Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 245530
Komentarzy: 6482
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 lipca 2017 , Komentarze (4)

A zatem 2 veta, szkoda. Na szczęście coraz więcej osób jest zainteresowanych społeczeństwem obywatelskim, chcą nadzorować działalność rządu. Zaimponował mi Poznań  sposobem zorganizowania  demonstracji w obronie  Konstytucji i demokracji. Filmik jest na Youtube , można zobaczyć to fascynujące zrozumienie dla sprawy. ;)

Dziś pogoda klubowa, szaro i sennie, kawa bardzo się przydała. Nad morzem sporo osób, to przecież wakacje!  Uparci i wytrwali plażowali, mimo braku słońca.  Odwiedziłam fryzjera, lekko zapyziały "salon" w bocznej ulicy, ale cięcie było prawidłowe i przy okazji tańsze. Na obiad rosół z kołdunami + makaron  z szynką i bobem. Na deser galaretka porzeczkowa z jogurtem.  Czekamy z mężem na lepsza pogodę, aby wyjechać wreszcie nad jezioro. 

24 lipca 2017 , Komentarze (3)

Szwy zdjęte, pięknie się goją miejsca po. A z przychodni do rodziców. Już byli zdenerwowani sytuacją, jak to będzie. Na szczęście udało się wszystko przygotować przed fachowcami, którzy załatwili sprawę w niecałe 3 godziny. Mąż pojechał  po zakup sody, octu, zabrać z domu potrzebne rzeczy, kupić w barze mlecznym naleśniki na obiad. a ja w tym czasie już myłam, porządkowałam, znów przeglądałam produkty pod kątem ważności. Bezradność rodziców w sprawie porządków poraziła mnie swoją oczywistością i pomimo świadomości na ten temat. Nadal tylko nie rozumiem, dlaczego nie chcą przyznać się do tej niemocy. Mama rwała się do pracy, co chwila  musiała się położyć, ojciec  nienawykły do jakiejkolwiek pracy w domu zupełnie pogubiony. Wyszliśmy przed 15, wszystko już było na miejscu, umyte, ułożone, pochowane. Rodzice jak baloniki bez powietrza, prosiłam ich, aby położyli się odpocząć. Prośba z pewnością będzie spełniona, co już widziałam po zachowaniu.  I dobrze. ;) Dziś po raz pierwszy zjadłam truskawki smakujące jak przed laty, były prawie czarne, soczyste, słodkie. Pycha!

2x veto. Niby radość, ale zbyt dużo było dotychczas rozczarowania, a zatem z euforia poczekam. Nadal będzie to dla mnie Adrian i tyle.

23 lipca 2017 , Komentarze (2)

Pospałam trochę dłużej, kawa w łóżku z książką , to po śniadaniu. A potem przygotowania do obiadu ( rosół z kurczaka, różne mięsa- indycze filety, polędwiczka - otulone w ziołach od soboty, pieczone w  warzywach + makaron rigatoni + mix sałat z arbuzem, prażonym słonecznikiem i vinegretem). Spacer nad morze, chwilka z kawą w Domu Czekolady, potem już tylko lektura, muzyka, trochę TV z HGTV, bo lubię. Powoli planuję poniedziałek, bo z rana zdjęcie szwów, potem wizyta u rodziców, gdzie fachowcy będę zmieniać podłogę w kuchni, a my pomożemy wynosić rzeczy. Z Poznania dostaję od syna zdjęcia tłumów demonstrujących  w sprawie ustaw ustrojowych sądownictwa. Imponujące to i cieszy, że młodzi ruszyli. Myślę już o odzieży, jaką zabiorę ze sobą do Wenecji, chociaż to ponad miesiąc czasu jeszcze.  Zrobiłam fajną, bo nie słodką galaretkę z czerwonej porzeczki, potrzeba wykorzystania  owoców daje pomysły.

22 lipca 2017 , Komentarze (1)

Piękna dziś sobota, cieplutka, słoneczna. Rano pojechaliśmy kupić butelki do nalewki, farbę do półki, zioła. Przy okazji nabyłam fajny komplet  w postaci krótkich spodni lnianych i topu  w etniczne wzory. Niedrogo i ładne. Potem wizyta u rodziców , po której zawsze jestem rozbita i mam żal, że starość tak wygląda. Pomimo pięknej pogody  ogarnia mnie dziś smutek i brak nadziei dla Polski. Wczoraj byliśmy pod sądem, spotkaliśmy znajomych, staliśmy w gęstniejącym tłumie ludzi. Wszyscy zatroskani, martwiący się o kraj. (martwy)

Po południu kino, tym razem Zostawić Paryż. No cóż, film wakacyjny, bez urywania czegokolwiek, miejscami nudny. Szkoda! Moja waga optymistyczna, a nie staram sie nawet specjalnie o trzymanie rygoru diety. I niech tak będzie, chociaż coś jest pozytywnego.

21 lipca 2017 , Komentarze (3)

Panicz miał zostać do niedzieli, ale :" Ojczyzna wzywa". Nie chce chłopak odpowiadać byle jak na pytanie , gdzie byłeś jak decydowały się losy kraju? U mamusi?, z kotem?.  Wróciliśmy zatem dziś znad jeziora, jesteśmy już po obiedzie, Panicz pojechał. Pogoda byle jaka, znów deszczowo, zimno, ponuro, powrót raczej zadowolił.  Załatwiliśmy sporo drewna do kominka, graliśmy w planszówkę, w karty, byliśmy na grzybach, chłopcy kąpali się w jeziorze. Ja  nadal mam szwy na przedramieniu, opatrunek, musiałam zrezygnować.  Zbiór kurek pozwolił na obiad i jeszcze Panicz zabrał ze sobą ugotowane. Wczoraj późnym wieczorem odwiedziły nas dwa nietoperze. Trochę było zamieszania z wygonieniem ich na zewnątrz, bo spanie z taka wiszącą myszą to niespecjalne. Dietowo raczej swawoliłam, ale jak tu nie swawolić, gdy grill kusił polędwiczką, filetami indyczymi, cukinia, ziemniakami , grzankami z pomidorem, sosem jogurtowo- ogórkowym.  Smaczne, dobrze przyprawione, pachnące, ach! . Ale za to kolacji nie było, dwa palce na sercu!

17 lipca 2017 , Komentarze (2)

Jutro Panicz przybędzie, a zatem przygotowuję to i owo. Ale najpierw zdrowie, czyli wizyta u chirurga. Goi się jak na psie, mam ładne zrosty już, a za tydzień zdjęcie szwów. Nawet nie czułam, kiedy zostały założone, od dzis moge już swobodnie korzystać z wody. Znalazłam i tak sposób na normalne korzystanie, ale ta wiadomość  i tak jest frajdą. :)

Dla Panicza: zupa ogórkowa, bo:" coś w tej zupie jest, zawsze mi smakuje.", ciasto  z porzeczkami i malinami, polędwiczki z kurczaka  w panierce, bo:" taka fajna przegryzka.", na obiad planuje omlet z kurkami, na wyraźne życzenie. ;) Cóż, matczyne serce rozumie potrzebę domowego jedzenia. 

Mąż cierpliwie przepisuje kontakty do nowego telefonu, ja korzystam z mobilności internetowej. Lubię tę nowoczesną elektronikę.

16 lipca 2017 , Komentarze (2)

Lipiec polski trwa nadal, czyli deszczowo, bez prawdziwie ciepłej pogody.  Mieliśmy spore zamieszanie z licznikiem prądu na działce, grzejący się do czerwoności kabel, co groziło pożarem. Na szczęście mam  znajomych z uprawnieniami, nawet w piątek po południu aktywnych.  Udało się, uff!  Dziś sporo na kijkach, fajna trasa, zróżnicowana, widokowo piękna. Pod jej koniec już byłam zmęczona, bo tempo było dobre. Wczoraj trochę grzybów, krzątanie się po działce, czytanie przy kominku, czyli ogólnie odpoczynek.  Od poniedziałku chcę ograniczyć słodycze w każdej postaci. 

13 lipca 2017 , Komentarze (2)

Po wczorajszym laniu wreszcie pogoda jaką lubię. Chłodniej, słonecznie, wieje, a tym samym jest czym oddychać. Ranek stanowił ekwilibrystykę , jak się umyć, aby nie zamoczyć. Wczoraj nie udało mi się kupić ochraniacza, nałożyłam worek na śmieci, ciasno związałam i jakoś poszło. Dziś mam już specjalistyczny sprzęt i będę mogła wywijać. Spałam dłużej niż zwykle, aż do 7: 30, bo wczoraj oglądałam film , dosyć zabawny , potem jeszcze książka i zrobiła się północ.  Jutro chcemy pojechać nad jezioro, mamy spotkanie z elektrykiem, a zatem dziś przygotowania i zakupy.  Przy okazji upiekłam ciasto biszkoptowe z porzeczką czerwoną, wyszło kwaskowate, wilgotne , pycha! Na obiad  filet z kurczaka + mix sałat z truskawkami, serem pleśniowym, prażonym słonecznikiem i sosem balsamicznym. Piję sporo wody, herbaty zielonej. W czasie weekendu mam zamiar  ruszyć w trasę z kijkami. Może będą już jakieś inne grzyby, nie tylko kurki?  Dziś w Sejmie kolejny zamach na demokrację . Nie mogę o tym pisać, myśleć. Najbardziej zastanawia mnie obojetność młodych ludzi.  Oj, ciężko. 

12 lipca 2017 , Komentarze (4)

Umówiona byłam  na 8:30 , ale doktorek przyszedł spóźniony. Bez słowa przepraszam, bez wytłumaczenia, pacjent ma czekać i tyle. Sam zabieg krótki, faktycznie tłuszcz był  w tłuszczaku. Teraz jedzie to do badania, a ja czekam. Po zabiegu  nad morze, pogoda jeszcze była idealna. Sporo turystów, przypłynął znów jakiś duży wycieczkowiec. Znów spotkanie ze znajomą z wycieczki, chwilka rozmowy, potem zakupy w drodze powrotnej. Dziś na obiad zaplanowałam ziemniaki młode z koperkiem, fasolkę szparagową, jajko sadzone i troszkę pieczarek z patelni, bo chcę uwolnić lodówkę od rzeczy. Na deser truskawki z malinami + jogurt grecki z wanilią.  Za oknem już się chmurzy,  będzie piękna  pompa. W nocy zbudził mnie smród spalin i hałas. To malowanie pasów, samochód na włączonym silniku, q...wy latały w te i z powrotem. Typowo polskie- jak ja nie śpię, to inni tez nie mogą. Myślałam wczoraj i w nocy ( z powodu pasów) o programie na AWF. Pojedziemy na spotkanie wstępne, zobaczymy co i jak, decyzja zapadnie wówczas. Pociąga mnie to, bo faktycznie ćwiczenia wzmacniające kręgosłup przydałyby się.

11 lipca 2017 , Komentarze (4)

Rano wymarsz na halę targową, kupiłam wiśnie, zasypałam cukrem. Postoją chwilkę, a potem zaleję alkoholem. Nalewki robię w ilościach degustacyjnych, są poczęstunkiem na imprezach rodzinnych. Aktualnie pora na pomidory, maliny, co zainspirowało mnie kulinarnie. :p Na obiad była zupa ze świeżych pomidorów, omlet z kurkami i serem pleśniowym oraz mix sałat z malinami i serem kozim. Oj, jakie to było smakowite! Mąż po prostu odleciał. ! Lubię wymyślać takie dania sezonowe.     Spotkałam koleżankę z zajęć na UTW, namówiła mnie na udział w programie na AWF. Program skierowany do osób 60+, będziemy gruntownie przebadani, poddamy się różnym  ćwiczeniom. Spotkanie  informacyjne w sierpniu, ale  odmówię , jeżeli trzeba przyjmować jakieś leki. To tyle w tym temacie. Pogoda dziwna, ale proszę nie mówić, że to polski lipiec. Ja pamiętam zupełnie inne miesiące letnie.     Waga ok. staram się wieczorami nie szaleć. Jem często owoce, co ograniczyło słodycze. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.