko nie będę zdychała po wtorkowej iniekcji, tudzież jak niektórzy twierdzą " inseminacji" to śmigam raniutko pływać.  Ostatnio mam szczęście do wygranych! Wczoraj robiłam małe zakupy w Rossmanie , potrząsnęłam smarkfonem i okazało się że wygrałam mydło w płynie, dzisiaj polazłam po jeszcze mniejsze zakupy ( ale musiałam kupić coś do kąpieli dla Kazika, bo zażywa już kąpieli u babci , w swojej wanience) , potrząsnęłam i okazało się że wygrałam balsam dla ciela...o wartości, prawie równej zakupom. Niech się cieszą ...teraz będę trząchała dopiero w maju...jak zobaczę co mi będzie potrzebne. Tymczasem zapraszam na spacerek ...oczywiście polecam ten realistyczny, ale i wirtualnie można się pogapić..a przy okazji wypić popołudniową kawę. 

No to pięknego, późnokwietniowego popołudnia. Ahoj!!!!

26 kwietnia 2021 , Komentarze (16)

wracając do dnia wczorajszego, zmarzłam dość mocno w lesie. Tak jak planowałam, obudziłam się o 5, było pochmurno, ale skoro już otworzyłam ślepia to nie wróciłam do łóżka. 6 30 byłam w lesie, cudownie, ptaszęta, zero człowieków, grasowałam 4 godziny ponad 1 tyś zdjęć, pioruński ból w dole brzucha ( kijowe mięśnie trzymające kręgosłup) ale " statysfakcja" wielka ..tak mnie ten krakowski pobyt rozpasał niemożebnie. Na dzień dobry ...Kaziczek trenujący " trąbkę" językową i to nie dzieć naśladuje mamę a mama dziecia. 

No a teraz na zmianę ciut Krakowa i trochę puszczy.

No to miłego sycenia się wiosenką, ja idę na drugą kawę, drugi dzień boli mnie głowa, co za cholerna pogoda ...niedawno padał u nas śnieżek ...koniec kwietnia a ja jeszcze ciela nie wystawiałam do słońca...koniec świata, nie pamiętam, żebym przez ostatnią dekadę kiedykolwiek o tej porze miała nierozpoczęty sezon " lądowiska dla chichohotamek" . Ale mimo wszystko ...miłego poniedziałku. Ahoj!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.