Miałam iść spać....ale zostałam znokautowana...
zajrzałam na pamiętnik jednej z Was...i oniemiałam:)i uwierzyłam, że można dokonać cudu...cięzką praca i wyrzeczeniami, ale można....i wierze, że ja tez tego dokonam i osiągne to co sobie zamierzyłam....będe szczupła!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Koniec i początek!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Nowa ja!!!!!!!!Kolejne swoje urodziny będe świętować w rozmiarze 36-38!!!!!!!!!!!!!!!!
Dobranoc:)
45 min. 9,2 km., 256 kcal spalone...
orbitrek zaliczony:)
dostałam powera:)ide ćwiczyc brzuszki, nóżki...i wszystko inne:)
teraz to juz na pewno wiem, że nie długo zawita @, bo mam duze wachania nastrojów i samopoczucia.Kolejne 0,5 l wody wypite....a jeszcze nie tak dawno pisałamw moim pamietniku, że mało pije...i że nie lubie wody mineralnej....ale przy ćwiczeniach..to jest to co tygryski lubią najbardziej:)
lece dalej ćwiczyc...
co za dzień....
wróciliśmy od znajomej u której na szczęście wypiłam tylko kawe..graliśmy z mężem i córcią taką fajną grę z Myszką Mickey- dzisiejszy zakup...świetna zabawa...później przyszła sąsiadka z synem w wieku córci...dzieciaki wariowały, bawiły sie...przygotowałam sobie marchew z jabłkiem na kolacje...to dzieciaki mi wszystko zjadły:)później przygotowałam dla dzieci kolacje- bułki z serkiem łososiowym...dzieci pojadły, sąsiadka pojadła...i została sie jedna połowa z połowy bułki to ja zjadłam...pojedliśmy jeszcze troche owoców- pomarańcze, kiwi i jabłka....wypiłam jeszcze dzisiaj 2 herbatki czerwone i teraz siedze i popijam wode mineralną....lepiej sie czuje jeżeli chodzi o przyziebienie ale czuje sie zmeczona hałasem...zabawą i wogóle...teraz mąż poszedł usypiać córcie a ja siedze, pisze i zamierzam za chwile poćwiczyć....chyba nie popisze dzisiaj nic do Was...jakoś sie nie moge skupić...przeczytam tylko co u Was i śmigam na orbitreka i spac...jutro idę sie zajmowac 3 dzieci koleżanki-jej opiekunka do dzieci sie rozchorowała- poprosiłą mnie...zabieram swoją córcie bo mąż do pracy...długi dzień mnie czeka jutro...
pozdrawiam serdecznie...trzymajcie sie a waga niech spada:)pappapa
jestem już po obiadku
zjadłam dzisiaj kilka chyba z 5 uszek i pół naleśnika z dżemem i bitą śmietaną.i chyba zaraz zwymiotuje...nie miałam czasu żeby sobie zrobic cos dietetycznego i po prostu podjadłam torszke od męża i troche od córci....teraz zaraz jade do koleżanki....i bede tylko dzisiaj piła wode i jakis owoc najwyżej...może jabłko z marchewką sobie zrobie popułudniu i koniec jedzenia na dzisiaj...
dziekuje Wam kochane za komentarze...tak zrobie że zjem na noc paracetamol, gorąca kąpiel i do łóżeczka..wygrzewać sie...
ale jeszcze pewnie tu zaglądne:)
Dzień 30 - piątek
Dzisiaj mija miesiąc ( 30) dni od kiedy sie odchudzam.Weszłam rano na wage i zobaczyłam na niej dwie magiczne 7, tj.77 kg.Ciesze sie bardzo, ale tak sie beznadziejnie czuje dzisiaj, że nawet nie mam siły sie cieszyć....poćwiczyłam dzisiaj 15 na orbitreku, spaliłam troche kalorii...nie pamietam juz ile, i padam na pysk:(nie mam siły nawet pisać na klawiaturze.chyba cos mnie bierze...nie mam siły ręką ruszyć...
Na sniadanie zjadłam miske płatków na mleku razem z córcią...byłam w kibelku...a teraz idę sie kąpać i bawić z córcią...a później szykować obiadek i tak mija kolejny dzionek.po południu idziemy do koleżanki w odwiedziny...jak dam radę...pozdrawiam Was serdecznie i do później.
30 min. 5,5 km.165 kcal
zrobiłam na jakims wyższym programie ( nr 5) na moim orbitreku i zobaczyłam że mam za wysoki puls...i ledwo zipie...więc zeszłam...kurde dzisiaj jestem detka na maksa...szok...dawno sie tak beznadziejnie nie czułam:(
może wczoraj przesadziłam z ta godz na orbitreku i dzisiaj siada mi kondycja...nie wiem...ale dzisiaj wiecej nie dam rady.:(
A a6w od dzisiaj nie robie...koleżanka ta moja powiedziała mi żebym dała sobie z tym spokój, a juz na pewno teraz na samym początku mojej kariery z ćwiczeniami...bo a6w jest bardzo ciężkie, groźne dla zdrowia i dla naprawde wysportowanych ludzi, którzy nie mają tłuszczu na brzuchu...a po prostu chcą sobie wyrzeźbić kaloryfer....wiem...wiem...że niektórym z Was sie udało je ukończyć i to z niezłym wynikiem ...ale ja jestem cienias...i posłucham rad koleżanki, która racjonalnie mi to wytłumaczyła i doradziła wszystkie inne ćwiczenia na brzuch....
odpoczne teraz chwile, ide robic brzuszki, 8 min ABS, 8 min arms i do łóżeczka...może zdąże za nim mąż zaśnie..to jeszcze troszke poćwicze:)
chyba mnie bierze...
na jedzenie...normalnie buzia by mi sie dzisiaj nie zamykała...jadłabym i jadła...
Po obiedzie pojechałam na chwile na miasto pozałatwiac sprawy i przyjechałam do domu...przyjechała do mnie ta koleżanka co pracuje na basenie i siłowni.powiedziała mi co i jak.najważniejsze przy ćwiczeniu na orbitreku, żeby spalić tkanke tłuszczową to kontrolować puls i wyliczyć sobie dokładnie w jakich przedziałach ma sie on znajdować...ja mam miec w przedziale od 96 do 126....i tak na szczescie mam...
Zrobiłam nam taką fusiasta herbate zieloną z owocem pomarańczy- wypiłam z nią na pół cały taki duży 2 l dzbanek.dodam że ta koleżanka to maniaczka-sportsmenka-zdrowego żywienia- herbat.Ona po 2 ciążach w niedługich odstepach...wygląda jak modelka z wybiegu:)
I od momentu jak ja poczestowałam ta herbatą, postawiłam pierniczki te moje świateczne jeszcze i jakies tam wafelki...to sie zaczeło u mnie z jedzeniem.zjadłam 3 pierniki, 1 wafelka...3 mace- to juz sobie wyciągnełam...bo jak bym nie miała tych mac..to chyba bym wszystkie słodycze zjadła...i po prostu końca nie widać.Poźniej na kolacje zjadłam parówke, kawałeczek bułki..taki na dwa gryzy- uciekłam z kuchni bo wpieprzyłabym wszystko co by było...i dalej mi sie chce jesc...
a zjadłam jeszcze dzisiaj grapefruita, i 0,5 banana...
wypiłam 0,5 l wody i mneralnej i teraz pisząć tez popijam wode...bo normalnie jeszcze bym coś wmłóciła....pomocy....
a na ćwiczenia wogole nie mam smaka....i co ????
a brzuch mi wywaliło...i jakos mnie tak pobolewa...chyba mi sie dni kobiece zbliżają:(tzn. dobrze niech bedą...tylko, żeby nie bolało...i żeby żreć sie nie chciało....
jutro po tym dzisiejszym moim obżarstwie to chyba głodówke zastosuje...
jestem zła na siebie....ide poczytac co u Was...i do roboty trzeba sie wziąść....orbitrek czeka:)
i juz po obiadku:)
zjadłam srednia pierś kurczaka gotowana z surówką z czerwonej kapusty z jabłkiem:)pychotka...teraz popijam sobie wode i patrze jak moj mąż i córa jedzą obiadek:)pozdrawiam Was.
Pop południu przychodzi do mnie koleżanka która pracuje na basenie, siłowni...może troche mi jeszcze wytłumaczy jak najlepiej ćwiczyc na orbitreku:)
30 min. 6 km. 150 kcal spalone:)
orbitrek zaliczony:)idę sie wykąpać...i szykowac obiad dla rodzinki:)pozdrawiam...później do Was zaglądne:)
Dzień 29 - czwartek
Dzieńdoberek wszystkim:)
Wstałyśmy z córcią o 9.00, coraz lepiej nam idzie wstawanie poranne:)patrząć, że potrafiłyśmy spać do 10.30...
Jesteśmy juz po sniadanku- tzn. ja juz swoje zjadłam - płatki na mleku- miseczka:)a córcia je:)
Musze sie zabrać zaraz za ćwiczenia- ale mam dzisiaj chyba troszke lenia po wczorajszej godzince wieczornej:)a i obtarłam sobie paluchy u stóp...nie moge dobrac sobie butów, żeby mi sie dobrze ćwiczyło.W addidasach mi za gorąco...bez skarpet tez nie dobrze...wczoraj próbowałam w takich gumowych klapkach, na skarpety...na początku było super ale póxniej zaczeło wszystko mnie uwierać...no i sobie poobcierałam paluszki:(musze poprzyklejać plastry i jeździc dalej:)
Dzisiaj jak sie logowałam, to przeszła mi przez głowe taka myśl, że mam chyba 57 znajomych, a wpisów komentarza, może po 3 góra 6....dziękuje chociaz za te:)bardzo dziękuje:)ale tak sobie pomyslałam, to po co mieć ta reszte w znajomościach???ja naprawde staram sie każdemu coś napisac...nie zawsze mi sie to udaje to prawda...przepraszam...ale sie staram:)
ale sie uzewnetrzniłam....takie tam rozmyslania od rana...może lepiej sie zabiore za ćwiczenia:)