Wczoraj spożyte 1800kcal, spalone 500
waga spadła o pół kilo jest 66,9kg
I taka teoria mi przyszła do głowy... Mój organizm potrzebuje normalnie zjeść, żeby spalać. Żadne diety głodówkowe czy wykluczające, po prostu w miarę normalne żarcie. Wróciły wczoraj do diety węglowodany, których tak się bałam, a widać właśnie ich brakowało mojemu organizmowi. Jest szansa, że się nie złamie i przejdę całą oxy.
Według wyliczeń Vitalii mam za mało tkanki tłuszczowej, wow. Przy czym jest nadwaga i BMI 25,85. Nie wiem w takim razie z czego ta nadwaga, z mięśni? Kompletnie tego nie kumam.
Menu dziś:
śniadanie - kanapka z łososiowym twarożkiem, papryka
II śniadanie - jogurt z bananem i kiwi
obiad - naleśniki z serkiem homo i kiwi, sok jabłkowy
podwieczorek - sałatka owocowa- gruszka, kiwi, truskawki, banan
kolacja - kanapka z pomidorem i szczypiorkiem, sok pomarańczowy
A to obiadek z wczoraj, czyli smakowite nuggetsy :)