Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 245910
Komentarzy: 6494
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 15 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Pora już, bo wiosna nadejdzie niebawem. Ruszyć się trzeba  bardziej zdecydowanie w kierunku poprawy wizerunku. Ładnie się pisze takie słowa, a wiadomo,że wykonanie to zupełnie inna bajka. Ale skoro rzuciłam palenie z dnia na dzień, to powinno się udać. Muszę jeszcze tylko przekonać siebie, swój umysł, że warto i tak trzeba. :) Dziś pogoda do dupy, pada, a nawet leje. Koleżanka przebywająca w Hiszpanii przysłała zdjęcie słońca, ciepełka, a tu koszmar i na dodatek wieje. Cóż tego, że bez smogu, skoro wyjść się nie da. Podejmę próbę po obiedzie. A na obiad dziś jajko sadzone, kalafior i brokuł z wody  i oczywiście moja zupa orientalna.  Buty zamówione  nadeszły, są bardzo wygodne i rozmiarowo akurat.  Porządnie wykonane i ładne. Za 55zł, to naprawdę niedrogo.   Syn przebywa akurat w Portugalii, ciekawa jestem, czy zaspokaja swoje smaki owocami morza. On jeden z rodziny lubi te robaczki, mnie odrzuca sam zapach ( a raczej smród). Chyba zapiszę się na basen, bo sama ćwiczeń nie podejmę, a gdy jest jakieś zobowiązanie, to łatwiej je wykonać. 

29 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Dziś po raz pierwszy zrobiłam zupę orientalną.  Z użyciem sosu sojowego, mleczka kokosowego, makaronu ryżowego chilli , imbiru, cytryny, warzyw i 4 skrzydeł kurzych. Zupa wyszła bardzo dobra, ostra i pożywna . Porcja na jutro jeszcze jest, a zatem i jutro będę się delektować. Najważniejsze, że smakowała i małemużonkowi, tak więc pomysł był dobry.  ;)Dziś pogoda pod psem, bo pada, zacina tym deszczem, bo wieje ostro. Na balkonie przewrócił nam wiatr szafkę, stłukła się doniczka , szkoda. Nad morze nie było co , bo wiatr ludzi przestawiał, poszliśmy zatem wymienić książki do biblioteki, zapłacić ratę za wycieczkę, zakupy do PiP , między innymi po produkty do zupy. Kupiłam także , w Rossmannie, peeling do głowy, z rokitnikiem, produkt Estoński. Pobudza ukrwienie głowy, co robi doskonale na cebulki.  Wprawdzie nie mam kłopotów z owłosieniem, ale zawsze pomóc można. Teraz zajęłam się "obrabianiem"  papierów bankowych, przelewami, zapłatą. Nie przepadam za tą czynnością, ale to duża wygoda robić tak przez internet. A potem oddam się lekturze, m.in. poczytam o Antonio Banderasie, w wywiadzie w ostatnim Skarbie. Kuzynka męża stawiała do pewnego czasu Antonia za wzór przystojnego faceta. Ja optuję za Fassbenderem, ale i on kiedyś się zestarzeje, jak my wszyscy.

28 stycznia 2018 , Komentarze (4)

1 kg w tydzień, czyli udało się. Będę pracować dalej nad swoja słabą silną wolą, aby osiągnąć spadek  zamierzany. Dziś pogoda diametralnie inne od wczorajszej. Wieje coraz mocniej , i to jest zimny wiatr.  Podobno biała pora roku ma przyjść ponownie. Nie lubię zimy i tyle.  ;(Wczoraj zamówiłam sobie buty przez internet, moje długoletnie , skórzane  traperki mają dziurę w podeszwie. Zamówiłam podobne, ale granatowe i zamszowe. Koszt 55zł, przecena ze 169zł ., takie przeceny zimowe złapałam. Dziś byliśmy na Biesiadzie Literackiej. To cykl spotkań, które rozpoczął Wojciech Waglewski. Opowiadał o swoim życiu, swoich pasjach przedstawionych w książce biograficznej pt : "Wagiel, jeszcze wszystko będzie możliwe". Potem była chwila z ulubionymi wykonawcami gościa. Wstęp na spotkanie był wolny, jeszcze obdarowani zostaliśmy kuponami zniżkowymi do wskazanych restauracji. Fajne spotkanie, Waglewski to człowiek świadomy siebie, swoich potrzeb. Jest wyciszony,  z dużym poczuciem humoru, ze swadą  przy opowiadaniu. Aktualnie słucham Henryka  Mikołaja Góreckiego  Trzecią Symfonię, ulubione dzieło Waglewskiego. Faktycznie przejmujący utwór, doceniony i w świecie, bo zajmujący poczesne miejsce na  światowej liście bestselerów muzyki klasycznej. :) Dziś na obiad ogórkowa, kasza gryczana, pulpety w sosie kurkowym i zielona fasolka gotowana na parze.  Na deser zjadłam pół napoleonki, popiłam herbatą zieloną.Takie lekkie odstępstwo od diety nie powinno wplynąc negatywnie na moja wagę. 

27 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Dziś pogoda przecudnej urody, pojechaliśmy do Orłowa. Akurat słońce w "rozkwicie" było, tak cudnie oświetlało i klif , i molo. I nawet morze zrobiło się błękitne po horyzont, którego wczoraj nie było. Gdynianie uwielbiają spacery, a zatem sporo ludzi zmierzało naszymi śladami. Poszliśmy w kierunku Kolibek i zaszliśmy do Jadłostajni, czyli miejsca wystawiania  produktów ekologicznych do spożycia.  Odbywa się to w dawnych stajniach królewskich dworku królowej Marysieńki.  Posmakowałam kilka produktów, np. ser owczy, który był rewelacyjny smakowo , ale i cenowo ( 120zł/kg), makowiec bez mąki, kotlecik jaglany, twarożek kozi, chleb na zakwasie z siemieniem. Wypiłam też czysta witaminę C oraz czysty kollagen. Butelka kollagenu  , taka 750ml.,  to koszt 120zł, trzeba to wypić w ciągu miesiąca. Drogo, co nie mówić. Wprawdzie dłonie po posmarowaniu tym cudem faktycznie zrobiły się gładkie, ale ja akurat nie mam kłopotu ze skórą i jej gładkością. Odpędziłam od siebie myśl zakupu tej butelki. Dziś na obiad zrobiłam kasze gryczaną z warzywami i piersią kurzą. Pokroiłam mięso w paseczki, doprawiłam i podsmażyłam . W tym czasie kasza prażyła się w piekarniku z kawałkiem masła. Potem usmażyłam  warzywa , tj. cukinię, paprykę, białą rzodkiew, cebulę, czosnek. Dodałam zielona pietruszkę i zioła. Podałam wymieszane z kaszą i posypane parmezanem. Pachniało i smakowało bosko! Pół godziny i obiad gotowy, pełnowartościowy i łatwy w przygotowaniu. Pogoda zmieniła się, napłynęły chmury i wyraźnie zbliża się jakiś opad. Spada ciśnienie, muszę wypić herbatę, może dziś czarną ?

26 stycznia 2018 , Skomentuj

Tak naprawdę zasnęłam po 3:30, bo to ostatni rzut oka na zegarek był. Myśli się kłębiły, meblowałam, remontowałam, kupowałam. itp przez noc. Wyczekiwałam tylko, kiedy wreszcie sen przyjdzie, a obok mąż tak słodko pochrapywał. Nie mogłam pozwolić sobie na odespanie, bo rano czekało mnie przygotowanie obiadu dla rodziców. Łosoś wyszedł przepięknie, ziemniaczki pieczone także. Wszystko smakowało i to najważniejsze.  PO wizycie jeszcze spacer, bo tego dziś brakowało. Mgła nad morzem, horyzont zakryty. Ale za to na trawnikach puściły się młode pędy żonkili!  Widoczna niedaleko choinka migająca światełkami  jakoś tak niespecjalnie wyglądała w tych okolicznościach przedwiośnia. Takie to zjawisko. ;). A rano spotkała mnie miła niespodzianka, bo kolejny spadek wagi, od niedzieli to razem 90dkg, czyli zakładany kilogram będzie dotrzymany. Sporo młodzieży na ulicach, zaczęły się u nas ferie. Oby tylko dziś nie było przemarszu nocnego powracających z imprez, chciałabym się wyspać.

25 stycznia 2018 , Skomentuj

No i dobrze, od niedzieli poszło 400dkg w dół, czyli wzorcowo. Jakoś tak lżej się czuje  na umyśle, gdy waga fizycznie spada. A teraz muszę się pilnować, aby nie zrobić sobie "nagrody" w formie jakiegoś bzdurnego jedzenia, bo to wszystko pójdzie w.... , albo i dalej.  Dziś cała noc przy otwartym oknie, wreszcie nie miałam po nocy gluta w gardle i ustach. A nad morzem dziś fajnie, czuło się wiosenne powiewy, nawet ptactwo śpiewało jakoś radośniej. Przeszliśmy kawał drogi, a ciekawe jest to, że na spacerach dobrze się nam omawia wszelkie sprawy. Wprawdzie potem często mąż zapomina  co ustaliliśmy, ale to drobiazg. Ułożył mi się przy okazji obiad dla rodziców na jutro, zaszliśmy zatem do Lidla po rybę. Upiekę ją w piekarniku razem z ziemniaczkami ( wcześniej podgotowanymi), do tego surówka z białej rzodkwi a przed rybą zupa ogórkowa, bo rodzice ją lubią. Zawiozę też trochę schabu pieczonego, aby mieli na dni następne.  Dziś kupiłam bilety do teatru na połowę lutego , na sztukę pt "O co biega". Poprosiłam o bilety ulgowe, a tu: a zniżka z jakiego tytułu? . A z tytułu wieku.  Naprawdę? Oj, to gratuluję wyglądu, naprawdę świetnie się pani trzyma." No cóż, polubiłam kobietę!  Chyba każda by polubiła, prawda?  Taka mała  rzecz a cieszy.

24 stycznia 2018 , Skomentuj

Dziś akcja banki, bo przelanie sporej kwoty na konto w innym banku bardziej oprocentowane, założenie konta także dla męża, aby dalej obracać środkami przelanymi,  bo pieniądze powinny pracować , a nie leżeć,  leżeć może sweter w szafie. Pani w głównym banku wcale nie była  zdziwiona, a nawet  stwierdziła, że coraz więcej osób tak postępuje i kierownictwo może wreszcie się obudzi.No cóż, to nie my powinniśmy prosić o propozycje , to bank winien dbać o klientów. ;)Dziś +6 stopni,  w stosunku do wtorku o 10 stopni więcej , szaleństwo! Na angielskim gorąco było, bo kaloryfery grzeją na całego. Grupa zrównoważona, a moje  "schowane" w głowie wiadomości coraz częściej wychodzą, to dobrze. Miło mi tam i tyle. Na latino ćwiczymy czaczę , fajnie tak się pobujać w rytmach Santany. Teraz będzie 2 tygodniowa przerwa, muszę znaleźć coś w zamian, aby nie przytyć. A jutro mam wolne od zajęć i  może pojedziemy  do Orłowa ? Tam  z wysoka morze wygląda bardziej.

23 stycznia 2018 , Skomentuj

W niedzielę pójdziemy na spotkanie z Wojciechem Waglewskim. Wstęp wolny , lubię gościa i jego muzykę. Byliśmy kiedyś na koncercie w Blues Clubie, pamiętam ciary do dziś.  Na luty planuję teatr , a dokładnie  coś w Centrum Kultury w Gdyni, bo bilety niedrogie, a fajne sztuki grają. Mamy wprawdzie blisko do Teatru Muzycznego, ale co robić, gdy ten rodzaj sztuki  nam nie po drodze. Przeczytałam nową książkę Joanny Bator Purezento. Jest wspaniale uspakajająca, wiele można się dowiedzieć o Japonii, polecam. Waga leciutko w dół. Ze słodyczy tylko 2 kostki czekolady gorzkiej, pieczywa normalnego zero, dużo herbaty zielonej , sporo wody. Czekam na rezultaty. Dziś mroźno, bo -3 , zimny wiatr i odczuwalna temperatura  jest niższa. Ale i tak dzielnie wypełniona została dniówka  w postaci spaceru, a właściwie szybkiego marszu ze względu na mróz. Po drodze biblioteka, kilka rezerwacji, 3 książki pożyczone. Teraz mogę się zająć obiadem, a potem  lektura, ćwiczenia, trochę HGTV, bo lubię. Inspiruje mnie oglądanie remontowania wnętrz. Potem przenoszę coś z tego na teren mojej działki nad jeziorem.

22 stycznia 2018 , Skomentuj

Zaczął się nowy tydzień, a z nim wracam na tory spadkowe. Powoli ruszam, ospale, ale drga coś. Na śniadanie 2 kromki chrupkiego , jedna z masełkiem i rzodkiewką, druga z serkiem i z rzodkiewką + zielona herbata. Na II ś. sałatka z pekinki z czerwoną papryką, ogórkiem kiszonym, pietruszką zieloną, oregano, oliwą i cytryną, kromka chrupkiego z wędzonym karmazynem + kawa z kawiarki z mlekiem. Na obiad będzie powtórka z wczoraj + ryż, bo wczoraj potrawa była  bez ryżu. Dziś zaliczone już 5 km. Nad morzem pięknie, śnieg się utrzymuje, jest biało i czysto. Mrozik lekki sprawia, że spacer był rześki. Dzwoniłam do rodziców, proponują wizytę dopiero w piątek, co mi  też pasuje. Po powrocie zajęłam się sprawami domowymi, zamówiłam roczną prenumeratę Gazzetta Italia, roczną prenumeratę W drodze , zapłaciłam to, na co już czas. Nastawiłam rosół, przygotowałam schab do pieczeni. Będzie do pieczywa dla męża.Porzuciłam zamiar zajęć basenowych, bo godziny mi nie odpowiadają. Wracam do dywanówek, które zawsze przynosiły pozytywne rezultaty, zajmę się książką o jodze, otrzymaną na gwiazdkę. Poza tym pamiętam ćwiczenia z pilatesu, będę je wykonywać.  To powinno wystarczyć. 

21 stycznia 2018 , Skomentuj

Pada śnieg, puszysty, biały miękki. Jest tak pięknie w tym śniegu, nawet zawalone nim okulary nie przeszkadzają, nawet rozmazany tusz pod oczami. Poszliśmy do kina na "Atak paniki" . Recenzje oszałamiające, a dla mnie to dziwny film. Wulgaryzmy padają gęsto, nie wiem, czy to taka moda? Świetna rola  pisarki, którą mąż prosi o rozwód.Tragiczna sytuacja osób z trupem w samolocie, to samo dotyczy dopalaczy branych przez małolatów. Nie będę opisywać całości, ale jeżeli tak żyją ludzie sukcesu, ludzie z pasją i uzależnieniami ( patrz kelner), to dziękuję , zostanę tu, u siebie. (slina) Na śniadanie 2 kromki  chrupkiego, jeden z twarożkiem i papryką, drugi z masłem i jajkiem na twardo, herbata zielona, pół jabłka i pół mandarynki. Na II 3 morele suszone i ciasteczko owsiane.  Na obiad gulasz z indyka, papryki, cukini, cebuli, marchewki i soczewicy. Zjadłam to z ogórkiem kiszonym  bez  innych dodatków. Podwieczorek mnie pokonał , bo zjadłam 5 herbatników, 1 katarzynkę i lody. Na kolację planuję jakiś nabiał i małe marchewki. Wypiłam już 1l płynów, muszę trochę przyspieszyć z przyjmowaniem. Ruchu tylko trochę , śnieg walił w twarz niekomfortowo.Zapisy na aquaerobic jutro, jestem zmotywowana, bo lubię taki rodzaj ruchu.Dzwoniłam do rodziców, maja dyżur przy telefonie, bo odbierają życzenia od wnuków. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.