Od czego by tu zacząć... byłam na week u teściowej... była tłusta sobota i to do tego stopnia, że wieczorem nie mogłam siedzieć, leżeć ani chodzić, bo brzuch mi wzdęło i mnie bolał bardzo... i tym sposobem już od niedzieli grzecznie. Wczoraj to mnie tak bolał brzuch (@ na całego nadciągnęła!!!), że z pokoju do toalety to prawie pełzałam... wybieram się do lekarza, bo to chyba nie jest normalne, takie krwotoki i ból nie do wytrzymania! Dziś już lepiej, ale tak się wykrwawiłam, że jestem bardzo osłabiona. Jak mi siły wrócą to będę nadal ćwiczyła. Dietkowo trzymam się nieźle, z prostej przyczyny...tak mnie boli, że nie mogę jeść.
Przez 5-6 dni w tygodniu wskakuję na orbitrek na 30 minut, kilka razy w tyg robie jakieś ćwiczenia na brzuch. Zrobiłam Planki koleżanki .moreny... są fajne i chyba będę je powtarzała I utrzymuję na razie wagę. I jest mi z tym dobrze. Postaram się po @ zrzucić te 1,8 kg, bo 10-11.11 mamy imprezę i przydałoby się "jakoś" wyglądać... Będę potrzebowała mobilizacji... trzymajcie kciuki za moją "słabą silną" wolę
Miłego dnia i jeszcze buziak dla Was