Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 285519
Komentarzy: 6859
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

28 lutego 2021 , Komentarze (4)

Wielkanoc za miesiąc, ale w tym roku nie mam zamiaru w domu robić nic szczególnego. Święta spędzimy w Poznaniu, w domu tylko porządki, jakieś drobne, naprawdę drobne ozdoby , i tyle. Jedziemy do syna bardziej z chęci zobaczenia się, bo czas świąteczny poświęcany na siedzenie przy stole, to dla nas za ciężkie. Planuję, a jakże, co ugotować, upiec, co zabrać, itp. Zabieram się powoli do przygotowań. Wprawdzie to jeszcze miesiąc do Wielkanocy, ale czas szybko biegnie, a w marcu mam trochę innych "atrakcji", więc zejdzie. W poniedziałek mąż zaczyna rehabilitację i idziemy do kina. W marcu mam 3 spotkania ze stomatologiem , i to ciężkiego kalibru. No i badania kontrolne ustalone na 15 marca. Poza tym są urodziny mojej mamy, wypada więc odwiedzić cmentarz. Byliśmy tam w sobotę, śniegu ani śladu, zabrałam świąteczne ozdoby , postawiłam doniczkę chryzantem , zapaliłam znicze, tyle. Potem pojechaliśmy do Rewy, pomimo hulającego wiatru. On sprzyjał pływającym na desce, my patrzyliśmy zauroczeni. Wiosnę widać w przydomowych ogródkach, ptactwa typowego wiosnie jeszcze nie widziałam. Słonecznie było, chociaż chłodno.  Wróciłam do szczotkowania na sucho nóg, bo to pomaga mi utrzymać je bez bólu. Ruchu mam dosyć codziennie, poza tym ćwiczę  rozciągania, jest zatem ok. Zaczęłam dobrze sypiać, co ważne.  Nadal pomijam tv  jako rozrywkę, chodzimy dosyć wcześnie spać, bo ok. 22 gaszę światło. Życie emeryta jest unormowane , poukładane , schematyczne. Czasem to denerwuje, czasem błogo cieszy. Dziś znów wiało, trudno było znaleźć trasę , aby nie dmuchało w twarz.  Do lasu nie ma co jechać, bo tam mokro. Nawet na cmentarzu błoto  po kostki , i ślady dzików na trawnikach i widoczne raciczki.  To stało się ostatnio plagą.  Czekam na dwie przesyłki , to nowa komoda , oraz maseczki te zalecane. Mam nadzieję, że niedługo obie dostanę.  Miętus nowozelandzki niespecjalnie mi smakował. Ryba istotnie dorszowata, białe mięso, ale bardziej gumowate i mimo doprawienia, bez smaku. A może to moje kubki smakowe tak mają?. Smalec wegański bio także nie ten smak, to zakup nietrafiony i nie będzie powtarzany. Natomiast dwa razy kupiłam pomarańcze czerwone sycylijskie, i to jest dopiero frajda! Słońca w nich co niemiara , smak świetny  i dużo soku. Sporo warzyw i owoców ostatnio jadam, widać organizm potrzebuje. A ponieważ zażywam antybiotyk, to poprawie przy okazji i stan moich wnętrzności, bo sam probiotyk to może być za mało. 

25 lutego 2021 , Komentarze (5)

Zmieniłam kolorystykę w mieszkaniu, a dokładnie w dodatkach. teraz jest bardziej wiosennie. Podoba mi się. Dziś miejscami było u nas 19 stopni, to prawdziwe szaleństwo.  Wyprałam zimowe okrycia, schowam je już, a śniegowce wylądowały w piwnicy. Gdy będą jeszcze zimne dni, i tak mam co ubrać cieplejszego. Mąż zapisał się na rehabilitację, zaczyna od poniedziałku. Wczorajsza jego wizyta u ortopedy to tylko potwierdzenie, że implant jest niezbędny. Do tego czasu  będzie jeszcze miał aplikowany zastrzyk one shot  w staw kolanowy, z kwasem hialuronowym . To koszt ok. 1000zł, ale jest niezbędne na czas oczekiwania na operacje. A może zrezygnujemy z NFZ i będzie to prywatnie? To jeszcze do decyzji pozostaje. Słodycze mnie gubią , i to jest fakt. Dziś starałam się ograniczyć, może z czasem będzie lepiej? Ćwiczyłam, rozciągałam się, a rano masaż sucha szczotka, co doskonale działa na moją limfę. Kupiłam w LIdlu, na jutro, miętusa nowozelandzkiego. To ryba biała, dorszowata, podobno dobra w smaku, to będzie mój pierwszy raz z miętusem. Na jutro zaplanowałam wymianę ziemi w doniczkach, bo już pora. Jeszcze trzyma się na parapecie Poisencja, nie gubi liści, jakby chciała zostać na dłużej. Na obiad dziś zupa jarzynowa, zapiekanka z ziemniakami , warzywami i mięsem ( takie czyszczenie lodówki) oraz kapusta kiszona. Dziś kupiłam piękny , ciemnozielony wazon szklany, średniej wielkości, zawiozę go do Poznania na Wielkanoc, wstawię pek żółtych tulipanów, aby święta były kolorowe. A potem syn niech robi co chce. U mnie dziś znów rosołem pachnie, bo gotuję już na weekend.  Może wreszcie wypad na Półwysep się uda?  Będzie obiad gotowy , gdy wrócimy.  Waga ok. , waha się wprawdzie 1kg w te, 1 kg we wte. Piję sporo wody, bo antybiotyk, który zażywam powoduje nieprawdopodobna suchość w ustach.  Odstawiłam tabletki ułatwiające zasypianie, i jakoś daję radę. Pozbyłam się nałogu nikotynowego, nie mogę popaść w bezsenność .  Jeszcze tylko cukier odstawić , i będzie  dobrze. 

23 lutego 2021 , Komentarze (6)

Tak NFZ tłumaczy brak ustaleń w sprawie szczepień dla grupy 66-70.  Podobno będzie to II kwartał. Cóż, nie potrafię tego zrozumieć, bo "narodowy plan szczepień" okazał się dziurawy jak sito. Jakby trudno było ustalić, ile ludzi jest w jakim przedziale wiekowym. Dziś poumawiałam się na moje wiosenne badania, data to 15 marzec. Jest to data ok, bo będę już po leczeniu antybiotykowym, więc morfologia powinna być dobra. Przed chwilą sporządziłam obiad na jutro- szpinak duszony z serem pleśniowym i czosnkiem oraz pulpety w sosie warzywnym. W Lidlu była wieprzowina mielona z chowu eko, zobaczymy jak się sprawdzi. Sporo czasu spędziliśmy w banku, załatwiając różne finansowe sprawy ułatwiające życie. Na jutro zapowiadana jest wspaniała pogoda, mam zamiar wyspacerować się do woli. Dlatego obiad na jutro już. Codzienność mnie dobija, nudzę się powtarzalnością czynności. A z pewnością marzyłabym za takimi chwilami, gdybym nie miała tyle czasu. Czytam namiętnie, dbam o zdrowie, o ciało, dbam o dom, układam i porządkuję wszędzie, gdzie się da. Lubie mieć porządek, ale to nie jest moja najulubieńsza bajka tak poświęcać czas tym sprawom. Mógłby ktoś powiedzieć, że narzekam  bezsensownie, ale psychika mi nieraz siada. Tak mam, że martwię się światem, ekologią, a właściwie jej brakiem w narodzie ( po roztopach żal ściska na brudy po psach, po ludziach), polityką i jej brutalnością i brakiem szacunku dla człowieka. Dla poprawy humoru przypominam sobie piosenkę Starszych Panów pt. "Taka gmina", i szaleńcze marzenie wyrwania się do Wołomina. Podobno zima ma jeszcze nas odwiedzić, nie pora zatem na dalsze wędrówki. Żarełkowo jest ok, muszę o to dbać, bo za duzo leków ostatnio przyjmuję. Nie chćę, aby moje wnetrze zaprotestowało. 

22 lutego 2021 , Komentarze (1)

świata, gdy  jest tak cudnie?! Jeszcze w cieniu chłodek dominuje, ale w słońcu po prostu za ciepło w  zimowych ubraniach.  Gdy szliśmy na spacer  musiałam się rozpiąć, bo parowałam!!!! Teraz czapka i rekawiczki będą noszone w plecaku, tak na wszelki wypadek. Dziś poranek dostał przyspieszenia, bo na 9 do fryzjera, a stamtąd od razu do stomatologa. Moja fryzjerka robi odjazdowy masaż głowy przy nakładaniu odżywki, więc byłam zrelaksowana. Tym razem poprosiłam o bardzo krótkie ścięcie, na szczęście mam gęste włosy i układają się ok. gdy są krótkie. Dziś na obiad barszcz czysty + pasztecik  własnoręcznie upieczony, z ciasta francuskiego i farszu mięsnego, a także omlet  z pomidorami i z serem. To taki przerywnik od mięsa. Dziś nałożyłam  lżejszą kurtkę , bardziej kolorową , od razu wiosennie się poczułam. Ćwiczyłam , szło bardzo dobrze, bez zmęczenia, większa ilość powtórzeń. To optymistyczny prognostyk. Słodyczy było dziś bardzo mało, tyci kawałek ciastka. Kupiłam smalec wegański, z fasoli, nawet smaczny. Wprawdzie to zapach bardziej przypomina pierwowzór, ale nie będę taka ortodoksyjna. Czas pomyśleć o przesadzeniu kwiatów doniczkowych, a ponieważ jutro jedziemy do ogrodniczego, więc przy okazji rozejrzę się  w temacie potrzeb wiosennych. Na balkonie w tym roku nie będę szaleć. Po pierwsze, gdy jest upał  to wszystko usycha, a balkon mam od południa. Po drugie, jeżeli uda się wyjechać, a taką mam nadzieję , to nie będę zmuszona obciążać kogoś podlewaniem.  Wymyślę coś nieproblemowego i już. Jesienią też będzie mniej pracy przy sprzątaniu. Natomiast chciałabym domek dla owadów, ale to pomysł na wiosnę. Teraz cieszę się pogodą, tym, że moje plany zdrowotne układają się pozytywnie.  Tylko brak informacji na temat szczepień grupy 66-70 trochę mnie dołuje. Zapas cierpliwości powoli ulatuje ze mnie. 

21 lutego 2021 , Komentarze (8)

Roztopy znamionują wiosnę, i dziś jest taki dzień. Przejście suchą stopą po chodniku jest niemożliwe, a przy krawężnikach to koszmar, bo bajora jak jeziora.  Słoneczko pokazuje, że jest , że aktywne , dając nadzieje na kolejne dni. Poszliśmy zobaczyć zawody pływackie w basenie Yacht Clubu, nic ciekawego, dystans minimalny, dla mnie za dużo ludzi. Wycofaliśmy się  w tereny mniej ludne , aby nie złapać czegoś, bo mąż ma niedługo szczepienie. Po powrocie do domu  naszła ochota na zmianę odzieży wierzchniej, powyjmowaliśmy lżejsze okrycia, aby tej wiosennej aurze dać szansę. Oby trwało to jak najdłużej. Dziś zajęłam się swoim ciałem, peeling, mąż masował stopy potraktowane elektrycznym pilnikiem, odżywka na włosy jak co dzień , no i masowanie na sucho. Od razu poczułam się komfortowo, jeszcze makijaż przed wyjściem . Tak siebie lubię. Niestety noce ostatnio kiepsko przesypiam, sny mam nieciekawe, ale to może i wina lektury, bo czytam o Polakach wywiezionych do Kazachstanu i na Syberię. Na obiad barszcz czysty , zrobiony na reszcie rosołu, pieczona polędwiczka wieprzowa, duszona kapusta kiszona  z dodatkiem pieczarek. Ziemniaki tylko dla męża. Z resztek rosołowego upiekłam roladę w cieście francuskim, będzie jak znalazł do barszczu. Jutro mam  fryzjera, potem stomatologa, czyli trochę miłego z kapką zwyczajności. Umawiam się ze sobą, że słodycze rzucam, i zrobię to, od jutra, bo dziś jeszcze kusił mnie kawałek tortu czekoladowego. Nie będę robić zakupów słodyczy, pewnie to mnie uchroni przed ich spożywaniem. Zgodziłam się ze soba, że powinnam pić więcej wody, bo ok. 1,5 litra to dla mnie za mało. Organizm lepiej funkcjonuje, gdy jestem odpowiednio nawodniona. Niedługo przyjdzie pora na powyjmowanie z szafy odzieży bardziej wiosennej, i już cieszę się na tę zmianę. 

19 lutego 2021 , Komentarze (1)

zaplanowany, bo dziś otrzymałam e- skierowania na te różności. Poza tym podjęłam ważną decyzje w sprawie  moich stomatologicznych przygód, co mnie bardzo cieszy. Pierwsze działania już wykonane. Dziś pogoda  pod psem, załatwiam sprawy zdrowotno- domowe, a padający deszcz ze śniegiem nie ułatwia dziś chodzenia. Wszędzie chlapa po pachy, spadają sople, gdzie ich nie strącono zawczasu. Trochę  niebezpiecznie. Przeniosłam zdjęcia z telefonu na komputer, była więc chwila wspomnień. Wczoraj dzwonił syneczek mój kochany, stęsknił się za rozmową. Nadal zafascynowany jest nowym mieszkaniem, chwali kanapę , chwali się tym, co kupił jako ozdoby. Radość mojego dziecka jest moją radością. Zamówiłam szybciutko maski ffp3, aby nie stanąć pod ścianą, gdy wyjdzie nakaz ich noszenia. Kurierzy w aktualnych czasach faktycznie mnóstwo pracy, ludzie zamawiają internetowo różności, bo tak łatwiej. Mąż ostatnio przegląda nasze albumy krajoznawcze, podróżując w ten sposób. Dziś był we Francji, dokładnie w Prowansji. Po jednym z odcinków   Planet+  pt. Świat z góry , zamarzyła mi się podróż kanałem  Loary , barką , tak przez tydzień, z wysiadkami tam, gdzie pięknie.  Może kiedyś się uda! A na razie pozostaje mapa, z którą doskonale obeznał mnie nauczyciel geografii w szkole podstawowej. Musieliśmy stanąć tyłem do mapy np. Stanów Zjednoczonych, a on pytał  np. jakie góry znajdują się tam i tam. To przykład, ale ten sposób nauczył nas ( kto był chętny) absolutnie właściwego czytania map. I dodatkowo , atlas wojskowy mojego taty, który był doskonałą zabawą z bratem. Dawaliśmy sobie  5 minut na znalezienie na konkretnej mapie jakiegoś punktu , miasta, miasteczka. Kto przegrywał, płacił np. słodyczami. Ogórkowa zamknięta kiedyś w słoiku była dziś na obiad, do tego jajko sadzone i szpinak + maślanka. Kolejny tydzień lutego prawie za nami, obawiam się, co przyniosą następne, bo Covid nie odpuszcza. A moja waga strajkuje, stoi , jak zaczarowana.

18 lutego 2021 , Komentarze (6)

jest jasno, czyli dnia przybywa. To raduje moje serce niesamowicie, bo zwolenniczką zimy nie jestem. Dziś  w Gdyni znów pani biała wróciła, to po wczorajszych całodziennych opadach i po mrozie w nocy.  Wybraliśmy się nad morze dosyć wcześnie, bo tuż po 9 . Na bulwarze pustki jeszcze , tylko emeryci pojawiają się o tej porze. Widoki piękne, nie powiem, ale zimno, bo -6 . Na szczęście nie wiało. Wczoraj cały dzień spędziliśmy w domu, dlatego spacer był dla mnie ogromną przyjemnością. Skończyłam czytać " Szczęście pod stopami" Renaty L. Górskiej, polecam. Gruba książka, a uwinęłam się z nią w tri miga. Na obiad znów perliczka i oboje rozsmakowaliśmy się w jej mięsie. Poza tym ćwiczyłam, konsekwentnie wykonując te ćwiczenia, które mi wyraźnie pomagają. Patrząc na wzrost zachorowań, chyba znów pożegnamy się z możliwościami lekkiej normalności. Korzystając z faktu, że siedzimy w Gdyni, na poniedziałek mam umówionego fryzjera, na jutro stomatologa. Mieszkając w centrum miasta mam wszędzie blisko. Koktajl zielony dziś urozmaiciłam pyłkiem pszczelim  w miodzie. Ma specyficzny smak, ale jego dobro dla organizmu przeważa. Jutro poproszę swojego lekarza kontaktowego o skierowania na kilka badań. To tarczycowe, cholesterolowe, usg tarczycy, usg jamy brzusznej, rtg klatki piersiowej.  Tak dla świętego spokoju, bo niektóre muszę robić co roku, niektórych zaś nie robiłam dawno.  Taki przegląd na wiosne, jak dla samochodu, o który nieraz dbamy bardziej , niż o własne ciało.  Na jutro szpinak z jakiem sadzonym planuję, bo dużą torbę szpinaku kupiłam do koktajli. Kiedys używałam ten rozdrobniony , mrożony, teraz  mi on nie smakuje absolutnie.  I ja się czegoś uczę z wiekiem. 

16 lutego 2021 , Komentarze (8)

Dziś ostatki, dzień możliwy do nacieszenia się przysmakami. Z tej okazji kupiłam dla siebie ( mąż nie jada) kawałek bloku agarowego , grubości 2cm. Zjadłam z ogromną rozkoszą, bo ostatnio czułam jego smak tak około 2 lat temu. Chałwę też porzuciłam , pomimo uwielbienia dla niej. Taki los człowieka z wieloletnimi narządami, które mają prawo szwankować. Jutro Popielec, na obiad będą śledzie w śmietanie i ziemniaki w mundurkach. Zacznie się czas przygotowań duchowych , troski o stan naszych umysłów, bo inaczej nie mogę tego traktować. Chcę potraktować ten czas poważnie, czyli odzwyczaić się słodyczy, wrócić do wagi sprzed... , tu muszę się zastanowić do jakiej, przygotować się do wiosny z radością i oczekiwaniem.Od jutra zaczynam .  A dziś, dziś zupa pomidorowa z makaronem, pizza, sałatka jarzynowa z majonezem, faworki od znajomej szt. 1.  Dreptanie po bulwarze było, chociaż wiatr w paszczę wiał tak zimny, że zasuwaliśmy jak motorki. Potem ćwiczenia, systematycznie te same, na brzuch, uda i pośladki, trochę rozciagania i tyle. Dzień zaliczony, pora na przyjemności, czyli czytanie. Zastanawiałam się , co zawieźć synowi na Wielkanoc jako ozdobę i wymyśliłam  : kulisty wazon z przezroczystego szkła, napełniony do 1/2- 3/4 cytrynami i limonkami, zamiast jajek. Postawie to na środku stołu na posłaniu z bukszpanu.  Wnętrze można zagospodarować spożywczo, a wazon zawsze się przyda.  Właśnie dostałam informację od WP, że  panowie posłowie znów bawią się  kosztem Polaków, tym razem o dopłaty z UE chodzi. Ziobro jest przeciwko . A już miałam się nastawić duchowo na post, post także od głupoty, chamstwa i niesprawiedliwości. Nieraz mam wizję Polski  jako kraju ciemnego o zmierzchu, gdzie ludzie mijają się bez słowa, a jedyną rozrywką może być kościół lub TVP z Martyniukiem, gdzie starsi wspominają piękne lata demokracji, gdy wyjazd za granicę był ot, tak po prostu możliwy. Oddalam od siebie te wizje, ale one wracają  wraz z kapłanami popełniającymi przestępstwa,( nie grzechy, panie Rydzyk), lekarzami odmawiającymi pomocy w kobiecie zagrożonej ciąży, wraz z całym tym wstrętnym światem polityki i władzy ludzi nienasyconych. 

15 lutego 2021 , Komentarze (2)

lutego, nadal piękna pogoda. Ale dziś większość czasu spędziliśmy w galerii. Zamarzyłam o kolorowym jak wiosna sweterku, kroju niezidentyfikowanego. Oczywiście brak identyfikacji nie pozwolił mi dokonać zakupu. Wiem tylko, że to , co widziałam, to nie to! Trochę zagmatwane to zdanie, ale kobieta zrozumie. Kupiłam natomiast spodnie dżinsowe , będą doskonałe i do oksfordów i do mokasynów. Poza tym chciałam upatrzyć jakiś drobiazg dla syna na Wielkanoc, ale nie miała odwagi , aby wnikać w jego wizje mieszkania. Jestem przesycona galerią, nie znoszę tego, ale wkoło mojego miejsca zamieszkania są tylko małe sklepy, raczej spożywcze. Tak chyba jest wszędzie w Polsce.  Dieta jako tako. Nie zawsze jestem wobec niej w porządku, ale cóż, ludzie tak mają. Męczy mnie już ta zima, chciałabym poczuć jakąś małą, malutką oznakę wiosny.Bajkowe scenerie  są tej zimy zachwycające, ale jednak wolę inną porę roku. Na obiad barszcz i makaron z warzywami, bo po powrocie z zakupów nie był zbyt dużo czasu na co innego. Zupa u mnie zawsze musi być, na jutro pomidorowa. Znajoma podarowała  sporą porcję usmażonych przez siebie faworków. Jestem łasuch, lubię  ciastka, ale nie na smalcu, bo mnie odrzuca. Cóż, darowany ten koń, podziękuje pięknie sms-em , pozachwycam się umiejętnościami znajomej, bo tak wypada.  W nocy znów miałam przerwę na czuwanie, przynajmniej skończyłam IV tom Zemsty i Przebaczenia Joanny Jax. Dziś mąż oddał w bibliotece, bo chętni czekają.  A ja czekam na dwa kolejne tomy. Kto nie czytał, polecam.  Książka o ciężkich czasach II wojny światowej i początkach komunizmu, ale warto.  Dziś będę przymierzać się do zminimalizowania swoich kosmetyków, niektóre leżą latami. Używam kremu BB Gosh , tuszu i konturówki, tyle mi wystarczy. Czasami szminka i jeden dobry cień, to wszystko. Pandemia zmieniła moje zwyczaje, bo pod maską szminka nie jest potrzebna, a oczu nie zawsze maluję, bo tusz rozpuszcza się od pary. Przynajmniej cera odpocznie.

14 lutego 2021 , Komentarze (1)

czyli Walentynki. Dla mnie to takie dziecinne święto, raczej na siłę. W ramach puszczam sobie przedwojenne piosenki o miłości. Ach, co za melodie, jakie słowa! Gdyby napisali to w USA, to byłby szlagier.  A my z mężem daliśmy sobie całusa,  gratulując 45 lat razem. Na spacerze, bo nie dało się nie skorzystać z pięknego słońca, wspominaliśmy wspólne wyprawy. Nazbierało się , nie powiem. Historycznie to  gdy mieliśmy po 30 - 40 lat przeważały imprezy towarzyskie, brydż do rana, jakieś imieniny, urodziny, itp. Od ponad 18 lat wędrujemy, zwiedzamy, poznajemy. Wydreptaliśmy tysiące kilometrów zachwycając się Bieszczadami, Podlasiem, Polesiem, Wybrzeżem, i można by wymieniać dalej. Nie wspominam o wyjazdach za granicę  dalszą i bliższą, indywidualnie i w ramach wycieczek. Z podróży zatrzymuje zawsze jakąś pamiątkę nietypową, np. bilet wstępu do Teatro la Fenice w Wenecji, gumkę do mazania  z Barcelony, otwieracz do wina z San Vincenzo w Italii. Przeglądając te drobiazgi , wracają wspomnienia, a moje są nieraz różne od wspomnień męża. Każdy z nas pamięta inne rzeczy, zwracał uwagę na coś innego.  Sporo takich "wspominek" przywiózł syn, który uzupełnia naszą kolekcje terakotowych kafelków z Półwyspu Iberyjskiego. W Granadzie kupiliśmy przed laty 5 niewielkich kafelków, po 1 Euro szt., przedstawiających zawody : rybak, szklarz, itd. Oglądamy je codziennie, bo są przyklejone w  kuchni nad stołem.  Kolekcja powiększyła się od tego czasu o inne, podobne ozdoby z Sewilii, z Lizbony, z Porto, z Wenecji.  To gromadzenie wspomnień na czas, gdy  już sił zabraknie na podróżowanie. Ostatni rok trochę wybrakowany był, ale mam nadzieje, że uda się nadrobić. Dziś zjem na obiad barszcz z fasolą, ziemniaki z marchewką.  Mięso zostawię chętnym, jakoś niespecjalnie mi go brakuje. Wczoraj ugotowałam furę makaronu, jutro będzie z warzywami. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.