Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 247139
Komentarzy: 6500
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 17 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 listopada 2019 , Komentarze (9)

co u mnie od ostatniego wpisu.  Film "Irlandczyk  trwał ponad 3 godziny. Wysiedziałam bez konieczności wyjścia do wc. Sam film ciekawy, obsada znakomita, wbrew recenzjom wolę de Niro niż Pacino. Al Pacino miał , według mnie , dwie doskonałe role, pierwsza to Ojciec chrzestny, druga to Zapach kobiety. W Irlandczyku gra w sposób przerysowany., czasami nie do zniesienia. A temat filmu? Mafia w kregach związków zawodowych, w polityce, czyli zahacza troszeczkę o nasze podwórko. Kto lubi, będzie zadowolony. Moje cisnienie skacze jak jojo, budzę się w nocy, bo szum w uszach nie pozwala zasnąć. W poniedziałek mam wizytę lekarską, ale zdecydowałam sama, że do poniedziałku będę brała dodatkowa tabletkę na nadciśnienie.  Nie dałam się czarnemu piątkowi, jedna wizyta w Hebe, po kremy i inne potrzebne kosmetyki, które były w wyjątkowych cenach. Dziś pogoda w Gdyni REWELACYJNA!. Słońce, w południe ok. 12 stopni,. Poszlismy na spacer po 9 , było jeszcze chłodno, ale pusto, cicho, tylko zapaleńcy biegali nad morzem. Spore zakupy w LIdlu, aby przygotować żarełko na kilka dni. Baza to rosół, na jutro do Mamy zabieram polędwiczki drobiowe w sosie koperkowym, marchewkę duszona z kalarepką. A dziś była polędwica z dorsza, wprawdzie smażona, ale do tego góra sałaty i tyle. Od jutra adwent, i moje postanowienie w sprawie rozstania się z cukrem do Świąt. Jutro też dyżur u Mamy, będzie porządkowanie w szafach, przygotowania do Bożego Narodzenia. Brat wraca ostatecznie z Danii do Polski, został tam pozbawiony mieszkania komunalnego, bo nie zapłacił podatku dochodowego za 2018r. Teraz ma płacić karę. Cóż, jest dorosły, odpowiada za swoje zachowanie.  Kontaktu nie utrzymujemy  nadal , wcale nie tęsknię. Było miło, minęło miłe ,zrobiło się nieciekawie, takie życie. Ogromnie cieszę się z wyjazdu do Inowrocławia, lubię to uzdrowisko.  Ktoś wystawia przy śmietniku fajne rzeczy do renowacji. Ależ mnie ręce świerzbią do pracy. Niestety nie mam gdzie tych rzeczy przechować i zastosować. Szkoda!

26 listopada 2019 , Komentarze (9)

tak powoli zbliżamy się do Bożego Narodzenia. Już wyjmuję z szuflad ozdoby, przeglądam serwety, świeczniki, zapasy świec. Po drodze jeszcze czekają  urodziny męża. Prezent już ma, bo to po prostu najpiękniejszy prezent, czyli książka.Jeszcze jakaś płyta , obiad w wybranej restauracji, i tyle.Najbardziej cieszę się z prezentu  wspólnego, czyli pobytu w Inowrocławiu , w sanatorium , z zabiegami, przez 7 dni. Oboje lubimy taką formę relaksu, czujemy się po takim pobycie doskonale, zawsze dużo korzystamy z basenu, gramy w tenisa stołowego, nie gardzimy  dobra muzyką przy kawie i tańcu. A i spacerów jest wówczas mnóstwo . To jednak dopiero pod koniec lutego. Dziś wpłaciłam zaliczkę. Dziś Mama była bardzo mało kontaktowa. Mało zjadła, podsypiała, niestety wrócił motyw moczu, bo leki go wzmagają. Musze wybrać, albo opuchnięte nogi, albo mniejsze otępienie. Na dziś umówione wizyty lekarskie zostały przełożone na przyszły tydzień, bo jeden z lekarzy miał dyżur w szpitalu. Oby to się nie powtórzyło. Przy okazji zapytam o te leki, może jakaż zmiana?. Na obiad dziś tylko rosół z pierożkami, oboje nie mieliśmy ochoty na więcej. A ja wstałam przed 6, zrobiłam śniadanie, usiadłam z książką i czekałam , aż mój małyżonek się obudzi. Zadowolony był , bo to on z reguły jest skowronkiem. :)

25 listopada 2019 , Komentarze (14)

Jeszcze nie, staram się, ale jestem na dobrej drodze. Zimno w nocy, ale jak się teraz śpi przy otwartym oknie! Ograniczam pieczywo, na kolację wciągnęłam miskę mix sałaty i galaretkę z kurczaka zrobiona tymi ręcami! Pyszne to było. Popijam  herbatę czerwoną, aby i ona zaczęła cokolwiek  nowego w moim organiźmie. Umówiłam Mamę na wizyty za tydzień, jestem zadowolona. Na jutro przygotowałam już dla Niej rosół, no i te gołąbki bez zawijania. Spacer dziś był , na bulwarze mało osób, bo wiało chłodem, aż dech zapierało. Ci najwytrwalsi jednak pojawili się. Kupiłam kolejna mandale, ostatnio uspokajam sie przy malowaniu kredkami.  Zrobiłam kolejny przegląd szafy, duża torba do wydania już jest spakowana. Jeszcze dojdą nienoszone szaliki, apaszki, chusteczki, itp. Luźno mam w szafie, ale z ogromna tęsknotą oglądałam niektóre sukienki. Ona nadal na mnie czekają i nie tracą nadziei. Na obiad zrobiłam faszerowane cukinie, zapiekane z mozzarellą , z kawałka kalafiora , resztki rosołu, marchewki gotowanej z rosołu oraz z połówki jabłka ugotowałam zupę krem.  Wyszła rewelacyjna. Doprawiona imbirem i gałka muszkatołową, ociupinką chilli, rewelacja. Będzie na jutro na rozgrzewkę. Pozdrawiam :)

24 listopada 2019 , Komentarze (8)

Święta coraz bliżej, czas zacząć porządki wokół. Dziś robiłam to w przelewach bankowych. Och, jak trudno było się "dostać" do Google, chyba cała Polska działa  zakupowo przez internet. Lubię te nasze pogaduchy nie tylko o diecie. Bo przecież jest tak, że gdy spotkam znajomą, koleżankę, przyjaciółkę, to nie rozmawiam z nią tylko o tym, co jadam na śniadanie. Ona i ja jesteśmy chętne poznać chociaż wirtualnie, naszych bliskich, nasze domy, zwyczaje, itd. To miłe, gdy ktoś pociesza w sytuacji kryzysowej, gdy daje kopa jeżeli się zapuścisz. Jakoś nie ciekawią mnie pamiętniki, które ograniczają się do danych statystycznych. Dlatego właśnie piszę , jak piszę. Mąż coś narzeka na zdrowie, ale cóż ma innego robić, skoro  z czapką mu nie po drodze, a na zewnątrz  3 stopnie i bardzo zimny wiatr? Chyba położę mu obok na stoliku metrykę, aby przypomniał sobie , ile to ma wiosen za sobą. ;) Wczoraj robiłam gołąbki bez zawijania, czyli kapusta wymieszana z mięsem, z tego kulki, do sosu pomidorowego i już. Dziś będzie obiad taki  właśnie, a do tego kiszone ogórki lub kiszona kapusta, bo i taką mam.  Wczoraj spacer nad morzem mimo chłodu. Jeżeli ta zapowiadana zima przyjdzie, to będzie ostro. Udało się w Empik-u kupić  nową książkę Mariusza Szczygła pt. "Nie ma", książkę o. Wiśniewskiego,a zamówić  pozycję jeszcze cieplutką Jacka Cygana. W czwartek pójdziemy na Irlandczyka, a wczoraj zaliczyliśmy kabaret Jurki. Naśmiałam się zdrowo, a "szycie" na scenie jest niesamowicie zabawne. Do tego trzeba inteligencji i poczucia humoru, a Jurki to mają. Tyle  w kulturze u mnie. A waga jest fajna, bo ograniczenie słodyczy swoje robi. Jest mniej o 2 kg i to na stałe. Staram się nie  podjadać, na stole więcej warzyw, sporo piję,a le ciepłej wody. Podobno jest lepsza od tej zimnej i szybciej nawadnia. Możecie wierzyć lub nie, ale wypisałam już kartki świąteczne! Wczoraj odezwała się telefonicznie moja Ciocia, kuzynka Mamy, lat 85. Miłe to, gdy rodzina się kurczy. Dziś w Gdyni  tylko 4 stopnie. Udam się do Rossmanna po jakieś suplementy dla małegożonka. Trzymajcie się  cieplutko!

21 listopada 2019 , Komentarze (4)

Do wczoraj pogoda w Mielnie dopisała. Sama podróż do tam przebiegła fajnie, bo z przystankiem na posiłek, potem na kawę, co pozwoliło odkryć nowe miejsca. A po przyjeździe plaża, spacer nad Bałtykiem szumiącym faliście. Zbieraliśmy bursztyny, wprawdzie wielkości  groszku, ale zawsze. Garstka się uzbierała. Późnym popołudniem basen, mąż jeszcze z sauny skorzystał, ja z uwagi na nadciśnienie spasowałam. Ale pływałam ochoczo. Wieczory , po sutej kolacji, naprawdę wystawnej, spędzaliśmy różnie, bo i spacer był , i leniuchowanie z książką. Kolejnego dnia wybralismy się w kierunku Unieścia , wracaliśmy natomiast nad jeziorem Jamno. Pusto w okolicy, ale trwają różne prace remontowe, co cieszy. Jamno ogromne, na wodzie domki całoroczne, ale to maleństwa. Polecam taki jesienny pobyt mimo wszystko. Popołudniu udałam się na zabieg kosmetyczny na twarz. Została wymasowana, wtłoczono mi w skórę twarzy mnóstwo różnych specyfików. Czułam się po nich rewelacyjnie, a sam zabieg bardzo przyjemny. Co do posiłków, to jednoznacznie mogę stwierdzic, że hotelowe odżywianie nie ma nic wspólnego  ze zdrowiem. Fakt, zjadłam sporo ryb, sporo zieleniny, ale i naleśnika z twarogiem, rogala marcińskiego na pół z mężem, wypiliśmy butelke białego wina. Wprawdzie przeszliśmy ponad 15 km, pływałam  w basenie pół godziny, ale to nie to. Dziś w drodze do tu  już nie było tak ładnie, listopad dał znać o sobie, z radością powitałama moje mieszkanie , i od razu zabrałam się za posiłek. Znów barszcz ukraiński, reszta pieczeni, a na jutro dla Mamy zupa z soczewicy.  Potem udałam się do banku założyć konto rodzicielce, co zakończyło się sukcesem. Kilka spraw domowych załatwiłam, teraz mam spokój i mogę zająć się własnymi sprawami. Ciesze się, że od jutra wracam do odżywiania się juz ustalonego , pasującego mi i odpowiadającego mojemu organizmowi. 

18 listopada 2019 , Komentarze (7)

to po wizycie lekarza u Mamy.  Zbadał, powiedział dobre słowo, przepisał, skierował, pochwalił. A wczoraj tak się bałam, Mama miała puls 128, była wyraźnie osłabiona, ale dzielnie znosiła moje namowy na szklankę zimnej wody, na  oddechy głębsze,itp. Wczoraj oporządziliśmy mieszkanie Mamy, przywracając je do stanu sprzed choroby Ojca. Łóżko rehabilitacyjne zostało  rozkręcone i wyniesione do piwnicy, meble wróciły na swoje miejsce. Wymiotłam wszystkie brudy, wstawiłam Mamie do brodzika nowe krzesełko do kąpieli, takie bardziej stabilne. Dziś opiekunka  zachwycała się, bo obie miały frajdę z mycia. Mama siedziała pewnie, a opiekunka miała więcej swobody. Rano smażyłam naleśniki, zrobiłam je z farszem mięsnym, zawiozłam Mamie  na obiad. Zjadła je ze smakiem, do tego był barszcz ukraiński. Jutro mamy wolne, jedziemy na 2 dni do Mielna, trochę luksusu zażyć. Jestem zmęczona takim tempem. Odebrałam dziś wyniki badania krwi, z pewnością mam podwyższony cholesterol.  O reszcie  powie mi lekarz. Nie zdecyduję się na statyny, po powrocie z Mielna zaczynam dietę z duża ilością warzyw zielonych i kiszonych. A to wszystko przez stres. Co drugą noc źle sypiam, siedzę do 2-3 w nocy. Dieta przyda się, tym bardziej, że przystąpiłam do wyzwania dot. zrzucenia 7 kg do pierwszego dnia wiosny.  Ha! Zrzucić ! Ale utrzymać to! Zobaczymy jak to będzie, ale z pewnością w adwencie zero słodkiego. Lekarz Mamie dwa razy głośno i dobitnie zakazał  cukru, mam nadzieję, że ta prawda dotrze i do mojego brata, który w każde odwiedziny przywozi ciasto, ciasteczka, słodycze jakieś. Powoli zaczynam oswajać się ze stanem mojego życia i moge obiecać coś na 100%- nie dam sobie odebrać podróży i już. :<.

14 listopada 2019 , Komentarze (4)

Dzis pogoda o 180 stopni inna. Jest słonecznie, wietrznie i chłodno, ale słonecznie. Bałtyk dziś wygląda jak król lodowy, taki odcień błękitu, chłodny, ma dziś morze. Pojechaliśmy na cmentarz na grób Ojca. Dziś obchodziłby 90 urodziny. Zapaliłam znicze od na , od panicza, od Mamy. Rodzina brata nie była tam nawet 1 listopada. Ale to zostawiam, bo po co mam myśleć o rzeczach złych. W drodze powrotnej wstapilismy do Mamy, zjadła śniadanie, wypiła z nami kawę.  Muszę zastanowić się nad opieką nocną, bo pora roku bardzo doskwiera rodzicielce. Jutro wizyta lekarza , może coś postanowimy. Narazie zajęłam się gotowaniem. Rosół powoli się gotuje, pulpety cielęce w sosie grzybowym dla Mamy już pyrkoczą , dla nas będzie kotlet schabowy i fasolka żółta. Rosół wykorzystam do zup różnych. Noc minęła ok. , ciśnienie też nie doskwierało. Nadal załatwiam mnóstwo spraw nie swoich, po Ojcu, rodziców, itd. Spędzam przy komputerze sporo czasu, opłacając, sporo ustalam telefonicznie. Wymyśliłam system gromadzenia dokumentów, musze dziś zastosować. Poza tym spokój, czego i Wam życzę.

13 listopada 2019 , Komentarze (8)

nastała jesienna. Obudzić się w taki poranek to żadna przyjemność. Szczególnie po nocy przerywanej  bólem głowy. Niech już ten neurolog nastanie.  Rano pomiary, wyszły znakomicie, bo cukier np.88. Na śniadanie owsianka  z jabłkiem , cynamonem i prażonym słonecznikiem. Poszłam do banku w sprawie konta Mamy, czekam na telefon, kiedy  będę mogła sfinalizować sprawę. Spacer w deszczu ulicami , to żadna przyjemność. Ludzie kulą się pod parasolami , spieszą się pod dach. Dziś na obiad krupnik, co z pewnością rozgrzeje , ale przed obiadem latino solo. Trenerka  lubi gorące rytmy, więc ruch będzie. A wczoraj  ćwiczyliśmy z mężem, dziś przerwa, bo oboje mamy wygibasy organizowane.  Adwent w tym roku trwa fajnie, bo od 1 grudnia do 24 grudnia. Nie trzeba liczyć specjalnie. W adwencie zero słodyczy, zero absolutne.  Układam powoli w głowie menu świąteczne, kartki już kupiłam.Jestem tradycjonalistką, lubię słowo pisane na coraz piękniejszych kartach świątecznych. No i trzeba myśleć o prezentach. Moim priorytetem są wyjazdy, tak zostaną ukierunkowane moje pomysły. I jeszcze książki, które aktualnie kupuję wyjątkowo, na święta, z różnych okazji imieninowych czy urodzinowych. Pozostałe wypożyczam, to w ramach minimalizmu. 

12 listopada 2019 , Komentarze (5)

Wracamy do codzienności, czyli zmagań z prozą życia. Rano do PZU, aby tam załatwić kolejne sprawy Mamy. W drodze powrotnej zakupy, te warzywno owocowe w większej mierze, bo taki jest czas. Spaceru sobie nie darowałam, znów nad morze, tym razem w Gdyni.  Szare dziś było i zamglone, a lekkie fale zwiastowały zmianę pogody. Na bulwarze ludzie ci sami, co zawsze, czyli pasjonaci  pieszych wędrówek.  Po powrocie spakowałam co trzeba, i do Mamy. Była dziś bardzo senna, nie spała dobrze w nocy, bo moja "kochana" bratowa zostawiła mnóstwo słodyczy. Mama się najadła  i cukier jej nie pozwolił zasnąć. CO JA MAM Z TYM ZROBIĆ DO CHOLERY!!!!! Gdy zostawiam kartkę z prośbą o respektowanie stanu zdrowia Mamy, to jest wielkie oburzenie.  Przecież Mama ma cukrzycę!!!   UFF, przerasta to mnie. (szloch). Zawiozłam krupnik na indyku z mięsem, kopytka własnej roboty, trochę winogron, trochę pomidorków,  trochę polędwicy sopockiej, jogurt. U nas obiad podobny jw. bo przecież robiłam u siebie. Dziś mam często chwile retrospekcji, wspominam czas dzieciństwa syna, mojej pracy zawodowej, chwile wczesnego małżeństwa. To już starość taki stan?  A za kilkanaście minut  będę  razem z mężem wykonywac ćwiczenia rozciągające. Namówiłam lubego do takiej codziennej aktywności , chociaż przez 15-20 minut. Fajnie mam, prawda?

10 listopada 2019 , Komentarze (10)

Dziś wigilia Święta Niepodległości. Dzień zapowiadał się od rana pięknie, a zatem w drogę!  SKM do Orłowa, stamtąd parkiem Kolibki do Sopotu.  Nadal pełno złota na drzewach, to graby i kasztany tak pięknie barwią świat. A ludzi po drodze!. Cieszy to niezmiernie, bo siedzenie w domu, w pieleszach , nie bawi . Morze  w okolicach Sopotu niebieściuchne jak niezapominajka. Tylko czerwone tankowce i kontenerowce barwiły horyzont. Nieprzebrane tłumy ludzi na deptaku. Spostrzegłam plakat o koncercie w sopockiej Filharmonii, niestety biletów już brak. Usiedlismy na kawę w Wedlu, tłum nas wygonił do Rydelka.Już kiedyś zachwycaliśmy się tamtejszymi wypiekami, tym razem było podobnie. Kupilam chruściki do domu, na miejscu zjadłam rozpływające sie w ustach ciastko orzechowe. Wracalismy do domu z Sopotu też SKM, ale wysiedliśmy stację wcześniej, aby jeszcze i Gdynię przejść. Razem wyszło prawie 9 km, 12.500 kroków. Aby wynagrodzić  brak muzyki poważnej, kupiłam bilety na komedię w reżyserii i z udziałem Tomasza Sapryka, który ostatnio wybrał Gdynię na miejsce swojej aktorskiej przygody. Poza tym udało się kupić bilety na kabaret Jurki, którego popisy są inteligentne, zabawne i na żywca  podawane. Co widać po minach wykonawców.  A jutro na Hel, aby na krańcu Polski świętować. Jazda samochodem Półwyspem Helskim to prawdziwa frajda. Powtarzamy takie atrakcje póki nie ma turystów i dojazd jest bezproblemowy.  Za chwilkę zabieram się za nogi gęsie. Będę je podsmażać, a potem do piekarnika. Bo to przecież listopad, gęsi zaś właśnie teraz najlepsze!:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.