MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych
1 .zacznij robić ciasto ( u mnie nowość poranna zorza) i obiad dla starej matki2. wejdź na stołeczek, żeby wydobyć z szafki budynie 3. usłysz, że ktoś do ciebie dzwoni 4. zejdź ze stołeczka, koniecznie tyłem, wstawiając stopę w jedną z psich misek 5. pojedź na misce po płytkach, obowiązkowo z gracją, a potem wykonaj axla, lutza, czy co tam chcesz i zostań kobietą upadłą ...na bok. 6. teraz usiądź spokojnie z paczką mrożonego groszku chłodzącego dłoń i nadgarstek i sprawdzaj objawy...puchnie, ale palce się poruszają...to dobrze, bo biszkopt już w piekarniku, kasza się gotuje a gulasz trzeba podprawić. Możecie dowolnie modyfikować...potrawy do przygotowania w czasie ...kontuzji.
Przepraszam, że dzisiaj bez zdjątek ...ale łapka trochę boli przy pisaniu i jakoś nie mam natchnienia do zmniejszania formatu zdjęć. Mimo wszystko jest dobrze, obiad od mamy już pojechał, biszkopt stygnie, budyń ugotowany i stygnie, zaraz pójdę zrobić orzechową bezę i Paszczur będzie miał ciacho do kolacji.
Ahoooooooooj!!! Przygodo, aleś mnie dzisiaj dopadła. Ahoj!!!!
tak wydedukowałam słuchając prognoz pogody i pognałam wczoraj rano do Źródeł. No cóż czułam się trochę rozczarowana...liczyłam na szron na roślinkach i na słońce...nie było ani jednego ani drugiego. Ale.....las przecudowny , te kolory, ten zapach liści i ta cisza ...cicho, cichuteńko ...A ja miałam niezły trening, ale dałam radę, powrót na pływalnię zaczyna działać na ciało. Co co spaceru, choć droga do rezerwatu jest wyasfaltowana ( głupota) od początku do końca, to jednak postawiono zapory i zakaz ruchu i chwilowo ( podobno do końca roku) trzeba dyrdać 3,5 km do Źródeł, myślałam że uda mi się ten dystans skrócić do kilometra ( tyle miałam do przejścia, gdy dojeżdżaliśmy objazdem, ale się wycwanili i zamknęli drogę pożarową, więc trzeba zostawić samochód na parkingu i ...zasuwać. Dobrze że był rześki chłodek. Dałam radę, iść, obejść rezerwat w koło i wrócić. Choć pod koniec powrotu zaczęłam odczuwać ból dołu brzucha ...no cóż ...jeszcze trzeba trenować, ale jest całkiem zadawalająco. A to co zobaczyłam, wciągnęłam i niesłyszałam...warte było tych kilometrów. Dzisiaj już zaliczyłam pływalnię, teraz schnę ...i wrzucam wam las...zanim gałęzie stracą liście. Zapraszam
po śniadanku. Czy wy wczoraj tez miałyście takie ....we samopoczucie? Matko jedyna, już się przestraszyłam, że mnie znowu anemia dopadła. Ledwie wróciłam do domu ..cała mokra. W poniedziałek nie pływałam, bo przyjechali po " śmieci" małżowskie. Zawieźć by mnie zawiózł ( wciąż nie mam samochodu, za to pozew do sądu już dotarł) ale nie mógłby mnie odebrać. Dobra, odpuściłam, i spałam prawie 10 godzin, wczoraj to samo ..obudziłam się 7 30, biegusiem wyszykowałam i po zakupy. Ale już jak wsiadałam do samochodu to mówiłam Szczeżui że się źle czuje...cyrk zaczął się później, zrobiłam zakupy ( niewielkie ale coraz droższe), podjechałam do bankomatu a potem tradycyjnie do domu pieszkom...bo to niedaleczko i koniec...ledwie dolazłam do chałupy a bluzka poszła do prania bo była cała mokra... w ogóle nie miałam mocy ...nawet powlec się do kuchni, żeby zrobić sobie kawę czy herbatę, to był dla mnie problem. Po południu zaczęło mi się trochę polepszać i stwierdziłam, że zanim pognam oddać krew , albo zrobić morfologię ( akurat stan ukrwienia wyjdzie mi i tu i tu a oddawanie krwi mam darmo ) :D to zrobię dzisiaj test pływalni. Jest ok ...1200 m przepłynięte, lekko, przyjemnie bez wysiłku, nie mam problemów z poruszaniem się ( czytaj bezsilnością), chyba jednak wczoraj była jakaś kijowa atmosfera powietrzna. . Ok..prezentuję mojego niedzielnego zbója zębatego ( zakatarzony siedzi do dzisiaj w domu, ale byli u lekarza, to tylko katar) od jutra wraca do żłobka i ...zaczyna bywanie na pływalni. Już go zapisali. Córka jeszcze w ciąży mówiła że maluszek będzie się od maleńkości uczył pływać. No i startuje, miał być na zajęciach tydzień temu, ale ten katar mu wyskoczył. Poza tym ma mieć w żłobku dzień dyni i babcia trafiła z zakupami, kupiłam mu spodenki w kolorze dyniowym i koszulkę z radosnymi dyniami ( druga jest jeszcze bardziej halloweenowa bo z " nietoperkami" i pajęczynami) albowiem nie jestem wrogiem korzystania z obcych świąt ..na równi z naszymi , dziady trochę trudno byłoby zorganizować ;) . No dobra to najpierw Kazik a potem moje " dzieła"
No to miłego dzionka wszystkim, lecę załatwiać sprawy. Ahoj !!!!
będzie pod koniec, a teraz ..od jaja. W niedzielę wyciągnęłam małża do Ojcowa, pogodę sobie zawiozłam , czyli słonecznie i dla mnie temperaturowo super, choć rano ( a w parku narodowym to nawet i koło 11 w miejscach zacienionych) szron na roślinkach siedział. Pięknie było. Doszliśmy od Ojcowa do Bramy Krakowskiej , dalej nie szliśmy bo mnie już zaczynał boleć dół brzucha a Szczeżuja w ogóle była oporna , po kilometrze chciał wracać do samochodu, musiałam wprawić w wesołość ludzi na szlaku, bo wydarłam się na niego że ma iść , bo jest stary a jak się będzie ruszał to mu krew żywiej popłynie i serce się będzie radować. Planowaliśmy jeszcze spacer od drugiej strony , ale jak wyjechaliśmy spod zamku o 13 i podjechaliśmy w stronę drugiego parkingu to tam już były dzikie tłumy. Więc odpuściliśmy i będzie kolejna wyprawa :D A Pieskową Skałę zaliczymy wiosną, bo już mi znajomy powiedział o przepięknych ogrodach w stylu francuskim. Dzisiaj poszalałam na bąsenie ( wreszcie ten pies ogrodnika - ratownik, się przekonał, że pływający o 6 30 to dobrze pływający i pozwolił nam dzisiaj wejść do wody 6 27) i przepłynęłam 52 długości, jeszcze bym wycisnęla 2 ale postanowiłam ...nie szaleć. I dobrze , bo czuję, że mam uda, kiedy włażę na schody. No i zmierzamy do celu : właśnie mi Szczeżuja przywiozła ogromną pakę z zakupionymi książkami. Większość z nich do książki dla Kazika ( niektóre zawiozę mu w niedzielę), ale dwie są dla mnie : Madame Piaf i pieśń o miłości i druga Jadłospisy niski indeks glikemiczny. Cukrzyca, insulinooporność , otyłość. Wzięłam ją do ręki i powiem wam że mi się bardzo podobają przepisy jakie w niej są. Polecam gorąco, tym bardziej że w Taniej Książce ta pozycja jest teraz ze sporym rabatem ( bodajże do 14 października jest ta promocja). A tymczasem trochę niedzielnych impresji
No to miłego popołudnia, choć za oknem robi się sino...chyba pora na popołudniową filiżankę kawy :D Ahoj!!!
dzisiaj tak orzekł Paszczur. Kazimierz " planowy działacz" wyprodukował dzisiaj ostatnią czwórkę czyli Zębacz dysponuje garniturem 12 zębiszczów na 12 miesięcy :D :D Dzisiaj moje ciele zastrajkowało i przespało 10 godzin, nie budziłam go ..zamiast pływania odbyłam spacer, co prawda był to spacer " z interesem" poszłam do przychodni naczyniowca u którego byłam, polecił mi podkolanówki uciskowe...kurcze , jak one dobrze robią moim nogom ..jedne kupiłam zaraz po wizycie, dzisiaj poszłam po następne, bo mają je w bardzo przyzwoitej cenie. W internecie znalzłam co najmniej 30 % droższe, a standard to ponad 100 % . Więc połączyłam przyjemne z pożytecznym. Wczoraj w żłobku urządzono Kazikowi urodzinki, zaskakująco grzecznie siedzi na kolanach u opiekunki , widać wpadła mu kobieta w oko i często z nią obcuje :D
tu dla " porównania" mama Kazika, mniej więcej w tym samym wieku co on.
I więcej porównań nie będzie ...napoję moje ciele i udam się przerabiać kolejne kilogramy pomidorów :D a was zostawię z " okolicznościami" przyrody a w zasadzie architektury i to ...krakowskiej.
No to szanowna publiko, do miłego. Cudnego popołudnia i pięknego weekendu. Ja mykam albo w Jurę albo na Rafaela. Jedno z dwóch a co ...to się okaże. Ahoj!!!
na ruch niczym szczerbaty na suchary. No i mnie boli ...i w krzyżu i pośladek i nóżki...te ostatnie to za sprawą pławienia się w towarzystwie rekinki basenowej, trzeba było się dostosować ( w miarę) do tempa jej płynięcia. Ale kręgosłup mnie pobolewa bo ruchu sporo oj sporo ostanio, przedwczoraj nie było pływania ale był dłuuuugaśny spacer, jak wróciłam to nie wiedziałam co z kopytkami zrobić, mało nie ryczałam, ale " odsapłam" nieco i poszłam czynić gulasz wołowina, dynia, papryka, cebulka. Upiekłam świeży chleb ( tym razem z mąki chlebowej, ale przyznam że bardziej smakuje mi ten z super tortowej) teraz będę piekła orkiszowy :D i miałam dosyć. Wczoraj raniutko basen, potem spacer, wróciłam ...odpoczęłam ciut i zgoniłam małpę z pleców ...umyłam podłogi, zrobiłam pomidory, czytaj, zaczęłam przerabiać te pomidory na passatę i do słoików. Starszy Paszczur robi z tego przepisu, są przepyszne, ale ja następne zrobię inaczej. Najpierw sobie pomidory zblenduję a potem dopiero ugotuję. Myślę że będą mieć gęstszą konstystencję, bo teraz w słoikach mam dość rzadkie ...będą dobre do spaghetti,jak się do nich dołoży mięso i warzywa. Dzisiaj fryzjer...jutro chyba sobie odpuszczę basen ( bo trochę mi szkoda nowych kudełków) a za to pójdę zrobić zdjęcia do paszportu, licho wie czy nie zostaniemy " republiką" to lepiej mieć książeczkę w domu. Tymczasem zapraszam na " wizję lokalną" dziś w programie " wąwelskie" badylki.
I tymi oto roślinnymi " łysolami" kończę relację. Idę się napoić kawą , bo dzień dzisiejszy zaczęłam o 2 50 ...za jakie grzechy? Nie wiem. Ale mimo to życzę wam wspaniałego dnia i tradycyjnie ...AHOJ!!!
się odbyły ...w " ściśniętym" gronie...rodzice, babcia i dziadek, ciocia Ania i wujek Piotrek ( czyli mój trzeci znajduch - psiapsiółka starszego Paszczura od zawsze) oraz ciocia Paszczur Młodszy i wujek miłośnik Paszczura. Prezentami były zabawki i książki. Jubileusz ...ciut się krzywił, potem się już nie krzywił...a potem się rozpłakał trzy razy bez powodu...generalnie ...było ok ( jak na niewyspane dziecko) posiedzieliśmy troszkę, wypili winko ( niektórzy) zjedli pyszny tort i rozjechalismy się do domów...ja miałam dyżurować u mamy ( ale dyżur został odwołany - w drodze powrotnej) , Paszczury łódzkie do Łodzi - bo jeszcze mieli imprezę ...a Znajduchy Warszawskie - do siebie.
Tort urodzinowy przedstawiał się tak
na pierwszy " ogień" przy próbie gaszenia świeczki, poszła rybka ...jako znana Kazikowi, potem krab, ten wylądował na podłodze, a na koniec zawłaszczył ośmiorniczkę, bo podobną ma u mnie do kąpieli. Jubileusz wyglądał tak ..ubrudzony jagodzianką, z kręcącymi się włoskami ...buszujący po kanapie.
Dzisiaj już wrócił do żłobka, mam nadzieję że na dłużej...
Ja już zaliczyłam rano pływalnię...teraz przeglądam papiery na wieczorną " rozprawę sądową" w stowarzyszeniu. Coś mi się zdaje, że będziemy mieli rozłam, bo nam się pojawiła " frakcja" która chce zdobywać " rozgłos" posiłkując się pracą tych, którzy tworzyli stowarzyszenie i zbudowali jego renomę. Jak widać nie ma już chyba obszarów, gdzie można pracować " bezkolizyjnie" i bezinteresowanie. Przykre. No ale ...teraz troszkę widoczków z Królewskich Źródeł ( swoją drogą oczywiście tam pognałam wczoraj skoro świt) jeszcze letnich, wrześniowych.
No to miłego popołudnia, słonecznego i ciepłego. Ahoj , przygodo! Przygodo!!! Ahoj!!!
temu czas szybko mija, zaraz ruszamy do Kazika na obchody. Jeszcze Szczeżuja musi odebrać zabawkę z paczkomatu, kupiłam mu sorter ( dziciu, nie staremu) ale ten zostanie u nas, bo na ostatnio otrzymanym filmie, widziałam jak Kaźmirz za pomocą młota a później paluszków ( co okazało się skuteczniejsze) prowadzi działania manualne na takiej właśnie magicznej skrzyneczce ---domowej. Wczoraj byłam u naczyniowca, żyły w nogach super...wszystko ok, doktor zasugerował badanie w kierunku insulinooporności, skoro jest ruch, zmiana sposobu żywienia a kilogramów nie ubywa to coś jest nie halo. Ubawił mnie setnie, kiedy mi kazał podnosić nogi w górę ...no poszła, raz jedna, raz druga do pionu, a doktor zdziwiony ruchomością kopytek w stawach. Hmmmm...no ja nie mówiłam, że nie mogę poruszać nogami, tylko że mnie od czasu do czasu lewa boli od pośladka do kostki...co zresztą małpa wczoraj wieczorem próbowała zrealizować. Doktor orzekł że to wina nerwu kulszowego i kręgosłupa ...czyli to co mi powiedział profesor po operacji ..ucisk mi uszkodził nerw ale jak bardzo i czy na amen...to neurochirurg nie był w stanie orzec. No nic...ważne że krążenie ok..małe opuchlizny limfatyczne, doktor dał receptę na leki " siusiające" i zasugerował kupienie uciskowych podkolanówek i kupiłam takowe...dzisiaj je oblekłam i powiem wam, że podoba mi się to co czuję w nogach. Poza tym , wyszłam lżejsza z gabinetu..lżejsza o 300 zł. Małż nie dał, bo jak to ostatnio pokrzykuje " nie mam" ale obiecał oddać...tak mu trułam i tak jęczałam, że oddał dzisiaj rano. No dobra...lecę szykować torbę prezentów i ruszamy w świat. Jeszcze troszkę obrazeczków dla was krakowskich kwiatuszków.
Miłego popołudnia, miało być ładnie, ale słońca u nas już nie uświadczysz. Ahoj!!!