Jestem ch*jową panią domu. Wypisz wymaluj. Najpierw przycięłam sobie palec uprzężą od wózka, jak zapinalam w nim Olkę. Potem włozylam wczorajszego indyka do mikrofalówki i proszę. Nawet odgrzanie go w mikrofalówce mnie przerosło.
Potem robiłam krem z dyni i jak taki gorący wlałam do nutribulleta, to się zassało, a jak odkrecalam, to puściło i mnie poparzylo. W końcu mąż nawet tej zupy nie tknął.
I dalej to już mi się te wszystkie emocje skropliły. Muszę sobie popłakac od czasu do czasu, inaczej jestem chora.
Godzina spaceru z Olką plus godzina fitnessu - trening wzmacniający, więc nie taki morderczy jak wczoraj.
Przynajmniej w tej całej złości mniej zjadłam. Jak mam jakieś niepowodzenia, to mi się wydaje, że to dlatego, że jestem za gruba, a jakbym była szczupła i wiotka, to świat wyglądałby inaczej. Chore, nie?
Mantara
15 października 2021, 14:29Każda z nas ma takie dni. Trzeba to przerwać a następnego dnia wstać z nową energią.
Lucyna.bartoszko
15 października 2021, 12:45Poplakac sobie jest zdrowo, to taki reset, sama często poplacze i potem już lepiej 😉 A potluczony talerz nie robi z Ciebie beznadziejnej pani domu 💞
Janzja
15 października 2021, 11:13Ale, ale - gdzie się spieszy i z czym, że nie może się coś popsuć. Jak to mówią, ten nic nie zwali, co nic nie robi :).
Missai
15 października 2021, 08:27Chu*owe muszą trzymać się razem! Zresztą ChPD to marka sama w sobie- cieszmy się z przynależności;-D! Miałaś do d*py dzień... trzeba emocje wypuszczać z siebie i dobrze. Jak pisałaś o blenderze, to ja też mam przygodę... robiłam na gorąco pastę fasolowa- pieczarkową i wpadłam na zajebisty pomysł, że jak się zassało, to zdejmę pokrywkę i przy pracującym blenderze łyżką "udrożnię". Jak to na mnie wybuchło, to myślałam, że pękł kielich, ale nie. Za to wszystko uwalone, ściany, meble, ja. Ale do pointy: jeśli to jest jakoś powiązane z wagą, to jestem grubsza i jak masz zły dzień, to myśl, że Missai z Vitki ma o wiele gorszy;-D!