coś czuję,że daję zły przykład...
znów mam 75kg waga znów w górę ,ależ jestem miernotą!! Nie umiem się obejść bez podjadania, to jakaś choroba!!
Głupio robię,bo później mam wyrzuty sumienia i ćwiczę do upadłego ale efektów i tak nie ma, bo bilans ciągle nie jest ujemny. Oj,żeby już ta wiosna była, więcej pracy do zrobienia w ogrodzie się znajdzie, więcej spacerów zaliczę i wycieczek rowerowych.... .
Dzisiaj nawet nie liczyłam kalorii, był i kawałek sernika i 2 lampki wina i precel w Krakowie... . Ten precel mogłam sobie darować ale tak je lubię a mam okazję raz w miesiącu je zjeść. .... Wiem ,to głupie tłumaczenie .A te niedozwolone "przyjemności " dla podniebienia to z okazji rocznicy ślubu. Ale serniczka była dosłownie kosteczka wielkości pudełka zapałek. Wino wytrawne, a na kolację plaster pieczeni z szynki (niestety wieprzowej) , kapusta na gorąco i groszek z marchewką. To może tak strasznie nie nagrzeszyłam??
Na jutro mam plan dietkowy ale pochwalę się jak będą wyniki. Daję sobie tydzień na pierwsze efekty, choć parę deko w dół!!! Poza tym w okresie postu przyłożę się szczególnie do pilnowania diety. Niech to będzie kara za grzechy.... a przede mną tłusty czwartek, czy zdołam się oprzeć pączkom??
sobotę spędziłam na pracach w ogrodzie...
dziesięć stopni w plusie, ciepło, słonecznie i bez wiatru. Trzy godziny spędziłam na pracach pielęgnacyjnych w ogrodzie. Wygrabiłam połamane gałęzie, przycięłam powojniki, najniższe gałęzie orzecha włoskiego ,bo przeszkadzały przy koszeniu trawnika. Cudownie!!! To lubię!!
A wieczorem porządki w szafie. Szafa olbrzymia .... wyrzuciłam masę ubrań ,których i tak już nie nosiłam, pochowałam część zimowych a wyciągnęłam na wierzch już wiosenne ubrania. A tu dzisiaj psikus!!! Zimno, wietrznie, mroźno, okropieństwo i nuda!!!!!!!!!!
Ale kalorie liczone, choć jak to ze mną bywa , w weekendy jeszcze nigdy nie udało mi się utrzymać grzecznie granicy 1200kcal .zawsze jest blisko 1500!!!
Jutro poniedziałek, nie będzie pokus, nie będzie wina, będzie normalnie a więc dietkowo.
basen zaliczony...
było 20 długości basenu ,jestem padnięta ale tak przyjemnie. Jeszcze na wieczór zostawiam brzuszki. Znów za dużo już zjadłam. Już mam 811kcal. zostało mi miejsce na jabło, drugą kawę może lampkę wina. To bardzo mało,ale muszę wytrzymać.
Dni coraz dłuższe, szkoda ,że pada deszcz. Do wiosny coraz bliżej, tak bym już chciała "pogrzebać" na rabatkach kwiatowych, coś posadzić, coś przesadzić, żeby już kwitły wiosenne krokusy.... . Ja chcę już wiosnę przywitać!!!
koniec jedzenia dzisiaj a to przecież dopiero
16.00.
jestem b. zmęczona, właśnie skończyłam ujeżdżać rowerek całe 60min. Przeniosłam go dzisiaj bliżej pokoju z telewizorem ,na czas ćwiczeń łatwiej mi to przestawić przed telewizor. Brzuszki pomagał mi robić bazyl. Kładł mi się na brzuchu, a że waży już 1,80 kg to miałam ciężarki na oponce. Brzuszków ciągle 200szt.
Do południa był też marsz po asfalcie całe 60min. Myślę więc,że mimo iż dzisiaj znów zjadłam więcej niż 1000kcal to może nie jest tak źle??
Ciągle przekraczam 1000, to źle ale z drugiej strony przecież ćwiczę. W moim żoładku wylądowało dzisiaj :
1jajko na twardo 90kcal
4 kromki chrupkiego x20kcal ( wyliczenia z opakowania)=80kcal
1/2korniszona=10kcal
1łyżeczka musztardy=5kcal
1łyżeczka majonezu light=20kcal
Chwilę później kawa z mlekiem 0,5%=20kcal
inka z mlekiem j/w =20kcal
pulpety z mięsa mieszanego (112,5g)=284kcal
surówka z kiszonej kapusty =115,5kcal
jabłko =60kcal
szklanka soku pomidorowego=36kcal
200g groszku konserwowego=146kcal
2parówki (2x109kcal)=218kcal
1łyżeczka parmezanu=50kcal
100g ugotowanego makaronu=105kcal
Razem wyszło mi 1259,5kcal (jeśli czegoś nie pomyliłam).
A spaliłam:
owerek 700kcal
marsz szybki 300kcal
ćwiczenia lekkie (brzuszki)65kcal
Razem 1065kcal
Czy taki wynik jest ok??? Mam nadzieję. Ciekawa jestem jak długo wytrzymam.
dzisiaj zdecydowanie lepiej...
jedzonko w 1350kcal ,fakt mogło być lepiej,nie jem niczego po 17.00. Wieczorem zaliczony rowerek 50min i 200brzuszków. Kupiłam też sobie trochę nowych kosmetyków ,balsamy, emulsje ujędrniające i coś na rozstępy, to jest zmora mojej skóry!!!Do twarzy cały zestaw do cery naczynkowej.. .. zaszalałam. Ale wiosna idzie, wiec trzeba się porządnie za siebie wziąć. Jestem padnięta ,kładę się do łóżka, jak mi bazyl pozwoli,to poczytam.
wczoraj to tak nie do końca było ok...
rano dzielnie się trzymałam, ale później coś we mnie wstąpiło i żarłam bez umiaru. A jeszcze koleżanka poczęstowała mnie ptasim mleczkiem, zjadłyśmy prawie po 150g.!! Przerażające. Ale wyrzuty sumienia odezwały się i wieczorem pojeździłam na rowerku 60min i wykonałam mnóstwo brzuszków i innych ćwiczeń na nogi ,ręce i pupę... te dodatkowe ćwiczenia zajęły mi 25min.
Nie mogę ćwiczyć przy bazylu,bo wchodzi mi pod pedała,gryzie w kostki, jak robię brzuszki to chodzi po mnie, ciągnie za włosy. Dlatego moje ćwiczenia przeniosłam na g. 20.00. ,wtedy M. zajmuje się psiakiem.
Ciągle jeżdżę z psiakiem do weterynarze, ciągle pędzelkujem gardło, podajemy witaminę C , biostyminę itp. Wczoraj pani doktor poleciła, żebym kupiła syrop dla małych dzieci i podała bazylowi jedną łyżeczkę w południe. Tak też zrobiłam. Pies "padł" i przespał pół dnia.Aż się wystraszyłam,że coś się stało. Później przeczytałam na ulotce,że syrop zawiera 2%alkoholu!!! Mój psiak się upił!!!
Ale dzisiaj na wizycie ,stwierdzono,że jest olbrzymia poprawa. Fakt, psiak przespał całą noc, nie kaszlał ,też mam nadzieję ,że jest lepiej.
ale się napisałam!!!!!!!!!!!!
niech to diabli wezmą tę neostradę i całąTP !!!!!!!!!!!!!!!!!!Cholerna firma!!!!!!!!!!!Nie ma dnia, żeby nie wywalało internetu!!!!!!!!!!!!!!
Dość ,bo się nakręcę i zły humor zepsuje mi dzień!!!
Wczoraj też byłam dzielna, zaliczyłam marsz 1,45min. Później ,poraz pierwszy po zimie popracowałam na trawnikach. Musiałam pozbierać wszystkie kamienie z tawników,które znalazły się tam po odśnieżaniu żwirowych ścieżek.Ponad godzinę "przekucałam, kicałam" całe podwórko ,później odkryłam ,że kręgosłup po zimie nie jest jeszcze przyzwyczajony do takiej pozycji ,bolały też nogi i kolana.Dzisiaj miałam, wygrabić z trawników połamane przez wichury gałązki, resztki nawianych liści z pól ale pada deszcze więc zaszyję się w ciepełku i poczytam poradniki ogrodnicze. Byleby nie myśleć o jedzeniu.
dzisiaj w kuchni rządzi M.
dobrze,że on mi pomaga liczyć kalorie i jak mówię,że ma być wszystko zważone i odmierzone,
uczciwie waży i mierzy... . Na śniadanie było 3łyżki musli light + 250ml. mleka 0.5% .Później kawa. Na obiad gulasz ziemniaczany ,przepis z sobotniej wyborczej. Policzmy kalorie:500g ziemniaków=310kcal
1mała peperonii=10kcal.
2 cebule=64kcal.
2płaskie łyżki ramy=126kcal.
1łyżeczka koncentratu pomidorowego=15kcal.
250ml. bulionu warzywnego=23,5kcal
przyprawy:1łyżeczka kminku,2łyżki słodkiej papryki, 1/2łyżeczki majeranku i 1 liść laurowy =10kcal (??) nie jestem pewna. Wszystko podduszone do odparowania połowy płynu. Razem wyszło 558,5kcal a ja zjem 1/3 porcji więc za 187kcal. Całkiem niezły wynik. Do tego sałatka z kapusty kiszonej i białe winko.
Oby tak dalej. Idę jeść.
całkiem przyzwoicie
na śnadanie kawa , 3łyżki musli light z owocami i 250ml. mleka 0.5% .Na obiad 4łyżki ugotowanego ryżu, uduszone 100g pieczarek , 100g. buraczków marynowanych i 100g surówki z kapusty i papryki. Na kolację sałata rzymska, lodowa i rucola, pół cebuli, 1,5 jajka , 2pl polędwicy sopockiej,1/4papryki czerwonej, jeden suchy tost, 3lampki wina wytrawnego.
A w domu rozchodzi się zapach pieczonego chleba. Nie jem go , bo wiem,że nie umiałabym sobie odmówić i skończyłoby się nie na jednej kromce a na wielu!!! Jutro, kiedy chlebek już tak pięknie nie pachnie , w ogóle mnie nie kusi.
Myślę,że nie jest źle, chociaż dzisiaj nie ćwiczyłam, jutro nadrobię.
drugi dzień...
uważam,że nie zmarnowanał go, byłam na basenie,po bardzo długiej przerwie. Przepłynęłam 20dł basenu!!! Najbardziej bolały mnie ręce. No tak, wiadomo, nogi mniej ,bo przecież nogi częśniej pracują . Poza tym, liczyłam kalorie, nie obżerałam się, umyłam okno w kuchni, sprzątnęłam łazienkę . Trochę gimnastyki było. Wieczór należy do bazyla. Poświęcamy z M. ten czas na "psią szkołę,uczymy go różnych krótkich komend. Psiak ma z tego duży ubaw i smakołyki.Przed nami weekend. Życzę Wam i sobie aby był ciekawy .