Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 245895
Komentarzy: 6494
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 15 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

20 stycznia 2018 , Komentarze (3)

Już w domu, było całkiem, całkiem. Komfortowy pobyt, rozpieszczona zostałam. Basen wspaniały, szlafroki puszyste, żarełko smaczne, zabiegi rozluźniające. A na dodatek doskonała cena.  Droga powrotna bez przeszkód  a powrót zawsze działa na mnie pozytywnie. Chwilka przerwy, bo skończyłam oglądać na Ale kino+  serial pt"las" , i zajrzałam na Vitalię. Czytam pamiętniki,są to wyznania z reguły osób bardzo młodych i młodych. A ja muszę pamiętać, że w moim wieku już metabolizm nie taki, że zdrowie nie pozwoli wykonywać ćwiczeń dla 30 latki. I tak w basenie ostatnio  ćwiczenia były dla mnie betką, wykonywałam je w rytm muzyki, chociaż  w wodzie to wcale nie łatwe, a obok młodsze kobitki jakoś tak mniej ambitne były. Nie ważyłam się od tygodnia, bo nie było okazji, nie wiem zatem z czym zaczynać będę jutro.  Kupiłam dziś pieczywo chrupkie jaglane, paprykę czerwoną, trochę nabiału, mięso indycze, jabłka. Na niedziele wykombinuję z tego posiłki, a na pozostałe dni muszę odszukać diety z Vitalii, które kiedyś miałam. Mój cel , to 1 kg na tydzień. Odrzucenie  pieczywa, słodyczy , dodanie wiekszej ilości zieleniny i warzyw powinno przynieść rezultaty. Tak przynajmniej oczekuję. 

19 stycznia 2018 , Skomentuj

Piątek wieczorem, a zatem pora się szykować do powrotu. Sporo nowych ludzi przyjechało na weekend, a my chcemy iść jeszcze na basen. Mam nadzieje, że nie będzie tłoku.  Dziś dzień przetykany zabiegami , na spacer poszliśmy dopiero po obiedzie . Nie interesują nas sklepy, a zatem kierunek zalew. Smutne to miasteczko poza sezonem, młodzi nie mają gdzie się podziać, nie widać żadnych propozycji, a teraz mają ferie. Chcieliśmy pograć w ping- ponga, ale ktoś "schował" siatkę. Pytanie do obsługi zostało bez echa. Cieszę się, że wracamy, bo chciałabym już zająć się swoja wagą. Wracam na aquaerobic, zostawiam pieczywo, porzucam słodycze i podjadanie.  Wzorem Dużejpandy zakładam na nadgarstek gumkę, będę nią szarpać przy chęci grzeszenia zgubnego. Łatwo nie będzie, bo jestem nieprawdopodobny łasuch na słodycze.   Mój tydzień będzie zatem obciążony 3 x ruchem  grupowym, ( pilates, basen, taniec latino) codzienną wędrówką nad morze , zobowiązaniami dietowymi wobec siebie.  Nie zrezygnuję całkowicie z kawy, bo taka z kawiarki, świeżo mielona  raz dziennie będzie akurat na popołudniową godzinę.  Już teraz popijam przede wszystkim herbatę zieloną, herbatkę z pokrzywy, herbatkę malinową. No, może dobra, czarna herbata zastąpi czasem kawę.  Nie chcę więcej piać, bo to zapesza.

18 stycznia 2018 , Skomentuj

Znów sypie, jest pięknie, biało, podniośle.  Po śniadaniu poszliśmy do Muzeum Ziemi Kamieńskiej. Zawsze w małych miejscowościach odwiedzamy takie miejsca, to żaden wysiłek , a można zobaczyć coś ciekawego. I tym razem tak było, smutek przemawiał z eksponatów poniemieckich, bo przecież to ich ziemia była przez wiele wieków. Zdjęcia zniszczonego okrutnie miasta miasta, jak rany na ciele. To wszystko pokłosie polityki i niestety tak było od czasów dawnych.  Zrezygnowaliśmy z obiadu w uzdrowisku, udaliśmy się na rybę do baru "U Zubowicza."  Kilka stolików. kilka propozycji podania , wybraliśmy zupę rybną ( smaczna, ale bez zachwytu) i smażonego dorsza. Ryba świeża, ale zbyt nasączona olejem przy smażeniu. Ale i tak wygrana nasza, bo propozycja uzdrowiska  pieczeni rzymskiej , której oboje nie znosimy, była nie do przyjęcia. Objadłam się jak bąk, raczej zrezygnuje z kolacji. Dziś znów masaże, bardzo je lubię, wieczorem aquaerobic i trochę wysiłku w wodzie. Potem popływam chwilkę, po wczorajszym basenie czuje mięśnie nóg, to dobrze. Teraz tylko martwię się pogoda, aby nie sypało tak w czasie powrotu. W zeszłym roku było podobnie, gdy wracaliśmy z Inowrocławia. Widoczność na 20 m, zamiecie na autostradzie, strach było jechać. 

17 stycznia 2018 , Komentarze (6)

Nie potrafię poradzić sobie z podjadaniem między posiłkami. Zostało jabłko? Trzeba zjeść, bo się zmarnuje ( głupota jakaś!), dobre te ciasteczka? daj spróbować , i tego typu reakcje mojego organizmu, którym podobno rządzę. Fakt, że ruchu mam dosyć, bo np. dziś godzinka ping-ponga, spacer po Kamieniu Pomorskim, dwa masaże , a jeszcze basen planuję ok. 20. Ale dziś zobaczyłam swoje nagranie z gry w pingla i zamarłam. To ja? Taka duża? Musze coś z tym zrobić, niedługo spotkanie z koleżankami z pracy , a tu  rozsypka. ;(. W tutejszym sanatorium, nazywającym się Instytutem Badawczym, sporo osób po urazach kręgosłupa, na wózkach. Doskonale dają sobie radę i widać, że obyci z kalectwem. Gorzej z rodzinami. Jest mężczyzna z zona i córeczka ok. 4 lat. Ona na wózku, być może SM, on pcha, dźwiga, karmi, zawozi, Młody jeszcze, życie przed nim, żal.  Inna para, kobieta opiekuje się mężem na wózku, zmęczona, co widać, lekko zaniedbana i przytłoczona sytuacją.  Gdy uświadomię sobie ogrom różnego cierpienia spowodowanego tym kalectwem, dziękuję opatrzności, że jestem zdrowa i mam gdzieś problemy związane z waga, zjedzeniem niewłaściwego posiłku czy nieodrobieniem lekcji gimnastyki. :|. Dziś byliśmy w katedrze na koncercie organowym, wraz z wycieczką Duńczyków, całkiem sporą. Koncert taki sobie, ale organy znane i podziwiane, z corocznych koncertów w czasie wakacji.  Miasteczko o tej porze roku puste i ciche. Dziwi mnie brak piekarni, w całym mieście nie ma ani jednej. A przecież chleb  dla wielu to podstawa. Sypiam tu doskonale, widać służy mi ten pobyt. To był dobry pomysł.

15 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Jestem  po basenie, po masażu, po spacerze. Rano konieczna wyprawa do Gryfic, aby wykonać zobowiązanie rodzinno- finansowe. Inaczej się nie dało. Spacer po powrocie, pomimo mroźnego wiatru, który upierdliwy do bólu. Ustaliliśmy miejsce znanej tawerny z rybami, mam nadzieję, że uda się wpaść przed wyjazdem. Masaż przyjemny i rozluźniający, a gimnastyka w basenie energetyczna i bardzo potrzebna. Może uda się zrzucić trochę z paska. Jedzenie smaczne i różnorodne. Ogólnie zatem zadowoleni jesteśmy. To tyle. znad drugiego, zachodniego krańca Polski.

14 stycznia 2018 , Komentarze (5)

Tak śpiewała Osiecką M. Rodowicz. Kiedyś ją lubiłam, dziś uważam , że brak klasy.  Od rana jazda, bo wyjechaliśmy przed 8. Po drodze łapaliśmy i -7 stopni C. Gdy wysiadaliśmy na  postój przy stacji benz. zimno było, oj zimno. Droga pusta, ludzi wymiotło i trzyma w domach. Nawet zwierząt po drodze prawie zero, bo tylko 4 sarny.. Zajechaliśmy na miejsce ok. 13, był jeszcze popas na kawę i sernik. Na szczęście budynek pobytowy jest nowiutki, pokój ładny, b. duża łazienka, wszelkie udogodnienia, jadalnia oddzielona od starej, NFZ otwskiej części sanatorium.Po obiedzie poszliśmy zapoznać się z Kamieniem Pomorskim. To była krótka wizyta, bo naprawdę mroziło. Ale już wiem, że warto zobaczyć katedrę,przejść się wzdłuż murów starego miasta, posłuchać w środę koncertu organowego .Jest kilka ciekawych obiektów do bliższego obejrzenia, marina nad zalewem była dziś całkowicie pusta. Miasto żyje sezonem , teraz śpi snem zimowym. Czekam na jutrzejsze zajęcia i zabiegi, chcę się popławić w basenie solankowym, zamówię dodatkowy masaż twarzy i dekoltu, może coś jeszcze wpadnie do głowy. W budynku jest stół do tenisa stołowego, może zagramy partyjkę. 

13 stycznia 2018 , Komentarze (1)

Znów zimno, wieje od strony Finlandii jak cholera. Spacer galopem, bo twarz mroził ten wiatr. Wczoraj dowiedziałam się o przykrej sprawie , której doznała moja młodsza koleżanka z pracy. Myśli na ten temat spowodowały bezsenność. Dziewczyna zaangażowana w pracy do bólu, pełniła kierowniczą rolę. Co poszło nie tak? :( Przeglądam książkę darowaną na gwiazdkę pt." Italia do zjedzenia"  To pięknie wydana książka z przepisami   Bartka Kieżuna, opisująca przy okazji miejsce pochodzenia potrawy. A ponieważ moja rodzina wie o mojej fascynacji Italią, teraz mam tę przyjemność  powodującą ślinotok. I nie tylko, bo od razu otwiera mi się klapka na nowe doznania podróżnicze. :) Lodówka wyczyszczona  z jedzenia, po co ma zalegać gdy nas nie będzie. Kwiaty podlane i zabezpieczone, rachunki terminowe opłacone, czyli co zostało? Pakowanie przecież, ale to chwilka tylko, bo przemyślenia zrobiły swoje. Dziś waga znów łaskawa, nie wykazała wczorajszych gorszących chwil. Ale po powrocie i tak muszę zrobić badania na nietolerancję. Za często mam bóle, wzdęcia, gazy itp. przyjemności trawienne.

12 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Dzis waga łaskawa, znów lekki spadek. I zawsze, ale to zawsze, na to konto zjadam coś słodkiego. Głupota totalna, niezrozumienie tematu, pomroczność . A teraz oczywiście mam wyrzuty sumienia, ból brzucha i odruch wymiotny. To obraz mojej osoby, mądrej, dojrzałej, obeznanej teoretycznie z tematem diety. Kopa w tyłek i tyle. Jedyne wytłumaczenie to fakt, że zimno dziś pieruńsko, wieje z północy strasznie i tak wdziera się w zakamarki odzieży jak nie wiem co. Po powrocie do domu  byłam przemarznięta  i naszła mnie ochota nieopanowana. A byłam z ojcem w banku załatwiać sprawy. Staruszek, chodzi powoli, tym bardziej zimno nam było. Patrząc na tatę zaczęłam sobie wyobrażać moje życie w wieku 89 lat , i ogarnęła mnie taka wyrozumiałość dla starości, jak nigdy dotąd. A ile jeszcze lat będę mogła z ojcem tak wędrować? Niestety mniej niż więcej. Dlatego wybaczam sobie tę chwilę głupoty, bo jak to inaczej nazwać , i obiecuję poprawę, sobie obiecuję. A ponieważ mam szacunek do siebie, zrobię dużo , aby słowa dotrzymać. 

11 stycznia 2018 , Komentarze (3)

Oboje z mężem dostaliśmy od syna na Gwiazdkę m.in. notesy firmy Papierniczeni.pl. Są ładne, zgrabne, estetyczne . Wszyscy  w rodzinie lubimy pisać, notować, gromadzić informacje. Można to robić także  w notesach , które przyjemnie wziąć do ręki Jeden taki przeznaczam w tym roku na zapiski z podróży. Pierwsza w tym roku już w niedzielę.  Mąż zapisuje coś swojego w podobnym notesie, nie wnikam co. Syn zawodowo lubi pisać , robi to często z musu, tak więc cala rodzina kultywuje coś, co zanika niestety. Na Święta większość życzeń nadeszła drogą mailową lub smsową. To takie zwyczajne, pozbawione indywidualnych cech nadawcy. Ale też to symptom czasów, niestety. :(

Dziś mroźno, poszłam do fryzjera  lekko przyciąć włosy , zmarzłam. Włosy rosną mi   szybko, a przy pewnej długości zaczynają żyć własnym życiem, co staje się nieznośne. Mąż w tym czasie był kierowca dla rodziców, wioząc ich do i od lekarza. Na szczęście zauważył ubiór mamy zbyt lekki  jak na tę porę roku i temperaturę, i interweniował.  Potem drobne zakupy, przygotowania obiadu, jakieś powtarzalne czynności domowe, i zrobił się wieczór.  Waga dziś łaskawa dla mnie, bo mniej o 300dkg. Teraz chwilka z Vitalią, a potem wracam do książki, zawinięta w koc, z herbatą malinową obok.  Jeszcze tylko świeczkę zapalę i będę mieć swoje hygge po polsku.

10 stycznia 2018 , Skomentuj

Dziś fale całkiem wysokie i wieje jak cholera zimnym wiatrem ze wschodu. Zmarzłam  w nogi, bo spodenki tylko dżinsowe.  Zaszliśmy zatem na kawę do jednej z kawiarni przy bulwarze. Tam zawsze sporo ludzi i ciepło bijące od prawdziwego kominka. Gdy zdjęłam ciepłą czapkę , poczułam jak mnie przewiało. Rozgrzani ruszyliśmy dalej. W Lidlu udało się kupić aperol i  wspaniałą rioję czerwoną, której dawno nie było. Aperol już na lato, jako wspomnienie z Wenecji, rioja   musi być dodana do przepisu , który rano znalazłam w kolejnej książce Carofiglio " Świadek mimo woli"  To pulpety z piersi kurczaka, gotowanej, z dodatkiem szynki , parmezanu, itd. Smakowicie się to czytało, mam zamiar zrobić na jutro. Zapowiedzi pogodowe na czas naszego wyjazdu, to trochę zimy. Całkiem fajnie. Dziś na obiad będzie łosoś  pieczony, smarowany musztardą. Kiedyś wypróbowałam ten przepis i zasmakował rodzinie. Nie przepadam za łososiem, ale nie było ciekawszej ryby. Do tego będzie mix sałat , a wszystko poprzedzone zupą krem z brokuła. Ograniczam słodycze , dla zdrowia i dla urody. Wprawdzie zima sprzyja bardziej kalorycznemu jedzeniu, ale bez przesady, abym we wiosnę weszła  w większym rozmiarze. To trudne dla mnie , bo uwielbiam krówki łaciate, chałwę, ciasteczka bebe, czekoladki , pralinki, ciastka kremowe. Mam dalej wymieniać ? 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.