Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 245415
Komentarzy: 6482
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

29 maja 2017 , Skomentuj

Pogoda zrobiła w tył zwrot, a my także dostosowaliśmy się do niej. Od piątku pogoda wspaniała była, a zatem znów zajeliśmy się pracami  na działce.  Malowanie płotu, koszenie, porządkowanie, malowanie mebli kuchennych, mebli  pozostałych, malowanie tarasu, prace zabezpieczające  drewniany domek. Uff!  Pierwsza noc była bardzo zimna, bo domek jeszcze nie nagrzany. Następne już normalne, a nawet za ciepłe. Przyjemnie, pomimo tylu obowiązków. Waga nie interesowała nie absolutnie, jadłam to, co przygotowałam na wyjazd, sporo pomidorów, warzyw, ale i ciasto. Zważę się jutro rano, parcia na wylaszczenie  nie mam. 

Ręka nadal boli, ale powoli zaczynam coraz odważniej nią ruszam. Sąsiadce z działki pokazałam rezultat moich prac renowacyjno- malarskich. Była zachwycona. To miłe,

25 maja 2017 , Komentarze (1)

Spadek już był, teraz znów zastój. Przyzwyczaiłam się do tego i nie oczekuję spektakularnych spadków wagi. I tak w ciągu maja  to prawie 2kg. To nie jest mało.  Ręka mniej boli, ruszam nią coraz lepiej, a sypiam ostatnio doskonale.  Mój ukochany mąż pomaga jak może, i to ogromne szczęście, że umie wiele rzeczy zrobić. To mężczyzna,który nie dzieli spraw do załatwienia na męskie i damskie. Umie gotować, zrobić pranie , wyprasuje, pozmywa, ale i naprawi, pomaluje czy narąbie.

Dziś pogoda aż zmuszała do ruchu, a zatem był spacer  nad morze, w sumie wyszło ponad 7 km, bo zahaczyliśmy także o bibliotekę.;) Teraz zbiera się na burzę, będzie padać. Cieszy mnie to, bo od jutra pogoda ma dopisywać, a zatem pojedziemy nad jezioro. Wakacje coraz bliżej i to się już czuje. 

24 maja 2017 , Komentarze (2)

W poniedziałek spadłam ze schodów na działce, na dodatek na plecy. Uderzyłam się w głowę, mam stłuczone żebra, fioletowe dupsko i mocno obitą rękę. Na szczęście tylko obitą, bo obawiałam sie gipsu, ale RTG nie wykazał złamania czy pęknięcia.  Wieczorem w poniedziałek pojechaliśmy na SOR, ale zrezygnowałam widząc tłumy tam czekające. Spędziłabym prawdopodobnie do 8 godzin , oglądając te wszystkie zdarzenia i historie. Rano we wtorek do lekarza, potem prześwietlenie, potem chirurg. Trzeba było go znaleźć, a okazał się facetem, który tak "miło" potraktował mnie przy złamaniu śródstopia 5 lat temu. Nie zmienił się, nadal to cham.  Jedna z pacjentek sama z siebie opowiedziała, że w środowisku lekarzy znana jest jego frustracja spowodowana starta  stanowiska ordynatora w prywatnym szpitalu i kłopoty ze znalezieniem następnej pracy. No cóż, nie dziwię się, że nie może znaleźć zajęcia, przy takim podejściu do pacjentów. Głowa mnie pobolewa, ale objawów wstrząśnienia nie mam, cieszę się natomiast, że uniknęłam gipsu.:p Waga spadła ładnie przez okres powrotu z Krakowa, chociaż aż tak nie starałam się zbytnio.  Wczoraj np. spałam 2x po 3 godziny w ciągu dnia, do łóżka położyłam sie przed 21 i spałam do 7 rano. To wszystko stresem spowodowane, ale  przy okazji nie jadłam dużo.Poprzedni noc to był koszmarny ból i brak snu. 

Dziś mam rodzinny obiad z okazji moich urodzin ( już przeszły) i z okazji Dnia Matki. Goszczę rodziców a serwować im będę: pielmieni w rosole, sznycle indycze, kapustę młodą duszoną z pomidorami, młode ziemniaki, a na deser roladę malinową od Sowy i lody. Z powodu bólu reki , prawej niestety, jadam mniej , ale to dobrze mi zrobi.(senny)

21 maja 2017 , Skomentuj

W wadze zastój. Mam nadzieję na ruszenie z kopyta jutro, pojutrze. Musze nadrobić ten pobyt krakowski. 

Dziś kolejny i ostatni dzień remontu   w domku letniskowym. Wyszło cudnie, klimatycznie, przytulnie i po prostu ładnie.  Ach jak przyjemnie będzie zasnąć w takich warunkach! Oby pogoda sprzyjała, bo znów chłód nadchodzi. Zieleń buchnęła po deszczach i słońcu, rzepak kwitnie, wreszcie wiosna. Tylko ta temperatura dziś .

20 maja 2017 , Skomentuj

Dzisiejsza waga znów pokazała zniżkę, a zatem jestem pełna optymizmu co do dalszej historii z dieta. Dziś na śniadanie owsianka z jabłkiem, truskawkami i syropem klonowym. Na II śniadanie zjadłam kanapkę z humusem i pomidorem, oraz z wędlina i pomidorem. Pieczywo żytnie, do tego herbata czarna i dwa kęsy babki drożdżowej.  Na obiad będzie leczo + ogórek kiszony. Kiszonki to dobre probiotyki, a zatem trzeba je jeść. Potem koktajl z maślanki i truskawek + świeża mięta.  Dziś będę miała sporo ruchu, a zatem trochę kalorii zgubię. Czeka nas pierwsza w tym roku noc nad jeziorem. Nasz Dyzio zapakowany po dach, bo zabieramy ze sobą wyprane poduchy, kołdry, narzuty, itd. Poza tym reszta materiałów do remonciku. Ach, jak ja to lubię.

19 maja 2017 , Komentarze (2)

Wróciłam z Krakowa, jak zawsze zadowolona, zaspokojona intelektualnie, historycznie i  wizualnie. Dieta niemożliwa do utrzymania, gdy jada sie na mieście, ale codzienne wędrówki po 15 km pozwoliło na przybranie jedynie o pół kg. Wracam zatem szczęśliwa , chociaż deczko cięższa.  Od dzis biorę sie do nadrabiania, przesuwając o tydzień dieteę. I tyle. 

14 maja 2017 , Komentarze (2)

Dziś 74,6kg, czyli nadal do przodu! Trochę obawiam się nadchodzącego tygodnia, bo będę jadać poza domem, ale moja kontrola zostanie wzmożona i tyle. Nie będę się przejmować, bo wyjazd ma być przyjemnością.

Pogoda sprzyja, a zatem znów wyjazd na działkę . Dziś bardzo przyjemny dzień, bo dekorowanie, dobieranie ozdób, itp. To wszystko własnoręcznie, tym bardziej  cieszy.

13 maja 2017 , Komentarze (1)

74,7kg, a zatem w ciągu 2 tygodni  1,3kg zrzutu.  Jestem zadowolona, dumna i  mam zapał do więcej.  Jadam zdrowo, ograniczyłam znacznie słodycze, bywają dni, że wcale ich nie jadam, w pozostałe to 2 kostki czekolady gorzkiej, jakiś kęs  słodyczy, garść żurawiny.  Wodę piję w ilościach prawidłowych, bo około 7-9 szklanek dziennie.   Na. dzis na kolacje  zjadłam kawałek steku z tuńczyka z sałatka meksykańska, czyli z różnych papryk, mango, awokado, jabłka.  To było pyszne!

Dziś dzień bardzo pracowity, bo na działce kończyliśmy remoncik. Renowacja stolika  zakończona, wyszło pięknie i bardzo stylowo.  Poz tym odnowiłam drewniany wieszak, przygotowałam ładnie wyfrezowaną deskę na  wieszak w starym stylu, posprzątałam po remonciku i zostały tylko drobiazgi.  Moja wizja nabiera kształtów, a pogoda sprzyja pobytom na działce. To niesamowita satysfakcja, gdy zrobi sie coś samemu.

12 maja 2017 , Komentarze (1)

Dzionkiem porannym na wagę hop! A tu 74,7kg się pokazało! Ach jakie życie jest piękne, gdy wszystko idzie  z planem. Wczoraj wieczorem mierzyłam spodnie kupione w okolicach  marca, są ZA DUŻE W PASIE !  A zatem idziemy słuszną drogą i Alleluja .

Na śniadanie chleb chrupki jaglano- kukurydziany, do tego niewielka porcja serka Bieluch ze szczypiorkiem,  drugi kawałek z jajkiem na twardo, trzeci z powidłami.  Do pory II śniadania wypiłam 3 szklanki wody, byłam na pilatesie  wznosząc się na wyżyny wysiłkowe.  Na II śniadanie chleb razowy z pomidorem, potem wizyta w bibliotece, następnie spacer nad morze szybkim krokiem. Po powrocie do domu zajęcia kuchenne, kolejne wyjście z domu w sprawie wyjazdu czerwcowego, powrót na obiad. A obiad dziś to poezja smaków: stek z tuńczyka i szparagi zielone. Ok. 15 jestem po 5 szklankach wody, będa i następne, bo temperatura dziś sprzyja nawadnianiu. Czuję się zupełnie jak w czasie odzwyczajania sie od palenia, bo teraz odzwyczajam się od słodyczy. Nie łaknę, nie ciągnę do nich, nie mam obsesyjnych myśli.  Myśle, że będzie dobrze.

11 maja 2017 , Komentarze (1)

Słoneczko ukochane wróciło!!!! Aż chce się żyć. Waga  stoi, cieszę się, bo nie trudno zaprzepaścić to, co udało się oddać  na wieki ( mam nadzieję).  Na śniadanie jajko na miękko, 3 kromki chleba chrupkiego jaglano- kukurydzianego, 1 do jajka, 2 z pomidorem, 3 z powidłami.  Na II śn. zjadłam banana i 1/2 jabłka.  Na obiad dziś  była botwina oraz sznycel z indyka z mixem sałat. Nie czuję się głodna, pilnuję się , sporo wody piję oraz zielonej herbaty. Nadal nie czuję się zbyt komfortowo, ale czuję mniejszy brzuch , luźniejsze spodnie, itp. A' propos spodni, to w ramach prezentu na zbliżające  się urodziny kupiłam nowe spodnie, bluzeczkę i sweterek. To tylko przy okazji, bo celem dziś był zakup butów dla męża. To czwarte podejście, nie ostatnie, bo gdy to piszę, mąż poszedł sam coś zakupić. Wróciłam dziś naprawdę wkurzona, bo takiego kręcenia nosem dawno nie widziałam. Mam nadzieję, że tym razem zakup dojdzie do skutku. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.