Pogoda na szczęście znośna i można skorzystać ze spaceru. Siedzenie w domu w wilgotnych pomieszczeniach jest bezsensu. Dopadła mnie bezradność i niechciej. Nie wiem jak potoczą się dalej sprawy, a zatem nic mi się nie chce. Należę do tych planujących i teraz mój świat się zachwiał. W nocy wstawałam kilka razy , bo bolała mnie noga, przy okazji wylewałam nagromadzona wodę w osuszaczu. Naprzemian grzejemy maszynami i wietrzymy mieszkanie. Współczucie rodziny i znajomych miłe, ale tylko uzmysławia nam, co się stało.Nie mam apetytu, ani chęci do gotowania, co jest gorsze. Dziś na obiad potrawa z wczoraj curry z polędwicy indyczej + fasola zielona + zupa krem z cukinii. Czytam sporo , bo mam na to czas, rozmyślam, wyszukuję różne opinie na temat takich sytuacji i czekam, czekam, aż wyschnie. Dziś imieniny męża, dzwonią telefony, a my w czarnej dupie. Jak wczoraj powiedział brat, za 2 miesiące będę miała wyremontowane mieszkanie i będę się cieszyć końcem tego zdarzenia. Zasnąć, zakopać sie i przeczekac ten czas.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Marynia1958
25 czerwca 2018, 12:09o matko...poczytałam,żeby Cię poznać....współczuję bardzo....nie wyobrażam sobie jak to ogarnąć....ja bym nie udźwignęła....ale Cię pocieszyłam! Sorki,trzeba dodawać otuchy....byleby Wam nic się nie stało!
Trollik
24 czerwca 2018, 15:04Pozostaje czekac, wiem co czujesz, 5 lat temmu w wyniku powodzi zalaly nas wody gruntowe, szczescie w nieszczesciu ze nie szlam z Dunaju i tylko piwnice, suszenie trwalo pare tygodni...nie dosc ze na zew 35 to w bloku jakies 27 od nawiewow...woda to chyba najgorszy z zywiolow...trzymaj sie i oby usuwanie skutkow nie trwalo dlugo
Campanulla
24 czerwca 2018, 20:33Dzięki za dobre słowo.
Gacaz
24 czerwca 2018, 14:33Może wyjdź z domu. Ruch na świeżym powietrzu zawsze poprawia humor. Pozdrawiam
Campanulla
24 czerwca 2018, 20:32Wychodze, bo przeciez trzeba załatwic różne sprawy , ale wracam i widze to, co widzę.
zlotonaniebie
24 czerwca 2018, 14:05I dużo zdrowia dla Męża z okazji Jego Święta :)
Campanulla
24 czerwca 2018, 20:31Dziękuję w imieniu mężąi zapraszam na gdyńska hale targową, która niestety kurczy się , bo dyskonta ją pokonują.
zlotonaniebie
24 czerwca 2018, 14:05Jak się nie da nic zrobić, to najlepiej to zaakceptować. Nie rozmyślać co będzie za tydzień, za miesiąc bo najczęściej nic się nie sprawdza. Żyj dniem dzisiejszy, rób to co lubisz i nie wybiegaj myślami co jutro, bo to nic nie daje. Nie masz wpływu na pogodę, nie wiesz jak mieszkanie szybko wyschnie, nie przewidzisz różnych komplikacji w czasie remontu. Po co planować, po co rozbudzać nadzieje. A potem kolejne rozczarowanie. Życzę Ci by wszystko jak najszybciej się skończyło, ale z własnego doświadczenia wiem, że w tej sytuacji pośpiech nie jest wskazany. Załóż sandałki, idź z książką na plażę i ciesz się dzisiejszym dniem, bo jutrzejszy i tak będzie inny niż myślisz.
Campanulla
24 czerwca 2018, 20:30Tak, wiem, że tak powinnam. Tylko że własnie przed chwila znów kawał tynku spadł , czekam na kolejne i trudno cos takiego akceptować.
mania131949
24 czerwca 2018, 13:55Cierpliwości, kiedyś to się skończy!