Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Problemy z wagą zaczęły się po pierwszej ciąży, przytyłam tylko 8 kg w ciąży, które zrzuciłam ekspresowo, niestety w momencie gdy zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne przytyłam i to sporo. Schudłam znów, zaszłam w olejną ciążę, przytyłam oraz gdy córcia miała 6 miesięcy schudłam 20kg. Przez problemy w małżeństwie zaczęłam tyć i przytyłam znów te 20 kg. Teraz po 3 latach moje życie się wreszcie unormowało, więc czas zawalczyć o siebie po raz kolejny.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2858
Komentarzy: 56
Założony: 17 lutego 2016
Ostatni wpis: 18 stycznia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
andziasek90

kobieta, 34 lat, Southampton

170 cm, 92.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 stycznia 2019 , Komentarze (8)

5 dni za mną,

5 dni w których piłam dużo wody, 

5 dni obfitujacych w warzywa i owoce,

5 dni zdrowego jedzenia, 

5 dni przepełnionych myślami o jakieś czekoladce, chipsach czy przepysznych lodach Ben&Jerry's. 

5 dni w których zdałam sobie sprawę jak bardzo jestem uzależniona od cukru. 

5 dni w których się przestraszyłam. Tyle się mówi o uzależnieniu od papierosów, alkoholu czy narkotyków. Jednak o uzależnieniu od cukru jest dużo ciszej, A jednak jest to bardzo popularne uzależnienie. 

Dziś na obiad pierwszy raz od 5 dni miałam makaron! Hura! Uwielbiam makarony. Ale dieta Vitali proponowała mi głównie ryż. Musiałam troszkę pozmieniać sobie, ale powoli chyba się w tym odnajduję. 

Mój dzisiejszy obiad! Dał mi tyle radości!:D

Jutro czas wejść na wagę. Pojawia się strach I niepewność.  Chciałabym zobaczyć spadek na wadze. Tak bardzo.

No cóż.  Koniec płaczu czas iść zjeść kolacje!  :)

Trzymajcie się ! Miłego wieczoru !:)

14 stycznia 2019 , Komentarze (4)

Wracam po prawie 3 latach… Hm… Ciężki powrót. Niestety w dwóch znaczeniach, po pierwsze ciężki ze względu na wagę niestety (wazę o 20 kilogramów więcej niż w 2016), a po drugie ciężki ze względu na życie prywatne. Dużo się zmieniło przez te 3 lata, głównie wyjechałam do Wielkiej Brytanii, rozwiodłam się, ale spotkałam tez nowa miłość. Mężczyznę, który daje mi niewyobrażalne wsparcie i szczęście.

Dlatego też dzięki niemu podjęłam decyzję o powrocie do mojej wcześniej sylwetki. Nie chcę już próbować, chcę tego dokonać.

Czemu przytyłam? Normalne powody, przez które większość osób ma problem z nadwagą… Stres, przez który albo nie jadłam, a potem pochłaniałam słodkie, bo jednak człowiek głodny. Ciężko się zmobilizować do jakichkolwiek ćwiczeń. Chyba bałagan w głowie narobił więcej szkód niż mogłam się spodziewać. Tylko jak wrócić na właściwe tory?To się wydaje takie proste, wręcz banalne. Odstawić słodkie (z czym mam największy problem), odstawić alkohol, zacząć więcej się ruszać i co najważniejsze zmienić nawyki żywieniowe. To wydaje się takie proste, więc czemu nie mogę tego wcielić w życie? Czemu wydaje się to takie trudne, wręcz niemożliwe do zrealizowania?

Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://vitalia.pl/a>

Był okres, że musiałam wyjechać z Polski, zostawić całą rodzinę w Polsce, swoje serce. Spotkało mnie dużo nieprzyjemności, które mnie złamały, szukałam pocieszenia w słodkim, aż się zatraciłam w tym. Ocknęłam się w momencie gdy spotkałam swojego W. dzięki niemu zrozumiałam, że jestem wartościowa kobietą, że ja jestem ważniejsza, niż ludzie wokół. Zyskałam swój promyk nadziei. Mój bałagan w głowie zaczął się porządkować, a ja jestem mu bardzo, bardzo wdzięczna za wsparcie, a także zrozumienie i wyrozumiałość w stosunku do mnie. Wiem, że bardzo ciężko jest wytrwać ze mną, ale dzięki niemu śpię spokojnie, budzę się z uśmiechem na ustach.

Dlatego zdecydowałam, że czas wrócić tutaj. Wrócić na dobre tory. I zawalczyć o moje zdrowie, o lepsze samopoczucie o swoją przyszłość. Wiem, że będzie ciężko. Ciężko jest zmienić swoje nawyki, ciężko się przestawić, ale wierzę w siebie wierzę, że mogę coś zmienić i osiągnąć. Ja pracuję teraz z jedzeniem, więc mam dostęp do słodkiego, przez to jeszcze bardziej się pogubiłam i tylko jadłam i tyłam.

Wiem, że jest mega chaotycznie, więc z góry przepraszam, postaram się poprawić!:)

Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://vitalia.pl/a>

Nie wiem czy ktoś to przeczyta, ale jeśli ktoś to przeczyta to chciałabym by mnie zrozumiał chociaż troszkę. I trzymał za mnie kciuki! W kupie siła!

Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://vitalia.pl/a>


Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://vitalia.pl/a>

Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://vitalia.pl/a>

Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://vitalia.pl/a>

18 marca 2016 , Komentarze (2)

Dawno mnie tutaj nie było :)

W zeszłym tygodniu miałam pogrzeb kogoś bliskiego, przez co zawaliłam zdrowe odżywianie na dwa dni. Wchłonęłam sporo słodyczy które były w domu. Ale w miarę szybko się opamiętałam i wróciłam. Dietę trzymam na poziomie 1600 kalorii, ale zważyłam się ostatni raz w środę i zważę się dopiero po okresie, bo czuję że się zbliża. Jestem cała napuchnięta, że aż strach. 

U mnie przygotowania do świąt już ruszyła, córka już odlicza dni w kalendarzu kiedy wreszcie te święta nadejdą! :) 

Pilnuję się bardzo żeby jeść te trzy godziny przed snem, a u mnie jest to koło 18-19. 

Taki żarcik ;)

Piję minimum dwa litry wody dziennie, a czasem zdarza się że nawet trzy wejdą :P Bo jak mało wypiję to od razu czuję się napuchnięta! :P

W tym tygodniu miałam ochotę na zupki, więc były aż dwie - pieczarkowa i krem z fasolki szparagowej. Były tez placuszki z cukinii, kuskus z pieczarkami, omlety, gołąbki z mielonym indykiem, pasta jajeczno- tuńczykowa. I koktajle! :) 

To są gołąbki zawinięte w młodą kapustę z mielonym indykiem i brązowym ryżem i szalotką.

To jest koktajl na soku jabłkowym z bananem i ananasem.

Zwykły jogurt naturalny zmiksowany z truskawkami :)

Kasza kuskus z podsmażonymi pieczarkami.

Zwykła owsianka na mleku z pomarańczą i kiwi.

Kasza pęczak z kurczakiem, cukinią i papryką.

Ryba z parowaru, ryż z parowaru, warzywa z patelni :P

Żeby nie było to dla mojej rodzinki też czasem coś robię :P Znowu robiłam pierogi :)

Jak widać obok woda do picia dla mnie, żeby mnie nie kusiło do podjadania :P

Upiekłam im karpatkę, ale dziwne, bo chwila minęła i nie było czego fotografować... Ale udało mi się zrobić zdjęcie babki i babeczek - która głównie robiła moja córcia :) ja jej wszytko podawałam a ona miksowała i nakładała :)

Rośnie mi mały masterchef :D Uwielbia mi pomagać w kuchni i przypatrywać się jak ja gotuje. Zadaje oczywiście przy tym milion pytań :P 

To tak mi zleciało prawie dwa tygodnie, a co u Was? Nie dajecie się? :*

17 marca 2016, Skomentuj
krokomierz,10862,93,652,5248,7169,1458234811
Dodaj komentarz

8 marca 2016, Skomentuj
krokomierz,3082,29,185,855,2034,1457391600
Dodaj komentarz

8 marca 2016, Skomentuj
krokomierz,3017,26,181,931,1991,1457391600
Dodaj komentarz

7 marca 2016 , Komentarze (1)

W sobotę pomiary i waga się ruszyła, plus w centymetrach trochę ubyło :) Więc jest się z czego cieszyć! :) Dodatkowo całe 5 dni - czyli tyle ile zaplanowałam, udało mi się ćwiczyć z trenerem z Vitalii! Sukces! :)

Weekend jakoś przeminął, nawet nie wiem kiedy. Starsza córcia cały weekend miała gorączkę i tylko gorączkę - żadnych innych objawów. Może to trzydniówka? Dobrze chociaż, że mój katar odszedł w niepamięć :). Zaczynamy powoli szykować się na święta Wielkanocne - czyli robimy pisanki z papieru i z muliny. Jak będą gotowe to się pochwalę :p
Dietę cały czas trzymam, chociaż przestaje o niej myśleć jak o diecie. Zmieniłam bardzo nastawienie do tego wszystkiego. Już nie zabraniam sobie słodyczy jak zawsze, bo zakazane bardziej kusi. Mówię sobie, że mogę zjeść coś słodkiego,ale z umiarem. Bo przecież jak osiągnę idealną wagę to nie znaczy że już nigdy nie zjem nic słodkiego! Niestety tak się nie da. Nie mówię że to jest coś zakazanego, tylko coś co powinnam ograniczyć. I naprawdę działa! Rzeczywiście dużo siedzi w samej głowie. Gdy tam sobie poustawiamy wszystko idzie łatwiej.

Pochwalę się tymi posiłkami co mam zdjęcia ;) 

Sobotę zaczęłam od śniadania: Serek wiejski z czosnkiem i chili plus grahamka z wędlina i sok z grejpfruta. Drugie śniadanie to owsianka z kiwi i pomarańcza. Obiad to była podsmażona na oleju z papryczką chili polędwiczka wieprzowa z fasolką szparagową,cukinią, szalotką, czosnkiem plus łyżka koncentratu pomidorowego i dodatkowo ryż brązowy. Na kolację dojadłam obiad :P

Obiad w niedzielę - makaron pełnoziarnisty z sosem z pieczarek i kurczaka:

Dodatkowo w niedzielę zjadłam na śniadanie: omlet z pieczarkami i sokiem z grejpfruta, na drugie śniadanie był mus z banana, jabłka i kiwi z dodatkiem otrębów żytnich. Na kolację zjadłam dokończyłam obiad :)

Poniedziałek zaczął się z pośpiechem, mianowicie przysnęło mi się troszkę rano więc na śniadanie szybko grahamka z wędliną i sok. Drugie śniadanie to jogurt z muesli z jabłkiem i cytryną.

Dziś  na obiad kasza bulgur z brokułami i kurczakiem polanym sosem czosnkowym.

Na podwieczorek napój ze szpinaki, jabłka,cytryny i banana na wodzie. A na kolację planuję zrobić soczewicę :)

A Wy przeżyłyście weekend? :) Powiem szczerze, że u mnie zawsze najgorszej jest w weekend, zawsze zabiegana jestem i czasem brakuje czasu na jedzenie, ale tym razem choćby się waliło i paliło jadłam gdy powinnam. Bo z głodu zaczyna się podjadanie. 

Mojej rodzince upiekłam szarlotkę, nawet nie wiem czy wyszła dobra :PP Jakoś nie mam na nią ochoty :)

Wieczorkiem czas na ćwiczenia! :) I oby nie takie (smiech)

Udanego tygodnia! :)

3 marca 2016, Skomentuj
krokomierz,7296,63,438,2766,4815,1457020342
Dodaj komentarz

3 marca 2016 , Komentarze (6)

Żyję, chociaż nie wiem jakim cudem... Od poniedziałku jestem pociągająca, przez co nie śpię w nocy, bo nie mam jak oddychać(chory)

Udało mi się za to ćwiczyć od poniedziałku do wczoraj z trenerem z Vitalii, oczywiście w planach są ćwiczenia na dziś i jutro. Nie są to niby bardzo trudne ćwiczenia, ale zmęczyłam się - co świadczy o mojej zerowej kondycji. Wstyd. Wczoraj się tak źle czułam, że już miałam sobie odpuścić te ćwiczenia, ale stwierdziłam, że nie powinnam na początku tak łatwo odpuszczać. W pewnym momencie nie wiedziałam co szybciej leci, czy pot z czoła czy gile z nosa (smiech).

Wczoraj śniadanko to serek wiejski z łososiem plus standardowy świeżo wyciskany sok z grejpfruta, drugie śniadanie to kwaśna sałatka owocowa z jabłka,banana,kiwi, pomarańczy, granatu polana sokiem z cytryny, obiadek to pierś z kurczaka z kaszą pęczak z warzywami, podwieczorek to sałatka z cukinii i pomidora - która mi nie smakowała więc ledwo skubnęłam, a na kolację zjadłam dwie kromki chleba żytniego Wileńskiego z serkiem twarogowym i wędliną z pomidorem i szczypiorkiem. 

Czwartek zaczęłam od wysmarkania nosa :P potem świeżo wyciskany sok z grejpfruta i dwie kanapeczki - powtórka z wczorajszej kolacji. Na drugie śniadanie mam twarożek zmiksowany z pomidorem i odrobiną jogurtu naturalnego plus dwie kromki chleba i dwa plasterki wędliny. Obiad to powtórka z wczoraj. Na podwieczorek dziś koktajl - truskawki,banan,mleko,szpinak i mięta. Niestety nie jestem Top Chefem ani Masterchefem i nie umiem zrobić jedzenia pysznie wyglądającego :P

Wciąż się nie ważę. Chociaż jest ciężko :) Zaczynają mnie dopadać wątpliwości, czy nie jem za dużo, cze może za mało, czy nie za mało ćwiczę i przede wszystkim jakoś ogarnia mnie strach przed ważeniem w sobotę... Ehh zawsze gdy jestem chora to marudzę :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.