Dziś jechałam z szwagierką i moim na zakupy. W drodze miło rozmawialiśmy.
Szwagierka rozpoczęła temat porządków. Od razu pomyślałam, że ostatnio ten temat mnie prześladuje.. xD
No więc opisywała historię swojej przyjaciółki, która ma jakąś tam firmę w domu i kiedyś miała porządek, a teraz nie ma. Jak ta kumpela tak może, że wszędzie jest ogromny bałagan i tak dalej.
Ja to siedziałam dosłownie z taką miną... 😁
Tak sobie pomyślałam, że jak szwagierka odwiedza nas to musi myśleć o nas zupełnie to samo!
Ponieważ my ostatnimi czasy toniemy w bałaganie. Dostałam mega kompa motywacji i chciałam od razu sprzątać jak wrócimy do domu.
A tu telefon z pracy i do 17 zostałam wyjęta z życia. 🤓 No dobra.. Stwierdziłam, że chociaż jeden pokój ogarnę pięknie i właśnie wycieram kurze, zamiatam i sprzątam szafę.
Waga pokazała 110,9 więc spoko. Znowu jestem tak blisko! Humor miałam od rana wyśmienity i na aplikacji sumiennie zapisuje co jem i ile się ruszam. W pracy też miło, a potem... Ehh...
Wchodzę do pokoju, a tam już się robi na nowo bałagan, bo mój coś tam położył, coś zostawił. Poszłam do niego i porozmawialiśmy. Wszystko spoko, ja wracam do pracy. Założyłam słuchawki na głowę i pracuję.
Patrzę przez okno, a tam mój idzie z taką wkurzoną miną. Co jest? Coś się stało?
Wybiegłam do niego w klapkach, bo myślałam że może jakiś telefon dostał czy coś. A ten do mnie z mini awanturką, że ja go nie słucham... 🤔
Okazało się, że jak włożyłam słuchawki na głowę, to on coś jeszcze mówił, o coś pytał. Ja z drugiego pokoju już nie słyszałam.
Z góry założył, że go olałam i chodził wkurzony.
Szybko sprawę wyjaśniliśmy i już jesteśmy pogodzeni... Ale takie fleshbacki z Wietnamu wróciły.
Taki niepokój, strach... Niepewność. Jak byłam mała to rodzice często mieli wybuchy złości. Często było sielankowo, a za chwilę wszyscy krzyczeli. Żyło się w takiej niepewności, czy aby za chwilę nie rozpęta się awantura. Często nie rozumiałam o co są na mnie źli.
Brałam za pewnik, że oni mają rację i coś ze mną jest... nie tak.
Przez to do tej pory mam problemy z interpretacją pewnych zachowań. Muszę się dłużej zastanowić i przemyśleć, czy coś jest "okej" i czy aby ja nie przesadzam w jakiś osądach.
No i w tej sytuacji z poczułam się jakbym znowu miała 10 lat i zrobiłabym coś bardzo złego, ale znowu nie wiedziałam co takiego. Bardzo mnie to przytłoczyło i zasmuciło. Chociaż dostałam przeprosiny i ładnie wszystko wyjaśniliśmy, to mam fatalny humor.
Widzę, że w takich sytuacjach czasami te sprawy z dzieciństwa wracają i dają o sobie znać jak stare blizny.
Będę musiała nad tym popracować.
Teraz siedzę zamknięta w pokoju i sprzątam. Potrzebuje pobyć sama. 👍