Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 245775
Komentarzy: 6494
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 15 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

24 listopada 2017 , Komentarze (2)

Nad ranem spadła półka zawieszona wczoraj przez męża. Na szczęście nic się nie stało, tylko małżonek najadł się strachu i wstydu. Wstydu, że nie posłuchał żony, aby wziąć inne mocowania( mądrzę się), strachu, czy półka się nie zepsuła. Ale wszystko ok, już wisi ponownie, mocno i stabilnie. Dlatego właśnie dziś wstałam po 6 i długo przed pilatesem byłam gotowa do wyjścia. A pilates dał dziś do wiwatu, czuję moje pośladki, moje uda rozciągnięte, jestem bardziej rozluźniona. Dziś było 28 kobiet, trenerka zadowolona z nas, ona widzi dużą zmianę, a ja z przyjemnością wracam z takich zajęć ze świadomością, że jeszcze mogę. Po II śniadaniu pojechaliśmy po zakupy . Najpierw Auchan, większa ilość mleka, masła ( po 5zł), mąka, cukier, sporo wina już na Święta, słodycze, przyprawy, itd. Sporo wydaliśmy, ale w wielu przypadkach skorzystałam z promocji. A ludzi było, Matko Bosko!. A przecież to normalny dzień pracy, jak im się udaje? Przy okazji  w kilku sklepach oglądaliśmy parowary. Decyzja jeszcze nie zapadła , a w gazetce znalazłam zapowiedź parowara w przyszłym tygodniu. Czyli los wyraźnie wskazuje, że powinnam kupić. Dziś na obiad zrobiłam jajko sadzone, ziemniaki i pieczone warzywa. Mocno doprawiłam je ziołami i innymi "ozdobnikami" smakowymi, były doskonałe. A teraz odpoczywam, bo wprawdzie nie przeszłam więcej niż 3km, ale zrobiłam prawie 9.000 kroków. Mam pełną świadomość, że mam nogi. 

23 listopada 2017 , Komentarze (7)

Pod koniec marca upłyną 2 lata jak jestem na emeryturze. Jak najbardziej jestem świadoma tego faktu, ale zajęć nie mam wcale mniej. Przed emeryturą większość czasu pochłaniała mi praca, na dodatkowe zajęcia nie miałam zbyt dużo czasu. Ograniczałam się do codziennych wędrówek nad morze , czasami jakieś wypady sklepowe. Większość podstawowych obowiązków domowych spoczywała na mężu. Teraz natomiast , wprawdzie wstaję o 2 godziny później, bo o 7 a nie o 5, to wcale nie mam mniej zajęć. Dom mam wylizany, jak powiedziała kuzynka męża, porządek utrzymuję, sprzątając na bieżąco, zakupy prawie codzienne, bo nie lubię robić zapasów mięsa, wędlin, itp. 3 razy w tygodniu mam zajęcia na UTW, więcej czasu poświęcam rodzicom, morze odwiedzam także codziennie. Częściej jestem w kinie, w teatrze, odwiedzam okoliczne wystawy, muzea. W domu powtarzam j,angielski, czytam Gazzetta Italia na głos, aby przyswoić sobie jak najwięcej słówek. Bibliotekę odwiedzam co 2 tygodnie, wracając z 8 książkami do domu. To sporo zajęć , dlatego dziś zrobiłam sobie dzień lekkiego odpoczynku. We czwartki nie mam zajęć, uporządkowałam tylko sekretarzyk w sypialni, odkrywając przy tym kilka ciekawych przedmiotów. Obiad ograniczyłam do wczorajszej zupy oraz kupnych pierogów z kapustą i pieczarkami. Nie odpuściłam morzu, bo dziś przepiękna pogoda i spacer był obowiązkowy. Przeszliśmy 7 km , wykonując prawie 12.000 kroków. Jutro ma pilates i z ogromną przyjemnością rozciągnę swoje ciało. A teraz będę pomagała mężowi skręcać półkę, która kurier z DHL właśnie przyniósł. 

22 listopada 2017 , Komentarze (2)

Pogoda zniechęcająca, ale nie nas, wytrawnych marszowiczów! Poszliśmy nad morze, ludzi prawie 0, zacinał śnieg z deszczem, zimno, mokro. Szliśmy jak motorki, 5 km. w niespełna 40 minut, rozgrzani i zadowoleni ze zwycięstwa nad lenistwem. Niestety, kto nie lubi listopada, ma dziś prawdziwe powody. Ja do takich osób należę, ale się nie poddaję. Na obiad dziś zrobię zupę ziemniaczano-porową , krem oczywiście, z krakersami z szynki szwarcwaldzkiej.  Na II danie pieczone uda kurze i brokuł gotowany na parze.  Za chwilkę wychodzę na latino solo, czyli będę ćwiczyć czaczę, salsę, bachiatę, itp. Z pewnością rozgrzeją takie rytmy największego smutasa. A po południu i wieczorem oddam się samym przyjemnościom, czyli lekturze, muzyce, i marzeniom o wykonywaniu zmiany starej witrynki na stolik kawowy.;).

21 listopada 2017 , Komentarze (10)

Listy do M3 - i niech to będą ostatnie listy. Gdyby ktoś prowadził audycję radiowa jak aktorka Różczka,  gdzie każda sekunda jest na wagę złota, to  byłaby to najgorsza stacja , z najgorszym prowdzącym. Aktor Zamachowski, kiedyś mój ulubiony, teraz gra ogony byle jakie i byle jak. Aktorka Szapołowska , no tak,  ona  ma być a nie grać. Aktor Szyc, z taka waga   jak dwa Gibony, raczej nie dogoniłby nikogo, niewiarygodna postać. Aktor Grabowski, nie wyszedł z roli Kiepskiego, a szkoda. Aktor Malajkat , najbardziej mi szkoda, że brał udział w czymś takim.Niby zagubiony i w rozpaczy, a nagle jak ręka odjął , cud i tyle. Gościnny udział aktorki Stenki niezły, ale dupy nie urywa. Rola statyczna . Aktor Karolak powtarzalny i właściwie bez gry w tej części. Film nudny i tyle. Na sali cisza panowała, tylko kilka chichotek reagowało na psią dupę. Aktorka Dygant powinna wnosić o zwrot kasy za wykonany dziób kaczy, bo wygląda po prostu nieładnie.  Fabuła o niczym, ludzie mieszkający w mieszkaniach jak z bajki, jedynie Stanisława Celińska pokazała prawdziwe mieszkanie wcale nie bogatych .  Młody Kazik nieprawdziwy i tyle. Zbiór ogromny aktorów wcale nie marnych, tylko po co? Uznaliśmy z mężem, że należy raz na jakiś (rzadki!) czas obejrzeć taką głupotkę, aby docenić  filmy prawdziwe, na które z pasją chodzimy. To jest moje zdanie .

21 listopada 2017 , Komentarze (1)

Wczoraj wieczorem w rozmowie telefonicznej z ojcem znów kryzys. Staruszkowie pękają wobec bezradności. Padają między nimi niepotrzebne słowa, ale dziś nie wracałam do tego,oni też nie, a zatem wszystko minęło. Rano ( w sypialni 9 stopni!), pojechaliśmy do Castoramy po dodatkowe półki do szafy. Czekaliśmy pół godziny i produkt gotowy. W tym czasie kupiłam wosk do mebli, bo chcę znów wyczyścić stary kredens, obejrzeliśmy meble łazienkowe i poraziła nas cena gotowych, podobających się. Jednak stolarz będzie sam to robił,  inny koszt. Szukaliśmy  czegoś sosnowego na ścianę, ale zero, natomiast do mojej pracy  z witryną jest wiele materiału , cieszę się. To poczeka do wiosny. Pogoda dziś wspaniała, piękne słońce, ale dziś gotowanie u rodziców. Trochę szkoda, że nici z wypadu nad morze, ale dobry uczynek i okazanie troski jest ważniejsze. Zupa grzybowa bardzo smakowała, będzie jeszcze na jutro. Poza tym kotlety z piersi kurczaka, bo takie mięso ojciec kupił,  ale także pieczony w papierze pstrąg łososiowy , sałata lodowa z koperkiem w sosie vinegret i zapiekane jabłka z miodem, cynamonem i płatkami migdałów - to nasz wkład. Rodzice zadowoleni, najedli się do syta, mama spokojna, że nie musi się wysilać i wymyślać, kiedy jej nie wychodzi. Po naszym wyjściu mieli zamiar na małą drzemkę , i dobrze. A my znów do szafy, przekładanie na półki, chowanie do pudeł, pozbywanie się zbędnych pojemników. Fajnie wyszło. Za pół godziny ruszamy do kina na chwilkę rozrywki. Zasłużonej. 

20 listopada 2017 , Komentarze (5)

W nocy katar nie dawał mi spać. Na dodatek myśli, jak zorganizować wtorek u rodziców, co im ugotować. To chyba pozostałość po obejrzeniu MasterChefa, gdzie znów Ślązacy rządzili.  Fajna ta tegoroczna grupa, taka bez zadęcia.  Dziś na qigong były bardzo fajne ćwiczenia prozdrowotne. Było masowanie nerek, jajników, serca, wszystkich kończyn. Były ćwiczenia  przeciwzapalne i rozluźniające. Czy wiecie, że według medycyny chińskiej  płuca to  centrum smutku, nerki to stres, brzuch to energia, a wątroba to oczywiście złość. Należy zatem dbać o swoje ciało w całości. Wracałam rozluźniona, zadowolona z siebie  i dumna, że kolejny raz nie poddałam się czarnym podpowiedziom, aby zostać w domu, w cieple. A na zajęcia przychodzi ponad 30 kobiet, żaden facet!:D. Kupiliśmy na jutro bilety na Listy do M. Podobno całkiem przyjemna komedia, a my chcemy trochę zabawy. Dla rodziców kupiłam mrożona zupę grzybową. Już kiedyś ja jadłam, smakowała mi.  Na II danie danie to, co ojciec kupi. Muszę jeszcze podjąć decyzje odnośnie jarzynki.  Dzisiejszy wypad nad morze nie był tak przyjemny jak wczorajszy, bo i pogoda gorsza. Ale to tylko kwestia ubioru. Bałtyk dziś siny, chmury odbijają się w wodzie. I faktycznie chłodny wiatr podkręca nieprzyjemne uczucie dyskomfortu. Muszę odrobić zadania z j. angielskiego, a zatem , pa.

19 listopada 2017 , Komentarze (4)

Przy oglądaniu HGTV przyszedł mi pomysł na wykorzystanie witrynki, która wobec nowej szafy nie mieści się w sypialni.  Zrobię z niej stolik. Znajomy stolarz, który nas odwiedził , zobaczył moja pracę ze stolikiem nocnym i pochwalił, a nawet zachęcił do innych "dzieł"  Programy  o urządzaniu wnętrz, o remontach czy renowacjach, są niewątpliwa inspiracją.  Kupię tylko 4 nogi sosnowe, dwie deski na blat, witrynkę spatynuję, zabejcuje uszkodzenia i polakieruję. Już się ciesze na taka pracę. :) Przegląd odzieży c.d. Tym razem u męża, kila rzeczy poszło się bujać . Szafa robi się coraz bardziej przestronna , co mnie cieszy. Dziś pogoda raczej barowa, ale plener był, a jakże! Nad morzem wiało chłodem, ale Gdynianie nie boja się wiatrów, mamy szczęście żyć bez smogu. Oglądam ostatnio na  Planet + "Polska z góry" Dziś były Kaszuby, znane nam miejsca, jak chociażby wieża widokowa na Wieżycy, najwyższy taki  punkt w północnej Europie, jeziora wdzydzkie , Bory Tucholskie . Serce się cieszy, gdy wiesz, że oglądasz coś, co znasz, co podziwiałas na własne oczy. 

18 listopada 2017 , Komentarze (5)

Przy tego rodzaju czynnościach, jak zmiana szafy,  z pewnością pojawią się potrzeby wykonania czegoś dodatkowo. I tak jest u mnie, bo znów zrobiłam przegląd, kilka przydasiów poszło do śmietnika , część do piwnicy, od razu zrobiło się luźniej. Przy okazji zamarzyliśmy  o nowej zabudowie do łazienki, półce na książki. Mąż zadzwonił do pana Mirka, który w lutym remontował u nas, bo on i stolarz.  Przyjechał, ale okazało się, że stolarkę zarzucił , nie ma nawet odpowiednich narzędzi. Dał namiary na jakiegoś kolegę, ale to  od nas ok. 50km. nie wiem czy warto. Przywiózł natomiast w prezencie dwa pstrągi dopiero co złowione. Zrobiłam mniejszego na obiad , upiekłam go w piekarniku  z opcją grilla, dałam sporo ziół , cytrynę i zielona pietruszkę. Ryba wyszła rewelacyjnie, smakowała nieziemsko i o żądnym smrodzie rybim w domu nie ma mowy. Pstrąga drugiego oczyściłam z zamroziłam , a dzisiejszego podałam  z kaszą pęczak, z sałatą z sosem vinegret, a przed rybą był rosół z lanymi kluskami. Upiekłam tez biszkopt z renetą, cynamonem i płatkami migdałów, oraz polędwiczkę wieprzową na jutro na obiad. :p. Czytam aktualnie książkę Małgorzaty Mroczkowskiej pt " Od jutra dieta". To nasza koleżanka w walce z nadwagą, jej teksty znam dobrze, zna każda Vitalianka, to jakbym czytała pamiętniki koleżanek " w niedoli". Pogoda dziś taka zmienna, aktualnie ponurawa, idzie na deszcz, podobno i ze śniegiem. W radiu zapowiadają na Pomorzu burze. Ostatnią burze przeżyłam w zeszłym tygodniu,  była burza gradowa, nieciekawe zjawisko.  Mąż cierpi dziś na ból kolan, faktycznie zmiana pogody murowana. Gratuluje sobie wczorajszego wyjazdu na dzialkę. 

17 listopada 2017 , Komentarze (1)

Szafa przyjechała zamiast do 16, to przed 19. No nie powiem, co mną targało, jak to się odbiło na montażystach. Mimo zapewnień o ostrożności, ściana uszkodzona. I jak się nie ma to odbijać na diecie, skoro w stresie zjadłam pączka?  Cholera mnie bierze i tyle.  Do północy układaliśmy, a i tak  było to tylko chowanie rzeczy z jednego miejsca do drugiego. Teraz mogę spokojnie przemyśleć, co, gdzie, jak i z czym.  Poszłam spać grupo po 1, o  pilatesie dziś nawet nie pomyślałam, ale za to załatwiliśmy inną rzecz. Byliśmy na działce, ogaciłam rośliny, przysypałam korzenie korą, wykopałam cebule i karpy. W domku inwazja myszy, mój węch wariował , bo nie znoszę ich zapachu. Jakbym weszła do sklepu zoologicznego i stała przy akwariach z gryzoniami. Wymiotłam 2 szufelki ich odchodów. Musimy pojechać rozrzucić trutkę, nie ma rady. Na szczęście nie włażą do góry. Pusto na działkach, ktoś liście palił  i dym ładnie pachniał. Droga utwardzona obiecana przez gminę na wczesne lato, do tej pory  z dziurami. A kasa leży na subkoncie i  śmieje się z nas. Pelargonie na działce jeszcze pięknie kwitły, zostawiłam je w skrzynkach, co tam. Obiecałam jednej z Vitalianek zdjęcie świeczek na parapecie. Zapomniałam o tym, a potem zdjęcie z telefonu  zlikwidowałam, nie pamiętając o obietnicy. Tak zaczyna się skleroza i rozkojarzenie. Teraz muszę poczekać, aż  zrobię kolejną dekorację, bo tamte świeczki "poszły z dymem".Inaczej mówiąc, muszę pamiętać, aby pamiętać. ;). A za chwilke udaję się do sypialni na c.d. układania . 

16 listopada 2017 , Komentarze (3)

Od rana  jesteśmy w pogotowiu. Oboje z mężem jesteśmy niecierpliwi, i chociaż wiemy o dostawie po  14, to już , już chcielibyśmy. Ale najpierw morze, no bo jak tak bez zobaczenia wielkiej wody. Ona dziś przepięknie się srebrzyła, łagodnie falowała, prawie stojąc w miejscu. Ludzi sporo pomimo wczesnej pory ( przed 10) i dnia powszedniego.  Rześko było i przyjemnie. Maszerujemy zawsze dość szybko, wracam do domu z zarumienioną twarzą i często mam mokre plecy pod plecakiem. Wczoraj pierwsza lekcja angielskiego. Weszłam do grupy jak w masło, bez problemów. Na lekcji poprzedniej omawiali tekst z poziomu gimnazjum, wczoraj pracowaliśmy na tekście z zakresu liceum. Bez problemu  główka pracuje, czyli tego się nie zapomina.  Wymowę mam lepszą , nie odstaje pod względem znajomości słówek, czasów, nie boję się rozmawiać. Będzie dobrze:). Moja nadkwasota znów się odezwała. Prawie ćwierć wieku temu stwierdzono u mnie  helikobakter pyroli , a zatem mam prawo cierpieć na nadkwasotę. Narazie biorę zapobiegawczo Renni, ograniczam produkty powodujące tę dolegliwość. Powinno wystarczyć. Sprawa tynkowania bez zmian, nadal kulson mać, bo panowie zajęli się zbijaniem tynku w dalszej części budynku. Moja część jest gotowa do pomalowania, ale widać nie zasłużyliśmy. Wpienia mnie to niewyobrażalnie. Tylko faceci tak potrafią bezdurnie pracować. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.