Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 247457
Komentarzy: 6501
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 18 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

7 października 2020 , Komentarze (9)

ale nie da się schować głowy w piasek. Lekarze w szpitalach mogą pracować w kombinezonach, w maskach czy przyłbicach , a panienki w sklepach odzieżowych  mają na to wylane, jak mówią  Kaszubi. Dziś kolejny rekord zachorowań, a wczoraj słońce narodu pokazało,  gdzie ma higienę i ostrożność wobec innych. Sam niech nawet wejdzie do jakiegoś zarażonego dps-u, ale dlaczego naraża innych do cholery?!  Dlaczego mam się dziwić Polakom , że są niepokorni, skoro ich guru zachowuje się , jakby miał świat i ludzi w du...ie. A może ma ????? To chyba najbardziej prawdopodobne.(smiech)  Dziś pora  na wieksze zakupy, przy okazji zaplanowałam na weekend gołąbki, tym razem z kapusty pekińskiej. Udało sie kupić ładną, zieloną i  z dużymi liśćmi. Zrobie może różne, bo trochę  z pieczarkami i z kaszą gryczaną, trochę z mięsem, tak dla urozmaicenia. Dziś miałam zdjete szwy, jeszcze tylko kilka dni plasterki ściągające ranę,  i będzie ok.  Rano zbudził mnie deszcz i ciemności. Była 5:30, mąż poszedł ćwiczyć : najpierw akumata, potem ćwiczenia przepisane przez rehabilitantkę. Ja "dochodziłam"  do jawy, a ćwiczyć mogę tylko doły, bo leżenie jeszcze nie teges. Waga fajna, nowe leki są ok. czuję sie dobrze.  Na obiad faszerowana cukinia + deser w postaci  pokrononych kaki, cherymoi, banana, ciemne winogrona, miechunka, trochę octu balsamicznego i soku z cytryny. Pycha!  Od kilku dni "chodzi za mną" pizza, chyba się skuszę w któryś dzień.  Za oknem jesień  w pełni, coraz więcej liści na ziemi, w centrum handlowym juz królują znicze i chryzantemy. Oby tylko ten dzień 1 listopada nie był kolejnym zarzewiem .

6 października 2020 , Komentarze (10)

Prawdopodobnie Trójmiasto zostanie czerwoną strefą, Policja ma karać bezwzględnie mandatami za brak masek. Oby takie podejście było i do panów narodu, czyli rządzących, którzy mają to głęboko w nosie. Nie zmyślam, widzę w TV, jak stoi jeden ważny , a wokół, niczym ściana, pełno pozostałych zwolenników mówiącego. Jakby pilnowali go, co ma powiedzieć. Nie lubię polityków , niektórych nawet atawistycznie nie znoszę. Lubię ludzi mądrych, prospołecznych, przewidujących i działających na rzecz człowieka. Nie lubię, gdy ktoś mówi mi jak mam żyć, co wyznawać i kogo kochać.  Ostatnio czytałam kilka pozycji o zachowaniu  Niemców wobec Żydów  w okresie przed II w.ś., o  stosunku Polaków do Mazurów, do luteran mieszkających na terenie od wieków, o sposobach upodlania człowieka  innego . Tak sie powtarza co jakiś czas ta historia  karmienia się nienawiścią, zawiścią i podejrzliwością. Ci u władzy wykorzystują tych słabszych, wmawiając im wroga, wskazując na jedyną słuszność.  Tak było od wieków, a po każdej katastrofie dziejowej, ludzie zastanawiali się, jak do czegos podobnego doszło? Czy naprawdę nikt nie widział zła, które panoszyło się coraz bardziej? Czy nikt nie słucha Franciszka , a tylko opętany Dyrektor z Torunia znajduje posłuch? . Boje się, martwię się, mam nieciekawe myśli. Chowam je głęboko, aby nie zawładnęły moim umysłem, nie przyniosły mi choroby zwanej depresja, aby nie pokonały mojego trzeźwego myślenia.  Jestem osobą prospołeczna, lubię być aktywna, ale dzisiejsze działania władz Polski wyraźnie wskazują mi moje miejsce:  masz oglądać durne programy w TV, czytać tylko słuszną lekturę, wybraną przez rządzących, znać historię napisaną przez nas, panów narodu, i cieszyć się z ochłapa zwanego 1300 emeryturą.  Wara ci od logicznego myślenia, posługiwania się prawem nauczanym od lat przez biegłych  nauczycieli, czcij jedynie słuszną religię i partię , a będzie ci dane być prawdziwym Polakiem. Tylko ci z zaszczytem tego miana będą uprzywilejowani. Orwel? Od dawna, i sami na to pozwalamy. Edyta Geppert śpiewała kiedyś cudowną piosenkę pt: Zamiast.  Napisałam jak wyżej zamiast  krzyku rozpaczy.(pot)(strach)

4 października 2020 , Komentarze (2)

Dopiero wrócilismy z wycieczki, a już chciałabym gdzieś wyjechać. Tym razem będzie to wyjazd wypoczynkowy, taki dla ciała, dla relaksu, aby przygotować sie do zimy.  Za niecały miesiąc 1 listopad , już postanowiłam, że będą zrazy wołowe w sosie grzybowym, może jeszcze udziec indyczy pieczony, z pewnością rosół z mięsa mieszanego ( kurczak, kaczka, indyk), jakieś  warzywka, sałatki, itp. Aktualnie liczę na zdjęcie szwów w środę, mam endokrynologa w poniedziałek, może wyjazd na grzyby pod Łebę. Chudnę, to tak ok. 200g dziennie, ale waga nie wzrasta. I wczoraj i dziś pada, chociaż jest ciepło. Nam udało się wstrzelić w  czas bez deszczu i wyszły ładne dla spacery.   Wczoraj jeszcze sztorm był na Bałtyku, widowiskowe fale.  Trafiłam wreszcie na odpowiednie pieczywo, to graham na drożdżach. Mąż kupił na weekend taki na zakwasie , nie mogę go jeść z powodu bólu brzucha.  Mój balkon powoli znika, coraz więcej kwiatów likwiduję . Aktualnie czuje się bardzo dobrze, chyba wreszcie mam dobrze ustawione leki. Biorę ich mniej i jest ok. A najważniejsza sprawa to poprawa zdrowia męża, rehabilitacja, ćwiczenia, okłady zimne, systematyczność, to wszystko przynosi rezultaty pozytywne , i to cieszy.

2 października 2020 , Komentarze (2)

Ostatnio dużo rozmawiam prze telefon. Dzwonią znajomi bardziej , mniej, rodzina dalsza i bliższa.  Rozmawiamy o wszystkim, przekazując sobie informacje o życiu, o poglądach o  obawach. A tych jest znów więcej, bo dziś w Polsce prawie 2300 zachorowań. Stojąc pod oddziałem PZU rozmowa na temat Covid-19 , większość zgadza się, że sami jesteśmy winni, lekceważąc nakazy.Jeszcze udało się iść we wtorek do kina. Film "jak najdalej stąd" polecam, to kolejna pozycja reżysera "Cichej nocy". Film o problemach emigracji zarobkowej, wzajemnych relacjach rodziny w związku z ta emigracją. Świetna gra młodej bohaterki, aktorka pierwszy raz na ekranie.  Niektóre sekwencje wciskały w fotel swoja prawdą.  A teraz ciekawa jestem, czy uda się jednak posłuchać koncertów w ramach Gdynia Classica Nova, skoro takie obostrzenia.  Moje plecy "dochodzą" do siebie, coraz lepiej jest, nakładam już Bliznasilk. Dziś na obiad zupa krem z marchwi ( nadal!), łosoś pieczony i szpinak świeży. Pycha.

29 września 2020 , Komentarze (2)

wygląda przepięknie. Wybraliśmy się dziś na grzyby, sporo kurek i to właściwie wszystko. Ale spacer cudny, cisza, zielono, kolory się pojawiają. To był wspaniały spacer, szczególnie dla mnie, bo wczoraj cały dzień w domu po powrocie od lekarza. Niestety, Augmentin mnie uziemnił , a raczej kazał siedzieć w WC. Kuzynka farmaceutka powiadomiła mnie, że właśnie tak on działa na żołądek. To bardzo nieprzyjemna przypadłość.  W lesie tylko dwójka takich emerytów jak my, no i widok stanowiący znamię czasów: dziewczyna jadąca konno, wpatrzona w smartfona! Wczoraj czytałam prawie cały dzień, bo cóż było robić? Takie lekkie książki czytam b. szybko, w piątek chyba odwiedzę  bibliotekę. Miało być kino wczoraj , ale poczekam, aż organizm się uspokoi. Gotuję dziś, bo trochę mi się  nagromadziło produktów w kuchni. A zatem będzie : zupa krem z marchewki, z imbirem, leczo, bigos , bo jakieś resztki mięsa zostały, kurki w śmietanie. Trochę grzybów uda się ususzyć, podbija zapach zeszłorocznych!  Wykorzystam to  wszystko  w następne dni , a wolny czas przeznaczę na kontakt z naturą, póki pogoda pozwala.  Syn zaczął szukać mieszkania , obejrzał kilka ofert, na szczęście nie ma pośpiechu, może więc wybrać  rozsądnie. Ceny różne, niektóre nieadekwatne do stanu nieruchomości, ale tak to już jest, gdy ludzie niezbyt rozsądnie oceniają swoja nieruchomość, albo mają  za duży sentyment do miejsca.   Poranki coraz chłodniejsze, coraz ciemniejsze, a ja i tak wstaje ok. 7 . Tak już mam. 

26 września 2020 , Komentarze (1)

Obudził mnie koszmarny sen, mąż uspokajał, ale już nie zasnęłam. W nocy padało sporo, w dzień także, ale jest bardzo ciepło, prawie 18 godzina  a  19 stopni . Będą grzyby. Nie wychodziłam dziś wcale, krzątałam się po domu, sporo czytałam, gotowałam. Powoli trzeba zmienić odzież na jesienną. Źle się poczułam dzis po lekach, to chyba antybiotyk. Nogi nadal puchną, chociaż zmieniłam lekarstwo. Mam coraz bardziej mieszane uczucia  odnośnie lekarzy chorób wewnętrznych. Chirurg widzi, ortopeda też , oni zgadują , stosując niestety zasadę, że to mikstura leczy a nie lekarz.  Odstawiłam lek, który powoduje tycie, w poniedziałek muszę spotkać się z moim rodzinnym, aby mi doradził. Zmiana opatrunku przez ręce małżonka, jest coraz lepiej. Siedzimy z mężem jak dwa stare grzyby, czytamy, słuchamy Gordona Haskela, jest miło , herbata w filiżance stoi obok. Za tydzień będzie 10 rocznica śmierci kuzyna i msza z tej okazji. Czas mija bardzo szybko, za szybko. Syn odnosi sukcesy zawodowe na uczelni, a my pękamy z dumy. Moi rodzice byliby tak samo zachwyceni. Z bratem nie mam kontaktu i niech tak zostanie. Syn w przyszłym tygodniu będzie oglądać większe mieszkania, być może niedługo czeka nas wizyta w Poznaniu . Oglądam wybrane propozycje, doradza, ale ostateczna decyzja należy i tak do niego. A my z rozkoszą uzupełnimy lokal o jakieś potrzeby. Bo my już raczej pozbywamy się.

25 września 2020 , Komentarze (7)

Zapomniałam o jeszcze jednym miejscu- o Świątyni Pokoju w Jaworze. To druga taka, po Świdnicy ( bardziej zdobiona), a w Europie są tylko dwie takie. Nawet w internecie wyglądają imponująco! Ja się zachwycałam. W środę byłam na zabiegu wycięcia tłuszczaka , teraz jestem obolała. Na szczęście się goi. Nie było to przyjemne, bo cholera umiejscowił się pod mięśniem, trzeba było i mięsień kroić. Bolało   mimo znieczulenia x2 . Wczoraj byłam na zmianie opatrunku, goi się, ruszam już ręką i mogę położyć się na plecach.  Mycie wykonywałam w sposób ekwilibrystyczny, jak stan pozwalał. Dziś zmiana pogody, już się chmurzy, będzie padać. Właściwie to czekam na jesień, taką prawdziwą, z szumiącymi pod stopami liśćmi, z padającym deszczem, z temperaturą w okolicach 16-17 stopni. Musze pomyśleć o cieplejszych kołdrach. Dziś wizyta u kardiologa, aby zmienić leki, bo puchną mi stopy po poprzednich. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie przerwę na kawę i babkę włoska Panettone. Mam taką znajomą cukiernię, w której od czasu do czasu nabywam  to drożdżowe cudo. Pachnie skórką pomarańczową, rodzynkami, i jest niesamowicie pulchna.  Do kawy to marzenie! A poza tym zajadam się węgierkami, pomidorami, kapustą kiszoną, czyli darami natury na jesień. Wizyta w bibliotece, znów prawie same nowości. I teraz nie jest mi straszna deszczowa pogoda, bo  jest muzyka, są książki, jest ciepły koc i  ktoś obok, z kim zawsze mogę pogadać. Przerwa na łyk kawy, już jestem. Na obiad udaliśmy się do Pasty Miasta, gdzie zamówiłam  spaghetti aglio olio, nasyciłam się na jakiś czas.   Mąż dzielnie chodzi na rehabilitację , ja swoją odłożyłam do czasu zagojenia się rany. A potem mam zamiar ruszyć do  boju o zdrowie. Bo co kurcze blade, jak mawiał Mikołajek.

21 września 2020 , Komentarze (2)

Wycieczka udała się , pogoda dopisała, humory także. Udało się wytrzymać ze sobą przez tydzień, bez spięć i dąsów.  Odwiedziliśmy Gorzów Wlp.,  Międzyrzecz, Gościkowo, Łagów,  Brody, Park Mużakowski, Branitz, Cottbus, Złotoryję, Lubsko, Lwówek Śląski,  zamek Kliczków, Świeradów Zdrój,zamek  Frydlant. Przekroczyliśmy minimum 8 rzek i 3 granice.  Zachwyciłam się zamkiem Frydlant, Mużakowskim Parkiem,  piękną wystawą w Cottbus, oparłam się zebraniu prawdziwków w Branitz, rosnących przy drodze. Przeszliśmy całym Parkiem Mużakowskim, po obu stronach granicy,  codziennie pokonywaliśmy ok. 15.000 kroków.    Spaliśmy w Międzyrzeczu, w Brodach, w Świeradowie.  Imponował nam pałac w Brodach, ten zniszczony, a i tak stanowił okaz przepychu i ogromu. My tylko z oficyn korzystaliśmy. Odwiedziliśmy 4 muzea, jeden park dendrologiczny, w którym poznałam nieprawdopodobną ilość gatunków sosen, zobaczyłam jak wygląda prawdziwy cyprys ( jest piękny).  W Brodach noce "umilały" nam odgłosy rykowiska, nad ranem zmęczone  i coraz cichsze.   Wieczorami padaliśmy ze zmęczenia ok. 21, dzień zaczynaliśmy przed 7 rano. Dziś ostatni dzień astronomicznego lata, drugie pranie schnie, byliśmy już na grzybach, na obiad tagliatelle z grzybami. Dom pachnie rosołem, bo lubię rosół po powrocie. Moje kwiaty balkonowe jakoś przetrzymały, z małymi wyjątkami.  Jedyna strata, to brak biletów na Gdynia Classica Nova, niestety wykupione przez tydzień naszej nieobecności. Powoli ogarniam dom i jego potrzeby, aby funkcjonowała normalnie. Zakupy będą jutro, dziś ustalam, co i ile potrzebuję.  Las dziś był cudowny, pusty, cichy i tak zielony jeszcze. Wczoraj na trasie tłumy ludzi  chętnych na grzyby. Gdy stanęliśmy coś zjeść, zetkneliśmy się z  brakiem maseczek i odmową nałożenia , bo " my nie wierzymy w koronawirusa.  Dziwni są Polacy, niby rozsądni, a jednak nie chcą uwierzyć, że  na świecie panuje pandemia. To tyle. Dzis nie odwiedzam Was, zrobie to jutro, pa.

8 września 2020 , Komentarze (12)

Wieczorem w niedziele, poczułam nagle pulsujący, rwący ból pod lewą łopatką. Powtarzał się co 13-16 sekund.  Znany mi ból, bo już kiedyś miałam tę przypadłość. Noc z głowy, na zmianę okłady, masaż, co chwila wstawanie, itd. O 9:30 byłam na rehabilitacji, rozpoznanie stan zapalny mięśnia pod  łopatką. Zatkanie kanalika spustowego,stąd ból i zgrubienie na plecach. No cóż, 60 minut pracy i bólu,  taśma na plecy, powtórka jutro i ponownie w piątek. Rehabilitantka załamywała ręce nad moimi plecami i ich stanem, chyba będziemy widywać się częściej. Zapiszę się jeszcze na stretching , albo na indywidualną gimnastykę.   To może być od stresu ( a miałam ostatnio niemało), od moich chorych kręgów szyjnych, od nieprawidłowej postawy, a może od wszystkiego razem. Niestety zażyłam chemię na noc, aby spać spokojnie, udało się. Dziś jest lepiej, ale czuję się, jakbym dostała obuchem w głowę, jakbym wykonała nieprawdopodobnie ciężką fizycznie pracę.  Z uwagi na zbliżający się wyjazd nastąpiło przyspieszenie   leczenia, cieszę się (!:p), że to stało się przed wyjazdem. A puls w poniedziałek rano miałam bardzo wysoki, to od tych wszystkich zawirowań. Organizm ludzki to taka fabryka, której tryby działają zgodnie, a zakłócenie jednego powoduje lawinę dalszych nieprawidłowości.  Dość o tym. Dziś spacer nad morze, wreszcie znikają badziewiaste karuzele i budy. Nastał czas kasztanów, bo pierwsze już znalazłam.  15 września minie rok, jak zmarł mój tato. Czas szybko mija, za szybko. Przed wyjazdem odwiedzę grób. Ugotowałam dzis krupnik, zupę raczej zimowa, ale i pora dziś  odpowiednia, bo chłodno.   Część zupy zawekuję, będzie , gdy wrócimy. Korzystam często z warzyw i owoców przecenionych. Gdy mam kupić pomidory lub paprykę, znajduje te tańsze, nadające się wyłącznie do gotowania. Wczoraj wybrałam 2 wspaniałe nektarynki, soczyste, miękkie, bez śladu zepsucia. Cena to 4zł/ kg , a nie 12/kg. Zjeść i tak muszę  od razu.  Niedaleko mojego domu stragan prowadzi młody mężczyzna, podchodzący rozsądnie do handlu. Zamiast wyrzucać, przecenia. A towar ma b. dobry. Cenne są takie postawy. Wczoraj mało czytałam, bo absolutnie nie potrafiłam się skupić, z powodu bólu oczywiście. Aha, na luty przyszłego roku mąa ma mieć wstawioną endoprotezę kolana. Taki jest termin, jak to będzie , zobaczymy. Musze więc pomyśleć o wcześniejszym remoncie łazienki, aby i mój chłopina miał gotowy walk on. 

6 września 2020 , Komentarze (6)

Dziś z przyjemnością zjadłam ciepłą zupę. To na rozgrzewkę, bo chłodno w mieszkaniu. I  trzeba się z tym pogodzić, że wieczory pod kocykiem. Już wczoraj myślałam o zapaleniu świeczki, aby jej płomień rozgrzał i ciało. Wietrznie dziś w Gdyni, a Triathlon trwa. Zawodnicy startowali wczesnym rankiem, zawody potrwają do wczesnego popołudnia. Wczoraj niestety biegali w deszczu ulewnym . I my także zostaliśmy zmoczeni, gdy chcięliśmy zobaczyć zawody. Schowaliśmy się w kawiarni nad bulwarem, wróciliśmy do domu taksówką, która na szczęście stała obok pobliskiego hotelu. Z jednej strony cieszę się, że właśnie teraz pada, bo na wyjazd będzie pogoda. Szkoda tylko, że tak wyglądają pierwsze dni września. Skończyłam czytać książkę "Zgadnij kim jestem"  Kamili Cudnik. Ciekawa, mogę polecić. Teraz lżejsza lektura babska. Sypiam lepiej, obym tylko nie zapeszyła. Mąż twierdzi, że to zakończenie sprawy spadkowej  itp. spraw z bratem jest powodem. Ma rację, bo już nie planuję w nocy co, i jak. Wczoraj i dziś zajadam się kaszą bulgur z warzywami i kurczakiem. Dodałam do tego duszone kurki. Rozkosz!  Waga  stabilna, co mnie cieszy. Fakt, że mniej słodyczy jadam. Po prostu nie ma ich w domu i tyle. To chyba jedyny sposób na post słodyczowy.  Na balkonie rośliny też czuja swój koniec.  Tylko pelargonie jeszcze pięknie kwitną.  W przyszłym tygodniu mam trochę zajęć  u różnych "... ologów",  może  moja chrześnica zabierze stare meble sosnowe. A potem tylko pakowanko, i jada!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.