Hej. Wczoraj zakończyłam dzień bardzo dobrze. Był trening 20 min tabata ale byłam spocona. Obiad pulpety z piersi kurczaka pieczarki smażone na maśle z porem i surówką z pekińskiej kapusty. A na kolację duży kefir. 3 noce za mną gdy nie jadłam. Trzy wieczory gdy się nie napchałam. Między posiłkami nie podjadam. Pije wodę ok 2.5 l. Herbatę czarna i kawę z mlekiem. Oby tak dalej.
Dzis przyszły wyniki badań taty i niestety potwierdziły się nasze najgorsze obawy. Tata ma guza mózgu rak. Jeden duży i jeden mały. Z mamą jesteśmy załamane.
w weekend pałałam niechęcią do wizyt teściów. Jak przyszli to nie zbyt z nimi rozmawiałam itp. mąż nawet coś zauważył ale nie wydawałam się dyskusje. Nie mam na to siły. Odpuścił temat. Nie chce mu tłumaczyć jak źle mi z tym że nie mogę być swobodna we własnym domu. Że jak wraca na jeden dzień to bym chciała żeby spędził czas że mną i dziećmi a nie wiecznie z rodzicami siedzimy. Szkoda że on tego nie widzi. Jednak nie mam ochoty i siły mu tego tłumaczyć. Nie umie mnie nawet wesprzeć w tej ciężkiej chwili. Pocieszyć. Nic.