W poniedziałek spadłam ze schodów na działce, na dodatek na plecy. Uderzyłam się w głowę, mam stłuczone żebra, fioletowe dupsko i mocno obitą rękę. Na szczęście tylko obitą, bo obawiałam sie gipsu, ale RTG nie wykazał złamania czy pęknięcia. Wieczorem w poniedziałek pojechaliśmy na SOR, ale zrezygnowałam widząc tłumy tam czekające. Spędziłabym prawdopodobnie do 8 godzin , oglądając te wszystkie zdarzenia i historie. Rano we wtorek do lekarza, potem prześwietlenie, potem chirurg. Trzeba było go znaleźć, a okazał się facetem, który tak "miło" potraktował mnie przy złamaniu śródstopia 5 lat temu. Nie zmienił się, nadal to cham. Jedna z pacjentek sama z siebie opowiedziała, że w środowisku lekarzy znana jest jego frustracja spowodowana starta stanowiska ordynatora w prywatnym szpitalu i kłopoty ze znalezieniem następnej pracy. No cóż, nie dziwię się, że nie może znaleźć zajęcia, przy takim podejściu do pacjentów. Głowa mnie pobolewa, ale objawów wstrząśnienia nie mam, cieszę się natomiast, że uniknęłam gipsu. Waga spadła ładnie przez okres powrotu z Krakowa, chociaż aż tak nie starałam się zbytnio. Wczoraj np. spałam 2x po 3 godziny w ciągu dnia, do łóżka położyłam sie przed 21 i spałam do 7 rano. To wszystko stresem spowodowane, ale przy okazji nie jadłam dużo.Poprzedni noc to był koszmarny ból i brak snu.
Dziś mam rodzinny obiad z okazji moich urodzin ( już przeszły) i z okazji Dnia Matki. Goszczę rodziców a serwować im będę: pielmieni w rosole, sznycle indycze, kapustę młodą duszoną z pomidorami, młode ziemniaki, a na deser roladę malinową od Sowy i lody. Z powodu bólu reki , prawej niestety, jadam mniej , ale to dobrze mi zrobi.