z rana pojechaliśmy nad jezioro, pogoda sprzyjała. Pierwsze to wyprawa na kurki, bo jutro mam zamiar na obiad zrobić omlet z kurkami i serem pleśniowym. Udało się, chociaż zbiór był mniejszy od poprzedniego, ale wczorajsza niedziela z pewnością miała wielu chętnych na grzyby. Po powrocie odwiedziła nas młoda sąsiadka, matka półrocznego chłopca. Chwile porozmawiałyśmy, mąż przywarł dosłownie ( jak zawsze) do dziecka, a ja pokazywałam co wykonaliśmy w ramach remontu. Podobało się, mam nadzieję na prawdę. Potem przeszliśmy do niej, bo tam młodzi remontują swój dom letni, powiększony o dokupioną przestrzeń.Chłopak jest niesamowicie pracowity, ma smykałkę do remontów i właściwie cały czas kręci się wkoło roboty. Nożesz prawdziwy skarb w tych czasach!
Powrót zaplanowaliśmy zgodnie z prognozą, bo przecież nie może być dłużej niż dobę ładnie, prawda? Ledwo wykapałam się , lunęło z nieba, zrobiło się ciemno, i po pogodzie. A mieliśmy zamiar pojechać jutro na kilka dni. Znów nic z tego. Decyzja o sprzedaży domku za 3 -4 lata jest zatem aktualna.