Już dawno nie pisałam, tylko i wyłącznie z braku czasu. Za każdym razem, kiedy sobie myślę: "w tym tygodniu będzie super, będzie spokojnie, wreszcie skupię się na diecie i na regularnych ćwiczeniach" to coś się SYPIE.
Ja już nie chcę od życia, żeby junior mógł wreszcie wrócić do przedszkola, bo to by był już zbytek łaski); Ale ciągłe jeżdżenie po lekarzach, laboratoriach, lekarzach i innych laboratoriach, a następnie zastanawianie się, które laboratorium ma rację, jest wykańczające i WCALE nie sprzyja diecie, regularnym posiłkom a o ćwiczeniach to już nie myślę.
Gdy przychodzi rozwiązanie jednego problemu - to zostaje ono niweczone przez kolejny problem. I tak w kółeczko. Boję się ryzykować stwierdzenie, że w tym tygodniu jest lepiej :P
Trochę mi się ulało :P ale zasadniczo, jak tylko się da to staram się trzymać, diety, zdrowia (pomijając właśnie kończące się przeziębienie) oraz pozytywnego nastawienia (o to u mnie coraz trudniej ;/)
A propo diety wczoraj były walentynki, moje kochanie się postarało :P rano wychodząc do pracy powiedział mi tylko: "przepraszam za dietę" i wyszedł; A ja przez cały dzień znajdowałam w przeróżnych miejscach "pochowane" moje ulubione cukierki ;P I ja się pytam jak ja mam dietę utrzymać? I tak byłam silna bo nie zjadłam wszystkich tylko podzieliłam się z juniorem :D a część jeszcze grzecznie sobie leży i czeka na lepsze dni. Dzisiaj na pewno nie zjem - bo jutro ważenie, a chcę przywitać 7 z przodu ;P
Cóż nie będę winy tylko na moje kochanie zwalać bo sama z juniorem piekłam wczoraj walentynkowe serduszkowe ciasteczka, no i przecież nikt, mnie do nich nie zmuszał ;P
Junior mimo karuzeli z wynikami, wirusami i bakteriami, nie traci fantazji, dzisiaj przez pół godziny opiekował się słonikiem, którym był nasz odkurzacz ;P A przy liczeniu rybek w zadaniu (gdy 4 rybki rozmnożyły mu się do 5) na moje pytanie gdzie jest 5. rybka odpowiedź po zastanowieniu była nieznosząca sprzeciwu- " w brzuchu krokodyla" (który znajdował się na obrazku) - i jak tu dyskutować z 4-latkiem ;P