Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 267482
Komentarzy: 6698
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 18 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

12 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

W nocy nawałnica, zaczęło się gwałtownie, nagle. Błyski, huki, zlewy deszczu.  Zamykałam na gwałt wszystkie okna, spałam źle, niespokojnie. Wczorajszy film polecam  z czystym sumieniem. Trochę w tonacji Grand Budapest Hotel, świetnie się bawiliśmy. Potem coś z grilla, oglądanie wyczynów lotników, które im ciemniej, tym piękniej wyglądały. Godzinka w ogródku kawiarnianym przy lampce wina  i powrót do domu. Ludzi tłumy, z dziećmi mimo późnej pory, spacerowali, bawili się, przecież to wakacje. Dziś ma być powtórka z pokazów, ale nam już wystarczy. Tłumy niekoniecznie. Po południu zaprawiam kolejne pomidory, chcę skończyć książkę " Złota godzina" Sary Donati. Jutro chcemy jechać nad jezioro, zabiorę zatem nową powieść.  A dziś na obiad  pierś kurczaka z grilla, fasolka zielona, mix sałat z brzoskwinią i sosem malinowym ze świeżych malin. Pogoda dziś zapowiada kolejną burzę, mam nadzieję, że nad jeziorem nie ma szkód. TV podała informacje o śmierci dwóch nastolatek na obozie harcerskim , z powodu niestety burzy.  Straszne!

11 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Dziś dzień relaksu, albowiem wieczorem kino, a potem coś jeszcze. Może wino w jakiejś fajnej knajpce, może wizyta na pokazach lotniczych, z udziałem mnóstwa burgerowni, grillowni, itp.  Przed południem przeszliśmy się nad morze, a tam miasteczko zapachowe, aż ślinka leciała. Stoją wielkie ciężarówy pozamieniane na budy z burgerami, mnóstwo innych przybytków tego typu, będzie się działo!  Nie przepadam za tego typu imprezami, ale na fajerwerki lubię patrzeć, jak dziecko. Oby tylko pogoda nie pokrzyżowała  planów.  A w przyszłym roku mamy zamiar wybrać się na festiwal Boogi- woogi do Człuchowa. Zabawa tam przednia, teren ładny , a muzykę zapewniają  nie tylko Polacy. Te klimaty tez lubię. ;). Dziś zjadłam niewielką ilość chleba, odstawiam je na jakiś czas, aby obserwować organizm.  Narazie żegnam się także ze słodyczami w ilościach nierozsądnych, zostawiam tylko dostęp do sezamek, czekolady gorzkiej, owoców, w ilościach rozsądnych. Na obiad pstrąg pieczony z ziołami + salsa pomidorowo- brzoskwiniowa. 

10 sierpnia 2017 , Komentarze (1)

To szczęście, że nasz domek letni jest tak blisko domu. Po śniadaniu wróciliśmy, uciekając przed ulewami i burzami.  Wykorzystując pobyt w mieście , na jutro zarezerwowałam bilety do  kina na Paryż na bosaka. Podobno to surrealistyczna komedia , a takie lubię.  Dziś  na Tvn7 doskonały film Mała miss, przy którym płakałam ze śmiechu, podziwiając także grę młodej bohaterki tytułowej. Tam także spotkamy zwariowaną rodzinę, która dla dobra dziecka stanie murem , aby tylko miss miała swoje 5 minut. Chociażby dla tego warto zobaczyć. Obsada doskonała i gra także. ;)

Dziś zupa krem z cukinii i bób  z makaronem. Na deser borówka  amerykańska kupiona w Lidlu.  Wczorajsze wiadomości  potwierdziły zakończenie pielgrzymki, powrót syna do rzeczywistości. Teraz dziecko odpoczywa, a gdy się zrelaksuje, będzie dzwonił. Ciekawa jestem jego decyzji o dacie przyjazdu, chciałabym znów przychylić mu nieba w gębie.

9 sierpnia 2017 , Komentarze (1)

Noc była chłodna, wbrew zapowiedziom, że stanie na 17 stopniach. Kąpiel poranna odpadła zatem, bo bez przesady, prawda?  Za to luna wczoraj był ogromny, pięknie świecił i wyglądał. Romantycznie było.  Dziś z rana mąż zmagał się z ułamaną  brzozą. Wyglądała na uschniętą, ale trzymała się ostro i w rezultacie poszła leżeć z korzeniami. Przynajmniej ten kłopot z głowy. Widać zbliżającą się jesień, coraz mniej ptaków, roślinność staje się wypłowiała i nabiera różnych kolorów. A najgorsze, że myszy weszły już do domku. Musze koniecznie iść na łąki po wrotycz, podobno one tego zapachu nie znoszą. Syn jutro kończy pielgrzymkę, spodziewam się zatem wiadomości. Już tęsknię za nim. 

8 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

Tak śpiewały dawno temu Czerwone Gitary z Klenczonem. Spokój, cisza, ciepło, zielono. Już jestem po kąpieli, bo byliśmy w lesie i zrobiło się gorąco. Dla uspokojenia organizmu skok do wody, to prawdziwa przyjemność. Trochę kurek zebranych, zrobię z tego sos do mięsa. Dziś na obiad było gazpacho , tagliatelle z pomidorami i owoce  różne , w tym jeżyny leśne , z jogurtem . Makaron smakował nawet zaprzyjaźnionemu psu, wylizał patelnię do czysta. Sos był z czosnkiem, mam nadzieję, że właściciele to wytrzymają. Zabrałam ze sobą coś z włoskiego, aby przed wyjazdem przypomnieć sobie to i owo. Zainteresowanym moją emeryturą podaję, że jestem aktywną uczestniczką UTW, uczę się tańca hiszpańskiego ( sewilliana w szczególności), latino solo, czyli rumba, cha- cha, salsa, oraz języka włoskiego . Poza tym uczęszczam na pilates, a zatem mam niewiele czasu na trwonienie. Czytam b. dużo, bo ok. 4 książek na 2 tygodnie, jestem zapaloną kinomanką, często odwiedzam koncerty muzyki klasycznej, ale i jazzowej czy rockowej.  Mąż także student, bywają dni, że mijamy się między zajęciami. Chwalę sobie emeryturę, bo to faktycznie stan, w którym można realizować swoje  pasje i zainteresowania. Trzeba je tylko mieć, a nie tracic czas przed TV. Fajnych ludzi poznałam na UTW, aktywnych, z pasją. Koleżanka namawia mnie na morsowanie , biore te opcje pod rozwagę.

7 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Przesadziłam z kawą w weekend, w nocy łapał mnie kurcz w prawą łydkę. Co za ból!. Na szczęście znam sposób na pozbycie się tego, ale dziś cały dzień czuję, że tam było coś. Po śniadaniu  domowe obowiązki , koło południa pojechaliśmy do rodziców, potem zakupy.  W domu obrałam kosz kurek, upiekłam ciasteczka z ricottą , przerobiłam 4 kg pomidorów na przecier, kurki zblanszowałam i zamroziłam. Zeszło do 17 i wreszcie mogłam usiąść. Odebrałam pocztę od koleżanki, o która martwiłam się z powodu jej długiego milczenia. Zapoznałam się z propozycjami, których nie przyjmę, poczytałam Wasze pamiętniki. Na jutro szykuję się do wyjazdu nad moje jeziorko. Oby udało się pobyć kilka dni, z nogami na fotelu, z książką , z filiżanką herbaty obok.Może znów ujrzę spadające gwiazdy? Może kąpiele w jeziorze , rowery, wędrówki z kijami?  Oby!

6 sierpnia 2017 , Komentarze (6)

Właśnie wróciliśmy do domu. Spotkania z rodziną, dużo rozmów, śmiechu, sporo chodzenia po lesie, bo codziennie 8 km. Znów kurki, już po nocy się śnią. Jutro będę zmuszona coś z nimi zrobić. Poza tym spora garść już ususzonych. Trochę gry w karty, zabawa z dziewczynka l.3, kajak, ognisko. Raz na rok wystarczy. Bilety do Berlina kupione, za miesiąc rozpoczynamy wycieczkę. Od mojego pielgrzyma nie mam żadnych informacji, ale to  grupa Cisza, a zatem narazie nie ma niepokoju. Od jutra przymierzę się do nowej diety.W najbliższym czasie nie planuje wizyt z nadmiernym jedzeniem. 

3 sierpnia 2017 , Komentarze (5)

Bólu w nocy nie było, a zatem to sprawa poduszki. W domu sypiam na korekcyjnej, nad jeziorem mam zwykłą. Na szczęście kupiłam kiedyś taką maleńką korekcyjną, zabierać będę ze sobą. Martwię się o syna, który idzie w pielgrzymce z Krakowa do Częstochowy, a na trasie upał nieziemski. Trzymam za niego i za resztę, oby się udało! :| Umawiamy się z kuzynką, co która przygotuje jako dania obiadowe, aby mieć jak najwięcej czasu poza garami. Wybrałam paprykę faszerowaną w dwóch odsłonach - jedna z pieczarkami, boczkiem, cukinią i ryżem, druga z mięsem . Przyznaje od razu, że ta pierwsza mi bardziej. Poza tym upiekłam ciasto biszkoptowe z brzoskwiniami i gruszkami.Zabiorę ze sobą jeszcze chłodnik z Lidla i tyle. Wyjęłam wczoraj wieczorem z nogi małego kleszcza. Na szczęście umiem to robić, a to maleństwo było ledwo zaczepione , prawdopodobnie był od wieczornej kąpieli we wtorek. Po pobycie nad jeziorem dziś dzień kosmetyczny, a zatem manicure, golenie, nawilżanie, smarowanie, itp.  W Wysokich Obcasach Ekstra przeczytałam o  fleksitariańskiej diecie. Ciekawa propozycja, szczególnie na lato i dla osób niespecjalnie mięsnych, do których należę.  Warto spróbować, bo to bez wyrzeczeń, smaczne i zdrowe przy okazji, a dodatkowo traci się niepotrzebne kilogramy . 

2 sierpnia 2017 , Komentarze (5)

Wczorajszy dzień zakończyliśmy kąpielą o 21:30. Woda balsamicznie cudna, aż się nie chciało wychodzić. Wczoraj też zauważyliśmy nowego sąsiada, dzięcioła zielonego, rzadkiego w przyrodzie! Zjawiskowy okaz, mocno przyssał się do jednego z drzew. Cud natury! W nocy feeria błysków na niebie, ale tylko ta iluminacja, bez dalszych konsekwencji. Nie zazdroszczę mieszkańcom terenów objętych burzą. Rano spakowaliśmy się, powoli, bez spinki, bo jutro rano przegląd techniczny, a w piątek wyjazd w inne okolice.  Narazie tynkowania nie ma, zacznie się we wrześniu, bo coś tam, coś tam w urzędzie.  Dla mnie ok. już za chwilkę pranie zawiśnie na balkonie.  Po kolejnej nocy bezsennej z powodu bólu, jestem jak potłuczona, pobita i sponiewierana.  Po drodze do domu zajechaliśmy do Lidla, kupiliśmy gazpacho, bardzo mi smakuje, i być może do tego ograniczy się dziś mój obiad. Narazie muszę założyć konto  na I-C PKP, aby w superpromo kupic bilety do Berlina.

1 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

W nocy lekko padało, czyli podlało rośliny. Wbrew zapowiedziom pogoda dziś cudowna, aktualnie 28 stopni, a nad wodą przyjmuje się to lekko i przyjemnie. Kręgosłup w nocy dawał o sobie znać w postaci bólu biodra i całej nogi, bo aż do stopy. Muszę koniecznie zapisać się gdzieś na masaże. Po śniadaniu rower, znów 8 km, w tym połowa po drogach leśnych, z wądołami, piaskiem, korzeniami wystającymi na drodze, itp atrakcjami. Czuję się wówczas jak Maja Włoszczowska na emeryturze. Trzymam rower pedałami i uwielbiam tę adrenalinę, czy tym razem przejadę, czy jednak zarzuci mnie i zmusi do stopu. :p Dla ciekawych - nie nie mieszkam nad jeziorem, bywam tu wiosną, latem i jesienią, jak pogoda i obowiązki pozwolą. To domek letniskowy, a jego największy komfort w taki upał to możliwość korzystania z wody w każdym momencie. Teraz jestem po kąpieli, której zażywam wg. wskazówek ortopedy, czyli na plecach. Obok mnie lampka białego wina z wodą, czyli tzw.szprycer, najlepszy napój na upały. Dziś zabrakło koziego sera do buraków, zrobiłam zatem sałatkę z nektarynkami i rukola. Bardzo smakowita, polecam! Doprawianie według upodobań. Jutro wracamy do domu, bo autko ma przegląd, ja chcę zrobić jakieś zakupy żywnościowe, bo w piątek, jak co roku, jedziemy do kuzynki męża, też nad jezioro. Zastanawiałam się, co zrobić na obiad do zabrania, padło na paprykę faszerowaną , tę jasnożółtą. Wszyscy lubią, a zjeść można ze wszystkim. Kuzynka wybiera się we wrześniu po raz pierwszy do sanatorium i oczekuje "instruktażu " co zabrać, itp. Nad jezioro wrócimy po weekendzie, jak czas, inne zajęcia i możliwości pozwolą.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.