Muszę poczytać, co zrobić, żeby schudnąć i nie stracić mleka. Nie odchudzałam się właśnie z tego powodu, raczej starałam się ruszać i tylko uważać na to, co jem, ale dzisiejsze wydarzenia pokazują, że jednak muszę.
Przełamałam się i zrobiłam wyzwanie nr 6 Moniki Kołakowskiej, czyli trening bez podskoków. Na początku niezbyt mi się podobało, ale w miarę trwania zaczęło mi się nawet podobać. Mam zbyt miłych sąsiadów na dole, żeby im fundować takie wrażenia jak trening z podskokami 😀 Posadziłam Olę w krzesełku do karmienia i heja. Ale nie dokończyłam treningu, przerwałam tak z 5 minut przed końcem, bo Ola zaczęła robić podkówkę (jedzonko i spanko). A potem mąż wrócił z pracy/siłowni, więc już nie było co kontynuować, bo ja się przy nim wstydzę, że będzie komentował, krytykował itp. Tak czy inaczej aplikacja pokazała ponad 159 kalorii w 28 minut. W skali godziny to by wyszło z 330, więc przyzwoicie. Chyba będę to czasem robić.
Spaceru dziś nie było, bo deszczowo i wiatr. I wiecie co, aż dziwnie się z tym czuję. Oli też tego na pewno brakowało.
Zastanawiam się nad wyzwaniem: miesiąc bez smażonego. Może wrzucę to w ogóle jako wyzwanie, to mi będzie raźniej. Ja za dużo smażę. Praktycznie codziennie. To jest najszybsze i najprostsze, a przy okazji smaczne. Przy małej Oli nie miałam czasu na cokolwiek, czego ugotowanie zajmuje więcej niż 10 minut. Ale teraz już mam czas, Ola jest większa. Kolejna rzecz, której muszę poszukać w internecie: przepisy na jedzenie bez smażenia, najlepiej niezbyt czasochłonne. I informacje, jak schudnąć podczas karmienia, żeby nie stracić mleka. Konkrety.
Pada deszcz, słyszę.