Tyle bym chciała tu napisać....że dalej czuje się osłabiona tą moją chorobą, że dalej kaszle jak gruźlik, tyle tylko, że rzadziej...a wcale sie nie dziwie...przecież ja w ogóle nie wyleżałam tego zapalenia oskrzeli...może tydzień temu w niedziele poleżałam przez wiekszość część dnia...i z jedno popołudnie w tygodniu...a tak to musiałam funkcjonować normalnie jak co dzień...tylko, że łykałam antybiotyk i brałam inne lekarstwa... ale dobrze, że wogóle widać poprawę...w poniedziałek pójde do kontroli to sie okaże co jest grane.
W domu atmosfera troszke poprawiona...tzn. mieliśmy z mężem dwie noce zarwane próba rozmowy, dochodzenia do sedna sprawy i naszych problemów...ale niestety mój mąż nie należy do wylewnych ani w słowach ani w czynach...więc bardziej był to mój monolog i wypłakiwanie moich zali...ale zobaczymy co z tego bedzie....
A co do sprawy najistotniejszej tutaj dla nas czyli naszej wagi...to...niestety nie moge dogonic paska....ciągle mam wiecej.niby staram sie kontrolowac co jem...ale nie ćwicze po prostu.
4 czerwca mój przyjaciel bierze ślub i zaprasza nas na wesele...jeszcze nie wiem czy pojedziemy- finansowy dołek...ale od 3 kwietnia biorę byka za rogi i daje sobie 2 miesiące na schudnięcie 10 kg.taki mam plan...ale ja już tyle razy tu pisałam, ze wracam do walki...że to i to...i to...i takie tam ble...ble...ble...że co będe gadać...poprostu postaram sie to zrobić...
kochane dziękuje Wam za wsparcie ...że jesteście....zaglądam do Was....ale szczerze powiem że gdzieś mi sie zgubiła wena do pisania czegokolwiek...ale nadrobie to:)
buziaki i działamy...działamy...bo przecież wiosna juz jest:)a lato niedługo:)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
iglaigla
28 marca 2011, 15:25wrocilam pamietasz wyslalas mi wiadomosc co sie ze mna dzieje, dziekuje ci za to
majowydzwoneczek
27 marca 2011, 23:52i tak trzymaj skarbie!Tak jak napisałaś,działamy,działamy bo z samej gadki nic nam nie wyjdzie:).Ja też muszę się pozbierać do kupy i w końcu zacząć dzieło od początku bo jakoś taka rozmemłana byłam ostatnio.Płacę za plan,z którego nie korzystam,głupota i tyle. A z tymi naszymi chłopinami to już tak jest,że jak człowiek z nich czasem nie wyciągnie to nic z siebie nie wyduszą.Ważne,że próbujesz i siejesz to ziarenko porozumienia.Może i on zrozumie pewne rzeczy i się przełamie.Ze swojego doświadczenia mogę napisać tylko tyle,że trzeba mówić im jasno i wyraźnie o co nam chodzi i czasem powtarzać to parę razy,żeby coś zrozumieli i dotarło(ale i tak jak choć połowę z tego zrozumią to jest sukces:).Ja też dużo czasu i nerwów straciłam na tym,żeby"on" się domyślił ale skutki były opłakane wiec przeszłam na łopatologię i staram się mówić w miarę jasno o co mi chodzi.Wcześniej potrafiłam się obrażać na niego i nie odzywać parę dni, bo przecież powinien wiedzieć o co mi chodzi i się domyślić a teraz takich sytuacji już prawie nie ma.Oczywiście życie jest tylko życiem i raz jest z górki a raz pod górke ale razem łatwiej pchać ten syzyfowy kamień:)Buziaczki kochana i radości w sercu i na twarzy:)
marta3114
27 marca 2011, 10:28będzie dobrze jak tylko wiosna u nas zagości na dobre! ja tez gonię pasek, bo mi zwiał!
Yekaterina77
27 marca 2011, 09:55miała tu dołki więc się nie przejmuj, ile razy ja pisałam że się za siebie biorę i nie mogłam się zebrać:) Trzymam kciuki będzie dobrze
damrade1
27 marca 2011, 09:34ale tak bywa trzymaj się a choróbsko i kłopoty z mężem niech idą w siną dal
elzunia1974
27 marca 2011, 08:47taki smutek przemawia za Twoimi wpisami...., ale przecież wreszcie musi zaświecić dla Ciebie słoneczko...uśmiechnij się Kochana, mam wrażenie ,że ciągle jesteś smutna i przygaszona.... zdrówka i radości życzę, pa,pa.