Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 246225
Komentarzy: 6497
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 16 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

16 czerwca 2018 , Komentarze (3)

Jestem z powrotem. Wyjazd bardzo aktywny, ale zobaczyłam znów sporo. Diety nie trzymałam, bo jadłam to, co podawano. Wyjazd codziennie ok. 7 rano, ale były dni, że i o 6, a zatem pobudka była sporo wcześniej. Praga czeska jak zwykle piękna, słoneczna i ciepła była, nie oblegana tak przez turystów, bo to nie sezon. Twierdza w Kłodzku imponująca, Kudowa zadbana i zielona. Moimi faworytami zostają : Kościół Pokoju w Świdnicy, Kamienne Miasto w Czechach i Wrocław.  Nie zdecydowałam się obejrzeć tuneli z czasów II wojny , wykopanych dla faszystów przez Polaków, zamek Książ nie powalił , chociaż tarasy widokowe faktycznie  zachwycają. Wnętrza zamku ubogie , jest ich nadal mało do obejrzenia, w porównaniu z Kozłówką,  marnie. Na dodatek niechlubna obecność organizacji faszystowskich zostawiła swoje piętno. Polskie zamki są piękniejsze. Pogoda była dobra, czasami za ciepło i nogi odmawiały posłuszeństwa.  W terenie byliśmy po 12 godzin,  po powrocie obiadokolacja, chwilka na balkonie i znów przygotowania do wyjazdu .  Towarzystwo spokojne, przewodnik doskonały, jedzenie dobre, czegóż trzeba więcej? Ci, którzy byli pierwszy raz z Fundacja na wycieczce, zachwyceni organizacją. Dziś natomiast 2 prania za mną, jedno było już wczoraj postawione na balkonie na noc. Obiad dla rodziców przygotowany, będziemy tam  jutro. A dziś byliśmy w kinie na "Zimnej Wojnie"  Polecam, gra Joanny Kulig znakomita, tak samo Tomasz Kot zachwycił. Muzyka doskonała , reżyseria została już nagrodzona , a trzeba przyznać, że nagroda słuszna. Powrot do codzienności już mnie dopadł, bo w poniedziałek  rezonans, w środę  lekarz  podstawowy, w piątek spotkanie z Jackiem Cyganem, w sobotę imieniny u ojca, które zrobimy razem z bratem.  To tyle. Narazie nie planuję wyjazdów innych niż na działkę. Dopiero pod koniec sierpnia na Suwalszczyzne i do Wilna. Ale o tym później. Witajcie zatem Vitalianki!

8 czerwca 2018 , Komentarze (2)

Gorąco dziś, zupa z truskawek została przyjęta z zadowoleniem, bo na zimno. Ojciec dziś rozmawiał z pielęgniarka środowiskową, mam nadzieje, że coś z tego będzie. Trudny charakter ojca nie gwarantuje sukcesu, ale bardzo chciałabym. Zostawiłam staruszkom obiad na 2 dni, w niedzielę będzie brat, powinno być dobrze. Rano spacer, bo było chłodniej, Na plaży siatkówka akademicka, chwilkę oglądaliśmy. Jeszcze ostatnie zakupy, bankomat, płatności internetowe , i mogę się pakować. Ciekawe, czy konieczna będzie rezygnacja z czegoś?. Wczoraj rozmowa z synem i życzenia urodzinowe. Dziś chłopak jest w Zakopanem, taki prezent urodzinowy sobie zrobił. A w pracy dostał tort gruszkowy(!), podobno smaczny. Fajne to.  Bywajcie zatem Vitalianki, do zobaczenia za jakiś czas.

7 czerwca 2018 , Komentarze (3)

Znów upał, chociaż w nocy było chłodno. Mam ogromna nadzieję, że moje działkowe rośliny są podlewane przez sąsiadów. Po śniadaniu pranie pościeli, bo wszystko schnie komfortowo. Potem spacer na Kamienną Górę, aby zobaczyć panoramę Zatoki Gdańskiej. Park na Kamiennej Górze jest przepiękny, taka enklawa ciszy i spokoju w centrum miasta. Dziś widoczność doskonała, nawet plaże na Półwyspie Helskim były widoczne. A potem spacerowaliśmy uliczkami, oglądając przepiękne kamienice z okresu międzywojennego. Dziś budowane są klocki, pudełka, z dużą ilością szkła, stali . Dla mnie takie domy nie mają fantazji, te przedwojenne to cudeńka modernizmu gdyńskiego, znanego w całej Polsce, podziwianego przez architektów na świecie.   W drodze powrotnej II śniadanie w postaci kawy i malinowej chmurki. Zostawiłam kawałek ciasta, bo miało jakąś pleśń. Dyskretnie zwróciłam uwagę kelnerce, aby następny gość nie  dostał takiego ciasta. W podziękowaniu mieliśmy możliwość wypicia jeszcze jednej espresso, tym razem na koszt kawiarni. Miłe to!;). Po drodze ostatnie zakupy przed wyjazdem, bo jutro znów u rodziców, a zatem czasu nie będzie.  Dziś gotowałam dla nich na 2 dni, zawiozę jutro.Zrobię tylko jeszcze zupę truskawkową, lubią , to zjedzą ze smakiem. My z mężem nie jadamy "kompotu z makaronem", jak określamy takie zupy. Stałam przy garach 2 godziny, ale wszystko zrobiłam. Na szczęście kuchnię mam od cienistej strony.  Tak kiedyś budowano, aby i mieszkańcy się nie męczyli .   Wczoraj zaczęłam czytać Kalicińskiej "Trzymaj się Mańka" , dobrze się czyta, książka aktualna, sporo opowieści z życia autorki. Jak będzie miejsce , ksiązkę zabiorę ze soba. 

6 czerwca 2018 , Komentarze (3)

Tylko przy usługach kosmetycznych i u stomatologa czytam pisma kolorowe. Dziś był pedicure i malowanie paznokci, czytałam Zwierciadło z marca br. , zleciał czas nie wiem kiedy.  Szlifowanie stopy za każdym razem łaskocze mnie , aż wybucham niepohamowanym śmiechem i skręcam się z.... no właśnie, z czego? Łaskotki to wcale nie jest przyjemnie uczucie. Potem spacer nad morze, lody( ale tylko 1 gałka!), powrót do domu i wyjście do biblioteki. Wydeptaliśmy  4,5 km. i ponad 9.000 kroków. Wkurzyłam się dziś w Fundacji na bezduszność. 15 czerwca zaczynają się zapisy na zajęcia ruchowe na nowy rok akademicki , a ja w tym czasie będę we Wrocławiu, powrót dopiero 16 . Poprosiłam kobietę aby mnie zapisała w swoim imieniu , odmówił, że nie może, że tak to wszyscy by chcieli, itp. tłumaczenia. Nie byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy, mam jeszcze czas, aby zastanowić się, co dalej. Być może zrezygnuję z zajęć ruchowych tam, a zapisze się na basen i tyle. Zobaczę po powrocie. A po powrocie wreszcie mam  na 18 termin rezonansu z NFZ. Nie muszę tym samym przekładać wizyty u endokrynologa, uff!. Dziś waga łaskawa, znów lekki spadek, pilnuję się, aby dużo pić. Na obiad zrobiłam frittatę z warzywami, czyli na polskie, omlet z warzywami. Oboje lubimy takie dania i tym razem smakowało.

5 czerwca 2018 , Komentarze (3)

Czekam na prognozę pogody dla Dolnego Śląska na następny tydzień. Dziś przeglądałam i układałam ubrania do ewentualnego zabrania ze sobą. Koncepcja jest, a potem będę decydować. Narazie odświeżam krótkim praniem, pogoda sprzyja i schnie wszystko.  Dziś lekko chłodniej, dobrze będzie się spało. Rano nastawiłam rosół z młoda włoszczyzna, rosół na skrzydełkach, bo moim zdaniem dla rodziców taki najlepszy. Potem wizyta u fryzjera, a rosół gotował sie. Gdy wróciłam, zjedliśmy II śniadanie, ugotowałam makaron i pojechaliśmy do rodziców. Obiad w postaci tegoż rosołu, gulaszu z indyka z papryka i boczkiem, ziemniaków  młodych z koperkiem i mizerii - podano.  Porcja na jutro jeszcze została , tak miało być. Ponownie pojadę w piątek, dzień przed wyjazdem, aby  brat nie fatygował się już w tym tygodniu. Rozmowa o niczym, jak zwykle narzekania ojca, brak pomysłu własnego na pomoc, odrzucanie przedstawionych propozycji. Ale szczytem wszystkiego było stwierdzenie, że mój brat mówi o mnie nieciekawie, a syn studiujący w Poznaniu uciekł ode mnie. Pozostało mi tylko wyjść i tyle.  (szloch) Poza tym jestem zadowolona z mojej wagi, dziś zjadłam tylko 1 krówkę i dwa ciasteczka , czyli bardzo mało słodyczy ( jak na moje możliwości). Na śniadanie owsianka , po której długo nie czuję głodu. Owoce i młode warzywa to teraz moje ulubione jedzenie.  Jutro pedicure, czyli kolejna chwila relaksu. 

4 czerwca 2018 , Komentarze (2)

W nocy pobudka z powodu nietoperza, który latał po sypialni, nie mógł się wydostać. Powtarza się zeszłoroczna przygoda. Nie powiem, aby przyjemna.  Po śniadaniu na kijki. Wybrałam trasę widokową, z możliwością obejrzenia domków , nowych i starych, z chwilką  relaksu na pomoście dużego jeziora, z wędrówką przez zacieniony las. Wyszło ponad 5 km. i prawie 8.000 kroków. Porządkujemy działkę, chowamy co trzeba, pozbywamy się co niepotrzebne. Wrócimy dopiero za 2 tygodnie, trzeba wszystko zabezpieczyć Młodzi sąsiedzi są jeszcze jakiś czas, poproszę o podlewanie, a w zamian udostępnię im nasz teren trawiasty, uporządkowany, akurat dla dzieci. Taka transakcja wiązana chyba jest ok? Woda będzie moja, nie poniosą kosztów. Wczoraj zrobiłam jeszcze gulasz dla rodziców, gulasz z indyczego mięsa.Wczoraj prowadziliśmy z mężem rozmowy na temat naszych innych sąsiadów, uciążliwych, bo gustujących w alkoholu i spędzających czas właśnie w taki sposób. Musimy opracować system wykręcania się od tego towarzystwa, aby nie było urazy. Dla nas pobyt na działce to nie hałaśliwa zabawa przy wódce, piwie czy winie.Już wczoraj spacer wykonaliśmy omijając ich domek.Niedługo przyjedzie syn, aby z mężem oglądać mistrzostwa. Musze zapewnić sobie na ten czas sporo książek. Moja waga? Jest ok, bez szaleńczej radości, ale spadek widoczny po spodniach. I tak niech spada dalej.

3 czerwca 2018 , Komentarze (1)

Dziś poranna kąpiel w jeziorze sprawiła mi ogromna przyjemność. Było jeszcze pusto, cicho, tylko komary atakowały me ciało. Woda przyjemnie chłodziła , a po takiej przyjemności śniadanie smakuje znakomicie. Jest zielono, jest kolorowo od kwiatów, jest ptasio i trelowo, czyli wszystko. Ptaki korzystają z karmnika, gdzie podrzucam coś, znajomy pies przychodzi na dokarmianie, ludzie co chwila przepływają przed naszymi oczami. Wczoraj było sporo gości , hałas od budowy obok, nieustające ujadanie psów sąsiada, uciekliśmy do lasu.   Spotkaliśmy panią sarnę, pana zająca, pana bociana. Zboże już wysokie, w nich chabry i maki. Co chwila oglądaliśmy się , aby podziwiać odcienie zieleni. Dziś za ciepło na rowery,prawdziwy żar, a a nie chcę kusić losu, bo przecież z a tydzień wyjeżdżamy. Odpoczynek na tarasie to jest to, co lubię. Czytam, rozwiązuje krzyżówkę, rozmawiamy z mężem, podglądamy trzmiela, który wciska się w kielich krzewuszki .Wczoraj kosiliśmy pozostałą część terenu, bo trawa rośnie jak głupia. Praca była trudna, teren spadzisty i  z muldami, ale udało się. Jutro ostatni dzień naszego pobytu, robimy przerwę na 2 tygodnie. Oby spadł deszcz i podlał rosliny!

1 czerwca 2018 , Komentarze (2)

Czekam na burzę, która powoli, ale nadchodzi. Dziś upał nieziemski, bo w cieniu 30 stopni. Ale i tak z rana wybraliśmy się rowerami do pobliskiej wioski. Nie powiem, aby lekko mi szło, szczególnie pod wzniesienia, i to wcale nie duże. Kondycja zerowa! Wróciłam zgrzana, zmęczona, teraz bolą mnie kolana i lędźwie, to od wstrząsów na polnych drogach. To dziś kolejny mój wyczyn, bo rano, tj, po 8 , zaliczyłam jezioro i pływanie. Wczoraj wieczorem byliśmy na ognisku u sąsiadów, były kiełbaski, ziemniaki pieczone, a towarzyszył nam 3 tygodniowy chłopiec, śpiący w ramionach ojca. Było przyjemnie, ale muszę przyznać, że takie wieczorne, czy nocne życie , nie dla mnie. Wróciliśmy tuż przed północą, wchodziłam do łóżka naprawdę zmęczona. Wolę poranne wstawanie i wczesne łoże.Dziś na obiad zupa jarzynowa i kopytka ze  szpinakiem. Zrobiłam tez pulpety na weekend, z szynki wieprzowej w kapuście młodej.  Wagi tu nie posiadam, nie wiem zatem co i jak, ale to nie jest takie ważne. Robi się coraz ciemniej, burza daje znac o sobie z oddali. Skończyłam czytać dwie książki Puzyńskiej i więcej po nie nie sięgnę. Denerwuje mnie taka rwana narracja.  Dzwoniłam do syna, bo pomimo 37 lat to przecież moje ukochane dziecko. Syn znów w rozjazdach niemieckich, namęczy się chlopak, ale tak wybrał. To jego życie. 

31 maja 2018 , Komentarze (1)

Jestem znów nad wodą. Dziś lekki wiaterek chłodzi przyjemnie. Zieleń wabi i zachwyca, podlewałam dziś moje rośliny z dbałością. Przywieźliśmy ze sobą znów furę różnych rzeczy do jedzenia, na szczęście już gotowych, aby jak najmniej siedzieć przy garach. Nałożyłam dziś trzymane na działce krótkie spodenki, które w zeszłym roku jakoś tak zmalały. Teraz w nich siedzę i jest ok. Mąż maluje komin, a ja, po układankach przywiezionych rzeczy, odpoczywam i mam zamiar za chwilkę poczytać. Póki cień na tarasie, póki nie tak gorąco.,Na działce obok trwa remont. Przystosowują dom do całorocznego pobytu. Pracy ogrom, ale od rana zasuwają równo. To Ukraińcy, pracowici i grzeczni. Przywiozłam ze sobą wapno i Fenistil, aby jakiekolwiek ukąszenia nie były straszne. Kręcą się koło nas szerszenie, odganiam je, ale boję sie ich jak cholera. Nadal mam w pamięci chłopaka pogryzionego  w głowę, który do dziś jest rośliną.  Trzymajcie sie zatem siostry cieplutko, odpoczywajcie jak sie da i dbajcie o siebie. Ja dzis znów zapisuje lekki spadek.

30 maja 2018 , Komentarze (6)

Wpadliśmy do Gdyni na chwilkę. Kwiaty podlane, rodzice zaopatrzeni( jarzynowa z młodych warzyw, z udkami gotowanymi, leczo na boczku, z kiełbasą i czosnkiem - tak lubi ojciec), zrobione dwa prania, wyprasowane, wizyta u ortopedy, przelewy bankowe. To tyle dziś, bo z samego rana wracamy nad jezioro. A było cudnie! Przed śniadaniem kąpiel w jeziorze, potem śniadanie na tarasie. Kawa smakuje wówczas dodatkowo. Kręciliśmy się po działce, kosząc, uzdatniając, upiększając. Sporo czytania, jakaś gra towarzyska, rower, i znów pływanie w jeziorze. Tym razem przed kolacją. Telewizora nie mamy, słuchamy płyt lub treli ptasich. Szparagi, jajko sadzone, maślanka, młode ziemniaki, pomidory, truskawki. To się przewija najczęściej w naszym menu. I koperek, który dodaje smaku i zapachu, i herbata z własnej mięty. Jutro zatem będziemy tam znów. Bo naprawdę szkoda pogody na siedzenie w domu.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.