Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

No to znów dobiłam do 76 kg. To już 20 kilogramów, które chcę zrzucić z początkowych kilku, które chciałam zrzucić zakładając konto dekadę temu. Jem emocjonalnie, jem z nudów, jem by regulować emocje. Myślę, że jak to opanuję, reszta przyjdzie sama. Uprawiam sport, lubię być na świeżym powietrzu. Lubię jeść warzywa, nabiał i białe pieczywo. Moim problemem jest przede wszystkim ilość, a nie to, co jem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 123634
Komentarzy: 4907
Założony: 26 marca 2022
Ostatni wpis: 17 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Babok.Kukurydz!anka

kobieta, 39 lat, Piernikowo

172 cm, 77.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 czerwca 2022 , Komentarze (7)

Początek tygodnia spędziłam na regeneracji. Po intensywnym weekendzie musiałam sobie trochę odpocząć. Poniedziałek leżałam od logiem między wstawianiem i wieszaniem prania.


Wtorek chciałam iść biegać, ale miałam spotkanie i przed się nie wyrobiłam, a po nim było już za późno. Poszłam spać. 


W środę za to poszło super. 

Mam nadal ta aplikacje co się ucieka przed zombie. Zrobiłam 5 tydzień treningów. Dziś albo w piątek zacznę kolejny. Myślę, by dziś iść biegać bez planu. Dla przyjemności. Ma być 29 stopni, więc muszę to jeszcze przemyśleć. Może interwały będą lepszym rozwiązaniem. Po biegu ciągłym w upale boli mnie głowa. Obojętnie ile wypije. Mogę zabrać swój pęcherz na wodę w plecaku, ale czy na 5k jest sens? 

19 czerwca 2022 , Komentarze (6)

W piątek było fajnie I niezbyt słonecznie. Ciepło, akurat na rower. Biegałam sama, bo koleżanka wstawała o 8 więc byłam dawno 0o śniadaniu, biegi, prysznicu i leżakowaniu. Wieczorem spacer. 

W sobotę zaś poniosło nas rowerowanie. Dolomity, plaża, klazienaveen, gdzie mieszkałam 15 lat temu... 


Było super. Mój wierny namiot i pożyczony od męża rower.

Po tej wyprawie stwierdzam, że mogę jeździć po Holandii właśnie takim rowerem. Po dwóch dniach pupsko jakoś to zaczęło znosić. I nie trzeba się martwić o zasięg baterii. Jednak jazda około 10km/h wolniejsza niż moim czerwonym rowerem.

Holenderskie lunche są bardzo zdrowe. Chyba, że ktoś lubi chodzić po snack barach i jeść hamburgery i krokiety....

Dolomity - prehistoryczne cmentarze z poukładanymi na sobie skałami. Drenthe jest nimi usiane. Odwiedziłyśmy chyba 6 takich miejsc.

Mieszkam w okolicy odzyskanej z dna morza, więc nie ma u mnie ani starych domów ani wysokich drzew. Przyjemnie było przebywać w lasach, gdzie rosły takie ogromne rośliny. 

Holendrzy lubią rzeźby. Są one i w ogrodach, i w przestrzeni publicznej i na łonie natury.

W lesie znalazłam nawet kawiarenkę rodzinną gdzie serwowano dania z dzikich czereśni. Później znalazłyśmy w lesie dzikie czereśnie i się trochę napasłam. Znalazłyśmy też maliny.

Kupiłam bilety dla siebie i przyjaciółki na przyszły rok. Trzeci raz idziemy już na koncert Hansa Zimmera. To się chyba nigdy nie znudzi... Miejsca zaraz naprzeciw sceny. Może dorzucę stanikiem ;)

17 czerwca 2022 , Komentarze (10)

Rozbiłyśmy się po zmroku z namiotami. Ale clickbite nie? 😉 Rowery nie spadły z bagażnika. Po zmroku rozbiłam oba namioty. 


Wstalam 5.30 bez budzika. Zjadłam chleb z paprykarzem i ubrałam się do biegania. Koleżanka jeszcze śpi. Jak wrócę to bierzemy rowery. Jakieś 20km stad jest miasteczko, które chce odwiedzić... 


Waga wczoraj - 71kg

14 czerwca 2022 , Komentarze (6)


W czwartek pożegnanie kolegi w krematorium. Kremacja w sobotę. W sobotę mnie nie ma w tej okolicy, bo jadę z koleżanką pod namioty, ale w czwartek zgodziła się na chwilę mnie podrzucić do krematorium. Wpadnie najpierw i spakuje namiot, rower, plecak z pęcherzem na wodę, lodówkę turystyczna i własny chleb... Wracamy w niedzielę. 


Tymczasem przebiegłam dziś 6 km. Zero szycia. Muszę kilka rzeczy wyciągnąć że schowanek w ścianach pralni. Kurtkę, która mi ciocia uszyła. Karimatę, śpiwór.... 

Nie mogę się doczekać. Ma być 29 stopni w Drenthe. 

13 czerwca 2022 , Komentarze (7)

Jak pewnie niektórzy stali bywalcy pamiętają - mam maszynę do szycia i podczas mojej obecności na Vitalii w ubiegłych latach - jakieś 10 lat temu - szyłam namiętnie ubrania. Później wyjechałam do Holandii i nie miałam przy sobie maszyny do szycia. Wreszcie przyjechała. Zatem kombinuję dalej.

Nadal się uczę, nadal wychodzi mi koślawo. Ale nie zniechęcam się, kiedyś będzie tak, że z dumą będę nosić swoje ubrania. Dziś, kiedy to piszę mam na sobie "własnoręcznie" [na tyle na ile szycie na maszynie jest ręczne] zrobione spodenki. Wyszły mega krótkie, więc raczej nie będę w nich domu opuszczać, ale są i wyglądają prawie dobrze. Poniżej zdjęcie jeszcze nie skończonych, ubranych próbnie na leginsy do biegania, aby zobaczyć, czy się w nie zmieszczę. Mają one dwie skośne płaty materiału z przodu, nie wiem po co, ale wygląda to intrygująco. Choć mogły by to być kieszenie....

W realizacji zaś jest top. Bluzka z marszczeniem na dekolcie i luźnym dołem.

Materiał na to wybrałam dość wzorzysty. łatwiej ukryć jak coś jest nierówne. 

Już raz taką bluzkę uszyłam. W listopadzie 2021, kiedy to dostałam zaproszenie na ceremonię nadania mi obywatelstwa holenderskiego. Na samą ceremonię poszłam więc w właśnie tej uszytej bluzce. Zawierała ona trochę błędów, więc po powrocie do domu wylądowała w koszu. Poniżej zdjęcie z wręczenia dekretu królewskiego. 

Mam nadzieję uniknąć błędów, które wyniknęły podczas pierwszego szycia. Muszę gdzieś podpatrzeć jak robić podłożenia dekoltu i pach. Bo na tym się walnęłam. Średnio idzie mi praca z flizeliną...

Waga bez zmian - nie wiem czemu dziś mnie vitalia zapytała o wagę a potem nawet wysłała mi maila, że dostałam dietę....

W sobotę zmarł mój kolega z pracy. Dziś mieliśmy spotkanie informacyjne w naszym teamie - ja i laboratorium. W czasie gdy będzie pożegnanie i ceremonia w krematorium, będę w drugiej części kraju. I pewnie to dobrze, bo drugi raz holenderskiego pogrzebu bym nie przeżyła. Polski pogrzeb to klepanie regułek z książki przez księdza, który nie wie o kim mówi, holenderski to zaś prawdziwe uczucia i głos bliskich. Pierwszy pogrzeb na jakim tu byłam złamał mnie psychicznie równie mocno jak śmierć tej osoby. Bez boga, bez księdza, bez kościoła, a jednak więcej serca w tym wszystkim było niż na jakimkolwiek pogrzebie na jakim byłam przez całe życie. Wiedzieć i widzieć teraz po raz kolejny, że będzie wszystkim brakowało naszego zawsze uśmiechniętego i życzliwego 21-latka, nie muszę. Cały dzień trzymała się dziś w kupie i pękłam pod koniec, jak szef laboratorium zapytał mnie o samopoczucie i zobaczyłam, że facet ma całe spuchnięte oczy. Jeden z dyrektorów z firmie się przy nas popłakał. Wszyscy czujemy się przybici. 

Kto chce przez translator przepuścić to daję link do artykułu z gazety. Dziś pani Maaike była u nas rozmawiać z pracownikami. 

12 czerwca 2022 , Komentarze (9)

Pobiegaliśmy razem z mężem wczoraj. Nie smarowaliśmy się, bo w tym roku oboje widzieliśmy już dość słońca. Jak się okazało słońca nigdy dość. Wieczorem spalony kark dawał w kość. Dreszcze, zimno, dwie bluzy z długim rękawem... 

Po bieganiu był lunch. 

Trochę pobujalismy się z winem później i wieczorem zjedliśmy obiad. Równie przepyszne danie, co zupa-krem z pieczonych pomidorków koktajlowych. 

Duszona wołowina, pierogi ruskie, surówka z burakiem. Wieczorem ciasto, o którym pisałam wczoraj. Czekoladowe z masłem orzechowym. 

Dziś dzień zaczynam też od biegania. Właśnie zbieram siły. 

11 czerwca 2022 , Komentarze (5)

Niestety wszystko się kiedyś kończy. Po kilku latach zabawy z dwiema aplikacjami do ćwiczeń - keep i keep yoga, wkrótce nie będę mogła już z nich korzystać. Developer wycofuje je ze sklepu google.

Zostały mi dwa tygodnie jeszcze jogi. Z trainera nie korzystałam w tym roku za wiele. Jakoś nie mogę się zmotywować. Tak jak do treningów z Vitalia - raz tam zajrzałam i w sumie nic nie wykonałam. Biegam, jak biegałam, cośtam ćwiczę z tego, co kolega mi zapisał, ale nie wiem.. te pompki mnie demotywują. Umiem zrobić całe 4 i to technicznie niepoprawne. Jeśli wrócę do jakiejś aplikacji fitness to będzie to zapewne znów Freeletics. Jest naprawdę świetna.

Trafiłam na kanale Nie wiem, ale się dowiem filmik o długowieczności Japończyków. I tu ciekawe dane się pokazało. 1/4 Polaków jest otyłych. Tu się chyba coś wydarzyło, jak mnie nie było. Nie pamiętam Polski jako kraju grubasów. Mam jedną koleżankę z nadwagą, ale tak to w rodzinie i wśród znajomych nie ma otyłości. jakaś tam nadwaga się zdarza. gdzie się chowają ci grubi Polacy?

Jest też sposób jedzenia Japończyków, który sugeruje, że można zachować prawidłową wagę w ten sposób. BTW. otyłość w Japonii to 3%. Dobrze przeżuwać, aby trawienie prawidłowo nastąpiło, jeść niewielką ilość posiłków, aby jelita pracowały wydajnie i zdrowo oraz nie przejadać się - no to się wydaje oczywiste. Japończycy jedzą do 80proc sytości. Tu sądzę, że jest to powyżej moich zdolności. 

Dzisiejsze Ważenie pokazało 71,4 kg, więc nie zmieniam paska. Będę go poprawiać tylko, jak waga będzie spadać. Nie lubię, jak mi Vitalia daje smutną minkę, kiedy ja mam wzrost o 100-200g albo waga stoi w miejscu. To nie taka tragedia. Źle było, jak miałam 77 kilo. 71 mnie nie przeraża i nie smuci, więc dajmy sobie siana... Cieszę się też, że moje nogi są szczupłe. Czuję się szczupło. i pomyśleć, że zaczęłam się tu odchudzać, jak ważyłam 8 kg mniej niż dziś...

Wiem, co mąż zrobi na obiad. Będzie ten placek na 700 kcal, będzie duszona wołowina w sosie własnym i pierogi ruskie, które wczoraj skończył lepić. Do tego krem z pieczonych pomidorków koktajlowych - tego ostatniego nie przeliczyłam jeszcze na kalorie... Więc śniadanie musiało być skromne. Dojadłam tak zwane ciastko śniadaniowe - czyli po naszemu piernika. Za długo już leżał i jest to wybitnie podejrzane, że nie spleśniał... No i rzepę. Kocham warzywa korzeniowe o tej porze roku. Wszystko jest słodkie, świeże i chrupiące!

Wczorajszy dzień zakończył się dobrym bilansem. Kalorii wpadło nie za wiele, było bieganie, naprawdę super. Dałam znak wodny z ciekawości, jak to wyjdzie ;) jak widać nie jem śniadań, owocu nie liczę do bilansu. Kalarepy też nie. Taka ciekawostka - ten zeszyt co mam ma swoją aplikację na telefon. Można skanować każdą stronę i robić z niej wirtualne notatki, przechowywać, przeglądać, szukać w nich informacji. W moim przypadku to akurat nie jest super potrzebne, ale na studiach jakbym miała taką technologię... Mnie zaś podobają się te duże kółka, dzięki czemu trzymam zeszyt zawsze otwarty w jadalni i co rano uzupełniam z myfitnesspal, co zjadłam i mogę wtedy chwilę pokontemplować nad tym z herbatką rumiankową i obmyśleć, co dalej. gdyby ktoś miał ochotę to zeszyt nazywa się Oxford a aplikacja Scribzee. 

10 czerwca 2022 , Komentarze (5)

Mąż zrobił ciasto/placek. A'la sernik czekoladowy, posmarowany masłem orzechowym. Jeszcze nie próbowałam. Chciał skroić na 8 kawałków. Powiedziałam, że lepiej na 12. Teraz jednak myślę, że lepiej by było na 24 i jeść to miesiąc. Ciekawe czy można zamrozić.... 


Tymczasem było bieganie. Bilans poznam rano jak wpisze pierożki którymi mnie mąż nakarmił po powrocie do domu. Świeżo ulepione! Nie sposób było odmówić. 

9 czerwca 2022 , Komentarze (12)

Jeszcze 0.3kg I zaczynam dalsze chudnięcie. Na razie miałam małą niemal miesięczną czkawkę. Myślę, że waga musiała się ustabilizować. 


Po wczorajszym spacerze padłam od razu do łóżka. Przegoniła mnie też biegunka. Ostatnio każde wyjście z domu jest ryzykowne. 

Na obiad zjadłam pierożki koreańskie z Lidla. 270 kcal. Więc dojadłam chlebem. Chyba pisałam wczoraj. Nie wiem, późno było. 

Waga pokazała mniej tłuszczu niż wcześniej. 


Prowadzę poza aplikacjami dziennik odchudzania. Taki prosty. Zaokrąglam wartości przy jedzeniu ale total zostaje podany taki jaki w Myfitnesspal. 

Trzymam się tego 1700-1800 kcal w tygodniu. W weekend jem normalne obiady, więc dochodzi jeszcze wino i przekąski na kanapie. Nie zrezygnuje z nich. Taka jestem. Jeśli schudnąć to nie rezygnując z siebie. 

8 czerwca 2022 , Komentarze (4)


Mąż powiedział mi wczoraj, gdy szlam biegać, że moje nogi wyglądają nietypowo szczupło. Było to stwierdzenie, o które sama prosiłam, bo osoba w lustrze miała naprawdę niepasujące do mnie podwozie. Uznaliśmy, że może to wina leginsów od nessi-sport. 


Dziś, dzień później, dałam się zobaczyć bez leginsów. Nadal twierdzi, że moje nogi są szczuplejsze niż wcześniej. Super. Mały motywator 

W środę poszłam na spacer. Bo nie miałam siły biegać. Zrobiłam trening zadany mi przez kolegę z pracy a potem połazić. Ładną mam okolicę. I sporo czajek tu się gnieździ próbowały mnie odstraszyć latając i krzycząc wokół mnie zrobiłam jednej zdjęcie na tle zachodzącego słońca. Lubię tą porę roku, gdy słońce zachodzi po 22giej.


Waga 71.7 kg. Na obiad pierożki koreańskie z Lidla, domowy chleb z serkiem, winogrona, inka, 5 wafelkow. Bilans ujemny. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.