Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 245762
Komentarzy: 6494
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 15 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

15 listopada 2017 , Komentarze (2)

Lubie planować, organizować, nie ukrywam. Coroczną Wielkanoc spędzamy od kilku lat w Poznaniu , ale nie u syna, bo byłoby to zbyt krępujące i niewygodne dla wszystkich. Wynajmuję zatem mieszkanie na 4 noce, z dużym stołem, porządnie wyposażoną kuchnia, wygodna sypialnią. To ponad 4 miesiące jeszcze, ale wczoraj dokonałam rezerwacji, szukając od kilkunastu dni czegoś ciekawego. Udało się znaleźć fajne lokum niedaleko Dominikanów, cena doskonała, bo Booking jest o wiele droższy od Airbnb. Tak więc ten motyw mam już zaplanowany, po Nowym Roku będę myślała o Wielkanocy. A teraz zajmuję się organizacją czasu w tym tygodniu, bo szafa jutro przyjedzie, chcę zabezpieczyć parkiet w sypialni, aby było jak najmniej zabrudzeń czy uszkodzeń. Niestety rusztowania nadal stoją, panowie przestawili tylko kawałek, a my "jesteśmy kawałkiem następnym", czyli mają czas, bo po co się spieszyć. W TVN słyszę o kolejnym skatowanym dziecku, zwyczajowo już przez konkubenta matki. Dziecko walczy o życie. Co się kulson mać dzieje! Czytała  wczoraj, że ksiądz, który w Miedzyrzeczu zgwałcił 14 latkę dostał karę  1 roku w zawieszeniu na 3 lata. Hierarchowie kościoła milczą , nie ganią, nie ponoszą odpowiedzialności za swoich duchownych. Ja wiem, że to portal o dietach, odżywianiu się i odchudzaniu, ale jak mnie dopada stres z powodu naszych  posłów "mądrych, empatycznych, życzliwych i prawych", to moja dieta wariuje. Przecież żyję w Polsce i nie mogę udawać, że nie wiem, co się w moim kraju dzieje.  Właśnie wypowiada się minister MSZ, i jak tu sie nie denerwować głupotą, brakiem taktu i umiaru tego człowieka? (strach). No nic, spadam na język angielski. Ciekawa jestem poziomu.

14 listopada 2017 , Komentarze (2)

Dziś mój ojciec skończył 88 lat. Niestety widzę coraz większe spustoszenie organizmu. Powoli chodzi, źle słyszy, ma kłopoty z pamięcią, manualnie niespecjalnie, coraz gorzej wyraża swoje myśli. Ojciec jest pazerny na życie, mam zatem nadzieje, że pożyje jeszcze. Tata nie zdaje sobie sprawy z postępującego czasu i całe szczęście. Dziś wtorek, dzień gotowania u rodziców. Przygotowałam zupę szczawiową z jajkiem, pieczonego kurczaka i marchewkę z groszkiem. Muszę posiłkować się produktami zabieranymi z domu, bo tata nigdy nie gotował i nie zdaje sobie sprawy z ilości przypraw, dodatków, itp rzeczy niezbędnych  przy przygotowywaniu posiłków. Nie przeszkadza mi to za bardzo , potrafię się zorganizować.  Od mamy nie oczekuję pomocy, bo po prostu to już niemożliwe. Traktuję ją jak   starsze dziecko, ,któremu należy cierpliwie  tłumaczyć, co teraz zrobić, przypominać o lekach, o innych niezbędnościach. Tata wymaga od mamy , aby pamiętała, a to niemożliwe, jakoś nie potrafi tego zrozumieć.  Tak to wygląda, ale nadal nie jestem  sierotą , mam ich oboje. :) Dziś poddałam się magii zakupów świątecznych. Opanowałam chęć nabycia  rzeczy niepotrzebnych acz uroczych ( bo po co mi kolejny świecznik, skoro nie wszystkie  "występują"  w okresie Bożego Narodzenia), ograniczyłam się do świeczek, bo jestem świeczkowa jak cholera, nabyłam także kolejne podkładki pod filiżanki, ze sklejki, taki bardziej skandynawski design.

13 listopada 2017 , Komentarze (3)

Pogoda nie rozpieszcza, jest po prostu brzydko, zimno i nie chce się. Ale  nie opuściłam dziś pierwszego spotkania z qigong, spodobało mi się  , nie powiem. Sporo kobiet uczestniczy, mężczyźni nie mają szans, bo nie ma osobnej szatni.  Wczoraj gotowałam trochę, bo zakupy zrobiliśmy wracając, a przed wyjazdem w lodówce tylko światło.  Tak więc dziś mam to z głowy. Po zajęciach poszliśmy nad morze, mąż teraz jest na swoich zajęciach , a ja za chwilkę zajmę się przeglądem moich ubrań.  Wczoraj zapaliłam świeczkę zapachową , w domu od razu jest aromatycznie. Podtrzymam ten zapach i dziś. Orzechy i czekolada, nie dość że ładne , to jeszcze apetyczne!:D Ja powoli zaczynam czuć zbliżające się Święta.

12 listopada 2017 , Komentarze (3)

Wizyta u szwagra udana, bo liczne rozmowy Polaków przy stole. Ale pogoda wstrętna! Przeżyliśmy burzę gradową, błyskawice, zlewne deszcze i sztorm. Próbowaliśmy przejść się po plaży, wiatr tak sypał piaskiem w oczy, że było to niemożliwe. Znaleźliśmy zatem drogę od strony lasu, gdzie oglądaliśmy olbrzymie fale z wysokiej wydmy.W Łebie było sporo ludzi przyjezdnych, niestety pogoda rozczarowała. Tylko co wytrwalsi spacerowali. Wieczory spędziliśmy na rozmowach, wspomnieniach, przy winie, kartach i  podziwiając nieporadność 7 miesięcznego Amstafa, wielkiego jak cielak, głupiutkiego jeszcze  i zabawnego. Jego gabaryty nie likwidowały gapowatości , rozczulający był w tej roli. Z powodu złej pogody nie mogliśmy obejrzeć Ojca Chrzestnego, mam nadzieję na powtórkę kiedyś ;). W drodze powrotnej musieliśmy zajechać po zakupy, znów zadziwiły nas tłumy w sklepie, widać Polacy naprawdę lubią kupować w niedziele.  Mąż  zabrał się za rozbieranie starej szafy, a ja udam się do kuchni, aby przygotować żarełko na jutro i może na wtorek. Szafa będzie montowana w czwartek, a zatem mamy trochę czasu na przągląd  rzeczy wyjętych. 

9 listopada 2017 , Komentarze (2)

Po pierwszej lekcji języka angielskiego , szybciutko przepisałam się do grupy zaawansowanej. Oj, jestem hej do przodu, szkoda byłby czasu na zabawę na poziomie I'm. Nauczanie ludzi starszych języka obcego to nie lada sztuka pokory i cierpliwości. Podziwiam:). Dziś czuje się już tę późną jesień, która charakteryzuje się  zmrokiem o poranku, szarością dnia i  szybko zapadającą ciemnością.  Dziś bulwar prawie pusty był, a akurat dziś nie wiało. Przed zajęciami męża wstąpiliśmy na kawę i kawałek sernika na pół.  Wkoło nas pełno było ludzi jedzących śniadanie, pijących kawę jak my, z dziećmi, starszych, samotnych. To fajne, gdy ludzie wychodzą , aby korzystać z dobrodziejstw miejskich typu kawiarnia, klub, muzeum. Na mojej ulicy została otworzona kawiarnia , gdzie espresso to koszt 5 zł, a zatem całkiem  w porządku. Po raz kolejny wymieniłam sukienkę w Grey Wolfie, tym razem po raz ostatni, bo wreszcie fason, który mi pasuje. W poprzedniej do pasa było ok., poniżej za luźno, za obszerni, babciowato. Czułam się stara i nieatrakcyjna, a przecież nie o to chodzi, prawda?  Testujemy z mężem rogale marcińskie, bo chcemy zabrać kilka do szwagra, aby tradycji stało się za dość. To będzie nasz wkład w Święto Niepodległości, zamiast marszy, demonstracji czy innej formy wyrażania swojego patriotyzmu , ostatnio tak popularnej  wśród  ludzi, którzy opacznie pojmują patriotyzm. 

8 listopada 2017 , Komentarze (2)

Dziś usłyszałam od majstrów, że w przyszłym tygodniu zdejmują rusztowania. Sama radość, bo już mam dość ciemności, braku możliwości wietrzenia  ze strony tynkowania oraz braku balkonu. Zapowiada się zatem pracowity tydzień, bo i szafa przyjedzie i będzie montowana, a najpierw trzeba zdemontować starą.  We wtorek urodziny ojca, znów jakieś gotowanie . Gdy znikną rusztowania to mieszkanie wymaga porządnego sprzątania. Ale, jak mówi Panicz, :Wy przecież lubicie takie  prace.. Ma racje dziecko, bo porządek koło siebie to podstawa dobrego samopoczucia.  A dziś zmiana całkowicie pogody, jest chłodniej, mżawka i nad morzem dość mocny wiatr i fale. Dzielnie podążaliśmy bulwarem, mało spacerowiczów, tylko ci, co zawsze. Odpowiednie ubranie i pogoda nie straszna. Za chwilkę idę na tańce latynowskie, będę ćwiczyć czaczę , bachiatę i salsę. Wracam spocona, ale zadowolona z ruchu. Jutro angielski, zdrowy dom i wyjście do Teatru Miejskiego. W piątek , po pilatesie, pojedziemy do szwagra , do Łeby. Po drodze zajedziemy do Sasina do restauracji U Ewy. Podają tam dobre jedzonko. A potem wizyta, mnóstwo rozmów przy stole, spacery po plaży od strony morza otwartego. 

7 listopada 2017 , Komentarze (7)

W poniedziałki będę chodzić na Qigong, a we czwartki przypomnę sobie angielski. Qigong( czytaj: czigong). to ten taniec pokazywany na filmach amerykańskich, np.w Asystencie z  z Robertem De Niro, gdzie ludzie wykonują powolne ruchy, płynne i pełne gracji. To lecznicze ćwiczenia , terapeutyczne, nastawione na wnętrze człowieka, bardzo wyciszające i   uspokajające.  Znajome chodzące i korzystające z tych ćwiczeń bardzo chwalą. Mój angielski  zaś należy odświeżyć. Kończyłam III LO w Gdyni , skorzystałam z nauki języka w sposób niezły, a teraz przyda się przypomnienie. To tyle ze zmian. Być może latino solo jeszcze mi coś powie na temat biodra, to będą dalsze decyzje. Wydaje się, że aktualne są  ok.:D Przed chwilą dzwoniła pani ze sklepu, że zamówiona przez nas szafa jest do odbioru. Fajnie, bo miała być  dopiero na początku grudnia. W przyszłym tygodniu  będziemy mieć zatem zamieszanie. Dziś u rodziców, znów obiad i na szczęście  przygotowałam sporo w domu, przywiozłam ze sobą produkty niezbędne, tj. przyprawy, trochę śmietany, warzywa , zieleninę. Poza  zamówioną przez tatę wątróbką zrobiłam zupę pomidorową z własnego przecieru, duszoną kapustę kiszoną, która została z piątku , kisiel żurawinowy z jabłkiem  oraz gulasz wieprzowy z warzywami ( papryka, cukinia, marchewka). Rodzice coraz bardziej bezradni, tempo życia ich przytłacza, zapominają, powtarzają się, pytają co chwila o to samo. Chcę im ulżyć jak najwięcej . nie pytam więc co zrobić, tylko robię, gdy widzę potrzebę. Mama zjadła dziś dużo, po obiedzie pojechaliśmy razem na pobliski cmentarz, pogoda niezła, bez wiatru. Oj starość, jesteś podstępna i niełaskawa.

6 listopada 2017 , Komentarze (7)

Dziś z rana pobiegłam do fryzjera, gdzie zawsze czytam kolorowe gazety. Tym razem słuchałam rozmowy pana strzygącego z klientami.  Facet lat 36  wiedział o wszystkim wszystko. Jeżeli ktoś chciał pomilczeć , nie miał dane.  Słowotok na każdy temat i pełno ja, mi, dla mnie, itp. Uff, myślałam cieplutko o suszarce do włosów, która zagłuszała te wynurzenia.  Potem poszliśmy do Fundacji po bilety do teatru, to na czwartek. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że znajoma z j. włoskiego będzie pilotem na wycieczce na Dolny Śląsk.  To miła wiadomość. Następnie spacer nad morze mimo dość ponurej pogody i mżawki. W drodze powrotnej zakupy , już z myślą o rodzicach i jutrzejszym gotowaniu. A teraz zastanawiam się nad tańcem hiszpańskim, bo mam dylemat. To chyba od niego boli mnie biodro w nocy . Iść dziś , czy nie iść  dziś? A jeśli zrezygnuję całkowicie , to co w zamian?  Przejrzałam listę propozycji i jakoś nic szczególnie nie wpadło mi w oczy. A może to biodro przestało boleć , gdy zastosowałam poduszkę korekcyjną między kolana? Właśnie takie mam rozterki . I tak "mniejsze" od rozterki jednego z byłych szefów, któremu przyniosłam projekt pisma do podpisu, używając na końcu sformułowania " z  wyrazami szacunku".   Cała treść pozostała bez mian, skreślił tylko te wyrazy , i zastąpił je " z poważaniem". Nazywałam to psim znaczeniem, czyli moje musi być na wierzchu. Mężczyźni tak mają, szczególnie ci na stanowiskach politycznych.

5 listopada 2017 , Komentarze (4)

Cud, miód, malina. Taka dziś pogoda. Jużem po wizytowaniu nadmorskich szlaków. Ach, jak to wygląda, jak dziś morze wabiło kolorem. Morsy w natarciu, już zaczęli swoje "zajęcia"  w wodzie. Ludzi na bulwarze, że hej! Aktywności przeróżności, co cieszy niezmiernie.  W drodze powrotnej zaszliśmy do Empiku, kupiłam  książkę autorstwa ks. Jana Kaczkowskiego "Sztuka czułości". Takie zdanie mnie zafrapowało:" Jeśli przestaniecie walczyć o relacje z najbliższymi, to będzie coś najgorszego, co możecie w życiu zrobić."  Pamiętajcie o tym, gdy nie halo z dziećmi, z partnerami, rodzicami, rodzeństwem. Tak to już jest, że to właśnie najbliżsi ranią się najmocniej i najczęściej, ale odwracać się nie można. Im dłużej trwa stan niezgody, tym trudniejszy powrót. :| Noc upłynęła spokojnie, kręgosłup przestał napierniczać, spałam snem spokojnym. Po takiej nocy  i dzień wydaje się jaśniejszy, prawda?

4 listopada 2017 , Komentarze (2)

Pogoda dopisała, wędrówka z Orłowa do Gdyni była bardzo przyjemna. Było też kino i polski film, bo jestem ich fanką. Pozycja porażająca, przynajmniej dla mnie. To film pt: "Pewnego razu w listopadzie". Nie będę opisywać treści, to trzeba zobaczyć i  posmakować  samemu, zanurzyć się w tej historii. Gra Agaty Kuleszy jak zawsze świetna, doskonała , chociaż mała rola  Probosza  jako wykładowcy, świetny młody aktor jako syn Kuleszy. No i te zdjęcia  uliczne!!! Mnie w fotel wciskało. Szkoda, że film tak mało ludzi przyciągnął, może później będzie lepiej. (tajemnica) Poza tym norma, czyli życie rodzinne  , obiad, książka, pranie, itp zajęcia domowe. Ludzie wylegli dziś na ulice, bo słońce ma to do siebie, że przyciąga. Oby jak najdłużej.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.