Dziś miałam trening, prawie 60 min ćwiczeń.Weekend spędziłam na czytaniu wypowiedzi na forum i opinii na temat badań potwierdzających nietolerancje pokarmowe. Ceny badań są naprawdę kosmiczne a opinie jak zwykle podzielone. Część osób uznaje biorezonans za rzetelny i wiarygodny a przeciwnicy uznają tylko badanie przeciwciał IgG. W sobotę rozmawiałam z jedną dietetyczką, bo miałam nadzieję, że ułoży mi dietę, uwzględniając moje produkty zakazane. Jednak kobieta powiedziała, że najpierw powinnam zrobić badania. Jednak sprawdzenie 300 alergenów to koszt ok. 1700 zł. Potem konsultacja i dieta eliminacyjno-rotacyjna i kolejne 400 zł a potem jeszcze regularne wizyty co 2 tygodnie za min. 100 zł. Chyba niestety nie stać mnie na taki luksus a najgorsze jest to, że nietolerancje pokarmowe się zmieniają i tak naprawdę takie badanie po iluś miesiącach jest już praktycznie mało aktualne. Zostanę więc chyba przy tym, co wyszło mi w rezonansie. Staram się stosować do zaleceń, choć oczywiście zdarzają mi się małe wykroczenia typu używanie cytryny. Jednak już widzę pewną poprawę.
Chciałam kupić twister do ćwiczeń, ale okazało się, że praktycznie wszystkie modele mają ograniczenia wagowe do 100 kg. Zatem z zakupu nici przynajmniej na razie.
Dziś zaczęłam urlop. Jeśli chodzi o urlopy, to jestem wyjątkowym pechowcem. Za pierwszym razem skręciłam sobie kostkę, za drugim miałam wypadek samochodowy i aż bałam się myśleć, co wydarzy się tym razem. Nauczona doświadczeniem postanowiłam nie wsiadać do samochodu i gdzieś polecieć. No więc lecę do Paryża. Rozmawiałam dziś ze znajomym, potwierdził, że cała ekipa jest cała i zdrowa to dobrze, biorąc pod uwagę wydarzenia ostatnich dni. Nie wiem, co będę tam robić. Raczej nie uda mi się pozwiedzać, bo muzea są pozamykane. Będę musiała improwizować na miejscu. Jeśli wszystko będzie dobrze, to wrócę w sobotę.
Dzień zakończyłam zielonym koktajlem. Jarmuż, pietruszka, gruszka i jabłko. Muszę popracować nad proporcjami, ale dało się wypić Chyba jeszcze nigdy nie zjadłam aż tyle zielonego