Troszkę mnie nie było, bo musiałam sobie to jakoś wszytko po trochu przemyśleć i poukładać. I przemyslalam i poukladalam. .. Taka mam nadzieję!
Wracamy z moja droga underwear - wcześniej miałyśmy różne wagi początkowe, a dzisiaj wspólnie zaczynamy od wagi 74 kg. I tym razem, bynajmniej w moim przypadku, będzie to ostateczna rozgrywka z kilogramami. Tutaj nie chodzi już tylko o mnie, ale o zdrowie małej istotki, która mam nadzieję w najbliższej przyszłości się pojawi... ;)
OD niedzieli tj, 17 stycznia odstawiłam zupełnie:
1. pieczywo
2. słodycze
3. produkty mączne tj. kluski, makarony itd
Lekarz zalecił mi dietę niskowęglowodanową... Muszą ustabilizować mi się hormony, a także dieta potrzebna w celu aby zapobiec cukrzycy typu 2-go - którą mogę mieć, jeśli dalej będę jeść nie do końca tak jak powinnam....
Muszę zrzucić na początek ok 10% masy ciała, żeby wyniki się polepszyły... Za dokładnie 4 tygodnie idę na kontrolne badania hormonów... 10% masy ciała to ok. - 8kg.. Tyle na pewno nie zrzuce w ciągu 4 tygodni...ale 5kg powinno się udać przy tak restrykcyjnej diecie i oczywiście do tego spora dawka ruchu...
Wiem, że każda z Was zrzuca kilogramy dla siebie, żeby lepiej wyglądać, ale pomyślcie też nad swoim ZDROWIEM...Ja owszem bywałam na diecie 10, 20, 30 dni.. i wszystko byłoby ok gdyby nie przeplatać tych 30 dni diety.. np. 5-cioma dniami obżarstwa.. i tak w kółko.. To bardzo niezdrowe dla organizmu... Skoki insuliny.. które właśnie prowadzą do insulinoodporności... Dlatego w najbliższej przyszłości słodkiego nie zjem już nic... KFC też już nie odwiedzimy.... Bynajmniej do czasu aż osiągnę odpowiednią wagę i wszystko będzie w porządku tj. 60 kilogramów ! Taką wagę powinnam mieć, żeby wszystko się ustabilizowało w środku... Oczywiście ten plan nie jest tylko na jakiś czas... lekarz powiedział, że dietęi kontrolę wagi muszę trzymać do końca życia - JEŚLI NIE CHCĘ MIEĆ ZNOWU PROBLEMÓW Z HORMONAMI, WŁOSAMI... CZY CUKREM... No a ja wiem jedno NIE CHCĘ MIEĆ TYCH PROBLEMÓW... Trochę mam to na wlasne życzenie, bo nie umiałam opanować głodu ? Bo fajnie było sobie leżeć przed telewizorem i wcinać jedzenie ? Bo czasem stresy też się zajadało.... Masakrycznie smutne jest to jak popsułam sobie zdrowie... I teraz kiedy chciałabym mieć dziecko okazuje się że nie mogę... Bo coś jest nie tak...ale skoro organizm jest raz na głodówce, raz wcina co mu się podoba i tak 10lat ? Nie wyleczę się w 2 miesiące... A na chwilę obecną leczę się już rok...
Wzięłam się w garść i biorę się za siebie. Tak dalej być nie może.
Ważenie cotygodniowe w soboty i pomiary też.
Odstawiam dodatkowo jakikolwiek alkohol .
Mam nadzieję, że mój organizm weźmie się w garść i ustabilizuje...
Ścikam i WALCZYMY O SWOJE ZDRÓWKO !!Mamy je tylko jedno...