Dostałam dziś nieoczekiwany prezent...moja ciotka przysłała mojemu mężowi zostawiony u nich garnitur, w butach była butelka firmowych perfum dla mnie, pięknych. Aż usiadłam z wrażenia...
Rozmawiam potem z mężem i mówię mu, ze chcę znów dbać o siebie, jak kiedyś, że będę trzymać dietę i ćwiczenia i schudnę do swojego rozmiaru i znów będę rockową mamuśką.
Z powodu braku czasu i zmęczenia przestałam robić sobie maseczki i inne zabiegi które kiedyś były po prostu codziennością lub cotygodniowym rytuałem. Od dziś do tego wracam:
-piling z kawy,
-piling z soli,
-piling z cukru,
-maseczka z drożdży
-maseczka z kurkumy
-olejowania i masowania ciała szczotką
Jeszcze się nie ważyłam, ale czuję że dieta idzie do przodu, czuje się świetnie fizycznie i psychicznie i czuję, że na serio odbijam się z jakiegoś dna.
Wyciągnęłam convers'y ze starych szczupłych czasów i mam zamiar kuźwa już jesienią wchodzić w wąskie dżinsy do tych trampek i mam zamiar wyglądać w nich zajebiście!
Menu na jutro:
I-pomidory, ogórki, 2 jaka na miękko, ser żółty
II-kotlet schabowy z kopą surówki
III-sałatka cesar