jakoś na nich żyję...chyba dlatego że robię wynalazki ( prawie) na początek poszła " młoda kapustka" tyle że to kapusta z marchewką i koprem plus trochę wody i suszone pomidory. Było na trzy posiłki, wczoraj ugotowałam ogórkową na indyczych sznyclach ( no musiałam je przerobić, skoro zamiast pieczonego mam jeść zupy), kwaśna, dodatkowo dokwaszona jogurtem, nawet małż skonsumował, dzisiaj do ogórkowej ( na obiad) dojdzie gulasz z soczewicy i papryki, jako kolejna będzie kokosowa tom kha z boczniakami i tofu ( dla mnie to całkowita nowość i boczniaki i tofu) i serię zakończy masoor dal ( arabska z soczewicy). Znowu zrobiło się zimno, deszczowo to pies gonił ale zimno jest ( może nie tyle przez temperaturę, co przez wiatr). Zatem zapraszam do wnętrza dzisiaj bazylika Mariacka a dokładniej zaplecki stalli Mollera.
I na koniec mój niesamowity chłopczyk, dla niego babcia w niedzielę była to hipopotamem ( to akurat niespecjalnie trudne) to żabą ( czytałam bajeczki a matka kręciła filmiki bez uprzedzenia).
I to by było na tyle, miłego poranka, smacznej kawy i tradycyjnie ahoj!!!!