28.03.2011
Witam po weekendzie:)
Niedziela mineła bardzo miło. Dietkowo ok...na spacerze byliśmy z mężem i córcią ponad 3 godz. więc kalorii troche też spaliłam:).
Dzisiaj rano na śniadanko zjedzone pół miseczki płatków na mleku...póxniej ruszyłam pieszo do miasta z córcią...zamiast obiadu zjadlam 2 bułki słodkie...tak dawno ich nie jadłam....wiem, że nie powinnam....ale obiad sobie odpuśiłam...później wróciłam do domku też na nózkach...a mam kawałek do centrum od siebie...po południu z córcia na placu zabaw...później do znajomych na kawke...ale słodyczy żadnych nie było:)wieczorem o 19 bagietka na gorąco z żółtym serem i szynką...ala zapiekanka...pewnie troche tych kalorii miałam ale ma nadzieje, że w 1200 sie zmieściłam...jak myślicie????
troszke lepsze samopoczucie mam, bo dostałam odrobine nadzieji na prace...nic wicej nie pisze ale tak do 15 kwietnia powinno sie wyjaśnić...trzymajcie kciuki..:)
idę poczytac co u Was...a i u lekarza nie byłam:::::::(nie miałam z kim córci zostawić...mąż był na rybach....
dziekuje za Wasze wsparcie..za wszystkie miłe słowa otuchy....nawet nie wiecie jak dużo mi daje swiadomość ze jesteście...że sie możemy razem wspierać....
buziale:)
26.03.2011 - sobota
Tyle bym chciała tu napisać....że dalej czuje się osłabiona tą moją chorobą, że dalej kaszle jak gruźlik, tyle tylko, że rzadziej...a wcale sie nie dziwie...przecież ja w ogóle nie wyleżałam tego zapalenia oskrzeli...może tydzień temu w niedziele poleżałam przez wiekszość część dnia...i z jedno popołudnie w tygodniu...a tak to musiałam funkcjonować normalnie jak co dzień...tylko, że łykałam antybiotyk i brałam inne lekarstwa... ale dobrze, że wogóle widać poprawę...w poniedziałek pójde do kontroli to sie okaże co jest grane.
W domu atmosfera troszke poprawiona...tzn. mieliśmy z mężem dwie noce zarwane próba rozmowy, dochodzenia do sedna sprawy i naszych problemów...ale niestety mój mąż nie należy do wylewnych ani w słowach ani w czynach...więc bardziej był to mój monolog i wypłakiwanie moich zali...ale zobaczymy co z tego bedzie....
A co do sprawy najistotniejszej tutaj dla nas czyli naszej wagi...to...niestety nie moge dogonic paska....ciągle mam wiecej.niby staram sie kontrolowac co jem...ale nie ćwicze po prostu.
4 czerwca mój przyjaciel bierze ślub i zaprasza nas na wesele...jeszcze nie wiem czy pojedziemy- finansowy dołek...ale od 3 kwietnia biorę byka za rogi i daje sobie 2 miesiące na schudnięcie 10 kg.taki mam plan...ale ja już tyle razy tu pisałam, ze wracam do walki...że to i to...i to...i takie tam ble...ble...ble...że co będe gadać...poprostu postaram sie to zrobić...
kochane dziękuje Wam za wsparcie ...że jesteście....zaglądam do Was....ale szczerze powiem że gdzieś mi sie zgubiła wena do pisania czegokolwiek...ale nadrobie to:)
buziaki i działamy...działamy...bo przecież wiosna juz jest:)a lato niedługo:)
Dalej chora:(
wiosna w pełni...a ja dalej chora...córcia też...
i co mam pisać....nawet mi sie nie chce powtarzać...że jest beznadziejnie z wagą....że jest beznadziejnie ...brak kasy...brak pracy...brak porozumienia z mężem...juz prawie nie gadamy...wymieniamy tylko konieczne komunikaty....co jest grane wmoim życiu to nie wiem....
trzymam za Was kochane kciuki...chociaż Wy badzcie szczupłe i szczesliwe na wiosne :)
zapalenie oskrzeli.....
mam niestety....no to pieknie zaczełam wiosne:::::::::(
co chwil cos jem....nie mam apetytu na nic konkretnego....i tylko co chwile cos pogryzam....a to popcorn...a to banan....a to płatki na mleku....a to wafel z dzemem....na obiad zjadłam tylko kilka uszek tortellini....i ciagle cos....
zawsze tak mam jak jestem chora....jem duzo mnijesze porcje 3 głównych posiłków, ale podjadam dziady wciaz::::::::::::::::(
ide sie położyć...bo zimno mi na maksa....a gorączki brak....
21.03.2011- poniedziałek
nie było mnie ostatnio znowu, bo nie mieliśmy internetu....a teraz jestem chora od 4 dni tak na maksa...zawsze o tej porze roku mnie dopada....kicham...smarkam...a kaszle jak gruźlik....a niby lekarz w piatek mi mówił że osłuchowo jest ok...dzisiaj znowu ide niech mi zleci jakies przeswietlenie zatok i płuc...czy co...nie pdoba mi sie to....
wagowo spadłam kilogram od mojej wagi ....wiec jeszcze czekam zeby znowu być na wadze tej z paska...uda mi sie na pewno....
ide poczytac co u Was:)pozdrawiam
życie jest do d....
dostaje świra od tego siedzenia i wegetacji w domu....chciałabym pójść do pracy gdziekolwiek....bo siedze w domu...kasy brak...i tylko jem....
na obiad miseczke zupy...ale pozniej poszłam do sąsiadki na kawe i dwa cukierki zjadłam a później w domu też pogryzałam a to paluszki...a to budyn ugotowałam niby dla dziecka...a sama tez zjadłam....i kolacja tez była kromka chleba, 2 plastry zółtego sera i mała porcja gulaszu z serdeuszek drobiowych....
czytam Wasze pamietniki i próbuje znalezsc natchnienie...nie wiem gdzie sie podziała stara ja...która dwa razy dziennie wskakiwała na orbitreka....zero słodyczy, mało jedzenia....i co gówno......cała ja....zawsze tak samo....do d.....z tym.....
12.03.2011 - sobota
WITAM:)
Nie pisze codziennie, bo nie mam weny....
Śniadanko zjedzone- 1 parówka, kilka plasterków ogórka zielonego i 3 łyżeczki kukurydzy z puszki:)i do tego 1 kromka chleba....bez tego chleba by sie obyło...ale ostatnio mam smaka na chleb i co mam zrobic....
dzisiaj sobota trzeba troszke posprzatac...i dzień zleci....
jakos nie mam natchnienia na nic....porażka...nie lubie siebie takiej...
miłego dnia Wam życze i dietkowego:)
dzisiaj dietkowo ok....
nawet bym powiedziała super....
zjadłam w ciągu dnia oprócz sniadaniowych jabłek dwa banany troche surówki z kiszonej kapusty i marchewki...2 kromki suchego chleba i wypiłam co najmniej 2 l wody....
na cwiczenia nie mam siły- @...ale dzień był ok...uważam...po moich ostatnich poczynaniach...
dzisiaj załamałam sie tym, że jednak moj jezyk angielski nie jest dobry na tyle żeby dostać prace w sklepie odzieżowym....a do hotelu nie za bardzo chce mi sie wracać...ale pewnie musze bo jak inaczej....byłam dzisiaj na rozmowie w sprawie pracy i niestety ze względu na nie wystarczajacy angielski nie dostałam jej....:(
Kochane ide spać....bo znowu mnie smutek ogarnął...
dobrze, że jutro też jest dzień...
COME BACK!!!!!!!!!!!!!!10.03.2011 r - czwartek:)
Wracam po raz nie wiem już który....Waga moja jest wyższa niż ta na pasku...ale nie zmieniam go...tylko próbuje go dogonić...jak mi sie uda to napisze....
Wczoraj wieczorem dostałam @...mam nadzieje, że z pomocą pamietnika sie opamietam i nie bede żreć....wczoraj zaczął sie post...miałam plan że w środy i piątki Wielkiego Postu bede jesc tylko chleb i pić wode...ale niestety poległam wczoraj.
Ale dzisiaj mamy nowy dzień.....zjedzone na śniadanie dwa jabłka, wypita szklanka wody i na razie na tym koniec....
Przepraszam, że tak chaotycznie prowadze pamietnik...że nie pisze do Was....zaglądam czasami ale obiecuje poprawe:)
pozdrawiam, życze miłego dnia.
miałam zaglądnąć , wieć jestem
wróciłam całkiem niedawno z 4 drinków....siedziałysmy u koleżanki i plotkowałyśmy...wypiłam 4 drinki i zamiast mieć korbe i super humor to mi sie wlączył dół......
moje życie to masakra....ale żyje...wiec jakos musi to być....nie ja pierwsza nie ja ostatnia....
Kochane, kochani....dziękuje, że tu jesteście, że możemy tu sie wypisac i sie pochwalic i sie pożalic....dzięki za wsparcie...i już tak na serio wracam do Was...do odchudzania 9 marca od środy popielcowej...musimy być fit....kto inny jak nie my:)
buziale i do jutra:)