Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 286390
Komentarzy: 6867
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 23 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 lutego 2022 , Komentarze (2)

Południe, filiżanka Earl Greya, 2 kostki czekolady.  Waga spada, chociaż zbyt dużo wysiłku w to nie wkładam. Ale cieszy taki san rzeczy. Dziś rozmyślam znów o biedzie, to po wczorajszej Uwadze, gdzie pokazano tłumy ludzi korzystających z darmowej dostawy żywności. Zrobiło mi się tak jakoś nieciekawie po obejrzeniu programu, tym bardziej zapragnęłam ograniczenia wydatków własnych na bzdety i niepotrzebne rzeczy. A pomoc udzielana przez pokazaną fundację powinna być dofinansowana przez rząd . Tymczasem jest absolutnie odwrotnie, co mnie ogromnie oburza. 😈W trakcie zakupów trafiłam dziś na towar przeceniony, kupiłam 1kg pomidorów za niecałe 3 zł. Zrobiłam przecier, wyszło sporo, będzie pomidorówka z makaronem na obiad, dodam tylko trochę rosołu. Reszta rosołu będzie na zupę tajską, którą oboje z mężem bardzo lubimy. Skończyłam książkę Wandy Majer- Pietraszak "Pejzaż nocnych rozmów".  Czytałam ją już przed laty, ale to mądra książka, polecam z całego serca. Za oknem zaczął padać śnieg, a ja mam tak dosyć tegorocznej zimy. Plaża odwiedzona wczoraj zalana do połowy, dziś trochę mniej, ale podobno wiatry mają się powtarzać. Tak chyba zaczyna się zalewanie Polski po zmianach klimatu. Mąż pojechał do ortopedy, weźmie zastrzyk z kwasu hialuronowego w stawy kolanowe, ale przed wizytą zrobi jeszcze rtg stawów. A ja jak Penelopa, czekam z obiadem. Dodzwoniliśmy się do naszego sanatorium w Ciechocinku, mamy rezerwację pobytu dzień wcześniej, co pozwoli uniknąć tłoku w trakcie załatwiania spraw w dacie skierowania. Odwołałam tym samym rezerwację z Bookingu, bo takie rozwiązanie jest korzystniejsze. Za 9 dni 96 urodziny Gdyni, będzie okazja zobaczenia ciekawych wystaw, posłuchania wykładów i muzyki. Nadal rozciągam  mięsień gruszkowaty, pomaga i to cieszy. Gorzej z kręgami szyjnymi. Może uda się popływać  na plecach w basenie solankowym? To podobno najlepsza terapia na kręgosłup.

30 stycznia 2022 , Komentarze (8)

Dziś pogoda nie rozpieszcza, bo wichura duje okrutnie, plaża zalana do połowy, co widać na podglądzie telewizyjnym. Ale to nie powód, aby nie uczestniczyć w akcji trwającej od 30 lat.  WOŚP to coś, co podnosi na duchu, jednoczy ludzi we wspólnym celu, stajemy się empatyczni chociaż na chwilę. My z mężem już po "puszkowaniu" i będziemy śledzić z ciekawością, jak akcja się rozwija. To datki dobrowolne i chwała ludziom za to, ale cel jej powinien ( moje zdanie) uzmysłowić każdemu , że to będzie potrzebne i twojej sąsiadce, i panu ze sklepu i kuzynce z innego miasta. Już od dawna lekarze ze szpitali potwierdzają, że gdyby nie zakupy  sprzętu od WOŚP, to diagnostyka w Polsce leżałaby ugorem. Dlatego nie rozumiem ludzi, chociaż to ich prawo, którzy oświadczają, że nie dokładają się do puszki, bo nie, niech inni dają. Oby tych innych było jak najwięcej, chociażby dla organizacji pozarządowych, pozostawionych  bez możliwości działalności przepisami rządu. Mój wpis to nie żadna reklama WOŚP, ale odruch potrzeby i duma, że jest więcej tych chętnych do dzielenia się. Od dawna wiadomo, że dzielenie się z innymi, pomoc innym to niesamowita radość, a często to dobro wraca do nas w innym wymiarze. To są moje przemyślenia wieloletnie, dlatego zawsze pomagam w zbieraniu przez Orkiestrę, pomagam finansowo OKO.press, zawsze daję napiwki  kelnerom/nerkom. To mój niewielki wkład w Polskę prawdziwą.  A wracając do tematyki  vitaliowej, dziś rosół z makaronem, bo taką czułam potrzebę, duszona marchewka z białą rzodkwią ( ukłon w stronę męża), filety z polędwiczek indyczych. Przed chwilą  wypiliśmy koktajl z 1/2 banana, awokado, ogórka zielonego, jabłka i zielonej pietruszki. Dodałam jeszcze nasiona chia i imbir. A za oknem duje bez ustanku. A, jeszcze nowość u mnie, przerzuciłam się na napój migdałowy do kawy, zamiast mleka oczywiście. Nawet takie bez laktozy  niekorzystnie wpływało na mój organizm.  Wczoraj kilak razy rozciągałam powięzi i mięsień gruszkowaty. Pomogło, będę powtarzać. 

29 stycznia 2022 , Komentarze (8)

Tak życie moje się toczy teraz, ale nie narzekam. To byłoby grzechem narzekać, gdy mam kochaną osobę obok siebie, jesteśmy zdrowi w stopniu wystarczającym na mobilność i samodzielność, nie mamy żadnych kłopotów finansowych, syn zdrowy, samodzielny i pracuje w wymarzonym zawodzie. Ostatnio czytałam w internecie o samotności kobiety na emeryturze. Ona powoli zapominała mowy, bo nie miała z kim rozmawiać, usychała wewnętrznie, bała się wyjść na zewnątrz, itd. Samotna starość jest straszna. Dlatego doceniam to, co mam. Do południa  załatwiamy z mężem wszystkie potrzebne sprawy jak zakupy, sprzątanie, pranie, itp. Spacer oczywiście mieści się w tej grupie , i nawet dziś, gdy padało całkiem poważnie, byliśmy nad morzem.Idzie znów wichura ogromna, być może jutro wyjście nie będzie wskazane. Po obiedzie, który jadamy do 15, mamy "wolne". To czas dla zainteresowań własnych, dla lektury, ewentualnie wyjścia do kina czy teatru.  Mąż siedzi z krzyżówkami, ja czytam, porządkuję moje papiery , pozbywając się w niszczarce tych zbędnych.  Planujemy wyjazdy przeglądając internet, dzwonimy do znajomych, do rodziny, dużo rozmawiamy ze sobą. Powolutku  czas mija, dzień za dniem, tak wygląda życie emeryta. Za 2 tygodnie pojedziemy do sanatorium, układam wszystkie sprawy do załatwienia przed wyjazdem, opłaty, e- recepty, zabezpieczenie kwiatów na czas naszej nieobecności.  I cały czas marze już o wiośnie, o słońcu przez kilka godzin, o możliwości wywieszenia prania na balkon. Znów będę planować kwiaty do posadzenia, łączenie kolorów, ciekawe donice. Dziś byłam w bibliotece, pożyczyłam kilka książek Małgorzaty Rogali, to kryminały. Teraz w takich "siedzę", bo ckliwych opowieści  ma dość. Przeglądam często oferty instytucji kultury, bo mam ochotę na jakiś fajny koncert czy przedstawienie. Dziś pomyślałam sobie o wyjazdowej ofercie, np. do Bydgoszczy czy Poznania. Przecież nic mnie nie trzyma, a czasu mamy dosyć. Ale powolutku, wszystko w swoim czasie.

27 stycznia 2022 , Komentarze (5)

ostatnio mam doła. To chyba aura, bo gdy jestem na spacerze, a świeci słońce, od razu jest inaczej. Mam serdecznie dosyć  zmian pogodowych. Znów alert  pogodowy o silnym wietrze, a ten wiatr przyniesie zmianę  , i tak w kółko.  Dziś widzieliśmy tęczę nad morzem. Dziwne to było zjawisko, bo połowa nieba lekko błękitna, reszta grafitowa, ta nad Helem. Tęcza zupełnie nie na miejscu była, ale przepiękna, nie narzekam.  Deszcz padał najpierw w formie mżawki, gdy wracaliśmy to już poważne krople. I został na stałe, niestety. Weszłam dziś na stronę przyznanego nam sanatorium, aby zobaczyć, jakiego rodzaju zabiegów mogę się spodziewać. Wybrałam sobie jakieś, będę sugerować, aby trafiły na moją kartę zabiegową.  Często korzystam z zabiegów rehabilitacyjnych, wiem jakie mi pomagają, jakie mogą mi ordynować. Znów dzień z książką, przerywany  drobnymi pracami domowymi, kłótnią z mężem o pierdoły, posiłkami.  Lędźwie dziś nap..... ją mi ostro, ledwo siedzę.   Codziennie rozciągam mięśnie, ale tu już chyba rehabilitant by się przydał. Dyskomfort totalny, niestety!🥵.  Reszta kapuśniaku oraz pulpety w sosie, taki dziś był obiad. Poza tym zjadłam dziś trochę pomelo, niewielką kiść winogron, wypiłam dwie kawy i herbatę,  2 szklanki wody, 2 kromki chleba , jedną z serem owczym, drugą z Almette i ogórkiem zielonym.   Kończę, bo muszę coś zrobić z tym bólem. Poleżę trochę na plecach, rozciągnę się, oby pomogło.

26 stycznia 2022 , Komentarze (5)

Jestem absolutnie uzależniona, od kina i od czytania. Dziś film "C'mon C'mon" , zupełnie inny, czarno -biały, świetnie zagrany, poruszający . A już cieszę się na Almodovara i "Matki równoległe" z piękną Penelope Cruz. Mąż zaniósł dziś do biblioteki 5 książek , ja w sobotę byłam, dziś wróciło do nas kilka, z ostatniego rzutu mam jeszcze fajne do czytania. Pamiętam siebie z lat wczesnej młodości ( 18-19), gdy moja pasja czytelnicza  zaskarbiła sympatię pań z biblioteki, wpuszczały mnie  w regały , a ja buszowałam do woli. Teraz tylko własnoręczny wybór, ale kiedyś , to dopiero była frajda! W kinie sama młodzież na emeryturze, ale sporo jej. To miłe, gdy widzi się że pasja jest także przez innych dzielona. A z kulinariów  to uczyniłam dziś ciasto marchewkowe z małą ilością cukru, takie do popołudniowej herbaty/kawy. Poza tym wykonałam pulpety z mielonego, w sosie koperkowo- ogórkowym. Będą doskonale pasować do buraczków. Dziś zajadaliśmy się kapuśniakiem  z kiszonej. Pycha, szczególnie gdy za oknem paskudnie, deszcz ze śniegiem, ponuro i tak brrr! Co rano patrzę na moją odmienioną kuchnię, bo nowe blaty zrobiły jej absolutnie dobrze. Jest nowocześniej, w ten sposób za kilka lat, gdy dopadnie nas ta oczywista starość, nasze mieszkanie nie będzie wyglądać jak z innej epoki. To była dobra decyzja!

24 stycznia 2022 , Komentarze (15)

W co tu ręce włożyć, gdy cały czas mam rozgardiasz w domu? Nie specjalnie duży, ale jednak. Fachowiec to brzmi dumnie, ale wówczas, gdy istotnie ktoś zasługuje na to miano.  A ja od soboty mam do czynienia z człowiekiem z Leroy, który dumnie oświadczył, że jest stolarzem.  Mierzył kilka razy, zgubił fakturę, szafka cargo byłą za wysoka, zlewozmywak nie wchodził w nowy blat, szafki nie takie, drzwi nie takie, oj. W pewnej chwili miałam dosyć, ze złością powiedziałam, że gdy jest problem to trzeba szukać rozwiązania, a nie narzekać. Chyba trafiło, bo jakoś uspokoił się. "Fachowiec", nabrudził, zajął nam prawie całą sobotę, a dziś ciąg dalszy.  A ja tylko latam z miotłą w te i z powrotem, płyta gazowa nieczynna, pod stopami skrzypi od brudu co chwila. Ach, życie! I tak wygląda kolejny ostatni remoncik. Tym razem już  absolutnie ostatni, bo nie mam czego wymieniać. Ewentualnie całkowita przeprowadzka, co wcale nie byłoby takie głupie. Mogłabym zamieszkać w jakimś mniejszym mieście , tak do 70 tys. mieszkańców, w głębi Polski, bliżej granicy z Niemcami, bliżej Poznania i syna.  "Misery" w Teatrze Miejskim świetnie zagrane, trzymało w napięciu do końca, chociaż wynik intrygi znałam z filmu z Nicholsonem.  Tylko dwójka aktorów, a tyle emocji.  Teatr może i raczej prowincjonalny, ale nie odstaje od tych wielkomiejskich, gdzie na dodatek kilka razy trafiliśmy na chałturę  absolutną. Dziś kupiłam karczocha w Lidlu, chcę zrobić tarte z tymże warzywem, planuje poza tym risotto z pieczarkami i z fasolką.  Ale to dopiero jutro, gdy pył i kurz opadnie , a wspomnienia tylko zostaną  , i zblakną z czasem. Pandemia przyspieszyła, oby nie zakłóciła naszego wyjazdu do sanatorium. 

19 stycznia 2022 , Komentarze (8)

Przeczytałam dziś  W Polityce ciekawy artykuł pt " Zawsze jest ciąg dalszy".  To rzecz o tym, jak być szczęśliwym, co nas uszczęśliwia, dlaczego niektórzy starsi ludzie są szczęśliwi nadal, mimo wieku już naprawdę poważnego. W skrócie mogę powiedzieć, że ciekawość  życia i miłość to te napędzające uczucia. Bez ciekawości człowiek usycha, a bez miłości nie czuje się bezpiecznym, aby nadal odkrywać życie.  I to , co najbardziej mnie uderzyło, to stwierdzenie, że Polska jest jednym z niewielu kraków  europejskich, gdzie wciąż mówi się o władzy rodzicielskiej  zamiast o trosce. Narracja oparta na władzy oznacza brak miłości  i brak zrozumienia.  Przeczytałam z ogromnym zaciekawieniem i zgadzam się absolutnie.  Polecam i wam. 🙂Dziś zapowiedź zmiany pogody, bo boli mnie przedramię typowo reumatycznym bólem. Ta huśtawka pogodowa jest męcząca i coraz bardziej daje się we znaki.  Wczoraj pięknie, słonecznie, morze koloru prawie błękitnego, niebo jak na Sycylii, a dziś ponuro i zapowiedź kolejnego huraganu.Kolejna wizyta w Leroy, tym razem ostateczna, przy okazji zakupy spożywcze.  A, poniedziałkowy film "(Nie) długo szczęśliwi" dał się obejrzeć, ale bez entuzjazmu jak poprzedni tegoż reżysera. Ot, taka sobie opowiastka.  Jutro pójdziemy do teatru na Misery Kinga, podobno świetnie zagrane. A dziś otrzymałam przesyłkę z US informującą, że moje zeznanie dot. darowizny od ojca, złożone w październiku 2019r. przekazują do innego urzędu. Po prostu błyskawica. Siostra męża mieszkająca w Macedonii wysłała na początku  grudnia przesyłkę. Dowiedzieliśmy się, że od 29 grudnia leży sobie w stacji przesyłowej. Brawo PP!  Ostatnio mam fazę na awokado i łososia. Kanapka tak skomponowana, posypana czarnym sezamem stanowi dla mnie kwintesencję doskonałego smaku. Objadam się tak prawie codziennie, ale to samo zdrowie.

16 stycznia 2022 , Komentarze (7)

Mam takie szczęście, że często trafiam na literaturę, której fabuła dzieje się w miejscach znanych mi, które odwiedziłam, widziałam.  Skończyłam czytać 1 tom książki Agnieszki Litorowicz- Siegert "Karuzela". Wzięłam ją z biblioteki z uwagi na akcję dziejącą się na Pomorzu Zachodnim. Ostatnio bywałam tam często, chciałam  poznać jakieś inne miejsca z tamtejszej okolicy. I tu niespodzianka, rzecz dzieje się w Szczecinku i jego pobliżu, a ja w Szczecinku byłam kilka lat temu, przejeżdżałam przez miasto nie dalej jak we wrześniu i kilka razy wcześniej. To był przystanek na trasie , z posiłkiem w restauracji na pomoście. Kilka lat wcześniej obeszliśmy wkoło całe jezioro Trzesiecko, spędziliśmy kilka dni w mieście, oglądając je z różnych stron, podziwiając park  i położenie miasta. Lubię nieduże miasta z historią, a przecież tamte strony to nadal coś nieodkrytego, bo to tereny poniemieckie. W książce mowa jest także o Bernem Sulinowie nad pięknym jeziorem Pile, gdzie cudnie odnawiane są poniemieckie budynki oficerskie.  No i informacja o zegarmistrzu Johannie Weule tworzącym zegary na wieże kościelne , ratuszowe. Taki zegar jest w Szczecinku, w Bartoszycach, ale i w Brukseli, Moskwie, Mediolanie. Kolejny raz , tym razem literatura pokazała, że ciekawie może być także w małym mieście. A, jeszcze taka ciekawostka. W Szczecinku jest Mysia Wyspa, z piękną plażą, a piasek tamtejszy został zwieziony m. in. z Łeby. To tyle w sprawie Szczecinka. Dziś znów ponuro, a wczorajsza aura dosłownie wymusiła wędrówkę , i ona była. Początek dnia to zakupy, gdy zauważyłam ogromną zwyżkę cen kawy, a potem nad morze, ku słońcu. Było przepięknie, wiatr typowy nad morzem dawał swobodę oddechu, szło się równo, szybko i z ogromną przyjemnością. Powrót do domu, gdzie w sobotę zaplanowałam na obiad pieczonego łososia, którego podałam z pieczonymi ziemniakami w skórkach oraz  z moją własnoręcznie wykonaną kiszonką , zrobioną z różnych warzyw. Zalewa z dodatkiem  czosnku, ziół, oliwy, smakowała niesamowicie, podobnie jak i warzywa. Zrobiłam późnym latem 3 słoiki, mam jeszcze 2 , chyba zrobię podobne z aktualnych warzyw.  Jakie to smaczne! Takie polskie kimchi.  Znów podjęłam próbę  spożywania pieczywa  ciemnego, ale skończyło się jak zwykle, bólem brzucha. Tak mam , muszę się z tym pogodzić, czyli odrzucić je w cholerę.  Ograniczyłam słodycze, chociaż mój szczypior mąż kusi, np. pączkiem z chałwą. Moja miłość do chałwy zna, ale nie poddaję się łatwo. 

14 stycznia 2022 , Komentarze (5)

Ależ wietrzysko u nas!  Hula  strasznie!!!Głowy urywa, wali w szyby, okna nie można otworzyć. Wczoraj  zostaliśmy w domu, strach było wychodzić , i jeszcze deszcz padał. Od 24 godzin co chwilę słychać  syreny straży lub karetek. Co chwila coś się dzieje. Wiat dziś wieje z prędkością ponad 100km/godzinę. Wyszliśmy na spacer, bo długo nie wytrzymujemy w zamknięciu. Wieje dziś   w stronę morza, tym samym nie ma widowiskowych fal sztormowych. Spycha wszystko w stronę Szwecji. Znów biblioteka, pożyczyłam kolejne kryminały Hanny Greń.  Na obiad dziś zupa fasolowa, taką zamówił małżonek. A męża papiery sanatoryjne dotarły wczoraj, po 16 dniach od wysłania  z Gdańska!!!!!!. Piechotą byłoby szybciej. Jutro panów stolarzy nie będzie, piła do cięcia blatu zrobiła sobie wolne, będą  w przyszłym tygodniu. Trudno, i tak bywa.  W poniedziałek  idziemy do kona na "(Nie) długo szczęśliwi", włoski film reżysera "Dobrze się kłamie...". W środę do teatru na Misery", chciałabym jeszcze jakiś koncert, ale nic ciekawego nie ma. Oby jutro pogoda dopisała, bo mam ochotę na dłuższą wędrówkę.  We wtorek mam fryzjera, tak zaplanowałam, aby jeszcze przed sanatorium była jedna wizyta. Ufam dłoniom mojej fryzjerki. Kończę czytać książkę Krystyny Januszewskiej "Ostatnia kwadra księżyca".  Po kilku kartkach zorientowałam się, że czytałam ją przed laty. Podobała mi się, teraz także , więc czytam drugi raz. Polecam. A poza tym cóż, cisza, spokój, czas płynie bez emocji. Wczoraj zrobiłam pastę z makreli wędzonej, uwielbiam jej smak, jeszcze  moja mama taka robiła. Kiedyś ryby były pogardzane, tanie , jadałam niechętnie. Dziś uwielbiam, ale ich cena odstrasza. Kupuję polędwicę z dorsza w Lidlu, ona faktycznie smakuje doskonale. Kiedyś pojechaliśmy z mężem do Orłowa na przystań rybacka, kupiliśmy ryby tuż po połowie. Ale to było dobre.

11 stycznia 2022 , Komentarze (1)

Moje skierowanie do sanatorium dotarło  tuż po Nowym Roku. Mąż nie otrzymał do tej pory, chociaż w internetowej przeglądarce jest skierowany i ujęty. Był na poczcie, zero wiadomości, przesyłka w drodze. W nfz informują, że wysłali jednocześnie, a zatem czarna dziura. Chłopina pojechał dziś do lekarza po duplikat papierów , w środę przyszłą pojedziemy do Gdańska , aby złożyć ten duplikat i odebrać duplikat skierowania. Przy okazji połażę trochę po Gdańsku, co i tak miałam w planie .  Wczoraj wizyta w Leroy udała się, kupiliśmy wszystko co trzeba, w sobotę roboty będą wykonywane. Poza tym nic nowego, spokój cisza, jak to u emeryta. Czytam kryminały polskie, odpowiadają mi, Aktualnie to Hanna Greń " Mam chusteczkę haftowaną " i Chodzi lisek koło drogi". Czyta się dobrze, wartko i książka nie nudzi.  Na obiad krupnik , naleśniki z mięsem i kiszona kapusta. Jutro będzie tylko pomidorowa z makaronem.  Waga spokojna, bez  rewelacyjnych spadków, ale staram się.  Nadal nie otrzymaliśmy żadnych kwitów dot. opłat "po nowemu". Nie  abym za tym tęskniła, ale wolę wiedzieć.  Wieczory spędzamy raczej przy muzyce, bo w tv absolutne zero.  Dziś pozdejmowałam ostatnie ozdoby świąteczne, zeszły do piwnicy. Kolejne święta , czyli Wielkanoc, spędzimy w Poznaniu , u syna. Tam raczej bez ozdób, może jakieś kwiaty kupię, aby było kolorowo. Zdrowie dopisuje, wysypiam się, stresuje mnie jedynie sytuacja polityczna, unikam więc informacji na ten temat, co nie oznacza, że chowam głowę w piasek.  To tyle, pozdrawiam z Gdyni, dziś niestety ponurej i chłodnej. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.