Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 247178
Komentarzy: 6500
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 17 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 grudnia 2019 , Komentarze (4)

Chwilka czasu między obowiązkami, siadłam więc do laptopa, aby sczyścić powiadomienia, oferty, itp bzdety, ale przede wszystkim dać Wam znać, że żyję. Ciężko mi, zabiegana jestem jak pies gończy, cóż jednak robić?  Widocznie tam na górze ktoś coś zaplanowała wobec mnie. Dziś po raz pierwszy od 10 dni wstałam po 7 , spałam niespokojnie, z głupimi snami.  Wczoraj u Mamy byłam tylko z synem, mąż siedzi  uwiązany z walkerem na stopie. Mama nieświadoma Wigilii, zjadła kilka łyżek barszczu, podziubała pasztetu, liznęła owoca. Musze koniecznie ustalić z lekarzem żywienie dojelitowe. Inaczej staruszka zejdzie z głodu. Dziś dyżuruje brat i już się boję, co opiekunka zastanie po jego wizycie. A może to syn ma racje, że przejmuję się za dużo? Tylko jak sie tego pozbyć?  :? Gwiazdor był bogaty w to, co lubię . Ilość otrzymanych książek możemy liczyć w metrach na stojąco.  Mariusz Szczygieł, Jacek Cygan, 3 pozycje o Portugalii ( to wakacyjne plany), winnice Europy, Stramer Łozińskiego. To niektóre pozycje. Teraz tylko czas potrzebny na ich obeznanie. Wigilia w gronie najbliższych, ciężko było, bo sama wszystko zrobiłam. Gdyby nie dobra organizacja , poległa bym i tyle. Teraz ciesze się , że wszyscy zadowoleni, najedzeni, apetyty dopisały, pochwały były. W piątek wizyta u Mamy, w niedziele mój dyżur kilkugodzinny . Musze przygotować męża na samotność w posiłkach. I tylko spacerów mi brak, chociaż na ilość ruchu narzekać nie mogę. W Gdyni pogoda wiosenna, raczej marcowa niż grudniowa. Tęsknię za kilkoma stopniami mrozu i takim lżejszym oddechem . Może styczeń, może luty to przyniesie? Narazie grzeję się rodzinnym ciepełkiem, czego i Wam życzę. 

19 grudnia 2019 , Komentarze (8)

Nie dla mnie. Z Mamą wprawdzie lepiej, chociaż ponad tydzień leżenia spowodował, że raczej już nie wstanie. Jutro wypisana zostanie do domu, co dalej , czas pokaże.  Natomiast mąż złamał śródstopie, a zatem jestem absolutnie osamotniona  w przygotowaniach do Bożego Narodzenia. Z choinki zrezygnowaliśmy, bo po Świętach musiałabym sama ją zlikwidować . Będą  więc jedynie gałązki. Wczoraj w NFZ załatwiałam refundację na pieluchy dla Mamy, dziś ponowna tam wizyta, refundacja dla męża na ortezę. Odwiedziłam dwa cmentarze, każdy w innym końcu miasta. Jeżdżę autobusami, bo nie mam prawa jazdy ( chciałam być eko). Ściągam do domu zakupy między odwiedzinami w szpitalu. Dziś upiekłam piernik,  mam zamrożone uszka, reszta przede mną. Syn będzie dopiero w poniedziałek, znajomi i przyjaciele oferują pomoc, ale same wiecie, że to nie czas  na korzystanie. Schudłam już 4 kg, to stres i tyle. Dziś między 2 a 3: 30 robiłam przelewy bankowe. Skoro sen poszedł się bujać?  Zatrudniłam do mamy opiekunkę na 24 godziny, brat ma mi za złe . Chore sytuacje i tyle. Na Wigilię pojadę do Mamy z synem na 2-3 godziny, a potem będę odpoczywać . Naprawdę tego potrzebuję. Wybaczcie, że nie jestem aktywna na forum, ale czasu brak zupełnie. Mój charakter perfekcjonistki cierpi jak cholera, jednak zdrowie ważniejsze, odpuszczam więc.   Życzę Wam spokojnych i rodzinnych  Świat, pozdrawiam.

14 grudnia 2019 , Komentarze (13)

Wczoraj było lepiej, dziś stan beznadziejny. Jak lekarze powiedzieli, trzeba się przygotować na najgorsze. Jutro minie 3 miesiące od śmierci Ojca, oby i Mama nie poszła za nim. Nie wiem co robić, dziś byłam 2 razy w szpitalu, zero kontaktu, brak łaknienia, dostaje tylko kroplówkę , aby nawodnić. Organizm zainfekowany, drogi moczowe także , myślę, że to akurat od pampersów . Próba podania czegokolwiek do jedzenia  nie powidła się. Właściwie czekam teraz na jakąkolwiek informację, dobrą, albo złą. Wczoraj namoczyłam grzyby na uszka, dziś odechciało mi się lepienia. A pani, która była na SOR w stanie beznadziejnym, ma się lepiej. Taki to los.Nie potrafię skupić myśli na czymkolwiek, sięgam po mandale, aby zająć ręce. Waga cudnie spadła, ale w takich okolicznościach to żadna przyjemność. Pozdrawiam.

12 grudnia 2019 , Komentarze (11)

Mama znów w szpitalu. Od wczoraj Jej stan pogorszył się, powód nie jest znany. Znów godziny na SOR, co to za oddział, niech to cholera weźmie! Najgorsi lekarze tam lądują, bezwolni, niedecyzyjni, a pielęgniarki są kompletnie pozbawione empatii. Jedna z osób czekała tam od 8 rano do 22:30 , dziś jest w stanie agonalnym. Wiem, bo leży na tym samym oddziale , co Mama . Bez jedzenia , bez kroplówki, przy cukrzycy i migotaniu przedsionków, z biegunką. Tak wczoraj wyglądał stan mojej Mamy. Dziś siekło mnie raz jeszcze, gdy okazało się, że lekarzem prowadzącym jest pani, która pozwoliła sobie na stwierdzenie, że przywieźliśmy rodziców do szpitala, bo chcemy sobie  odpocząć. Poszłam do p. Ordynator i poprosiłam o zmianę lekarza. Wprawdzie z pewnym dąsem, ale jednak uzyskałam zmianę, o czym poinformowała mnie owa "empatyczna" lekarka. A ja   , pewna swojej decyzji, przypomniałam je zachowanie sprzed 3 miesięcy. Pamiętała. Wisi mi to, niech sobie mówią , co chcą. Dla mnie ważna jest Mama, która leży przestraszona, powoli zaczyna kojarzyć nas, ale z trudem. Postanowiłam , że w okresie pobytu Mamy w szpitalu, opiekunka będzie  przychodzić do mieszkania Mamy i oporządzać je na powrót rodzicielki. Sama zaproponowała, że pójdzie do szpitala  wykonać dodatkowe czynności higieniczne, jeżeli będzie taka potrzeba. No i musiałam spotkać się z bratem, ale chemii nie było z żadnej ze stron. To także nic dla mnie nie znaczy. W szpitalu pokazałam pełnomocnictwo notarialne  z zakresem pełnym, a mimo tego wykonano cewnikowanie Mamy bez moje zgody. To naprawdę świat oderwany od realiów życia, rządzący się własnymi regułami i absolutnie za nic mający dobro pacjenta.  Moja waga spada, dziś na obiad zupa warzywna krem, bo chcę zanieść Mamie do szpitala, aby coś zjadła. Tyle, uciekam.

10 grudnia 2019 , Komentarze (9)

gdy oglądam odbieranie nagród noblowskich. Czytałam p. Tokarczuk  już jakiś czas temu, Bieguni to moja ulubiona książka noblistki, do Ksiąg Jakubowych muszę się przygotować z uwagi na jej ciężar. Z niecierpliwością i ogromną ciekawością czekam na wykład p. Olgi. :). Dzień po takiej sobie nocy też niezbyt. U Mamy byliśmy rano, potrzeba kąpieli była i zmiany pościeli. Cóż, taka to choroba, a Matula słaba ogromnie. Leki wykupione, i znów mnie złapał wku.... , bo powracamy do lekarstw, które za radą tegoż samego lekarza oddaliśmy do hospicjum.  Jedna zapisana fiolka to 149zł , i na szczęście  stać Mamę na takie zakupy. Nie wyobrażam sobie ludzi z marniutką emeryturą. pozbawionych możliwości nabycia leków.  Z nerwów zjadłam kilka ciasteczek maślanych, i teraz mam  wyrzuty sumienia. A moja rodzicielka  przestraszona leżała w łóżku, bo pielucha nie wytrzymała. Jak dziecko, które spsociło.  Nie chcę takiej starości, to upokarzające . ;(. Jutro mąż ma gimnastykę, ja mam wolne, chyba  zajmę się organizowaniem jadła świątecznego, czyli lepienie uszek. Pogoda dziś była wstrętna , deszcz ze śniegiem zacinał, bo i wiało pokaźnie.  Na obiad resztka pomidorowej i leniwe z cynamonem. Nawet mój mąż zjadł ze smakiem, a przecież nie lubi klusek na słodko. Na piątek upiekę babeczki wytrawne dla nas , dla Mamy i dla opiekunki. Takie z tartej cukinii, z serem feta i z orzechami.  Fajnie smakują do zup typu krem.  Waga lekko w górę, to te słodycze pozaprogramowe. Cóż, mam trochę zmartwień, a cukier jakos przy tym pasuje, prawda?

9 grudnia 2019 , Komentarze (5)

Coraz bliżej Boże Narodzenie, co już się czuje w tempie panującym na ulicach. W nocy padało , lalo na przemian, a dziś piękne słońce, bo wiatr rozpędził zwały szarości na niebie. Rano, ale po posiłku, poszłam na pedicure, do prawdziwej podolożki, wypowiadając się poprawnie i według płci.  Zrobiła mi dobrze, oj jak dobrze!  Mam fajnie, bo gabinet znajduje się pod moim mieszkaniem, mogę więc schodzić w kapciach. Godzinka relaksu, a potem mogłam biegać i pokonywać  odległości niebotyczne!  Rozmawiałyśmy m. in. o  kręgach szyjnych i sposobie na ich skuteczna rehabilitację. No i okazało się to, co  stosuję, czyli pływanie na plecach. A poza tym zero patrzenia w smartfony z opuszczona głową, bo to skutkuje większymi zwyrodnieniami. Aktualna młodzież będzie miała z tym kłopot. Po zabiegu do US, aby złożyć zeznanie o darowiźnie , co by nie płacić podatku. Następnie spacer nad Bałtyk, dziś wyrazisty w swoim kolorze ulubionego koloru Doroty Szelągowskiej.  Szybki marsz, zeszło nam 6 km, rześko  było i przyjemnie.  Na obiad  pomidorowa z makaronem ( bo wczoraj był rosół) i powtórka z mięsa, ale wyłącznie z sałatą. Zrobiłam natomiast pierogi leniwe dla Mamy na jutro, używając do tego Ricotty. Wyszły wspaniałe, będą i dla nas. Usiadłam do laptopa z zamiarem  oporządzenia spraw finansowych Mamy, a tu (chory). W moim banku jakiś problem , logowałam się poprawnie 5 razy , a i tak zostałam zablokowana. Infolinia poinformowała mnie głosem sympatycznego człowieka zza Buga, że problem tkwi " u nich" . To określenie pamiętam z lat dziecięcych, gdy odbiór programu TV był zakłócony czymś, co  było " u nich". Korzystając więc z istniejącego połączenia ze światem, uprzejmie donoszę jw. 

8 grudnia 2019 , Komentarze (6)

bo wczoraj i dziś ( trochę) , przerwałam moje postanowienie. Były urodziny męża  (serdeczne dzięki za życzenie w Jego imieniu oczywiście), zaprosił do restauracji na obiad  z winem, potem jeszcze w domu kawa i ciasto, dziś była mała powtórka. W restauracji zjadłam wprawdzie zdrowo, bo Labraksa z kaszą gryczaną, ale były 2 kieliszki białego wina. Wprawdzie zawsze rozcieńczam wodą, ale zawsze. Ciasta też było niewiele, a i tak wieczorem byłam nadal pełna. Jednak wolę jedzenie "moje" , czyli ryba tylko z salatą, albo zupa krem z grzanką.  Ruch natomiast objawił się w prawie 11.000 kroków i  w ponad 6 km. To niby niewiele, ale przy dość silnym wietrze nad morzem wysiłek był. Dziś na obiad rosół z makaronem , pieczona polędwiczka, macerowana w occie balsamicznym + sałata. Na szczęście waga dziś tylko  o 200g większa, szybko to zrzucę. Mamy wolna niedzielę, brat dziś dyżuruje. Po takim dniu  zawsze boję się , co zastanę u Mamy, ale trudno, tak niech będzie. Sama wszystkiemu nie podołam.  I tak dziś  wypełniam   zgłoszenie o przyjęciu darowizny, a następnie o przekazaniu darowizny . Pierwsze od Ojca, drugie dla Mamy. Na spacerze dziś potkałam kolegę z liceum. Jest po podobnych przejściach , widać na nasz rocznik tak ma.  Wieczorem wybierzemy się obejrzeć otwarty jarmark , po raz pierwszy w Gdyni na Placu Grunwaldzkim.  Miasto już ozdobione świątecznie, po zmierzchu będzie pięknie !  A morze dziś stalowe, zimne, nieprzyjazne, jednak i tak przyciągnęło wiele osób.

6 grudnia 2019 , Komentarze (8)

I na dodatek dziś mikołajki. Odwiedził mnie rano ten facet, przyniósł zabawne skarpetki świąteczne, oraz czekoladowa podobiznę swą . Zjadłam po południu, a co tam! A waga cudna, naprawdę, już prawie 3 kg zleciało. Araksol, bój się! Wczoraj pojechaliśmy do Auchana, takich ilości słodyczy nie widziałam dawno! Nie ruszały mnie jednak tak, jak widok herbat różnorodnych. Mam ich sporo w domu, więc nie kupowałam, ale pasjonaci naprawdę mają uciechę. Przy okazji załatwiłam sprawę niespodzianek dla opiekunki i dla jej córki. Mama dostała czekoladki  Lindt, będę je wydzielać po jednej, na zachętę, jak dla dziecka. Rano waga, cudo, dobre wyniki cukru i ciśnienia. Czyżby koszmary poszły precz? U Mamy dziś ok, jest bardziej logiczna, gdy odstawiono Ketler. Ze smakiem zjadła kanapki z pastą rybną, potem masowanie nóg, ale to już po kąpieli. Opiekunka przyniosła Mamie cyprysa, owinęliśmy je sznurem lampek , cudnie to wygląda.  Jutro mój luby ma urodziny, niestety pogoda będzie do bani, a zamiarem był wyjazd do Gdańska. Szkoda! Powoli zbliża się czas lepienia uszek. Opiekunka poprosiła o porcję, mam  więc trochę pracy, ale dostanę za to szynkę wędzoną na działce! Taki handelek wymienny. Dzwonił kolega z liceum, organizowane jest za tydzień spotkanie, odmówiłam , bo jeszcze za wcześnie na uciechy. Poprosiłam jednak o telefon następnym razem. Niektórych zobaczę po wielu latach! Dziś na obiad reszta zupy krem z cukinii i łosoś  pieczony w papierze. Do tego mix sałat z sosem winegret, pycha! Takie obiady lubię, dlatego bez wyrzutów sumienia zjadłam czekoladkę. Poczuć się dzieckiem, to przyjemne;).

4 grudnia 2019 , Komentarze (4)

Czas biegnie szybko, ale i zajęć sporo. Wczoraj wizyta u lekarzy z Mamą. Nie chciała się ubierać, zjeść obiadu, nie chciała jechać. Była zła, opryskliwa i nieprzyjemna. Wiem, to choroba, ale jest mi tak przykro, gdy słyszę, że nie przychodzę do Niej, że nic  dla Niej nie robię. Och, życie, czemu jesteś takie trudne?  Obaj lekarze zmienili Mamie leki, znów karton medykamentów powędruje do hospicjum. A dziś informacja o zanieczyszczonej metforminie, a Mama właśnie Metformax brała. Na szczęście nastąpiła zmiana. Wróciliśmy z tych wizyt przed 20, zmęczeni psychicznie, bo to ogromna sztuka zachować spokój.  Dziś kolejna nieciekawa informacja, bo dzwoniła Ciocia, że zmarła jej starsza córka. Nie było kontaktów rodzinnych. widziałam tę córkę jeden raz  w życiu, była w wieku mojego brata , a dziś miała imieniny. Przykre to, a niedługo Święta. Aby uspokoić myśli zabrałam się za porządkowanie  w szafkach kuchennych. Sporo poszło do śmietnika , bo byłam bezwzględna dla przypraw, kasz itp. To samo z lekami, czyli uporządkowanie( bez wyrzucania), od razu zrobiło się więcej miejsca. Moje ciśnienie stabilizuje się, rano mam wyniki znakomite. Pogoda dziś do bani, ale wyszliśmy  nad morze, przeszliśmy całą trasę. Jutro ma byc słonecznie, to wystawię twarz na działanie D3.  Zamówiłam tort na  Boże Narodzenie, bo to nasza 42 rocznica ślubu. Ludzie  teraz tak mało jadają słodyczy, nie warto bawić się w pieczenie. Tort będzie owocowy, ze śmietaną i żelką. A, i moja waga ładnie spada, co cieszy, bo może wreszcie znalazłam sposób na tę cholerę. A to mniej cukru po prostu.  Dziś na obiad  zupa krem z cukinii z grzankami oraz pierś kurza  marynowana w occie balsamicznym, a potem upieczona. Pycha!

2 grudnia 2019 , Komentarze (9)

Wizyta u lekarza, bo ciśnienie w nocy nie do zniesienia. Obejrzał moje wyniki i oboje zdecydowaliśmy, że bez leków to raczej nie da się dalej funkcjonować, a szkoda w zdrowiu może być  większa. Dostałam skierowanie do kardiologa i teraz  powielam choroby moich rodziców. Waga natomiast zadowalając, znów o 400g mniej. Schudłam na twarzy, co mąż zauważył. Dziś smażyłam naleśniki z mąki gryczanej. Ich charakterystyczną cechą jest kruchość, a zatem trudno je zwijać. Przekroiłam więc każdy krążek na pół , i takie mniejsze, półksiężyce  napełniłam farszem. Jutro będą na obiad i dla Mamy. Tylko jakaś surówka do tego. Jutro wizyta  z Mamą u neurologa i kardiologa. Pora dobra, bo po południu rodzicielka jest jakaś pełniejsza werwy.  Brat dzwonił do opiekunki, że w przypadającą na niego niedzielę będzie poza granicami Polski, zlecił więc jej opiekę. Wychodzi znów na to, że sprawy i interesy brata ma opłacać Matka. No cóż, podejmiemy się oczywiście opieki  w kolejną niedzielę i w następną, naszą, także. Gdy wypadnie tak, że my nie będziemy mogli wypełnić swojego obowiązku , zapłacimy opiekunce z własnej kasy. Tak jest uczciwie. Muszę poza tym uświadomić brata, że o wszelkich formach opieki nad Mama decyzje podejmuję ja , i tylko ja. Tak długo, jak będzie trwało pełnomocnictwo udzielone przez Mamę.  Pogoda dziś w Gdyni do dupy. Poszłam do Biedronki po owoce cytrusowe, wracając trafiłam na zimową aurę. A cytrusy aktualnie suszą się w suszarce, zrobię z nich ozdoby na choinkę, zapakuje jako prezenty mikołajkowe dla znajomych. W domu pachnie cudownie!:D.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.