Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 246055
Komentarzy: 6494
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 15 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 kwietnia 2018 , Komentarze (8)

Nadal chłodno i wietrznie, ale jakie słońce!!! Klękajcie narody!!!:D. Dziś  nadrobiłam te wszystkie ostatnie dni posępne.  Poszliśmy od Dominikanów na Maltę i z powrotem. Potem do syna na obiad , wyszło razem  ponad 10 km. To rozumiem. A mój potomek poczęstował nas dziś faszerowanymi pieczarkami ( przystawka) i łososiem w sosie koperkowym z makaronem razowym jako danie główne. Do tego portugalskie białe wino. Posiłek lekki, smaczny i wcale nie banalny. Przy posiłku rozmawialiśmy o pracy zawodowej syna, o rezultatach jego pracy . Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, ale cicho sza, bo to tajemnica handlowa. Jeszcze popołudnie przy dobrej kawie, przy lodach z Kolorowej i przy planszówce. A jutro już jazda powrotna. Zabieram ze sobą mniejszy bagaż , większość zostało zjedzone. Telewizor nie został włączony od czwartku nawet na chwilkę. Nie brakowało tego. Oby jutro pogoda dopisała, abym mogła podziwiać pola pelne ptactwa, zwierzyny, rozwijającą się zieleń. A po powrocie muszę poważnie zastanowić się , co dalej ze zdrowiem , jak zmniejszyć cholesterol bez udziału statyn.

1 kwietnia 2018 , Komentarze (2)

 Wczorajsza Wigilia Paschalna trwała do 1:30. , czyli do dziś. Jak zawsze nastrój podniosły , potem radosny i rozśpiewany. Na świąteczne śniadanie żurek, biała kiełbasa, pasztet i oczywiście jajka. Faszerowane zrobił syn, są pyszne! Po śniadaniu pora na kawę  i ciasto, potem spacer. A pogoda nie sprzyja, bo jest po prostu zimno, wietrznie i wilgotno. Poszliśmy w stronę ul. św. Wojciech, tam spotkaliśmy panią Hannę Suchocką. Ukłoniliśmy się, co wydaje mi się oczywiste. Następny kierunek to Cytadela, gdzie wiało bardziej, niestety. Przewiani do szpiku , po pokonaniu ponad 5 km, wróciliśmy do siebie. Obiad to tradycja- kaczka z jabłkami, buraczki, czerwona kapusta, czerwone wino. Moi chłopcy pałaszowali z radością, a mnie taki widok cieszy.Jeszcze czeka nas popołudniowe ciasto, gra, rozmowy, lektury. Taka dobra pora na więzi rodzinne. Na poprawę pogody szans nie ma. Podobno wiosna przyjdzie za tydzień. Oszukała w tym roku. Syn przywiózł  nam z pobytu w Portugalii piękny kafel azulejo, płyty z fado i oliwę. W tym roku  chłopaka czeka masa wyjazdów , cieszę się z tego , bo on się cieszy, ale mało będę go widzieć. Cóż taki los matki , cieszyć się z sukcesów dziecka, bo ono się cieszy.

31 marca 2018 , Komentarze (19)

Już po święconce, można zacząć świętowanie.  Niestety pogoda niedopisała. Pada, zrobiło się chłodno. Liczyliśmy się z takimi zjawiskami, bo prognoza je przewidywała. Jednak szkoda. Wczoraj znów  kilka godzin w kościele, dziś Wigilia Paschalna, odnowienie chrztu, i radość o północy, że Chrystus się narodził. Tak wyglądają moje święta . Rano  ugotowałam jajka w łupinach cebuli, lubię ten kolor palonej cegły. Trzeba do niego dorosnąć, jako dziecko wolałam coś bardziej kolorowego. Potem żurek ugotowałam, wyszedł smaczny i w ilościach wystarczających dla moich łasuchów. Jeszcze piersi kacze upiekłam, jutro tylko dorzucę jabłka do mięsa. I tyle, więcej i tak nie będziemy w stanie zjeść. Oby udało się choć na chwilkę wyjść. Obdzwoniłam rodzinę i znajomych, odebrałam sama kilka telefonów z życzeniami. Od zająca dostałam książkę pt:"Rozmowy - Młynarski."  Mężowi kupiłam nowego Paula Austera, synowi Trylogię Rzymską. Roberta Harrisa. Wszyscy zadowoleni, to najważniejsze. Jutro pewnie będziemy grac w planszówkę, rozmawiać, podjadać smakołyki.  Po powrocie do domu  przejdę na warzywa i owoce, aby zmniejszyć cholesterol. Życie po 60 tce to bezustanna walka o utrzymanie lub zmniejszenie czegoś w organiźmie. Tak zostaliśmy zaprogramowani, że w jakimś wieku nasz organizm pokazuje fochy na niewłaściwe traktowanie przez lata. Kiedyś paliłam papierosy, trwało to bardzo długo, bo ok. 30 lat. Paliłam przede wszystkim w czasie pracy, często ponad paczkę dziennie. Dziś dym z papierosów przeszkadza mi i śmierdzi. To taki mały przykład traktowania własnego organizmu bez pardonu. Można powiedzieć - Mądry Polak po szkodzie.

30 marca 2018 , Komentarze (3)

Dziś w Poznaniu pięknie świeci słońce. Taką pogodę zapowiadał wczoraj księżyc, widoczny doskonale, gdy wracaliśmy od Dominikanów. Moje życie duchowe zawsze dostaje nowej adrenaliny po wizycie u o.o. Rzadko widuję tak pełen kościół, ogrom młodzieży, to bardzo optymistyczne i podniosłe. A na dodatek padają tam mądre słowa.  Dziś przed śniadaniem  poszłam kupić ciasta u Kandulskiego. Jest z głowy i bez potrzeby stania na ostatnią chwilkę. Potem śniadanie w gronie rodziny, pojechaliśmy do syna na kawę. Syn jest amatorem kaw zamawianych  internetowo. To kawy z całego świata, dziś była z Kuby. Ubiegłoroczny prezent w formie włoskiej kawiarki zaowocował fascynacją kawami, ich przyrządzaniem, itp. Potem drobne zakupy i m. in. zającowe prezenty. Dla męża i dla syna kupiłam po książce, wiem, że i ja dostane coś do czytania, wiem nawet co, bo podpatrzyłam, a co! Wieczorem znów do Dominikanów, a jutro czeka mnie huk pracy. Na szczęście sypiam tu dobrze i wypoczęta wstaję. Świat wygląda wówczas zupełnie inaczej, nawet gdy pogoda nie dopisuje.;)

29 marca 2018 , Komentarze (2)

Jednak zabrałam laptopa, bo w ten sposób kontaktuję się z  gospodynią wynajętego apartamentu. Podróż do Poznania minęła szczęśliwie, co mnie cieszy, bo po drodze faktycznie była zawieruch biała. W okolicach Kościerzyny widziałam smętne dwa żurawie stojące w śniegu na polu. Biedaki, tak mi ich żal!. Widok nie do zapomnienia, to powalone połacie lasów, które kiedyś istniały. Kikuty drzew, stosy drewna przygotowanego do wywózki, kolejne leżące i jeszcze nie obrobione. Rozpacz moja, nie wyobrażam sobie rozpaczy ludzi żyjących z lasu. Taka myśl przyszła mi do głowy, że  formacja OTK powinna pomagać przy sprzątaniu i usuwaniu szkód.I to winno być realizowane jako ich obowiązek, koniec, kropka. Zamiast bawić się w wojsko, niech zrobią coś pożytecznego za publiczne pieniądze.  (smiech). A poza tym na niebie szał wiosenny, przelatujące klucze ptasie, gęsi  Gęgawy, żurawie, ruch jak nad Barceloną . Podobno jutro w Poznaniu ma byc cieplej. Oby!

28 marca 2018 , Komentarze (4)

Ciasto wyszło , mąż określił je jako domowy , pyszny tort, bez sztucznych udziwniaczy. (tort)Żurek takoż bardzo smakowity(zupa). Zapakowałam to, co wyżej, kawałek pasztetu, 4 jajka na twardo ( do żurku) i jestem gotowa . jechać do rodziców. Jeszcze mam trochę czasu, bo ojciec wczoraj stwierdził:" jak chcecie przyjechać do mamy na urodziny, to najwcześniej o 14". Nie ma co, umie zapraszać! (slina)   Dziś jeszcze zrobiłam obiad na jutro- kotlety mielone usmażyłam, a potem włożyłam do sosu  pomidorowego. Podam to z makaronem, do tego mix sałat. Ogarniam aktualnie życzenia świąteczne, wysyłając, odbierając, itd. Zabieram się za chwilę do upiększania swej urody, łącznie z paznokciami, które po sylwestrowym malowaniu z lampami nie mogą dojść do siebie. Życzę Wam zatem spokojnych , radosnych i bezstresowych Świąt Wielkanocnych. Laptopa ze sobą nie zabieram, odezwę się dopiero po powrocie z Poznania. A jutro... " znów pójdziemy na całość..." 

27 marca 2018 , Skomentuj

Waga dziś bardzo łaskawa, to , mam nadzieje, rezultat odstawczy słodyczy. Pogoda zmienia się, bóle reumatyczne dają o sobie znać. Nie darowałam spaceru, poszliśmy jak zwykle szybkim krokiem, pokonując znaną trasę bez znudzenia. Bałtyk jest codziennie inny.  Mąż pojechał zawieźć rodziców do przychodni, ja zajmę się żurkiem, tortem, obiadem.  Żurek dla rodziców, tort dla mamy, obiad dziś to zupa- powtórka z wczoraj, kapusta pekińska duszona z pomidorami i koperkiem + kluski śląskie.  W mieście ruch, widać nerwowość przed świętami. Nie dostałam ozdobnych owoców do tortu w żadnym sklepie, a posypek nie lubię. Uprażę migdały i zrobię z nich ładny brzeg. Zdaję sobie sprawę, że Wielkanoc jest ważniejszym świętem od Bożego Narodzenia, ale jakoś wczesna Wielkanoc nie pasuje mi wcale. Cieszę się , że zobaczę syna, porozmawiamy o jego planach, o naszych zamierzeniach. Może trochę się wyżalę? Nie obarczam go moimi kłopotami z rodzicami, nie chce go nastawiać źle do dziadków. Bystre dziecko samo jednak widzi i czuje. Oby pogoda dopisała, chciałabym zrobić debiut mojego płaszcza nowego. To wprawdzie wełna, ale bez ocieplenia, może być jeszcze za wcześnie na takie ubranko. 

26 marca 2018 , Komentarze (1)

Załatwiam sprawy, wykreślam je z kartki "przypominajki." Dziś  byłam u nowej pani od pedicure. Dokładnie to podolog, zajęła się moimi stopami ze sztuką. Przyjemnie potem iść na spacer bez bólu. Odwiedziłam aptekę, kupując  to, co "wyszlo", zrobiłam  w domu żelkę do tortu, smak  czarnej porzeczki. Łykam maxi krzem, na włosy i paznokcie, ze składem bogatym, a kosztuje kilkanaście zł. Na obiad zupa krem z cukinii, paszteciki z pieczarkami, kotlety ziemniaczane i reszta pieczonej polędwiczki wieprzowej. W nocy miałam znów oglądanie sufitu, przewracanie się z boku na bok , i tak do 4. Kupiłam melatoninę, trudno, jakoś trzeba się ratować. Była także wizyta w bibliotece, wieczorem chcę upiec biszkopt na tort, aktualnie wiruje pralka. Dzisiejsze dreptanie dało  5 km. i prawie 8.000 kroków. Waga ładnie spada, bo słodycze odstawione. Jeszcze kilak dni i będe mogła trochę poszaleć.

25 marca 2018 , Komentarze (4)

Ponieważ kuchnię ogarnęłam wczoraj, dziś pojechaliśmy w plener. Zaczęło się przebijać słońce przez poranna mgłę, już od Redy jechaliśmy w pełnym słońcu, przy błękitnym niebie. Dojechaliśmy do Jastrzębiej Góry, najpierw poszliśmy do Papaja, na kawę i do wc. A potem schodami na plażę, gdzie mnóstwo ludzi spacerowało. Doznałam autentycznego  wzruszenia, gdy zobaczyłam nad morzem lecący klucz dzikich gęsi! Za chwilkę następny, troszkę dalej! Nie tylko mnie to ucieszyło, ludzie pokazywali sobie ptaki, wołali do siebie:"patrz, patrz, wiosna przyszła". A zatem mogę odtrąbić, że wiosna jest w Polsce, bo widziałam ją na własne oczy. Spacer plażą był wspaniały, morze spokojne, piasek czysty, mąż puszczał kaczki. Przeszliśmy 7 km, potem usiedliśmy na ławce , w słońcu, zjedliśmy po kabanosie, po kawałku chleba i po kilka koktajlowych pomidorków. Od razu przypomniały mi się wycieczki szkolne, gdy właśnie takie jedzenie życzyłam sobie zabrać. A jak to smakowało ! I wtedy i dziś. Cieszę się niezmiernie z tak spędzonego przedpołudnia. Moja koleżanka pojechała do domku nad jezioro, szukać wiosny, ale ten kierunek nie okazał się trafiony.;)

24 marca 2018 , Komentarze (3)

Poszłam wczoraj do łóżka przed 21, chwilkę poczytałam, spałam doskonale, długo, bez przerw, wstałam wypoczęta jak dawno nie było. Pyszne śniadanko w towarzystwie ukochanego, a potem do fryzjera. Dziewczyna jak zawsze nie zawiodła, i przywitam Wielkanoc w pięknej postaci. W drodze powrotnej drobne zakupy, a potem wariacje na temat kuchni. Doprawione uda kurze macerują się w lodówce,  w piekarniku  pieką się zawijaski z indyczych filetów, nadziewane  warzywami, serem, zieloną pietruszką, zawinięte w plastry boczku.  W drugim pojemniku piecze się polędwiczka wieprzowa, chwilkę podsmażona  uprzednio. Podam ją z kluseczkami i surówką z pekinki, ogórka kiszonego, papryki czerwonej i pietruszki zielonej. Potem sprzątanie kuchni, mycie szafek, blatów, kafli. Mąż w tym czasie zajął się łazienką. Lata temu przestałam walczyć o dostęp do jej mycia, niedociągnięcia usuwam po cichu, bez nagłaśniania. W ten sposób wszyscy są zadowoleni.  Waga dzisiejsza fajna, będę tak dalej trzymać. Spaceru nie będzie, chcę w domu jeszcze coś przygotować na wyjazd, aby jutro korzystać z wolnych chwil.  Pogoda mocno pochmurna, a mgła  niestety powoduje chłód. Już naprawdę mam dość zimy.  W polityce zamieszanie, odwrót od  "słusznych decyzji , aby Europa nie pluła nam w twarz". Jakie to zakłamanie, jakie łamanie kręgosłupów moralnych młodych posłów. Nie ja jedna boję sie o przyszłość Polski.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.